Zaniepokojona rudowłosa Lucy, weszła
niepewnym krokiem do komisariatu i zaczęła swoje przedstawienie. Podeszła do
jednego z policjantów i składając ręce jak do modlitwy spytała:
– Przepraszam, że niepokoje, ale czy
trójka magów, która kręciła się po mieście została w końcu schwytana?
– Niestety, nie mogę takich odpowiedzi
udzielać, ale widzę, że pani się tym przejmuję no to… mogę panią uspokoić.
Zostali złapani, ale z tego co się orientuje było ich pięcioro.
– Pięcioro?! Więc na wolności są jeszcze
dwaj magowie! Czy są prowadzane jakieś działania w tej sprawie? Mam młodsze
rodzeństwo i bardzo się o nie niepokoje, dlatego nie pozwalam im wychodzić na
dwór, aby mogły się pobawić. Wie pan, w takiej sytuacji, trzeba być naprawdę ostrożnym
– udawała zmartwioną, a następnie niepewnie zapytała: – A ci, którzy zostali
schwytani, gdzie są przetrzymywani.
– Tego niestety nie mogę już powiedzieć –
odpowiedział i zamierzał wrócić do swoich czynności, jednak ta wizyta wywołała
u niego niepokój. – Może pani chwilę zaczekać? – zapytał, a Lucy kiwnęła głową.
Żołnierz wyszedł i zapewnił ją, że za
niecałe pięć minut do niej wróci.
☆☆☆
W tym samym czasie niedaleko komendy dwa
osobniki toczyli zawzięty bój. Kaito, który za broń miał swoją kataną, idealnie
odpierał każdy atak Salamandra tak samo jak go atakował. Różowowłosego
zaskoczyły umiejętności walki rudowłosego, który z każdą chwilą czuł się
pewniejszy.
– Jak? – zapytał Natsu.
– Co jak? – zakpił Kaito i cierpliwie
poczekał na kolejną wypowiedź przeciwnika.
– Jak to możliwe, że z łatwością unikasz
moich ataków?
– Nie wiem czy pamiętasz moją moc.
Potrafię zaglądać w przeszłość, a niedawno rozwinąłem tą umiejętność do
widzenia w niedaleką przyszłość – zaśmiał się, a Natsu zdenerwowany postanowił
atakować z jak największą szybkością. Myślał, że w ten sposób zdoła go pokonać,
jednak nie docenił swego przeciwnika.
Kaito zdołał uniknąć prawie wszystkich
ataków Natsu, więc tylko raz został muśnięty ogniem, ale i tak nie zrobiło mu
to żadnej krzywdy, natomiast jego przeciwnik był trochę poturbowany. Katana
Kaito nie zrobiła Dragneelowi poważnych obrażeń, ale jednak jakieś były. Nie
było też mądre z jego strony, używanie magii zwłaszcza, że w mieście aż się
roiło od strażników, którzy na pewno mieli sensory magii. Urządzenia te od razu
piszczały, gdy ktoś w pobliżu użyje magii. Te sensory bardzo pomogły żołnierzom
gdy atakowali jedno z miast na północy. To właśnie tam wymordowali prawie
wszystkich magów. Prawie, bo ktoś przecież musiał przeżyć, a Natsu w to
wierzył.
☆☆☆
Lucy z niepokojem czekała na policjanta,
który poprosił ją o cierpliwość, lecz w tej chwili jej nie posiadała. Z trudem
powstrzymywała się, aby nie uciec z podkulonym ogonem. Nie ukrywała przed sobą
faktu, że się boi. Otaczali ją strażnicy, więc gdyby któryś z nich coś w niej
niepokojącego zauważył od razu by zareagował i ją pojmał, a tego nie chciała.
Po kilku minutach znany jej policjant
wrócił do niej, ale tym razem przyprowadził kogoś jeszcze. Kogoś kogo
Heartfilia się nie spodziewała.
– Panienko, a o to kapitan pierwszego
oddziału Misaki Ayuzawa – Lucy nie wiedząc jak zareagować ukłoniła się, a
następnie niepewnie się przedstawiła:
– Miło mi cię poznać poruczniku. Nazywam
się Layla Culy, mieszkałam tu kiedyś.
– Nie kojarzę cię, ale twoja twarz jest mi
dziwnie znajoma – odpowiedziała czarnowłosa.
– Możliwe, że mnie już kiedyś spotkałaś,
jednak kilka lat temu wyjechałam, a teraz przyjechałam w odwiedziny –
odpowiedziała niepewnie mając strach w oczach, bowiem Misaki patrzyła na nią
podejrzliwym wzrokiem. Zbliżyła się do niej powoli, a następnie szepnęła:
– Panno Laylo, czy możemy wyjść?
– T–tak, oczywiście.
Obie skierowały się w kierunku wyjścia, a
kiedy znalazły się na dworze ujrzały dwóch walczących chłopaków.
– Poruczniku Domoto, co się tu dzieje?! –
krzyknęła zszokowana Ayuzawa, jednak nie musiała zadawać tego pytania.
Doskonale zdawała sobie sprawę co tu się dzieje, więc od razu skierowała swój
wzrok na rudowłosą i się zapytała.
– Przyszliście uratować przyjaciół, Mam
rację Lucy?
Zaskoczona Heartfilia szybko wróciła do
swojej prawdziwej postaci i nakazała Gemini zmienić się w Natsu i pomóc
Dragneelowi w walce, a sama spróbuje się zmierzyć z Ayuzawą.
Ta uśmiechnęła się złośliwie do niej i
wyciągnęła, nie wiadomo skąd srebrną włócznię. Szybkim ruchem spróbowała dźgnąć
rozkojarzoną blondynkę, lecz ta w porę zdołała zrobić unik, lecz Ayuzawa nie
odpuściła. Szybkość i zręczność czarnowłosej znacznie się poprawiły od ich
ostatniego spotkania, co bardzo zdziwiło jej przeciwniczkę. Lucy szybko
chwyciła za jeden ze swoich kluczy i zawołała:
– Otwórz się bramo Lwa! Loki! – zawołała,
a gdy jej przyjaciel się pojawił od razu wskazała na czarnowłosą i dla
rudowłosego wszystko było jasne. Nie czekając ani chwili dłużej on i Lucy,
która chwyciła swój bicz, spróbowali pokonać Ayuzawe.
– Pięść Regulusa! – duch przyzwany przez
Lucy również miał zamiar powalić przeciwnika. Jednakże obie próby zakończyły
się fiaskiem. Czarnowłosa uniknęła uderzeń, przez co atak jej i Lokiego zderzył
się, tworząc wybuch.
– Jak? – zapytała przerażona blondynka, a
jej przeciwnik się zaśmiał i wyjaśnił, że jest to jej specjalna broń używana do
walki z magami. Jej włócznia potrafiła wytworzyć atak o takiej samej potędze
jak przeciwnika i zneutralizować go lub przynajmniej powstrzymać przed
uderzeniem w nią.
– Nie masz szans ze mną, więc dam ci
trochę fory – mrugnęła Misaki do niej i dała jej chwilę na przygotowanie
kolejnego magicznego ataku.
Tymczasem kilka metrów dalej odbywała się
walka, gdzie Natsu znajdował się na przegranej pozycji. Gemini pomogły mu
zdobyć małą przewagę, lecz to nie wystarczyło, gdyż zostały one szybko
pokonane, a różowowłosy znowu musiał liczyć tylko na siebie.
Nieoczekiwanie rudowłosy się zatrzymał i
powiedział:
– Przegrałeś Natsu Dragneel. – wysyczał
rudowłosy Domoto ze swoim złośliwym uśmieszkiem, gdy tuż zanim pojawiło się
kilku jego znajomych. – Na niego!
– NATSU! – krzyknęła Lucy widząc całą
akcję, lecz Misaki stanęła jej na drodze. – Odsuń się!
– Nie ma mowy! Domoto, wrzuć go do celi,
jak resztę. Ja się z nią jeszcze pobawię – uśmiechnęła się złośliwie i robiąc
szybki zamach, dźgnęła blondynkę w brzuch, a ta upadła na ziemie.
– LUCY! – ryknął Natsu i wykonał ryk
smoka, mając na cel Ayuzawę, lecz ta w porę się odwróciła i uniosła swą
włócznię. Znowu nastąpił wybuch, który ochronił ją przed ogniem Dragneela. –
Macie ją puścić!
– Nie ma takiej opcji, a teraz zmykaj już
do swojej celi. – machnęła do żołnierzy, a oni posłusznie wyprowadzili nadal
szarpiącego się chłopaka. Uśmiechnęła się zadowolona ze swych poczynań i
odwróciła się do dziewczyny, aby zakończyć tą żałosną walkę, lecz nikogo za
swymi plecami nie zastała. – Uciekła?! To żałosna pinda! Znaleźć mi ją! –
rozkazała rudowłosemu Domoto, który jeszcze przebywał przed komendą.
– Tak jest! – odpowiedział szybko i
pobiegł w obranym sobie kierunku. – „Nienawidzę jej! Głupia Misaki, że też to ona
została wybrana na kapitana” – pomyślał zdenerwowany, a następnie postanowił
skupić się na swojej misji. Musi odnaleźć tą naiwną blondyneczkę a, że została
ranna, nie mogła odejść daleko.
☆☆☆
Zraniona,
a także półprzytomna Lucy znajdowała się w ramionach rudowłosego okularnika,
który starał się jak najszybciej ją stamtąd zabrać. Ta co chwilę jęczała, że
muszą wrócić po Natsu, lecz Loki kategorycznie odmawiał. Nie miał na myśli, że
nie chce ratować przyjaciela, lecz na pierwszym miejscu liczyło się zdrowie
jego pani. Gdy uznał, że znaleźli się dość daleko, położył ostrożnie dziewczynę
na trawie i poprosił ją, aby chwilę poczekała. Udał się do świata duchów po
jakieś bandaże, a wrócił z Virgo, która zaczęła opatrywać blondynkę.
– Jestem beznadziejna – szepnęła, a duchy
spojrzały na nią zdziwionym wzrokiem.
– O czym mówisz?
– Nie udało mi się uratować przyjaciół,
nie udało się powstrzymać Misaki, a na dodatek Natsu został porwany. Jestem
beznadziejna – powiedziała na jednym wydechu i wybuchła płaczem. W tej chwili
ciężko było ją pocieszyć, ale musieli coś zrobić, aby wzięła się do kupy.
Niestety nie mieli na to czasu, bo tuż zza krzaków zaczął się ktoś wyłaniać.
– A więc tu się schowałaś blondyneczko.
– Kaito… – przeraziła się, ale nie
chciała, aby ujrzał ją w takim stanie, więc szybko się wzięła w garść i nie
czekając ani dłużej, kazała duchom go zaatakować, a sama wyciągnęła swój bicz.
– Kochaniutka to na mnie nie podziała.
Wyjaśniłem już Natsu, że umiem przewidzieć każdy wasz atak czy unik – zaśmiał
się rudowłosy i swoją szablą blokował Lokiego, a Virgo udało mu się uniknąć.
Z każdą chwilą jej duchy zaczęły tracić
pewność siebie. Mieli tylko jednego przeciwnika, który na dodatek był
człowiekiem, a przynajmniej tak im się wydawało. Lucy znała prawdę i wiedziała,
że ten człowiek oszukiwał wszystkich dookoła. Walczył przeciwko magom, a tak
naprawdę sam nim był.
– Ten ruch możesz przewidzieć, ale nie
będziesz w stanie się przed nim obronić – odrzekła niespodziewanie Lucy i
odwołała Lokiego oraz Virgo, a następnie przywołała Librę, która na samym
początku zapytała:
– W czym mogę pomóc?
– Proszę użyj swej mocy, aby móc go
zatrzymać – wskazała na zaniepokojonego Kaito.
– Tak jest – odpowiedziała i przechyliła
swoje wagi, które spowodowały, że Domoto upadł i nie mógł się podnieść.
– Co to jest? – wysyczał.
– Grawitacja – powiedziała z uśmiechem
blondynka i szybkim ruchem ogłuszyła chłopaka. – To teraz po Natsu! Dziękuję ci
Libro – uśmiechnęła się do ducha pozwalając mu wrócić do domu, a następnie
skierowała swe kroki do komendy.
Każdy jej krok sprawiał, że pewność siebie
ją opuszczała, a fakt, że była zraniona wcale nie pomagał. Bała się, że przez
to nie podoła zadaniu. Musiała uratować swych przyjaciół, zaprzestać działaniom
Chandler, a przy okazji nie dać się złapać, bo to na nią wszyscy polują.
Najbardziej ze wszystkich żołnierzy obawiała się swojej najlepszej
przyjaciółki, która bez wahania by ją pochwyciła. Jak bardzo zmieniła się
Misaki, tego blondynka nie mogła w żaden sposób ogarnąć rozumem ani innym
szóstym zmysłem, lecz niestety taka była prawda. Wobec powyższego faktu
dziewczyna zmusiła się i uwierzyła w to.
Dzisiaj w obliczu nieuchronnego, które
zmierzało ku niej wielkimi, Izydorowymi krokami, ani w głowie nie było jej
podawanie czegokolwiek w wątpliwości. Czuła to całym sercem i duszą. Czuła, że
walka z Misaki będzie nieunikniona.
Nie wiedzieć czemu, przypomniały jej się
czasy kiedy jeszcze mieszkała w Chandler, chodziła normalnie do szkoły i
kumplowała się z Misaki oraz innymi dziewczynami. Przez pewien czas była tam
nawet szczęśliwa, ale też doświadczyła wiele smutku. Jednym z wyjątkowych
zdarzeń, które przeżyła dwa lata temu. Jej ojciec był dłużny jednemu
biznesmenowi pieniądze. Nie była to spora suma, ale firma Heartfiliów
przeżywała w tamtym czasie kryzys i nie była w stanie oddać pieniędzy na czas.
Jedynym sposobem, aby ocalić wilka (jej ojca) i owcę (Lucy) przed
skonsumowaniem, było małżeństwo. W końcu to nie było średniowiecze czy inne
rokoko, aby panna w jej wieku wychodziła za mąż według rodzicielskiej woli.
Swojej całkowicie wbrew. W zasadzie dalsza historia o wiele lepiej się
potoczyła, gdyż jak się później okazało przyszły małżonek Lucy również miał
długi, lecz u magów z jednej z gildii. Sabertooth… Tak prawdopodobnie się
nazywała. Blondynka dobrze zapamiętała swoich wybawicieli, a było ich trzech. Dwaj
dobrze zbudowani chłopcy, jeden blondwłosy, a drugi czarnowłosy, którzy
prawdopodobnie byli w jej wieku. Natomiast trzeci był ubrany bardzo elegancko i
wyglądał na jakiegoś staromodnego księcia. To było jej pierwsze spotkanie z
innymi magami, lecz nie odważyła się z nimi rozmawiać. Szczęśliwie dla Lucy
przyjęcie zakończyło się niepowodzeniem i rezultatem tego było odwołanie ślubu,
a także zaniechanie od jej rodziny pieniędzy. Niestety niosło to za sobą
również rozpaczliwe skutki, a między innymi poruszenie wśród mieszkańców
wtargnięciem magów do miasta. To po tym wydarzeniu, władze miasta rozpoczęły
pierwsze działania, chociaż nie zapowiadały one nic groźnego tak przynajmniej
jej się wydawało. Jak bardzo się Lucy myliła, zrozumiała to dopiero teraz.
Potrząsnęła głową, aby przestać bujać w
obłokach i skupić się na zadaniu. Los jej przyjaciół i tego miasta spoczywał w
jej rękach. To od niej zależało czy ludzie zgładzą jej przyjaciół i na zawsze
staną się zepsuci czy też ich ocali. Musi się postarać za wszelką cenę, nawet
za cenę utracenia swych mocy.
Nie
chcę używać tej mocy, ale jeżeli nic innego mi nie pozostaje to cóż mam
uczynić?
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 37 "Smok"
B.O.S.K.I R.O.Z.D.Z.I.A.Ł !!!
OdpowiedzUsuńTyle emocji *o* Totalnie nie wiem jak to wszystko opisać ;-;
Jedyne co mogę powiedzieć, to to że rozdział bardzo mi się podobał i że czekam na więcej.
Przesyłam worki pełne weny oraz pozdrawiam ^^
;_; Dziękuję ;_; Naprawdę nie sądziłam, że się spodoba, aż tak. Uważam, że wyszedł fajnie, ale to jest wstęp do akcji, która będzie w następnym rozdziale ;)
UsuńDziękuję za komentarz i wenę ^^ Pozdrawiam gorąco!
Fajny rozdział tylko... jeśli mnie pamięć nie myli to rokoko to nurt stylistyczny w czasach baroku >¬<
OdpowiedzUsuńA tak... trudno mi uwierzyć, że Natsu jest aż tak słaby, że dał się złapać. Nawet jeśli Kaito potrafi patrzeć w przyszłość, to gdyby Natsu zrobił taaką ogromną kule ognia to on nie miał, by szans uniknąć tego na czas xd ale co ja tam wiem. Grunt że Lucy dla odmiany będzie tą bohaterką co uratuje swych przyjaciół... lub nie xd zależy jak to wymyśliłaś.
Życzę weny i czekam na kolejny rozdział.
Trochę to wyolbrzymiłam, ale właśnie tak chciałam, aby to się wszystko potoczyło XD
UsuńGrunt, że jakoś wyszło ;)
Dziękuję za komentarz, wenę ^^
Pozdrawiam
Hej. Zostałaś nominowana do " Liebster Blog Award ". Liczę ze na nie odpowiesz. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu fairyxtail.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńBlog nie istnieje? XD Fajny numer :P
UsuńBardzo przepraszam pomyliłam się wpisując link. http://fairyxtail.blogspot.de tu powinien być poprawny.
UsuńJwszczęcia raz bardzo przepraszam.
Jeszcze *
UsuńBardzo fajny rozdział, lecz dla mnie za krótki. Długo czekałam :( Kiedy będzie następny?
OdpowiedzUsuńW spisie treści podałam ;) Dziękuję
UsuńSuperowy rozdzialik :D
OdpowiedzUsuńNatsu schwytany...Lucy rana, ale i tak skopała Kaita, no nie jak ja się cieszę, że on wreszcie dostał XD
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
Dziękuję za komentarz ^^ Bardzo się cieszę, że ci się podobało, a w następnym rozdziale spodziewaj się więcej akcji ;)
UsuńPozdrawiam
Już jakiś czas temu przeczytałam rozdział, ale że czytałam na czytniku, to zapomniałam skomentować :) A więc... Ciekawy rozdział. Zauważyłam, że dużo, dużo lepiej wychodzą ci opisy. Ciekawie się czytało, interesująca akcja i bardzo dobrze skończony rozdział, bo zostawił nutkę tajemnicy po sobie. Uwagi, które miałam pozostawić, już wcześniej pozostawiłam, więc powtarzać się nie będę. Pamiętam, że coś mocno mnie zaintrygowało w tym rozdziale - przeszkadzało mi - ale za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć, co to było!
OdpowiedzUsuńJestem happy, że ci się podobał, jak i zaciekawił ^^
UsuńNowością dla mnie jest to, że po raz pierwszy ktoś powiedział, że opisy mi lepiej wychodzą... ciekawe, ciekawe. Nie lubię ich pisać, ale wiem, że muszą być dlatego przykładam się, aby jakoś zaciekawiły czytelnika. Czyżby mi się to właśnie udało? :D
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ^^