środa, 15 lipca 2015

Rozdział 36 – Walki


Zaniepokojona rudowłosa Lucy, weszła niepewnym krokiem do komisariatu i zaczęła swoje przedstawienie. Podeszła do jednego z policjantów i składając ręce jak do modlitwy spytała:
– Przepraszam, że niepokoje, ale czy trójka magów, która kręciła się po mieście została w końcu schwytana?
– Niestety, nie mogę takich odpowiedzi udzielać, ale widzę, że pani się tym przejmuję no to… mogę panią uspokoić. Zostali złapani, ale z tego co się orientuje było ich pięcioro.
– Pięcioro?! Więc na wolności są jeszcze dwaj magowie! Czy są prowadzane jakieś działania w tej sprawie? Mam młodsze rodzeństwo i bardzo się o nie niepokoje, dlatego nie pozwalam im wychodzić na dwór, aby mogły się pobawić. Wie pan, w takiej sytuacji, trzeba być naprawdę ostrożnym – udawała zmartwioną, a następnie niepewnie zapytała: – A ci, którzy zostali schwytani, gdzie są przetrzymywani.
– Tego niestety nie mogę już powiedzieć – odpowiedział i zamierzał wrócić do swoich czynności, jednak ta wizyta wywołała u niego niepokój. – Może pani chwilę zaczekać? – zapytał, a Lucy kiwnęła głową.  
Żołnierz wyszedł i zapewnił ją, że za niecałe pięć minut do niej wróci.

☆☆☆

W tym samym czasie niedaleko komendy dwa osobniki toczyli zawzięty bój. Kaito, który za broń miał swoją kataną, idealnie odpierał każdy atak Salamandra tak samo jak go atakował. Różowowłosego zaskoczyły umiejętności walki rudowłosego, który z każdą chwilą czuł się pewniejszy.
– Jak? – zapytał Natsu.
– Co jak? – zakpił Kaito i cierpliwie poczekał na kolejną wypowiedź przeciwnika.
– Jak to możliwe, że z łatwością unikasz moich ataków?
– Nie wiem czy pamiętasz moją moc. Potrafię zaglądać w przeszłość, a niedawno rozwinąłem tą umiejętność do widzenia w niedaleką przyszłość – zaśmiał się, a Natsu zdenerwowany postanowił atakować z jak największą szybkością. Myślał, że w ten sposób zdoła go pokonać, jednak nie docenił swego przeciwnika.
Kaito zdołał uniknąć prawie wszystkich ataków Natsu, więc tylko raz został muśnięty ogniem, ale i tak nie zrobiło mu to żadnej krzywdy, natomiast jego przeciwnik był trochę poturbowany. Katana Kaito nie zrobiła Dragneelowi poważnych obrażeń, ale jednak jakieś były. Nie było też mądre z jego strony, używanie magii zwłaszcza, że w mieście aż się roiło od strażników, którzy na pewno mieli sensory magii. Urządzenia te od razu piszczały, gdy ktoś w pobliżu użyje magii. Te sensory bardzo pomogły żołnierzom gdy atakowali jedno z miast na północy. To właśnie tam wymordowali prawie wszystkich magów. Prawie, bo ktoś przecież musiał przeżyć, a Natsu w to wierzył.

☆☆☆

Lucy z niepokojem czekała na policjanta, który poprosił ją o cierpliwość, lecz w tej chwili jej nie posiadała. Z trudem powstrzymywała się, aby nie uciec z podkulonym ogonem. Nie ukrywała przed sobą faktu, że się boi. Otaczali ją strażnicy, więc gdyby któryś z nich coś w niej niepokojącego zauważył od razu by zareagował i ją pojmał, a tego nie chciała.
Po kilku minutach znany jej policjant wrócił do niej, ale tym razem przyprowadził kogoś jeszcze. Kogoś kogo Heartfilia się nie spodziewała.
– Panienko, a o to kapitan pierwszego oddziału Misaki Ayuzawa – Lucy nie wiedząc jak zareagować ukłoniła się, a następnie niepewnie się przedstawiła:
– Miło mi cię poznać poruczniku. Nazywam się Layla Culy, mieszkałam tu kiedyś.
– Nie kojarzę cię, ale twoja twarz jest mi dziwnie znajoma – odpowiedziała czarnowłosa.
– Możliwe, że mnie już kiedyś spotkałaś, jednak kilka lat temu wyjechałam, a teraz przyjechałam w odwiedziny – odpowiedziała niepewnie mając strach w oczach, bowiem Misaki patrzyła na nią podejrzliwym wzrokiem. Zbliżyła się do niej powoli, a następnie szepnęła:
– Panno Laylo, czy możemy wyjść?
– T–tak, oczywiście.
Obie skierowały się w kierunku wyjścia, a kiedy znalazły się na dworze ujrzały dwóch walczących chłopaków.
– Poruczniku Domoto, co się tu dzieje?! – krzyknęła zszokowana Ayuzawa, jednak nie musiała zadawać tego pytania. Doskonale zdawała sobie sprawę co tu się dzieje, więc od razu skierowała swój wzrok na rudowłosą i się zapytała.
– Przyszliście uratować przyjaciół, Mam rację Lucy?
Zaskoczona Heartfilia szybko wróciła do swojej prawdziwej postaci i nakazała Gemini zmienić się w Natsu i pomóc Dragneelowi w walce, a sama spróbuje się zmierzyć z Ayuzawą.
Ta uśmiechnęła się złośliwie do niej i wyciągnęła, nie wiadomo skąd srebrną włócznię. Szybkim ruchem spróbowała dźgnąć rozkojarzoną blondynkę, lecz ta w porę zdołała zrobić unik, lecz Ayuzawa nie odpuściła. Szybkość i zręczność czarnowłosej znacznie się poprawiły od ich ostatniego spotkania, co bardzo zdziwiło jej przeciwniczkę. Lucy szybko chwyciła za jeden ze swoich kluczy i zawołała:
– Otwórz się bramo Lwa! Loki! – zawołała, a gdy jej przyjaciel się pojawił od razu wskazała na czarnowłosą i dla rudowłosego wszystko było jasne. Nie czekając ani chwili dłużej on i Lucy, która chwyciła swój bicz, spróbowali pokonać Ayuzawe.
– Pięść Regulusa! – duch przyzwany przez Lucy również miał zamiar powalić przeciwnika. Jednakże obie próby zakończyły się fiaskiem. Czarnowłosa uniknęła uderzeń, przez co atak jej i Lokiego zderzył się, tworząc wybuch.
– Jak? – zapytała przerażona blondynka, a jej przeciwnik się zaśmiał i wyjaśnił, że jest to jej specjalna broń używana do walki z magami. Jej włócznia potrafiła wytworzyć atak o takiej samej potędze jak przeciwnika i zneutralizować go lub przynajmniej powstrzymać przed uderzeniem w nią.
– Nie masz szans ze mną, więc dam ci trochę fory – mrugnęła Misaki do niej i dała jej chwilę na przygotowanie kolejnego magicznego ataku.
Tymczasem kilka metrów dalej odbywała się walka, gdzie Natsu znajdował się na przegranej pozycji. Gemini pomogły mu zdobyć małą przewagę, lecz to nie wystarczyło, gdyż zostały one szybko pokonane, a różowowłosy znowu musiał liczyć tylko na siebie.
Nieoczekiwanie rudowłosy się zatrzymał i powiedział:
– Przegrałeś Natsu Dragneel. – wysyczał rudowłosy Domoto ze swoim złośliwym uśmieszkiem, gdy tuż zanim pojawiło się kilku jego znajomych. – Na niego!
– NATSU! – krzyknęła Lucy widząc całą akcję, lecz Misaki stanęła jej na drodze. – Odsuń się!
– Nie ma mowy! Domoto, wrzuć go do celi, jak resztę. Ja się z nią jeszcze pobawię – uśmiechnęła się złośliwie i robiąc szybki zamach, dźgnęła blondynkę w brzuch, a ta upadła na ziemie.
– LUCY! – ryknął Natsu i wykonał ryk smoka, mając na cel Ayuzawę, lecz ta w porę się odwróciła i uniosła swą włócznię. Znowu nastąpił wybuch, który ochronił ją przed ogniem Dragneela. – Macie ją puścić!
– Nie ma takiej opcji, a teraz zmykaj już do swojej celi. – machnęła do żołnierzy, a oni posłusznie wyprowadzili nadal szarpiącego się chłopaka. Uśmiechnęła się zadowolona ze swych poczynań i odwróciła się do dziewczyny, aby zakończyć tą żałosną walkę, lecz nikogo za swymi plecami nie zastała. – Uciekła?! To żałosna pinda! Znaleźć mi ją! – rozkazała rudowłosemu Domoto, który jeszcze przebywał przed komendą.
– Tak jest! – odpowiedział szybko i pobiegł w obranym sobie kierunku. – „Nienawidzę jej! Głupia Misaki, że też to ona została wybrana na kapitana” – pomyślał zdenerwowany, a następnie postanowił skupić się na swojej misji. Musi odnaleźć tą naiwną blondyneczkę a, że została ranna, nie mogła odejść daleko.

☆☆☆

 Zraniona, a także półprzytomna Lucy znajdowała się w ramionach rudowłosego okularnika, który starał się jak najszybciej ją stamtąd zabrać. Ta co chwilę jęczała, że muszą wrócić po Natsu, lecz Loki kategorycznie odmawiał. Nie miał na myśli, że nie chce ratować przyjaciela, lecz na pierwszym miejscu liczyło się zdrowie jego pani. Gdy uznał, że znaleźli się dość daleko, położył ostrożnie dziewczynę na trawie i poprosił ją, aby chwilę poczekała. Udał się do świata duchów po jakieś bandaże, a wrócił z Virgo, która zaczęła opatrywać blondynkę.
– Jestem beznadziejna – szepnęła, a duchy spojrzały na nią zdziwionym wzrokiem.
– O czym mówisz?
– Nie udało mi się uratować przyjaciół, nie udało się powstrzymać Misaki, a na dodatek Natsu został porwany. Jestem beznadziejna – powiedziała na jednym wydechu i wybuchła płaczem. W tej chwili ciężko było ją pocieszyć, ale musieli coś zrobić, aby wzięła się do kupy. Niestety nie mieli na to czasu, bo tuż zza krzaków zaczął się ktoś wyłaniać.
– A więc tu się schowałaś blondyneczko.
– Kaito… – przeraziła się, ale nie chciała, aby ujrzał ją w takim stanie, więc szybko się wzięła w garść i nie czekając ani dłużej, kazała duchom go zaatakować, a sama wyciągnęła swój bicz.
– Kochaniutka to na mnie nie podziała. Wyjaśniłem już Natsu, że umiem przewidzieć każdy wasz atak czy unik – zaśmiał się rudowłosy i swoją szablą blokował Lokiego, a Virgo udało mu się uniknąć.
Z każdą chwilą jej duchy zaczęły tracić pewność siebie. Mieli tylko jednego przeciwnika, który na dodatek był człowiekiem, a przynajmniej tak im się wydawało. Lucy znała prawdę i wiedziała, że ten człowiek oszukiwał wszystkich dookoła. Walczył przeciwko magom, a tak naprawdę sam nim był.
– Ten ruch możesz przewidzieć, ale nie będziesz w stanie się przed nim obronić – odrzekła niespodziewanie Lucy i odwołała Lokiego oraz Virgo, a następnie przywołała Librę, która na samym początku zapytała:
– W czym mogę pomóc?
– Proszę użyj swej mocy, aby móc go zatrzymać – wskazała na zaniepokojonego Kaito.
– Tak jest – odpowiedziała i przechyliła swoje wagi, które spowodowały, że Domoto upadł i nie mógł się podnieść.
– Co to jest? – wysyczał.
– Grawitacja – powiedziała z uśmiechem blondynka i szybkim ruchem ogłuszyła chłopaka. – To teraz po Natsu! Dziękuję ci Libro – uśmiechnęła się do ducha pozwalając mu wrócić do domu, a następnie skierowała swe kroki do komendy.
Każdy jej krok sprawiał, że pewność siebie ją opuszczała, a fakt, że była zraniona wcale nie pomagał. Bała się, że przez to nie podoła zadaniu. Musiała uratować swych przyjaciół, zaprzestać działaniom Chandler, a przy okazji nie dać się złapać, bo to na nią wszyscy polują. Najbardziej ze wszystkich żołnierzy obawiała się swojej najlepszej przyjaciółki, która bez wahania by ją pochwyciła. Jak bardzo zmieniła się Misaki, tego blondynka nie mogła w żaden sposób ogarnąć rozumem ani innym szóstym zmysłem, lecz niestety taka była prawda. Wobec powyższego faktu dziewczyna zmusiła się i uwierzyła w to.
Dzisiaj w obliczu nieuchronnego, które zmierzało ku niej wielkimi, Izydorowymi krokami, ani w głowie nie było jej podawanie czegokolwiek w wątpliwości. Czuła to całym sercem i duszą. Czuła, że walka z Misaki będzie nieunikniona.
Nie wiedzieć czemu, przypomniały jej się czasy kiedy jeszcze mieszkała w Chandler, chodziła normalnie do szkoły i kumplowała się z Misaki oraz innymi dziewczynami. Przez pewien czas była tam nawet szczęśliwa, ale też doświadczyła wiele smutku. Jednym z wyjątkowych zdarzeń, które przeżyła dwa lata temu. Jej ojciec był dłużny jednemu biznesmenowi pieniądze. Nie była to spora suma, ale firma Heartfiliów przeżywała w tamtym czasie kryzys i nie była w stanie oddać pieniędzy na czas. Jedynym sposobem, aby ocalić wilka (jej ojca) i owcę (Lucy) przed skonsumowaniem, było małżeństwo. W końcu to nie było średniowiecze czy inne rokoko, aby panna w jej wieku wychodziła za mąż według rodzicielskiej woli. Swojej całkowicie wbrew. W zasadzie dalsza historia o wiele lepiej się potoczyła, gdyż jak się później okazało przyszły małżonek Lucy również miał długi, lecz u magów z jednej z gildii. Sabertooth… Tak prawdopodobnie się nazywała. Blondynka dobrze zapamiętała swoich wybawicieli, a było ich trzech. Dwaj dobrze zbudowani chłopcy, jeden blondwłosy, a drugi czarnowłosy, którzy prawdopodobnie byli w jej wieku. Natomiast trzeci był ubrany bardzo elegancko i wyglądał na jakiegoś staromodnego księcia. To było jej pierwsze spotkanie z innymi magami, lecz nie odważyła się z nimi rozmawiać. Szczęśliwie dla Lucy przyjęcie zakończyło się niepowodzeniem i rezultatem tego było odwołanie ślubu, a także zaniechanie od jej rodziny pieniędzy. Niestety niosło to za sobą również rozpaczliwe skutki, a między innymi poruszenie wśród mieszkańców wtargnięciem magów do miasta. To po tym wydarzeniu, władze miasta rozpoczęły pierwsze działania, chociaż nie zapowiadały one nic groźnego tak przynajmniej jej się wydawało. Jak bardzo się Lucy myliła, zrozumiała to dopiero teraz.
Potrząsnęła głową, aby przestać bujać w obłokach i skupić się na zadaniu. Los jej przyjaciół i tego miasta spoczywał w jej rękach. To od niej zależało czy ludzie zgładzą jej przyjaciół i na zawsze staną się zepsuci czy też ich ocali. Musi się postarać za wszelką cenę, nawet za cenę utracenia swych mocy.
Nie chcę używać tej mocy, ale jeżeli nic innego mi nie pozostaje to cóż mam uczynić?


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 37 "Smok"

14 komentarzy:

  1. B.O.S.K.I R.O.Z.D.Z.I.A.Ł !!!
    Tyle emocji *o* Totalnie nie wiem jak to wszystko opisać ;-;
    Jedyne co mogę powiedzieć, to to że rozdział bardzo mi się podobał i że czekam na więcej.
    Przesyłam worki pełne weny oraz pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;_; Dziękuję ;_; Naprawdę nie sądziłam, że się spodoba, aż tak. Uważam, że wyszedł fajnie, ale to jest wstęp do akcji, która będzie w następnym rozdziale ;)
      Dziękuję za komentarz i wenę ^^ Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  2. Fajny rozdział tylko... jeśli mnie pamięć nie myli to rokoko to nurt stylistyczny w czasach baroku >¬<
    A tak... trudno mi uwierzyć, że Natsu jest aż tak słaby, że dał się złapać. Nawet jeśli Kaito potrafi patrzeć w przyszłość, to gdyby Natsu zrobił taaką ogromną kule ognia to on nie miał, by szans uniknąć tego na czas xd ale co ja tam wiem. Grunt że Lucy dla odmiany będzie tą bohaterką co uratuje swych przyjaciół... lub nie xd zależy jak to wymyśliłaś.
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę to wyolbrzymiłam, ale właśnie tak chciałam, aby to się wszystko potoczyło XD
      Grunt, że jakoś wyszło ;)
      Dziękuję za komentarz, wenę ^^
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Hej. Zostałaś nominowana do " Liebster Blog Award ". Liczę ze na nie odpowiesz. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu fairyxtail.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog nie istnieje? XD Fajny numer :P

      Usuń
    2. Bardzo przepraszam pomyliłam się wpisując link. http://fairyxtail.blogspot.de tu powinien być poprawny.
      Jwszczęcia raz bardzo przepraszam.

      Usuń
  4. Bardzo fajny rozdział, lecz dla mnie za krótki. Długo czekałam :( Kiedy będzie następny?

    OdpowiedzUsuń
  5. Superowy rozdzialik :D
    Natsu schwytany...Lucy rana, ale i tak skopała Kaita, no nie jak ja się cieszę, że on wreszcie dostał XD
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ^^ Bardzo się cieszę, że ci się podobało, a w następnym rozdziale spodziewaj się więcej akcji ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Już jakiś czas temu przeczytałam rozdział, ale że czytałam na czytniku, to zapomniałam skomentować :) A więc... Ciekawy rozdział. Zauważyłam, że dużo, dużo lepiej wychodzą ci opisy. Ciekawie się czytało, interesująca akcja i bardzo dobrze skończony rozdział, bo zostawił nutkę tajemnicy po sobie. Uwagi, które miałam pozostawić, już wcześniej pozostawiłam, więc powtarzać się nie będę. Pamiętam, że coś mocno mnie zaintrygowało w tym rozdziale - przeszkadzało mi - ale za nic w świecie nie mogę sobie przypomnieć, co to było!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem happy, że ci się podobał, jak i zaciekawił ^^
      Nowością dla mnie jest to, że po raz pierwszy ktoś powiedział, że opisy mi lepiej wychodzą... ciekawe, ciekawe. Nie lubię ich pisać, ale wiem, że muszą być dlatego przykładam się, aby jakoś zaciekawiły czytelnika. Czyżby mi się to właśnie udało? :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ^^

      Usuń