niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 37 – Smok


   W podziemiach ratusza Chandler ciągnięto przez dwóch strażników nieprzytomnego Natsu, który niestety nie zdołał pokonać swego przeciwnika, a przez to został schwytany. Został zamknięty w celi nr 778, a było to pomieszczenie naprzeciwko celi gdzie byli uwięzieni jego przyjaciele. Jego cela nie posiadała drzwi odpornych na magię, lecz kraty, a przez nie o wiele łatwiej było się wydostać. Niestety różowowłosy nie miał siły, by wstać, po tym jak się ocknął. Błagał Boga, aby tylko Lucy nie stała się żadna krzywda.
– Natsu! – usłyszał po chwili. Podparł się na łokciach, aby chociaż usiąść i wtedy zobaczył twarz Erzy wystającą za okienko w drzwiach jej celi. – Natsu, żyjesz?
– Żyję jak widzisz, ale nie mam siły wstać. To cud, że usiadłem. Co się dzieje?
– Podali ci zapewne środek paraliżujący. My również go na początku dostaliśmy, ale na szczęście nie trwał długo.
– Jak was złapali i dlaczego jeszcze nie uciekliście?
– Wiesz, ciężko rozwalić drzwi, na które nic nie działa – burknął Gray. – Nie tylko mnie, Juvie i Erzę złapali, ale jeszcze ojca Lucy, który siedzi z nami w tej celi.
– Co? Dlaczego?!
– Jestem przynętą, aby Lucy się poddała. Jeśli tego nie zrobi, ja zginę – odpowiedział mu stary Heartfilia. – Jestem przygotowany na śmierć i zrobię wszystko co w mojej mocy, aby Lucy przetrwała. A ty jak tu trafiłeś?
– To nie jest w tym momencie ważne – odparł zawstydzony i zamilkł. Czekał cierpliwie, aż trucizna przestanie działać, a następnie zamierzał uwolnić siebie, przyjaciół i biec na ratunek Lucy, lecz na razie musiał w nią uwierzyć.

☆☆☆

Blondynka biegła czym prędzej przed siebie, a konkretnie w kierunku ratusza. Coś mówiło jej, aby właśnie tam się udała. Nie zwracała już uwagi na to, że nie ma przebrania. To już nie miało znaczenia, bo i tak wiedzieli, że tu jest, więc pewnie każdą podejrzaną czy nieznaną osobę dokładnie sprawdzali.
Wybiegła na plac tuż przed ratuszem, gdzie zastała kilkunastu żołnierzy patrzących i na nią zaskoczonym wzrokiem.
– Ej czy to nie jest Lucy? – zapytała jedna z dziewcząt w mundurze rozpoznając dawną koleżankę z klasy.
– Niemożliwe, przecież ona nie… – nie dokończyli, bo wystraszona blondynka chwyciła za klucz Libry, a następnie ją przywołała.
– Wiem co mam robić – powiedziała nim jej właścicielka zdążyła się odezwać. – Zmiana Grawitacji! – tak nazywał się jej atak, dzięki któremu powaliła na kolana wszystkich przebywających na placu żołnierzy i ich unieruchomiła.
– Jesteś magiem?! – krzyknął ktoś z tłumu.
– Przepraszam was, ale muszę uratować przyjaciół – powiedziała i miała zamiar pobiec dalej, lecz pewna osoba nadal potrafiła stać na nogach. – Jak to możliwe?
– Dzięki mej broni jestem odporna, na niektóre rodzaje magii. Widać ta twoja służka nie wiele może mi zrobić – prychnęła stojąca przed Lucy pani kapitan.
– Libra nie jest moją służką, tylko przyjaciółką… tak jak ty – odpowiedziała spokojnie Lucy.
– Nie jestem już twoją przyjaciółką, więc dobrze to zapamiętaj. Jesteśmy wrogami, bez wahania cię zabiję, a potem przyjdzie kolej na twoich przyjaciół.
– Nie waż się ich tknąć! – krzyknęła blondynka zdenerwowana tymi słowami, a następnie chwyciła złoty klucz i zawołała: – Otwórz się bramo ryb! Pisces!
Tuż obok Libry pojawiły się dwie ogromne ryby, które zaraz zmieniły się w ludzi, a wtedy przechodziły w tryb zniszczenia. Stanęły tuż przed blondynką i wpatrywały się gniewnie w czarnowłosą, a ta już gotowa była ich zaatakować.
– Jeżeli przyzwano nas w tej formie to oznacza… – zaczął syn.
– Czas na anihilacje wroga, synku – dokończyła matka.
– Do dzieła Pisces! – zawołała Lucy i z bólem w sercu wskazała na swoją dawną przyjaciółkę.
Rybi duet szybko znalazł się tuż przy zaskoczonej dziewczynie i oboje powalili ją na kolana słabym strumieniem wody. Nie chodziło o to, aby ją wykończyć, ale pozbawić sił na dalsze działania. Zdezorientowana Misaki oberwała wodą i odleciała kilka metrów dalej, a następnie chwiejnie się podniosła.
– Nieźle jak na rybki – odchrząknęła i uniosła do góry swoją włócznie. – Nie poddam się! Przerobię was na sushi!– krzyknęła, a jej włócznia zmieniła się w coś rodzaju pistoletu i wystrzeliła z niego kulę ognia. – A o to nowy wygląd mej broni. Mogę strzelać nie tylko ogniem, ale także i wodą, więc nie macie szans.
– Mamo, czyżby odkryła nasz słaby punkt? – zapytał się chłopak matki, a ta odpowiedziała:
– Możliwe, ale nie wolno nam się poddać i uciec spod kulonym ogonem Do dzieła synu!
Oboje złączyli swe ręce, gdzie po chwili pojawiło się niebieskie światło, z którego zaraz zaczęły strzelać pojedyncze strumienie wody. Celowali w dziewczynę, lecz ta patrzyła na nich pewnie i również zaczęła strzelać, ale ogniem. Każdy jej strzał trafiał w strumienie, więc zostali otoczeni przez parę wodną, która utrudniała widoczność. Misaki uśmiechnęła się triumfującą i szybko naciskając coś w broni strzeliła tym razem kilka razy strumieniem wody. Niestety dwa z tych strzałów trafiły Pisces i wtedy ich pojedynek dobiegł końca, gdyż oboje wróciły do swej poprzedniej, znacznie słabszej formy.
– Jak to się mówi? Ogień zwalczaj ogniem, a wodę wodą? – zaśmiała się czarnowłosa, a ryby wróciły do swojego świata. – Kogo tym razem wezwiesz?
– Otwórz się bramo Lwa! Leo! – krzyknęła Lucy mając w ręce klucz Lokiego. Ten po chwili pojawił się tuż obok Lucy i był gotowy do swojego ataku.
– Nie sądziłem, że nasz wróg okaże się taką pięknością – powiedział seksownie rudowłosy. – Może po tej całej walce dasz się zaprosić na kawę?
– Nie umawiam się z rudymi – odparła oschle, a przez to złamała serduszko biednemu Lokiemu.
– Jeszcze nigdy nie zostałem w ten sposób odtrącony – odpowiedział rozpaczliwie, lecz zaraz wziął się w garść.
– Nienawidzę kobieciarzy. Bardzo przypominasz mi jednego gościa, a konkretnie porucznika Domoto. Też taki zarozumiały, kobieciarz i te rude włosy.
– Kaito?! Loki nigdy nie będzie taki jak on! – wtrąciła się Lucy. – Nie słuchaj jej!
– Tak jest Lucy. Zatańczmy! – powiedział czarującą, a jego dłoń zaświeciła jasnym blaskiem. Przygotował się do ataku i wykrzyknął: – Regulus Impact!
Promień zdołał trafić czarnowłosą, która nie potrafiła się przed nim obronić. Została powalona na ziemie, lecz nie mogli się zbyt długo cieszyć zwycięstwem gdyż pojawił się przed nimi nowy przeciwnik.
– Znalazłem cię blondyneczko.
– Kaito! – krzyknęła zszokowana Lucy. – „Aż tak szybko się obudził?”
– Auć… Dobrze mi przyłożyłaś, ale uciec to ci się raczej nie udało – odparł.
– Libra! – Lucy miała nadzieje, że pod czar Libry wpadnie również rudowłosy, lecz ten szybkim krokiem znalazł się tuż koło Libry i zagroził, że jeśli ta cokolwiek zrobi to skróci ją o głowę. Dziewczyna zamarła słysząc go.
– Czego chcesz? – zapytała niepewnie.
– Może zanim to powiem mam do ciebie pytanie.
– Jakie?
– Co osiągniesz jeśli nas pokonasz? Nie sądzisz, że to tylko wzmocni naszą nienawiść do magów? Nawet jeśli zdołasz uratować swoich przyjaciół to tak naprawdę nic nie zdziałasz.
– To jak mam was przekonać, że nie wszyscy magowie są źli?
– Chodzi o to, że się nie da.
– Nawet nie próbowaliście się dogadać! Od razu przeszliście do zabijania! Nawet nie wiecie co tak naprawdę się stało dziesięć lat temu!
– Wiemy. To ty spowodowałaś ten pożar – odpowiedział ktoś z tłumu.
Lucy wzięła głęboki oddech i pokiwała głową. Po chwili znowu zabrała głos:
– Tak to prawda, nie poniosłam za to odpowiedzialności, ale ja naprawdę nie chciałam! Nie miałam na to żadnego wpływu! Poza tym ktoś tam był, aby ten pożar powstrzymać, a wy nie daliście tej osobie wam pomóc.
– Masz na myśli tą kobietę, która podsycała ogień? – zapytał Kaito.
– Moja matka chciała ugasić ogień! Niestety nie udało jej się, gdyż potem musiała uciec, aby się uratować, lecz to na nic się zdało – wycedziła. – To przez was stała się gwiezdnym duchem!
– To nie została zabita przez twojego ojca?
– Zgłupiałeś! Mój ojciec kochał ją ponad życie, dlatego zgodził się, aby zmieniła się w ducha, bo dzięki temu mogła żyć, aby potem się ze mną zobaczyć. To przez was cierpiałam tyle lat! Poniżaliście mnie w szkole, śmialiście się ze mnie, a ty… – wskazała na Kaito. – Próbowałeś mnie nawet zgwałcić! Nie wybaczę wam nigdy, ale nie zamierzam was zabijać, bo nie jestem potworem jak wy wszyscy! – krzyczała rozpaczliwie, a wokół niej zaczęło lśnić jasne światło. Gwiezdne duchy patrzyły na nią z przerażeniem, aż stracili czujność i wszyscy żołnierze na placu uwolnili się spod zaklęcia Libry, jednak nie odważyli się podejść do Lucy, która traciła nad sobą panowanie.
– Lucy, powstrzymaj to! – krzyknął Loki, a tuż po nim odezwała się Libra:
– Panienko Lucy nie używaj tej mocy!
– Przepraszam was, ale to chyba jedyne wyjście, aby powstrzymać dalszą walkę – uśmiechnęła się delikatnie w ich kierunku, a następnie ich odesłała, a przywołała innego ducha.
– Otwórz się bramo smoka! Layla!
Tuż za nią w niezwykle jasnej poświacie powoli pojawiała się postać, raz człowieka a raz smoka, niestety duch nie mógł przybrać jednej formy, a co tu mówić o materializacji, gdyż wtedy pochłonął by całą magiczną moc właścicielki. Wiadomo było, że magiczna moc dla maga była także jego życiową esencją, więc gdyby stracił ją całą to miałby małe szanse na przeżycie.
Lucy, co zamierzasz zrobić? – usłyszała w głowie duch mamy.
– Miałam nadzieje, że będziesz w stanie mi pomóc zmienić ich nastawienie do magów. Masz jakiś pomysł? – zapytała z nadzieją.
Wiesz ciężko powiedzieć…
– Żartowałam. Chciałam cię prosić, abyś użyczyła mi mocy i pomogła w zaklęciu „Pamięć”.
Chcesz go użyć?
– Tak, bo myślę, że to jedyne wyjście.
Masz świadomość, że to jedno z zaklęć specjalnych?
– Wiem, mam również świadomość co się stanie jeśli go użyję, ale muszę to zrobić dla dobra moich przyjaciół, mieszkańców Chandler i innych – odparła zdecydowanym głosem.
Jeśli tak uważasz… Pamiętaj, że jestem z ciebie dumna – odpowiedziała Layla, a jej duch dosłownie wszedł w ciało Lucy. Dzięki temu efektowi miały większe szanse na powodzenie, gdyż to zaklęcie należało do jednych z najtrudniejszych i mało magów co o nim pamięta. 
Blondynka poczuła nagły przypływ mocy i teraz wiedziała, że na pewno jej się uda. Zaczęła recytować treść skomplikowanego zaklęcia i po chwili z jej ust wydobył się złoty pył, który niesiony przez wiatr pozbawiał każdego kogo spotkał na swej drodze przytomności. Po jakiś kilku minutach całe miasto spało, a Lucy mogła odetchnąć z ulgą.
Nie chcąc tracić więcej czasu pobiegła w stronę ratusza i po jakimś czasie znalazła się w podziemiach. Tam ludzie również byli pogrążeni we śnie, więc spokojnie mogła się rozejrzeć. Zaglądała prawie do każdej celi, aby odnaleźć swych przyjaciół i znalazła ich dopiero w celi 777 i 778.
– Naprawdę nie mogli ich gdzieś bliżej położyć – westchnęła.
Ważne, że ich znalazłaś, a teraz połóż palec na czole jednego z nich, a następnie powiedz zaklęcie odwracające i tak z każdym – poleciła jej mama, która nadal była z nią połączona. – Ale nadal nie jestem pewna czy dobrze postąpiłaś.
– Możliwe, ale uważam, że to będzie najlepsze nie tylko dla nich, ale dla innych również. Chcę, aby zaczęli normalnie żyć.
Naród, który traci pamięć, traci też sumienie. Nie wolno o tym zapominać.
– Cicho, bo zaraz mnie zacznie gryźć sumienie. Mamo, naprawdę uważam, że to było jedyne wyjście – jęknęła Lucy.
A jak ty się z tym czujesz? Znasz konsekwencje swojego działania, prawda?
– Tak – westchnęła. – Wiem co się teraz zacznie dziać, lecz nie żałuję tego. Jeśli dzięki temu uratowałam przyjaciół, nie mam czego żałować.
     – I to jest moja córeczka – odpowiedziała dumnie Layla i zamilkła, aby Lucy mogła w spokoju swoich przyjaciół i ojca odczarować. 


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 38 "Metamorfoza"

10 komentarzy:

  1. *o* Rozdział jest mega, super no i po prostu BOSKI!
    Czekałam na niego, a kiedy już się doczekałam to czytałam go z zapartym tchem.
    Nie spodziewałam się, że Lucy użyje klucza Smoka ;-;
    Praktycznie niczego w tym rozdziale się nie spodziewałam...
    Oczywiście to jest jak najbardziej na wielki i ogromny PLUS! ☻
    Przesyłam bardzo dużo weny jak i pozdrawiam Lu ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział ci się podobał, gdyż jest to jeden z najważniejszych. Jest to punkt, gdzie cała akcja się kończy... może nie cała akcja, ale pewna część tej historii. Tak to już lepiej brzmi.
      Dziękuję za ciepłe słowa, oczywiście za sam komentarz i za wenę również.
      Dziekuję i pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. Świetny rozdział, nie mogłąm się doczekać aż go dodasz! Z resztą jak z każdym rozdziałem. :D Jak zwykle jest super i mogłabym czytać całe dnie. :3 Naprawdę jestem ciekawa co Natsu będzie o tym wszystkim myślał. Poza tym, to nie wiem czy zapomniałam, czy dopiero będzie wyjaśnione co się stanie Lucy przez to zaklęcie. Straci moc? Coś mi się tak wydaje. Muszę przejrzeć ostatnie rozdziały, bo wypadło mi z głowy. :) Bardzo się cieszę, że już kolejny rozdział dodasz 31-szego, bo nie wiesz jak się ucieszyłam, że jest już kolejny. :D

    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    Kiri Chi

    nalu-fairytail.blogspot.co.uk
    prawda-o-fairy-tail.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za twoją opinię. ^^ Cieszę się, że rozdział przyjęto tak ciepło, bo był on jednym z najważniejszych. w nim kończyła się największa akcja związana z sagą Chandler.
      A jeśli chodzi o blogi to chyba jeden z nich czytam, a drugi związku z tym, że jest pewnie o Graylu to chyba nie skorzystam :P Ale luknąć mogę - jak będę miała czas ;)
      Dziękuję za komentarz i wenę.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  3. Rozdział wyszedł ci swietnie. Ciekawi mnie jakie skutki przyniesie uzycie takiego czaru przez lucy. No nic, zostało nam czekać na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. O tym co się stanie z Lucy będzie opisane w 4 sadze, ale było już wspominane o tym w jednym z poprzednich rozdziałów. Może trochę naprowadzę. -> Aby zaklęcie zadziałało Lucy musiała użyć mocy smoczego zabójcy, a co powoduje użycie tej mocy? XD Za dużo chyba napisałam. Już nic nie mówię.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Genialny rozdział *-*
    Lucy użyła nowego zaklęcia...yey! XD Oj, coś czuje, że coś jej się stanie, bo użyła tego zaklęcia :3
    Szkoda mi Lokiego, tak brutalnie odrzucony przez dziewczynę XD
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale dopiero teraz udało mi się złapać neta. Cieszę się, że ci się podobał i mam nadzieje jeszcze bardziej zrobi na tobie wrażenie. Jak widzisz kończymy sagę 3 i mam wrażenie, że następna ci się spodoba ;)
      Dziękuję za wenę i komentarz :D
      Pozdrawiam i życzę udanych wakacji ^^

      Usuń
  5. Nawet ciekawy rozdział, choć mogłaś trochę bardziej rozbudować scenę walki, ale i tak nie było źle... Fajnie się czyta, mam nadzieję, że szybko zdążę nadrobić rozdziały. Ty jestem niczym Flash, ledwo się odwrócę, a już wstawione 10 rozdziałów i kiedy?
    Weny, czasu i sprawnego kompa
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha w wakacje to pisanie i wstawianie szybko idzie, ale jak rok szkolny się zaczął to nie wiem w co mam włożyć ręce.
      Dziękuję za komentarz ^^
      Pozdrawiam

      Usuń