Dzięki zaklęciu
przyjaciele Lucy oraz ojciec odzyskali pamięć, ale nadal widzieli wszystko jak
przez mgłę. Potrzebowali jeszcze chwili, aby dojść do siebie. Nadal zamroczony
Dragneel otwierał powoli oczy i pierwsze co ujrzał to brązowe oczęta, które
bardzo dobrze znał. Od razu oprzytomniał i podniósł się gwałtownie.
– Lucy, co się
stało?! Nic ci nie jest? – pytał zatroskany i chwycił jej ramiona, a następnie
czule przyciągnął ją do siebie. Zaskoczona dziewczyna, czując ciepło chłopaka zarumieniła
się, a następnie wybuchła płaczem. Była szczęśliwa, że nic nie zrobili jemu i
innym.
Po chwili
zorientowali się, że przecież nie są sami, więc jak poparzeni odskoczyli od
siebie i się zarumienili. Erza z Juvią po cichu zachichotały, a Gray westchnął:
– Później się
pomiziacie, a teraz spadajmy stąd póki ci nie odzyskali przytomności – wskazał
na śpiących strażników, a blondynka zaśmiała się. – Powiedziałem coś nie tak? –
zdziwił się.
– Nie, nie o to
chodzi. Ze strony mieszkańców Chandler nic nam już nie grozi – uspokoiła ich,
na co wszyscy popatrzyli na nią z niedowierzaniem.
W tym momencie
obok Lucy w złotej poświacie pojawiła się czyjaś postać. Wyglądała niczym bogini,
jednak nie było wyraźnie widać jej sylwetki, lecz tym razem była w stanie być w
jednej postaci – człowieka, ale już nie potrafiła się dokładnie
zmaterializować.
–
Kto to jest? – zapytała Erza wskazując na duszę.
– Nazywam się
Layla Heastfilia i jestem mamą Lucy – uśmiechnął się duch, a jej wzrok
powędrował do wzruszonego ojca dziewczyny.
– Layla… –
szepnął. – Naprawdę nic ci nie jest! To cud! – Jude próbował dotknąć swej żony,
lecz jego ręce przeniknęły ją.
– Od tamtego
zdarzenia byłam bezpieczna i cierpliwie czekałam, aż przekażę Lucy swoją moc,
lecz niestety będę musiała już odejść.
– Co masz przez to
na myśli?
– Nic strasznego –
uspokoiła go wiedząc, że miał na myśli śmierć. – Muszę wrócić do świata
gwiezdnych duchów, aby odzyskać siły. Jeśli Lucy na to pozwoli kiedyś znowu się
zobaczymy… kochanie – wzruszyła się i podleciała do swojego ukochanego Jude i
złożyła na jego wargach delikatny pocałunek, a następnie zwróciła się do
przyjaciół córki. – Opiekujcie się nią, ja muszę się już z wami pożegnać. Dziękuję
za wszystko co dla niej zrobiliście.
– My również
dziękujemy za ratunek – powiedział Natsu i uśmiechnął się promiennie, ukazując
przy tym swoje kły. Po tych słowach matka przytuliła swą córkę i wróciła do
świata duchów, aby zregenerować siły. Lucy też musiała po tym odpocząć, ale
najpierw chciała wytłumaczyć wszystkim co tu zaszło.
Opowiedziała, że
po tym jak Natsu został złapany musiała stoczyć walkę z Kaito, którego powaliła
dzięki pomocy Libry, a potem udała się na rynek przed ratuszem gdzie przebywało
całe wojsko. Napotkała tam również z Misaki, a z nią niebyło zmiłuj się i dlatego, użyła mocy Pisces, aby ją pokonać,
lecz niestety na próżno. Zdecydowała się wyłożyć wszystkie karty na stół i albo
się uda albo się nie uda. Na jej szczęście wszystko poszło jak po maśle, ale
wiedziała jakie niesie to za sobą konsekwencje, jednak tą wiadomość zostawiła
już dla siebie.
Użyła zaklęcia,
które powoduje zmianę pamięci i zastosowała go na wszystkich mieszkańcach
miasta i osobach przebywających w pobliżu, bez wyjątku. Znała również zaklęcie
odwracające ten proces i zastosowała go na swoich przyjaciołach, gdyż nie
chciała bowiem, aby stracili pamięć.
– Lucy, jestem z
ciebie dumna – powiedziała Erza i przytuliła do siebie blondynkę, która miała
niezbyt miłe spotkanie ze zbroją czerwonowłosej, jednak nie przejęła się tym
zbytnio. W tym momencie mogli się cieszyć, że wszystko skończyło się
szczęśliwie, a oni mogli wrócić do domu.
– Czyli nie
zostaniesz tu? – powiedział zasmucony Jude.
– Niestety tato,
ale mój dom jest teraz w Magnolii, jednak nie bój się, gdyż zamierzam cię
odwiedzać częściej niż byś przypuszczał – uściskała swojego ojca i ruszyli
wolnym krokiem do wyjścia.
Jak już znaleźli
się przed ratuszem, mieszkańcy miasteczka zaczęli się powoli wybudzać. Na
początku byli lekko skołowani i nie za bardzo wiedzieli co się stało, ale po
jakimś czasie wrócili do swojego spokojnego życia, czyli takiego bez nienawiści
do magów.
Lucy była dumna ze
swojego osiągnięcia i nie powinna żałować tego co może stać się później, jednak
nie miała pojęcia, że mimo wszystko tak ją to dobije, że spowoduje wiele
kłopotów.
Magowie
odprowadzili ojca Lucy do domu i zatrzymali się tam na kilka dni, aby pomóc
jemu odbudować dom, który przez przypadek został uszkodzony przez Misaki i jej
ludzi, a następnie zamierzali pomóc także mieszkańcom miasteczka. Mimo, że
narobili wiele zła to teraz jakby otrzymali nowe życie i nie należało im
wypominać tego co było kiedyś. Właściwie i tak by tego nie pamiętali. Po
tygodniu magowie ruszyli w kierunku Magnolii zamierzając wrócić do domu, ale
przed tym pożegnali się jeszcze z paroma osobami.
Kaito zmienił się,
może nie na lepsze, ale nie był już tak natarczywy jak kiedyś. Jego moc została
uśpiona na jakiś czas, więc na razie nie muszą się tym martwić, natomiast
Misaki zapomniała o nienawiści do Lucy i nie zastanawiała się dłużej nad
okolicznościami śmierci jej brata, pogodziła się również z blondynką, której
ulżyło i wszystko w tej sprawie skończyło się dobrze. Niestety rozstanie z
ojcem było trudne dla dziewczyny, ale jakoś sobie poradziła i obiecała mu, że
postara się go jak najszybciej odwiedzić.
Tak, więc kolejna
misja zakończyła się sukcesem i wszystko wróciło do normy. Prawie wszystko…
Pozostała kwestia jeszcze dwóch spraw, które niebawem miały rozpętać burzę
wśród magów Fairy tail, ale na razie nic nie wskazywało na pojawienie się
problemów.
☆☆☆
Po powrocie do
gildii wszyscy członkowie powitali ich z uśmiechem i za wykonanie kolejnej,
choć dość trudnej misji, urządzono imprezę na ich cześć. Wszystko toczyło się
tak jak powinno, jednak po jakimś czasie mistrz wezwał do siebie grupę z
Chandler. Gray, Natsu oraz dziewczyny posłusznie powędrowali do gabinetu
Makarova i rozpoczęli spowiedź.
– Gratuluję wam
wykonania misji, oczywiście na pewno dostaniecie za to wynagrodzenie – zaczął
Makarov, a potem posłał na Natsu i Lucy porozumiewawcze spojrzenie. – Jestem
zły, że nie usłuchaliście mnie, ale chyba dobrze się stało, że się tam
udaliście.
– Mistrzu, gdyby
Natsu i Lucy nie przyjechali, nasza trójka by zginęła! – wskazała Erza na
siebie Graya i Juvie. – To nie wszystko. To dzięki zaklęciu Lucy udało nam się
powstrzymać ludzi z Chandler nad rozpętaniem wojny między ludźmi i magami.
Wojna ta rozprzestrzeniłaby się na całe Fiore!
– Ja to rozumiem,
dlatego nie otrzymają żadnej kary, ale solidną nagrodę – uśmiechnął się do
Erzy, a następnie powiedział: – Jak dla mnie nie musicie się już tłumaczyć.
Ważne, że wszystko skończyło się dobrze. Możecie już wracać, ale czy mogę
jeszcze pomówić z tobą, Lucy? – zapytał się mistrz, a dziewczyna kiwnęła głową.
U przyjaciół
dziewczyny pojawił się cień niepokoju, ale wierzyli, że Lucy nie poniesie
żadnych konsekwencji. Wyszli, a blondynka mogła spokojnie porozmawiać z mistrzem.
– O czym chciałeś
mistrzu rozmawiać? – usłyszawszy tą wypowiedź westchnął. Miał nadzieje, że Lucy
się domyśli o co chodzi, ale mówi się trudno. Sam musi jej to wyjaśnić.
– Znałem twoją
matkę – powiedział spokojnie. – Wiem jaką posiadała moc i wydaje mi się, że już
rozumiem o co chodzi z tym kluczem – mistrz już wiedział co począć z kluczem i
chciał pomóc się nim posługiwać, jednak się spóźnił.
– Ja też mistrzu.
Rozwiązałam zagadkę tego klucza i kiedy byłam nieprzytomna to tak naprawdę
przebywałam w jego wnętrzu. Okazało się, że opiekunem tego klucza była gwiezdna
smocza zabójczyni Layla, moja mama – na twarzy mistrza pojawiło się
zaskoczenie, ale nie chciał przerywać blondynce, więc nakazał jej mówić dalej.
– Moja mama podczas tamtego wypadku w Chandler, zmieniła się w gwiezdnego ducha
i czekała na mnie przez te 10 lat. Pragnęła mi przekazać tą moc i posłusznie
się jej nauczyłam, jednak nie zamierzałam jej już więcej używać – i tu
przerwała, a do oczu dziewczyny zaczęły napływać łzy.
Mistrz cierpliwie
czekał, aż coś powie, jednak chyba domyślał się co ta chce przekazać. Po chwili
czekania nie wytrzymał dłużej i sam za nią dokończył:
– Użyłaś tej mocy
w Chandler używając zaklęcia zmiany pamięci, prawda?– pokiwała głową, więc
ciągnął dalej. – I przez to twoja moc maga gwiezdnej energii zaczyna zanikać,
tak?
– Właśnie nie
wiem. Na razie nic nie czuję, ale boję się, że to się może stać! Nie chcę
rozstawać się z moimi przyjaciółmi. Bardzo mi na nich zależy i… – nie wiedziała
co dalej mówić, ale nawet nie musiała. Mistrz dobrze ją rozumiał.
– Na razie się tym
nie przejmuj. Jeżeli nie ma żadnych objawów to lepiej nie martwić się na zapas.
Jednak popatrz z tej strony. Dzięki tej mocy uratowałaś przyjaciół, czy tego
żałujesz?
– Oczywiście, że
nie! Jestem wdzięczna mojej mamie, że nauczyła mnie tej mocy, bo gdyby nie ona,
Natsu i reszta by pewnie nie przeżyła, nie mówiąc o innych w przyszłości,
jednak trochę mi smutno, że niesie to za sobą, aż takie konsekwencje –
posmutniała, jednak powiedziała, że spróbuje przyjąć je z godnością.
Makarov skinął
głową oznajmiając, że rozumie i podziękował dziewczynie za rozmowę, następnie
polecił jej iść do domu i odpuścić sobie imprezę. Przecież zawsze mogą zrobić
jutro następną. Lucy wymusiła uśmiech i również podziękowała za rozmowę, a
następnie bez słowa wyszła z gildii i wróciła do domu.
Wolnym krokiem
ruszyła do swojego przytułku. Nigdzie się nie spieszyła, wręcz przeciwnie.
Potrzebowała czasu, aby przemyśleć parę kwestii.
☆☆☆
W gildii szybko
zauważono nieobecność Lucy, ale stwierdzono, że najlepiej będzie zostawić ją w
spokoju – niech odpocznie, a zająć się zabawą, która nieźle się rozkręciła. Włączono
muzykę i wszyscy magowie, którzy w tym momencie nie pili alkoholu to tańczyli.
Natsu trochę zasmucił fakt, że dziewczyna nie bawi się razem z nimi, ale pewnie
była zmęczona po ostatnich wydarzeniach. Jej emocje też muszą trochę opaść.
Najwyżej odwiedzi ją jutro, a dzisiaj niech sobie odpocznie. – tak pomyślał i
wrócił do zabawy.
Zaniepokoił się
dopiero następnego dnia popołudniu gdy Lucy nie przyszła do gildii.
Czyżby, aż tak długo spała? – myślał w drodze do niej, a gdy już był na miejscu
to jedyne co ujrzał to puste mieszkanie. – Gdzie ona poszła?
– Byłam na
zakupach – odparła będąc tuż za nim. – Cześć, jak tam w gildii? – przywitała
się i zaprosiła do środka.
– Myślę, że w
porządku, ale czemu poszłaś wczoraj z imprezy?
– Wiesz, nie byłam
w humorze, żeby się bawić. Byłam również zmęczona i w tamtym momencie marzyłam tylko
o moim łóżku niż o kieliszkach sake i głośnej muzyce – oboje się zaśmiali,
jednak Natsu zauważył, że blondynka jest coś martwi.
– Lucy, może
pójdziemy na jakiś spacer?
– Spacer? –
spojrzała na niego zdziwiona, jednak nie zamierzała wyrazić niechęci. – A gdzie
chciałbyś się przejść?
– Może nad wodę? O
tej porze roku widok jest piękny. Mnie chyba nie odmówisz, prawda? – spojrzał
na czarującym wzrokiem, a ta się zarumieniła i skinęła głową.
Natsu zadowolony
oznajmił, że poczeka na nią na zewnątrz, a dziewczyna rozpakowała tylko zakupy
i po chwili zeszła do różowowłosego. Oboje ruszyli w kierunku plaży, a podczas
podróży pochłonęła ich wspólna rozmowa zarówno o wszystkim, jak i o niczym.
Natsu robił wszystko, aby dziewczyna się śmiała i była szczęśliwa, nawet jeśli
robił z siebie głupka, a ona cieszyła się samym spacerem, który mogła z nim
spędzić.
Dotarli do pięknej
plaży, skąpanej w promieniach zachodzącego słońca. Odbijające się w wodzie
promienie gwiazdy wokół której krążyła Ziemia, wyglądały pięknie, a Lucy
uwielbiała na nie patrzeć. Czuła wtedy ukojenie i szczęście, nie było wtedy w
niej ani cienia smutku. Dziewczyna zbliżyła się do brzegu i zanurzyła dłoń w
letniej wodzie. Natsu po chwili do niej dołączył. Tu w każdym razie jest bardzo
romantycznie. – pomyśleli oboje, ale tylko chłopak miał odwagę, aby wykonać
pierwszy ruch.
Usiedli pod
drzewem, ale nie zamienili ze sobą ani słowa.
Dlaczego się waham?
– pomyślał zdenerwowany Natsu, który leżał oparty i próbował dzielić źdźbło
trawy, ale jego dłonie drżały mu tak, że nie mógł sobie poradzić. Jakiś uparty
głos w jego duszy (a może dochodzący z zewnątrz?) – powtarzał bezustannie: – „Dalej,
ruszaj niezdaro! Przecież ona tylko na to czeka!”
Lucy położyła się
na plecach i wyciągnęła ramiona nad głową.
– Chciałabym, żeby
wszystko było takie piękne jak teraz – powiedziała z żalem. – Przez całe życie
tęskniłam do piękna i tak niewiele go widziałam – Natsu spojrzał na nią
niezrozumiałym wzrokiem to ta od razu wyjaśniła. – Przez całe moje dzieciństwo
ojciec był dla mnie surowy, a zmienił się dopiero przez to całe zamieszanie z
Chandler. Może zrozumiał jaki był dla mnie ostry, ale to nie przez niego
chodziłam taka zdołowana. Miałam spore problemy w szkole już od początku.
Związku z tym, że byłam bogata to większość osób myślała, że jestem
rozpieszczoną księżniczką. O patrzcie idzie wielka księżniczka Lucy! –
krzyknęła. – Co za upokorzenie.
– Nie martw się,
te czasy minęły i teraz jesteś w szczęśliwa, prawda?
– Tak –
uśmiechnęła się do niego, a on ucieszył się, że przełamała milczenie.
Natsu wziął
głęboki oddech, zebrał w sobie całą odwagę i już zamierzał je to powiedzieć,
gdy na ścieżce zaludniły ciężkie kroki. Był to Gajeel, który wdarł się w kruchy
jak porcelana nastrój.
– Gihi, widzę, że
i Salamander zrobił swoje – bezceremonialnie zawyrokował grubym, donośnym
głosem, po którym zawsze można było go poznać. – Najpierw Gray, teraz ty, może
ja też powinienem kogoś znaleźć.
Bez krztyny
skrępowania usiadł obok nich na trawie, szeroko rozrzucając nogi i kładąc
dłonie na kolanach. Na początku Lucy nie zrozumiała o co mu chodzi, ale po
chwili pojęła o czym Gajeel mówi i zarumieniła się, a następnie szybko wstała.
– Wiesz uważam, że
masz rację Gajeel. Znajdź sobie jakąś dziewczynę, a teraz wybaczcie. Muszę iść
– powiedziała szybko i ruszyła przed siebie szybkim krokiem.
Natsu, również
uświadomił sobie coś. Uświadomił sobie, że Gajeel zniszczył mu najlepszy moment
wyznania miłości.
– Powiedziałem coś
nie tak? – nie zrozumiał zdenerwowania Lucy.
– Wiesz Gajeel,
Lucy ma racje, znajdź sobie dziewczynę! – odparł ostro i pobiegł za blondynką.
Gdy w końcu ją
dogonił, złapał ją za rękę i po prosił, aby zaczekała.
– Przepraszam Cię
za Gajeela, ale to debil i nic nie rozumie – powiedział różowowłosy z wyrzutem.
– Przepraszasz
mnie za niego? Nie zdenerwowało mnie jego przyjście, ale to co powiedział.
– Uraziło cię to,
że wziął nas za parę? – zdziwił się.
– Znaczy mnie
osobiście to nie przeszkadzało, ale nie wiedziałam jak ty na to zareagujesz
dlatego się tak zdenerwowałam – zaczerwieniła zdając sobie z tego co
powiedziała.
– Wiesz… – zaczął
niepewnie. – Mnie to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
– Co chcesz przez
to powiedzieć?
– Wkurzyłem się na Gajeela, bo zepsuł mi tą romantyczną chwilę. –
zawahał się, ale w końcu odważył się to powiedzieć.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 39 "Powód"
*o* Zakochałam się w tym rozdziale!
OdpowiedzUsuńNormalnie latałam po ścianach jak wściekła kiedy Natsu wyznał Luśce, że ją kocha kyaa ♥
K: Ogarnij się dziewczyno!
Po tak emocjonująco boskim rozdzialiku nie jestem w stanie opanować emocji, zdobyłaś moje serducho *o* Już się doczekać następnego nie mogę!
Ciekawe co odpowie Heartfilia :/
"-Ja też cię kocham Natsu! -Rzuca mu się na szyję". <---Takiego czegoś nie wyczuwam xDDD
W każdym razie Przesyłam bardzo dużo weny, naprawionego kompa oraz udanych wakacji.
Pozdrawiam ~Harlequin ♥
Ja się cieszę, że złapałam neta :D
UsuńOgromnie się cieszę, że ci się podoba, a teraz mocno się zastanawiam co mam napisać w następnym rozdziale. Mam już rozpiskę co zamierzam w nim umieścić, ale jak to najlepiej przedstawić to już nie lada wyczyn.
Dziękuję za komentarz ^^ Pozdrawiam i życzę udanych wakacji :)
Rozdział jest świetny. Teraz Natsu, Lucy oraz reszta będzie mieli trochę spokoju... ciekawe tylko jak długo.
OdpowiedzUsuńNatsu zrobił pierwszy krok i wyznał miłość Lucy. Ciekawe co teraz zrobi Lucy.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next
Bardzo się cieszę, że Ci się podobało ^^ Namęczyłam się, aby ta scena na końcu wyszła. Oczywiście chciałam też trochę humoru, więc dodałam pana Gajeela, gihi XD
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam :3
Lovciam, lovciam, lovciam...
OdpowiedzUsuńDiana: Oj zamknij się.
Bo co mi zrobisz?!
Diana: Moje imie w mitologii oznacza boginie łowów, więc przyniose jakiś owoc i ci łeb przestrzele strzałą.
A moje imie oznacza zwycięstwo. I co?
Diana: I pstro. To niby czemu podpisujesz się Lucilla Carmelitta?
Bo kocham Lucyśkę i carmel i toffi...
Diana: Ale krówek nie lubisz.
No nie, ale kocham...hmmm...SIEBIE no i oczywiście tego bloga.
Diana: A JAKI DO CHO##RY MA TO ZWIĄZEK Z TOFFI!!!
To proste.
Diana: To prosze wytłumacz mi to.
Ten blog wciąga tak jak toffi-_-.
Diana: No dobrze a jaki ty masz związek z carmelem?
Ja?...Hmmm...Wiem!!!
Diana: Oświeć mnie.
Jestem słodka.
Diana: *facepalm* Może po prostu powiedz że ten blog jest extra i co 1 godz gdy nie śpisz sprawdzasz zawartość? Lub po prostu że kochasz go nad życie. Wiktoria jesteś?
Mmm Damian...ciacho...słodziak
Diana: Wika odpłynęła w kraine Damianolandii wprost na łódce miłości. Więc po prostu powiem za nią. KOCHAM TWÓJ BLOG. A teraz przepraszam ale pani zwycięstwo zaczęła się ślinić... A nie teraz beczy z powodu nieodwzajemnionej miłości. Ogar i chociaż się pożegnaj.
Pozdro i weny. Zadowolona?!
Diana: Można tak powiedzieć a teraz chodź wpier###elić paczkę lodów na twoje żale. Ja też pozdrawiam!
Jestem wdzięczna losowi, że mam czytelników, którzy chętnie czytają moje wypociny. Nawet nie wiesz ile to znaczy jeśli czytelnikom podoba się dzieło autora. Mobilizują go do dalszego pisania! :D
UsuńDzięki za tak dłuugi komentarz ^^
Pozdrawiam
Rozdział genialny *-*
OdpowiedzUsuńNo wreszcie! Natsu wyznał jej miłość *-* O je~ jak ja się cieszę :3 Tylko, żeby ona mu też wyznała soje uczucie :D
A tak pro po, chciałam zatłuc Gajeela jak przylazł XD
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
Natsu zebrał się na odwagę i w końcu to powiedział. Lucynka zapewne też by wcześniej czy później to zrobiła, ale teraz będzie musiała skupić się na innym problemie ;)
UsuńDziękuję za komentarz! :D
Świetny rozdział! Kocham te opowiadanie. Chociaż miałam nadzieję, że jednak wyznanie Natsu będzie w jakiś bardziej romantycznych okolicznościach, ALE NIE WIELKI PAN GAJEEL CHOCIAŻ SAM NIE MA DZIEWCZYNY MUSIAŁ ZNISZCZYĆ MOJE MARZENIA!!!!! Chlip, chlip, chlip.............................dobra, ogarnęłam się *pociągnięcie nosem*. Mam nadzieję, że nie planujesz zabić ani Lucy, ani Natsu, ani wogóle Greya, Juvii, Gajeela ( chociaż w tej chwili sama był go zabiła), Levi, Erzy itd. Ok, mogą być na krawędzi śmierci, ale weź do diaska ich nie uśmiercaj!! Bo się jeszcze bardziej załamię.
OdpowiedzUsuńBedzie występował Jellal? Zrobisz jeszcze jakieś One-Shoty?
Życzę dużo weny, udanego pobytu oraz ABYŚ JAK NAJSZYBCIEJ WSTAWIŁA TEN ROZDZIAŁ. POMYŚL ILU TWOICH CZYTELNIKÓW NA TO CZEKA!!
P.S. Tak właściwie to kiedy on będzie?
Nie martw się, doczekasz się swojego extra romntycznego momentu... kiedyś :P Nikogo też nie zamierzam zabić, bo to by była tragedia i bym tego nie przeżyła. Wystarczy, że na drugim blogu prowadzę rzeź. Jellal'a spróbuję wprowadzić pod koniec 4 sagi, ale nie obiecuję. Chociaż... Właśnie przyczyniłaś się do zmiany historii! Dzięki tobie wpadłam na świetny pomysł, ale nie zdradzę szczegółów, bo inaczej bym Ci zespojlerowała ^^
UsuńDzięki za pomysł! :D
Pozdrawiam
Piękny rozdział *=* Rozpłynęłam się normalnie :D Jak już tu jestem to chciałam się zareklamować (proszę, nie bij za to) - http://fairytailworldiscruel.blogspot.com/ Mam nadzieję, że najdziesz chwilkę czasu i nas odwiedzisz :3
OdpowiedzUsuńDziękuję ci za komentarz i cieszę się, że się podobało. - trochę to dziwnie zabrzmiało xD
Usuńnie będę biła, że się reklamujecie, mnie to nie przeszkadza. Chętnie przeczytam twoje opowiadanie, ale nie wiem kiedy. Mam kilka blogów do nadrobienia, ale nie martw się - na 1000000% zajrzę. ^^
Pozdrawiam
Ohayo 🐼,
OdpowiedzUsuńDzisiaj w nocy znalazłam twojego bloga i dzięki niemu udało mi się przetrwać całą noc w samochodzie wracając z Chorwacji. Razem z Happym musimy ci serdecznie pogratulować 🎉😂...
Happy: Aye!!!
Historia wspaniała...
H: Aye!!!
Czytało nam się bardzo przyjemnie...
H: Aye!!!
Możesz przestać mi wchodzić w słowo?!?! 😤
H: Ale przecież ja tylko potwierdzam, że to wszystko prawda.
No dobra ale siedź już cicho
H: Aye *mruczy pod nosem*
Czy ja nie mówiłam że masz być już cicho?!?!
H: Aye, ale jak chcesz żebym dał ci trochę spokoju to daj mi tę obiecaną rybkę. Całą drogę mi mówiłaś, że dostanę ją jak będę grzeczny.
Ale przecież nie byłeś grzeczny.
H: Jak to?! Połowę drogi przespałem na twoich kolanach i ci nie przeszkadzałem w czytaniu.
To że spałeś nie znaczy, że byłeś grzeczny. Wiesz jak głośno chrapałeś, a do tego rozwalałeś się tak, że ja nie mogłam się wogóle ruszyć.
H: *fuka obrarzony*
Oj, co się obrażasz?
H: No bo ja się całą podróż tak starałem... *łezki zaczęły mi się zbierać w oczkach*
Oj no dobrze. Leć do lodówki, jedną rybkę schowałam pod szpinakiem, żebyś jej nie znalazł.
H: Ona jest zła!!! Schowała rybkę przed Happym i to jeszcze pod szpinakiem. Nie wiadomo czy ta rybka będzie jeszcze zjadliwa *łapie się za policzki przerażony*
Ej no przepraszam, ja tu ci mówię gdzie jest dla cieni rybka, a ty mi tu mówisz, że jestem zła *teatralnie pochlipuje i pociąga nosem* jak nie chcesz to mogę ją sobie sama zjeść.
H: Rybko już nadchodzę!!! *poleciał do kuchni*
No dobra póki go nie ma to dokńczę komentarz.
Blog bardzo mi się podoba, fabuła jak i postacie również. Trzyma w napięciu 😍. A zwłaszcza ostatni rozdział i to co mi w nim pod koniec zafundowałaś. Przez ciebie wykończona emocjami jak tylko dokechałam do domu to walnęłam się wymęczona na łóżko i momentalnie zasnęłam.
Co do rozdziału, to Gajella w furii już zamknęłam w piwnicy i za chwilę idę go trochę potorturować, aby wyładować emocje.
Levi: *wchodzi do pokoju* Widziałaś może Gajella?
Czy nie mogę w spokoju napisać jednego komentarza?!?!?! *mroczna aura zaczęła się wokółniej unosić*
Levi: Eee... Jak go spotkasz to powiedz mu, że go szukałam. Pa! *wybiega w pośpiechu*
Ech... No dobrze to na czym ja skończyłam...
A już wiem.
Rozdział świetny, już nie mogę się doczekać kolejnego i reakcji Lucy 😍😂.
Trochę żałuję, że dopiero wpadłam na twojego bloga, troszku późno. No ale wiedz, że o teraz z wielką niecierpliwością czekam na dalszą historię.
Niestety bez małaj krytyki mi się nie obejdzie. Mam dwa zastrzerzenia, a propo tego że czasami wymieniasz więcej postaci niż potem bierze udział w zdarzeniu. Chodzi mi konkretnie o festyn (wśród zawodników był wymieniony również Elfman, ale potem nie brał udziału) i o drużynę, która pojechał na misję do Chandler (była tam wymieniona również Wendy, która nie pojechała, a jeżeli chodzi o Happyego to on już sam ci tu lekko nawtyka)
H: Właśnie!!! Niby z nimi pojechałem, a nie było żadnego mojego opisu ani komentarza! Wiesz ile ja bym tam wniósł do akcji!!! Chociaż muszę ci to wybaczyć, ponieważ potem okazuje się, że byłem na misji z Carlusią 😍.
No to chyba na tyle z opierzu od nas ☺️.
Pozdrawiamy serdecznie, ślemy weny i trochę chmurek, bo wiemy że w takim gorącu ☀️ trudno się skupić na pisaniu.
Czekamy na kolejny rozdział i nie możemy się również doczekać czwartku, ponieważ na twoim drugim blogu ma być nowy rozdzialik 🎉❤️.
H: Czytamy oba twoje blogi, więc mogłabyś zrobić trochę więcej akcji ze mną i Carlusią 😍
Oj, Happy hahaha ty się już nie zmienisz 😂💙
Ja ne
~ Nanami & Happy
Whoaaa jaki długi *-*
UsuńWitam nowego czytelnika! Bardzo się cieszę, że tyle was przypływa, a to dla mnie duży plus. Nie szkodzi, że dopiero teraz zawitałaś, ja się cieszę, że w ogóle zajrzałaś! :D
Bardzo się cieszę, że ci się podoba, a co do minusów to muszę się z tobą zgodzić. Możliwe, żre tam gdzieś na siłę wciskałam Wendy, jak i Happiego do akcji, jednak ja nie czułam, żeby byli tam potrzebni dlatego możliwe, że o nich najzwyczajniej zapomniała. XD Będę jeszcze sprawdzać całego bloga, więc postaram się poprawiać te błędy. Przepraszam za nie.
Dziękuję za taki bardzooo dłuuugi rozdział - że Tobie się chciało taki długi pisać XD
Pozdrawiam
PS. W Chorwacji byłaś?! *-*
Komentarz jakoś tak sam popłynął, gihi, bo ja osobiście nie mam dużych skłonności do pisania takich długi. Może to wina Happyego, bo mi troche przeszkadzał.
UsuńHappy: Co ja?
Nic, nic. Rybka czeka w kuchni.
H: Rybko nadchodzą!!! *wyleciał z pokoju*
A wracając...
Te kilka błędów, które ci wypomniałam wcale tak bardzo mi nie przeszkadzały, tylko tak jakoś mi się w oczka rzuciły.
A odpowiadając na pytanko, to tak byłam i cieszę się że już wróciłam, bo tutejszy upał jest dla mnie o wiele bardziej znośny. Tam słoneczko nie grzało, tylko paliło ☀️
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdzialik
H: Aye!!! *krzyczy z rybką w policzku*
Ślemy tu z Happym dużo, dużo, dużo wenki
~ Nanami & Happy
O-ha-yoo! Jestem Black! Miło Mi cię poznać. Na początku muszę się przyznać, że czytałam twojego bloga przez calutką noc na telefonie i zakochałam się. Nie licząc błędów i mały poślizgów, fabuła jest wspaniała! Idealna! Komentuje dopiero teraz, ponieważ wraz z moją przyjaciółką, również zaczynamy zabawę z bloggerem i mój czas został zajęty przez rozdziały :( No ale jestem! I zamierzam zostać na stałe! Co do rozdziału to jestem na ciebie strasznie wkurzona! Jak mogłaś skończyć w takim momencie, co? :( Serduszko mnie zabolało. Teraz za karę masz pisać następny rozdział jak najszybciej, bo jak nie to cię dorwę! I udusisz się od moich przytulasów! :D Gajeel to samo :c Gdyby mu nie przerwał to akcja potoczyłaby się szybciej i może byśmy wiedzieli jaka jest odpowiedź Lucyny :C Wiem, że i tak skończyłabyś na wyznaniu, ale nadzieja matką głupich! Eh... DAWAJ MI ROZDZIAł! xDD No cóż, dodaje do obserwowanych i czekam na następny rozdział! Całuski i weny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Twoja Black :)
Witam gorąco nową czytelniczkę! :D Jesteś chyba pierwszą osobą, która poskarżyła się na zakończenie, ale to dobrze xD Moi czytelnicy są już przyzwyczajeni.
UsuńOdpowiedź Lucynki na wyznanie poznasz w piątek, bo wtedy ukaże się rozdział :D
I wtedy będzie pierwsza rocznica mojego bloga! :D
Ale się podekscytowałam... albo raczej napaliłam! XD
Dziękuję za komentarz, za te ciepłe słowa i wenę. Dziękuję!
Pozdrawiam
Matko, to było takie Sweet! Nie mogę się doczekać, miny Natsu, gdy dowie się o tym że Lucy to gwiezdny dragon slayer. Wena na komentarz się wykończyła, więc mam nadzieję, że przynajmniej tobie ona pomoże. Więc, ślę wenę z lodami czekoladowymi i żegnam się.
OdpowiedzUsuńMuszę ci pogratulować, gdyż jesteś pierwszą osobą (chyba) która to odkryła! Tak! Lucy obawia się, że przeobraża się z gwiezdnego maga na gwiezdnego zabójcę smoków. I to z tego będzie cała afera, ale... ale... straciłam wątek XD Z resztą dowiesz się w następnych rozdziałach XD
UsuńPozdrawiam!
ŁAPAJ NOMINACJĘ DO LBA!
OdpowiedzUsuńhttp://lucydragneelblog.blogspot.com/2015/08/liebster-blog-award-lba.html
Dziękuję za nominacje, ale niestety brak czasu powoduje, że nie mogę się podjąć Liebster Awarda, jednak mimo wszystko dziękuję :)
UsuńAha! A właśnie tak musiałam przewijać tyle komentarzy (nie wiem, czemu, ale na dole mi się otworzyło i jeszcze komputer się zawiesił), a tu Nalu nadeszło ogromnym krokiem! Cieszmy się i radujmy (choć i tak pewnie nie będą razem). Ciekawy rozdział, fajne rozwiązanie zagadki tajemniczego zniknięcia Layli i czy coś jeszcze? Pewnie idę czytać dalej, bo może dzisiaj skończę :)
OdpowiedzUsuńSuper, że Ci się podobało ^^ Punkt dla mnie ;)
UsuńPozdrawiam
W końcu to zrobił! Natsu jestem z Ciebie dumna ! A co do rozdzialu jak zwykle swoetny.
OdpowiedzUsuńMożemy być z niego dumne :D
Usuń