Zachmurzone niebo i deszczowa pogoda
świadczyły o dzisiejszym humorze Lucy, która siedząc skulona na parapecie
swojego pokoju, spoglądała na świat. Od rana deszcz lał niemiłosiernie, więc z
domu nie można się było jak ruszyć. Myślała, że przejdzie się na polanę
porozmawia z duchami, odpręży się czy też trochę z nimi poćwiczy, ale w taką
pogodę? W domu wolała nie ryzykować i nie ujawniać się z mocą przed służącymi i
tatą. Nie była gotowa mu jeszcze o tym powiedzieć.
Od kilku dni nie wychodziła z domu, nie
chodziła do szkoły, nie spotykała się z przyjaciółmi. Było jej wstyd, że
tamtego dnia tak się zachowała przy Kaito. Wtedy z trudem się powstrzymywała,
by nie wybuchnąć przy nim płacze. Jednak jednego była pewna – nic do niego nie
czuła, nawet nienawiści. To, że mu wybaczyła to jeszcze nic nie znaczyło. Każdy
powinien dostać drugą szansę, ale to nie oznaczało, że znów miała się z nim
zadawać.
Nagle usłyszała stukot drzwi.
– Proszę – powiedziała niechętnie Lucy.
Wiedziała, że to jej niania. Zapewne znowu będzie próbowała namówić ją do
wyjścia.
– Cześć Lucy! – usłyszała.
– Hej... Natsu? Co ty tu robisz? –
zapytała skołowana. Nie spodziewała się, że to on akurat przyjdzie.
– Przyszedłem cię odwiedzić – uśmiechnął
się promiennie. – Nie było cię od kilku dni w szkole, więc pomyślałem, że
przyniosę ci lekcje, abyś nie miała zaległości. Pomyślałem też, że możemy się
razem pouczyć.
– Dziękuję, ale nie trzeba było. To miło z
twojej strony – odwzajemniła uśmiech. – Ale coś mi tu nie pasuje.
– Co?
– Od kiedy ty się tak pilnie uczysz? –
zaśmiała się.
– Od zawsze – widząc, że blondynka mu nie
wierzy westchnął. – No dobra, masz mnie. Nauka to był pretekst, aby do ciebie
przyjść ale, że nie miałem adresu musiałem się zapytać nauczyciela – podrapał
się nerwowo po głowie.
Lucy usiadła na łóżku i obserwowała jak
chłopak wyciąga zeszyty ze swego plecaka, a potem po kolei jej je podawał.
Zaczęła je przeglądać, lecz nie było tego za dużo. Westchnęła głośno.
– Czy ty robisz w ogóle notatki?
– Nie, po co? – dziewczyna nie mogła w to
uwierzyć – Nauka nie jest moją mocną stroną, a jak już wcześniej mówiłem,
przyszedłem, bo chciałem cię zobaczyć – uśmiechnął się szeroko. Lucy próbowała
ukryć rumieniec.
– Coś ty taka czerwona się zrobiła? Chora
jesteś? – zapytał dotykając jej czoła. – Strasznie zimne masz czoło – przyznał.
– A ty bardzo ciepłe dłonie, wiesz? –
odpowiedziała i odetchnęła z ulgą, że nie zauważył jej zdenerwowania.
Położyła się na łóżku i poprosiła Natsu,
żeby się rozgościł i usiadł na krześle przy biurku. Nie posłuchał jej, tylko
położył się obok niej na łóżku. Nie wiedziała jak na ten gest zareagować,
dlatego się nie odezwała. Obserwowała go chwilę, ale gdy chłopak się na nią
spojrzał szybko odwróciła wzrok. Natsu postąpił tak sami i również się zarumienił.
Leżeli tak przez długi czas. Żadne nie miało odwagi się odezwać. Co chwila na
siebie nieśmiało spoglądali, aby następnie znów odwrócić wzrok. W końcu Lucy
parsknęła.
– Co cię tak śmieszy?
– Nic – wytarła łzy z kącików oczu.
– Coś cię musiało rozśmieszyć –stwierdził.
– Nie, naprawdę. Po prostu... –
zarumieniła się – Dobrze mi się z tobą rozmawia, nawet jeśli milczymy.
– Mnie też – przyznał.
☆☆☆
W
tym samym czasie, w szkole dwie dziewczyny z niecierpliwością czekały na koniec
zajęć, ale przed ostatnią godziną czekała na nich przerwa.
– Chwila wytchnienia, nareszcie –
odetchnęła Erza. Dla niej szkoła nie była żadnym wyzwaniem, bo nie po to tu
przyjechała. Miała misje do wykonania, więc nauka nie grała tu ważnej roli, ale
pozory zawsze musiały być. – Od jak dawna znasz Lucy? – wyskoczyła.
– Co to za pytanie? – zaśmiała się, ale
widząc powagę Scarlet odchrząknęła i odpowiedziała: – Od gimnazjum.
– Widziałam, że Lucy miała ostatnio
problemy, a ty okazałaś się dla niej wielkim wsparciem. Wiesz co się stało 10
lat temu? – skłamała, że od Lucy to usłyszała. – Słyszałam, że magowie napadli
na miasto, ale czy to na pewno oni?
– Tak – syknęła ostro Misaki, czego Erza
się kompletnie nie spodziewała. – To magowie wtargnęli do naszego miasta i je
spalili! Wiesz ilu ludzi wtedy zginęło?! Wszyscy na tym ucierpieli mój starszy
brat wtedy zginął! A Lucy… – uspokoiła się – … straciła matkę.
– Przykro mi. – dotknęła jej ramienia. – Wybacz,
nie powinnam o to pytać. Ciekawość wygrała – speszyła się troszkę, ale tak
naprawdę o to jej chodziło. Musiała się na ten temat dowiedzieć jak najwięcej.
– Każdy jest nie przejmuj się –
powiedziała już spokojnie Misaki i się zaśmiała, chcąc pokazać, że się nie
gniewa i wszystko jest w porządku. – Ale pamiętaj, ciekawość to pierwszy
stopień do piekła.
– Ale niedostateczna wiedza, bywa czasem
gorsza od braku wiedzy.
– W sumie masz rację. Mamy w klasie poetkę
– zaśmiała się ponownie.
– Żadna ze mnie poetka. Wolę być aktorką.
– rzuciła.
– Z jakiego scenariusza wzięłaś ten tekst?
– Z żadnego, bliska osoba mi to
powiedziała – zarumieniła się – Nie obrazisz się jak wyjdę wcześniej ze szkoły?
– To jest łamanie regulaminu szkolnego – ostrzegła
czarnowłosa, lecz Scarlet wcale się tym nie przejęła.
– Oj tam, to bardzo ważna sprawa, więc
przymknij na to oko.
– Heh – westchnęła – No dobrze, ale tylko
raz.
☆☆☆
Gdy nadszedł wieczór dwaj magowie spotkali
się w umówionym miejscu, by porozmawiać ze swym mistrzem odnośnie ich misji.
Musieli dobrze się zamaskować, żeby nikt nie podejrzewał ich o czary. Zupełnie
jak w średniowieczu, więc ostrożność nade wszystko.
– Jak idzie misja? – zapytał się mistrz,
jak jego twarz ukazała się na obrazie lacrimy. Dziewczyna odpowiedziała, że
wszystko idzie zgodnie z planem, dowiedziała się już parę rzeczy na temat
miasta i samego maga, jednak jej towarzysz nie podzielał jej zdania.
– Ta misja jest bezsensowna. Według mnie
nie ma sensu jej dalej wykonywać. Skoro znaleźliśmy maga to czemu nie możemy
już wracać?
– Trzeba ci znowu wszystko tłumaczyć? –
westchnął mistrz. – Przykro mi, ale musimy to zrobić.
– Nie! Ja się na to nigdy nie zgodzę!
– Aleś ty uparty. – odezwała się
dziewczyna – Ja też nie mam ochoty tego robić, ale to konieczne. To właśnie
przez tego maga ludzie uwierzyli, że na ich miasteczko napadli magowie.
– Ale nawet jeśli to zrobimy to czy coś się
zmieni?! Nic, więc to jest bezsensu.
– Nie prawda, nie jest bezsensu. Nie
rozumiesz! Jeśli jego nie powstrzymamy to znowu może dojść do wypadku!!!
– A niby skąd to wiesz? – mruknął. – Niby
są jakieś dowody, ale ja wierzę, że nie zrobiła tego umyślnie, może nawet
nieświadomie! Przecież 10 lat temu była jeszcze dzieckiem! – krzyknął i po
chwili odezwał się spokojnie, ale z powagą. – Mistrzu… – zwrócił się do postaci
w laccrimie. – Ja rezygnuję z tej misji – rzekł stanowczo i odszedł.
☆☆☆
– Hej, księżniczko – przywitał się z
blondynką Kaito następnego dnia w szkole.
– Hej – odpowiedziała szybko, chcąc mieć
to utrapienie już za sobą. – Co chcesz?
– To nic wielkiego. Po prostu chcę zyskać
znów w twych oczach! Chciałem, żebyś się umówiła ze mną, oczywiście to nie
randka, ale przyjacielski spacer – uśmiechnął się nerwowo. Widać, że był trochę
zestresowany, ale Lucy bez wahania rzuciła wymijającą odpowiedź:
– Wybacz, ale nie mam czasu – skłamała. –
Muszę się uczyć do testu, który ma być za tydzień.
– Rozumiem, ale…
– Ale?
– Za tydzień nie ma żadnego testu –
zaśmiał się. – Nie umiesz kłamać.
– Trudno nie wyszło, ale nie ufam Ci, więc
ta odpowiedź powinna Ci wystarczyć. – odparła sucho, lecz ten nie dawał za
wygraną.
– Co ci szkodzi się ze mną na godzinę po
szkole spotkać? – westchnął. – Nadal mam wrażenie, że pałasz do mnie
nienawiścią, a ja chcę to naprawić. Daj mi szansę – Lucy spojrzała na niego z
wahaniem, ale sama doszła do wniosku, że co może jej zaszkodzić. Każdy powinien
dostać drugą szansę, a jeśli on czuję się tak a nie inaczej to wina
zdecydowanie jest po jej stronie.
– No dobrze – odparła niechętnie. –
Dzisiaj o osiemnastej przed biblioteką. Krótki spacer i nic innego. Nie ufam Ci
i nie wiem czy kiedykolwiek to odbudujesz, ale mogę Ci wyraźnie pokazać, że
nienawiścią do Ciebie nie pałam – rzekła i odeszła dumnie w swoją stroną, chcąc
jak najszybciej się od niego oddalić.
Całej
sytuacji przyglądał się Natsu, który był tym widokiem wyraźnie zaniepokojony. Coś
mu tu nie pasowało i na kilometr wyczuwał kłopoty.
Po co Kaito rozmawiał z Lucy? Nagle
przeszedł jakąś zmianę czy co? Jeszcze półtora tygodnia temu na wyjeździe
chciał ją zgwałcić, a teraz? Lucy też głupia, że się w to pakuje! – pomyślał i
szybko się oddalił.
☆☆☆
Czas w szkole, zaskakująco szybko minął
dziewczynie i nim się obejrzała dochodziła już godzina osiemnasta. Z wielką
niechęcią wstała z łóżka, odkładając czytaną książkę na nocny stolik i
podreptała się przygotować.
Po
kiego grzyba się na to zgadzałam?! – przeklinała siebie w
myślach. Naprawdę uważała, że źle postąpiła zgadzając się na to, lecz teraz
było za późno by odwołać. On już pewnie czekał, więc byłoby to niegrzeczne z
jej strony gdyby nagle odwołała ich spacer.
Szybko się ogarnęła i wyszła z domu,
kierując się w umówione miejsce. Na miejscu tylko mu machnęła ręką na
przywitanie.
– Dokąd mnie zabierasz? – przewróciła
oczami.
– Najpierw do kina, potem do wesołego
miasteczka, a następnie na spacer.
– Ale to wygląda jak randka – jęknęła.
– A nie miało tak być? – zdziwił się
Kaito.
– Nie – mruknęła niezadowolona.
– No to masz pecha – zaśmiał się i
prowadził ją dalej.
– Nie kolego, to ty masz pecha –
odpowiedziała i zaśmiała się sztucznie. – Obiecałeś, że to będzie tylko krótki
spacer, więc chcę, żebyś dotrzymał słowa, a potem dał mi już spokój. Nie chcę
być dla ciebie niemiła, ale spędzanie na siłę w swym towarzystwie nie jest zbyt
dobrym pomysłem na naprawienie relacji – wyjaśniła, a po chwili się opanowała i
już spokojniej go przeprosiła: – Przepraszam, za ostro to powiedziałam.
– Byłaś po prostu szczera, więc ja ci już
tylko proponuję przechadzkę na polankę i z powrotem. Las o tej porze pięknie
się prezentuje, poza tym słyszałem, że ma tam być imprezka – widząc jej niechęć
szybko dodał: – Może spotkamy tam Natsu, miałem mu oddać płytę, a potem
natychmiast wracamy.
– Niech… ci będzie – zawahała się, ale w
końcu kiwnęła głową.
Udali się na dawną polanę, którą kiedyś
Lucy odwiedzała dość często, jednak po wpadce z Levy, już nie ważyła się tam
ponownie pojawić.
Na miejscu odkryli, że nikogo nie ma i nie
zapowiadało się, że ktoś ma tu urządzać jakiekolwiek przyjęcie. Lucy
podejrzanie spojrzała na Kaito, lecz ten zdezorientowany podrapał się po
głowie.
– To nie dziś? Musiały mi się daty pomylić
– wyglądał jakby naprawdę się nie spodziewał takiego obrotu akcji, więc Lucy
tylko wzruszyła ramionami i już miała zawrócić, gdy ten ją pociągnął: –
Poczekaj chwilę – zaczął ją gdzieś prowadzić.
– Gdzie idziemy? – zapytała blondynka
widząc, że kierują się na nieznaną jej ścieżkę. Z każdym krokiem czuła większy
niepokój.
– Chcę ci coś pokazać – powiedział i
uśmiechnął się do niej.
Kierując się w nieznaną jej stronę, spoglądała
co chwilę na chłopaka zaniepokojona, lecz ten zachowywał spokojny wyraz twarzy.
Ją natomiast nerwy zżerały od środka. Czuła, że stanie się coś niedobrego, ale
to nie był jej jedyny powód do niepokoju. Miała wrażenie, że ktoś ich śledzi
już od dłuższego czasu. Lucy już miała zdecydowanie się odwrócić i uciec
najdalej od niego, ale przeszkodził jej w tym jego głos:
– Jesteśmy na miejscu. – oznajmił.
Znajdowali się niedaleko stawu, wokół
którego rosło kilka wierzb. Słońce powoli miało się ku zachodowi, dzięki czemu
niebo zostało ozdobione złotymi barwami. Idealnie się to komponowało, przez co
widok był niesamowity. Zupełnie jak z bajki.
– Pięknie tu – szepnęła uśmiechnięta i podbiegła
do stawu. Zamoczyła rękę w wodzie i delikatnie nią machała. Poczuła tymczasową
ulgę i już miała nadzieje, że te złe obawy, które jej towarzyszyły okażą się
fałszywe, ale się zawiodła.
– Lucy – usłyszała swe imię.
– Tak? – odwróciła się do chłopaka, a ten niespodziewanie
ją przytulił całując w usta.
Lucy była zaskoczona, nie oddała pocałunku
i za wszelką cenę chciała się wyrwać z uścisku, ale szok ją sparaliżował. Nie
mogła się ruszyć nawet jeśli chciała. Po chwili poczuła, że chłopak łapie ją za
pośladek wkładając rękę w kieszeń jej spódniczki. W tym momencie odskoczyła od
niego przerażona. Ten uśmiechnął się wrednie i obrócił pacami pewien przedmiot.
– Oddawaj je!!! – krzyknęła wściekle Lucy
i rzuciła się na Kaito próbując wyrwać skradzioną rzecz.
Niestety chłopak zdążył uniknąć blondynki.
– Czyżby były dla ciebie aż tak ważne? –
zaśmiał się i zaczął się bawić swoją zdobyczą.
– To… pamiątka po mamie – powiedziała. –
Oddaj mi je.
– Niby czemu? Żebyś mnie zaatakowała i
zamordowała? Nie ma mowy – odrzekł.
– Co? Nie rozumiem. – Lucy była zaskoczona
tą wypowiedzią. – Czyżby…
– Czyżbym znał twoją tajemnicę?
Oczywiście, że tak – zaśmiał się. – Wiem, że jesteś magiem. Widziałem cię kilka
razy jak walczyłaś z dziwnymi stworami, które okazały się potem twoimi
przyjaciółmi. Na początku byłem zaskoczony, ale… – zaczął się śmiać.
– Co cię tak śmieszy? – warknęła
blondynka.
– Wiesz co się dzieje z magami, którzy
przyjeżdżają do Chandler, prawda?
Lucy zaniemówiła. Bez kluczy nie miała jak
się obronić. Nie wzięła ze sobą nawet bicza.
Łzy zaczęły spływać po jej twarzy.
Wiedziała co on zamierza zrobić. Albo sam ją zabiję albo gdzieś to zgłosi.
Prędzej czy później ją zabiją jeśli nie ucieknie z miasta. Niestety na ucieczkę
było za późno. Nim się zorientowała już spadała. Znalazła się pod wodą, a
następne co pamiętała to ciemność.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 9 "Pomoc"
Zachmurzone niebo i deszczowa pogoda świadczyły o dzisiejszym humorze Lucy, która siedząc skulona na parapecie swojego pokoju, spoglądała na świat. Od rana deszcz lał niemiłosiernie, więc z domu nie można się było jak ruszyć. Myślała, że przejdzie się na polanę porozmawia z duchami, odpręży się czy też trochę z nimi poćwiczy, ale w taką pogodę? W domu wolała nie ryzykować i nie ujawniać się z mocą przed służącymi i tatą. Nie była gotowa mu jeszcze o tym powiedzieć.
Od kilku dni nie wychodziła z domu, nie
chodziła do szkoły, nie spotykała się z przyjaciółmi. Było jej wstyd, że
tamtego dnia tak się zachowała przy Kaito. Wtedy z trudem się powstrzymywała,
by nie wybuchnąć przy nim płacze. Jednak jednego była pewna – nic do niego nie
czuła, nawet nienawiści. To, że mu wybaczyła to jeszcze nic nie znaczyło. Każdy
powinien dostać drugą szansę, ale to nie oznaczało, że znów miała się z nim
zadawać.
Nagle usłyszała stukot drzwi.
– Proszę – powiedziała niechętnie Lucy.
Wiedziała, że to jej niania. Zapewne znowu będzie próbowała namówić ją do
wyjścia.
– Cześć Lucy! – usłyszała.
– Hej... Natsu? Co ty tu robisz? –
zapytała skołowana. Nie spodziewała się, że to on akurat przyjdzie.
– Przyszedłem cię odwiedzić – uśmiechnął
się promiennie. – Nie było cię od kilku dni w szkole, więc pomyślałem, że
przyniosę ci lekcje, abyś nie miała zaległości. Pomyślałem też, że możemy się
razem pouczyć.
– Dziękuję, ale nie trzeba było. To miło z
twojej strony – odwzajemniła uśmiech. – Ale coś mi tu nie pasuje.
– Co?
– Od kiedy ty się tak pilnie uczysz? –
zaśmiała się.
– Od zawsze – widząc, że blondynka mu nie
wierzy westchnął. – No dobra, masz mnie. Nauka to był pretekst, aby do ciebie
przyjść ale, że nie miałem adresu musiałem się zapytać nauczyciela – podrapał
się nerwowo po głowie.
Lucy usiadła na łóżku i obserwowała jak
chłopak wyciąga zeszyty ze swego plecaka, a potem po kolei jej je podawał.
Zaczęła je przeglądać, lecz nie było tego za dużo. Westchnęła głośno.
– Czy ty robisz w ogóle notatki?
– Nie, po co? – dziewczyna nie mogła w to
uwierzyć – Nauka nie jest moją mocną stroną, a jak już wcześniej mówiłem,
przyszedłem, bo chciałem cię zobaczyć – uśmiechnął się szeroko. Lucy próbowała
ukryć rumieniec.
– Coś ty taka czerwona się zrobiła? Chora
jesteś? – zapytał dotykając jej czoła. – Strasznie zimne masz czoło – przyznał.
– A ty bardzo ciepłe dłonie, wiesz? –
odpowiedziała i odetchnęła z ulgą, że nie zauważył jej zdenerwowania.
Położyła się na łóżku i poprosiła Natsu,
żeby się rozgościł i usiadł na krześle przy biurku. Nie posłuchał jej, tylko
położył się obok niej na łóżku. Nie wiedziała jak na ten gest zareagować,
dlatego się nie odezwała. Obserwowała go chwilę, ale gdy chłopak się na nią
spojrzał szybko odwróciła wzrok. Natsu postąpił tak sami i również się zarumienił.
Leżeli tak przez długi czas. Żadne nie miało odwagi się odezwać. Co chwila na
siebie nieśmiało spoglądali, aby następnie znów odwrócić wzrok. W końcu Lucy
parsknęła.
– Co cię tak śmieszy?
– Nic – wytarła łzy z kącików oczu.
– Coś cię musiało rozśmieszyć –stwierdził.
– Nie, naprawdę. Po prostu... –
zarumieniła się – Dobrze mi się z tobą rozmawia, nawet jeśli milczymy.
– Mnie też – przyznał.
☆☆☆
W
tym samym czasie, w szkole dwie dziewczyny z niecierpliwością czekały na koniec
zajęć, ale przed ostatnią godziną czekała na nich przerwa.
– Chwila wytchnienia, nareszcie –
odetchnęła Erza. Dla niej szkoła nie była żadnym wyzwaniem, bo nie po to tu
przyjechała. Miała misje do wykonania, więc nauka nie grała tu ważnej roli, ale
pozory zawsze musiały być. – Od jak dawna znasz Lucy? – wyskoczyła.
– Co to za pytanie? – zaśmiała się, ale
widząc powagę Scarlet odchrząknęła i odpowiedziała: – Od gimnazjum.
– Widziałam, że Lucy miała ostatnio
problemy, a ty okazałaś się dla niej wielkim wsparciem. Wiesz co się stało 10
lat temu? – skłamała, że od Lucy to usłyszała. – Słyszałam, że magowie napadli
na miasto, ale czy to na pewno oni?
– Tak – syknęła ostro Misaki, czego Erza
się kompletnie nie spodziewała. – To magowie wtargnęli do naszego miasta i je
spalili! Wiesz ilu ludzi wtedy zginęło?! Wszyscy na tym ucierpieli mój starszy
brat wtedy zginął! A Lucy… – uspokoiła się – … straciła matkę.
– Przykro mi. – dotknęła jej ramienia. – Wybacz,
nie powinnam o to pytać. Ciekawość wygrała – speszyła się troszkę, ale tak
naprawdę o to jej chodziło. Musiała się na ten temat dowiedzieć jak najwięcej.
– Każdy jest nie przejmuj się –
powiedziała już spokojnie Misaki i się zaśmiała, chcąc pokazać, że się nie
gniewa i wszystko jest w porządku. – Ale pamiętaj, ciekawość to pierwszy
stopień do piekła.
– Ale niedostateczna wiedza, bywa czasem
gorsza od braku wiedzy.
– W sumie masz rację. Mamy w klasie poetkę
– zaśmiała się ponownie.
– Żadna ze mnie poetka. Wolę być aktorką.
– rzuciła.
– Z jakiego scenariusza wzięłaś ten tekst?
– Z żadnego, bliska osoba mi to
powiedziała – zarumieniła się – Nie obrazisz się jak wyjdę wcześniej ze szkoły?
– To jest łamanie regulaminu szkolnego – ostrzegła
czarnowłosa, lecz Scarlet wcale się tym nie przejęła.
– Oj tam, to bardzo ważna sprawa, więc
przymknij na to oko.
– Heh – westchnęła – No dobrze, ale tylko
raz.
☆☆☆
Gdy nadszedł wieczór dwaj magowie spotkali
się w umówionym miejscu, by porozmawiać ze swym mistrzem odnośnie ich misji.
Musieli dobrze się zamaskować, żeby nikt nie podejrzewał ich o czary. Zupełnie
jak w średniowieczu, więc ostrożność nade wszystko.
– Jak idzie misja? – zapytał się mistrz,
jak jego twarz ukazała się na obrazie lacrimy. Dziewczyna odpowiedziała, że
wszystko idzie zgodnie z planem, dowiedziała się już parę rzeczy na temat
miasta i samego maga, jednak jej towarzysz nie podzielał jej zdania.
– Ta misja jest bezsensowna. Według mnie
nie ma sensu jej dalej wykonywać. Skoro znaleźliśmy maga to czemu nie możemy
już wracać?
– Trzeba ci znowu wszystko tłumaczyć? –
westchnął mistrz. – Przykro mi, ale musimy to zrobić.
– Nie! Ja się na to nigdy nie zgodzę!
– Aleś ty uparty. – odezwała się
dziewczyna – Ja też nie mam ochoty tego robić, ale to konieczne. To właśnie
przez tego maga ludzie uwierzyli, że na ich miasteczko napadli magowie.
– Ale nawet jeśli to zrobimy to czy coś się
zmieni?! Nic, więc to jest bezsensu.
– Nie prawda, nie jest bezsensu. Nie
rozumiesz! Jeśli jego nie powstrzymamy to znowu może dojść do wypadku!!!
– A niby skąd to wiesz? – mruknął. – Niby
są jakieś dowody, ale ja wierzę, że nie zrobiła tego umyślnie, może nawet
nieświadomie! Przecież 10 lat temu była jeszcze dzieckiem! – krzyknął i po
chwili odezwał się spokojnie, ale z powagą. – Mistrzu… – zwrócił się do postaci
w laccrimie. – Ja rezygnuję z tej misji – rzekł stanowczo i odszedł.
☆☆☆
– Hej, księżniczko – przywitał się z
blondynką Kaito następnego dnia w szkole.
– Hej – odpowiedziała szybko, chcąc mieć
to utrapienie już za sobą. – Co chcesz?
– To nic wielkiego. Po prostu chcę zyskać
znów w twych oczach! Chciałem, żebyś się umówiła ze mną, oczywiście to nie
randka, ale przyjacielski spacer – uśmiechnął się nerwowo. Widać, że był trochę
zestresowany, ale Lucy bez wahania rzuciła wymijającą odpowiedź:
– Wybacz, ale nie mam czasu – skłamała. –
Muszę się uczyć do testu, który ma być za tydzień.
– Rozumiem, ale…
– Ale?
– Za tydzień nie ma żadnego testu –
zaśmiał się. – Nie umiesz kłamać.
– Trudno nie wyszło, ale nie ufam Ci, więc
ta odpowiedź powinna Ci wystarczyć. – odparła sucho, lecz ten nie dawał za
wygraną.
– Co ci szkodzi się ze mną na godzinę po
szkole spotkać? – westchnął. – Nadal mam wrażenie, że pałasz do mnie
nienawiścią, a ja chcę to naprawić. Daj mi szansę – Lucy spojrzała na niego z
wahaniem, ale sama doszła do wniosku, że co może jej zaszkodzić. Każdy powinien
dostać drugą szansę, a jeśli on czuję się tak a nie inaczej to wina
zdecydowanie jest po jej stronie.
– No dobrze – odparła niechętnie. –
Dzisiaj o osiemnastej przed biblioteką. Krótki spacer i nic innego. Nie ufam Ci
i nie wiem czy kiedykolwiek to odbudujesz, ale mogę Ci wyraźnie pokazać, że
nienawiścią do Ciebie nie pałam – rzekła i odeszła dumnie w swoją stroną, chcąc
jak najszybciej się od niego oddalić.
Całej
sytuacji przyglądał się Natsu, który był tym widokiem wyraźnie zaniepokojony. Coś
mu tu nie pasowało i na kilometr wyczuwał kłopoty.
Po co Kaito rozmawiał z Lucy? Nagle
przeszedł jakąś zmianę czy co? Jeszcze półtora tygodnia temu na wyjeździe
chciał ją zgwałcić, a teraz? Lucy też głupia, że się w to pakuje! – pomyślał i
szybko się oddalił.
☆☆☆
Czas w szkole, zaskakująco szybko minął
dziewczynie i nim się obejrzała dochodziła już godzina osiemnasta. Z wielką
niechęcią wstała z łóżka, odkładając czytaną książkę na nocny stolik i
podreptała się przygotować.
Po
kiego grzyba się na to zgadzałam?! – przeklinała siebie w
myślach. Naprawdę uważała, że źle postąpiła zgadzając się na to, lecz teraz
było za późno by odwołać. On już pewnie czekał, więc byłoby to niegrzeczne z
jej strony gdyby nagle odwołała ich spacer.
Szybko się ogarnęła i wyszła z domu,
kierując się w umówione miejsce. Na miejscu tylko mu machnęła ręką na
przywitanie.
– Dokąd mnie zabierasz? – przewróciła
oczami.
– Najpierw do kina, potem do wesołego
miasteczka, a następnie na spacer.
– Ale to wygląda jak randka – jęknęła.
– A nie miało tak być? – zdziwił się
Kaito.
– Nie – mruknęła niezadowolona.
– No to masz pecha – zaśmiał się i
prowadził ją dalej.
– Nie kolego, to ty masz pecha –
odpowiedziała i zaśmiała się sztucznie. – Obiecałeś, że to będzie tylko krótki
spacer, więc chcę, żebyś dotrzymał słowa, a potem dał mi już spokój. Nie chcę
być dla ciebie niemiła, ale spędzanie na siłę w swym towarzystwie nie jest zbyt
dobrym pomysłem na naprawienie relacji – wyjaśniła, a po chwili się opanowała i
już spokojniej go przeprosiła: – Przepraszam, za ostro to powiedziałam.
– Byłaś po prostu szczera, więc ja ci już
tylko proponuję przechadzkę na polankę i z powrotem. Las o tej porze pięknie
się prezentuje, poza tym słyszałem, że ma tam być imprezka – widząc jej niechęć
szybko dodał: – Może spotkamy tam Natsu, miałem mu oddać płytę, a potem
natychmiast wracamy.
– Niech… ci będzie – zawahała się, ale w
końcu kiwnęła głową.
Udali się na dawną polanę, którą kiedyś
Lucy odwiedzała dość często, jednak po wpadce z Levy, już nie ważyła się tam
ponownie pojawić.
Na miejscu odkryli, że nikogo nie ma i nie
zapowiadało się, że ktoś ma tu urządzać jakiekolwiek przyjęcie. Lucy
podejrzanie spojrzała na Kaito, lecz ten zdezorientowany podrapał się po
głowie.
– To nie dziś? Musiały mi się daty pomylić
– wyglądał jakby naprawdę się nie spodziewał takiego obrotu akcji, więc Lucy
tylko wzruszyła ramionami i już miała zawrócić, gdy ten ją pociągnął: –
Poczekaj chwilę – zaczął ją gdzieś prowadzić.
– Gdzie idziemy? – zapytała blondynka
widząc, że kierują się na nieznaną jej ścieżkę. Z każdym krokiem czuła większy
niepokój.
– Chcę ci coś pokazać – powiedział i
uśmiechnął się do niej.
Kierując się w nieznaną jej stronę, spoglądała
co chwilę na chłopaka zaniepokojona, lecz ten zachowywał spokojny wyraz twarzy.
Ją natomiast nerwy zżerały od środka. Czuła, że stanie się coś niedobrego, ale
to nie był jej jedyny powód do niepokoju. Miała wrażenie, że ktoś ich śledzi
już od dłuższego czasu. Lucy już miała zdecydowanie się odwrócić i uciec
najdalej od niego, ale przeszkodził jej w tym jego głos:
– Jesteśmy na miejscu. – oznajmił.
Znajdowali się niedaleko stawu, wokół
którego rosło kilka wierzb. Słońce powoli miało się ku zachodowi, dzięki czemu
niebo zostało ozdobione złotymi barwami. Idealnie się to komponowało, przez co
widok był niesamowity. Zupełnie jak z bajki.
– Pięknie tu – szepnęła uśmiechnięta i podbiegła
do stawu. Zamoczyła rękę w wodzie i delikatnie nią machała. Poczuła tymczasową
ulgę i już miała nadzieje, że te złe obawy, które jej towarzyszyły okażą się
fałszywe, ale się zawiodła.
– Lucy – usłyszała swe imię.
– Tak? – odwróciła się do chłopaka, a ten niespodziewanie
ją przytulił całując w usta.
Lucy była zaskoczona, nie oddała pocałunku
i za wszelką cenę chciała się wyrwać z uścisku, ale szok ją sparaliżował. Nie
mogła się ruszyć nawet jeśli chciała. Po chwili poczuła, że chłopak łapie ją za
pośladek wkładając rękę w kieszeń jej spódniczki. W tym momencie odskoczyła od
niego przerażona. Ten uśmiechnął się wrednie i obrócił pacami pewien przedmiot.
– Oddawaj je!!! – krzyknęła wściekle Lucy
i rzuciła się na Kaito próbując wyrwać skradzioną rzecz.
Niestety chłopak zdążył uniknąć blondynki.
– Czyżby były dla ciebie aż tak ważne? –
zaśmiał się i zaczął się bawić swoją zdobyczą.
– To… pamiątka po mamie – powiedziała. –
Oddaj mi je.
– Niby czemu? Żebyś mnie zaatakowała i
zamordowała? Nie ma mowy – odrzekł.
– Co? Nie rozumiem. – Lucy była zaskoczona
tą wypowiedzią. – Czyżby…
– Czyżbym znał twoją tajemnicę?
Oczywiście, że tak – zaśmiał się. – Wiem, że jesteś magiem. Widziałem cię kilka
razy jak walczyłaś z dziwnymi stworami, które okazały się potem twoimi
przyjaciółmi. Na początku byłem zaskoczony, ale… – zaczął się śmiać.
– Co cię tak śmieszy? – warknęła
blondynka.
– Wiesz co się dzieje z magami, którzy
przyjeżdżają do Chandler, prawda?
Lucy zaniemówiła. Bez kluczy nie miała jak
się obronić. Nie wzięła ze sobą nawet bicza.
Łzy zaczęły spływać po jej twarzy.
Wiedziała co on zamierza zrobić. Albo sam ją zabiję albo gdzieś to zgłosi.
Prędzej czy później ją zabiją jeśli nie ucieknie z miasta. Niestety na ucieczkę
było za późno. Nim się zorientowała już spadała. Znalazła się pod wodą, a
następne co pamiętała to ciemność.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 9 "Pomoc"
Super rozdział, ta scena z Natsu i Lucy leżącymi na łóżku... Bezcenne <3 Dla takich chwil właśnie czytam twoje tFory xD
OdpowiedzUsuńA opening dodaj od razu do wszystkich :) Myślę, że tak będzie fajnie ^^
*fangirlmodeon* O JEJUJEJUJEJUEJEJEUEJEJUEJEEUEJEUUUUUUUUUUUUU Natsu i Lucy w jednym pokoju w jednej chwili w jednym łóżkuuuu to było takie słodkie no nie mogę *fangirlmodeoff* Dobra kuniec xD wedziałam że Kaito nie mógł tak sam z siebie być miłym... Ja już wiem co się stanie :33 i te zdanie że Lucy czuła że ktoś ich cały czas śledzi potwierdziło moje przekonania :DD Natsu ich śledził i on ją uratuje :DD dokładnie :DD albo ktoś inny ich śledził... ktoś zły :// tego to nie przemyślałam.. :(( Dobra wierzę że wszystko będzie dobrze . Życzę ci baaaaaardzo dużo weny i cierpliwości na kolejne rozdziały a ja teraz spadam :)) Czesiaaaa i do następnego :) (a ijeszcze takie pytanko , kiedy można się spodziewać nowego rozdziału?) Dobraa no to Czesiaa!! xD
OdpowiedzUsuńCzy ktoś czyta w ogóle te informacje, które zostawiam pod każdym rozdziałem?! XD Napisałam, że kolejny rozdział będzie za tydzień w piątek, nawet w prawym pasku z informacjami "Kiedy następny?" jest to napisane XD
UsuńKręciłam się koło bloga, kręciłam iw końcu przysiadłam i przeczytałam. :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie opowiadanie fajne, całkiem ciekawy pomysł z tym, że magowie są jakby marginesem społeczeństwa.
Nie podobało mi się trochę, że Lucy dała się w ogóle namówić na spotkanie z Kaito. Po tym jak się wobec niej zachował, nie powinna nawet z nim rozmawiać (nawet, jeśli mu wybaczyła). Bądź, co bądź próbował się do niej dobrać, Lucy powinna mieć więcej rozumu, bo Kaito już nie raz pokazał chamstwo i bezczelność. Lucy dla mnie wykazała się tutaj głupotą, po prostu. :D Ale, no cóż, taka z niej łatwowierna istota. xD
A teraz czekam na nowy rozdział. :3
I w wolnej chwili zapraszam do siebie
www.fairytail-chronicles.blogspot.com (opowiadanie dobiega końca, ale zaraz potem będzie następne :P)
www.konjiki-no-kizuna.blogspot.com (blog też z FT, ale bardziej skupiony na Juvii).
Buźka :*
Dziękuję za zaproszenie i mam do ciebie pytanko. Kto robił ci szablony? Bo są śliczne i planuję stworzyć jeszcze jednego bloga, ale szablony na blogerze to masakra, a sama nie umiem robić :/
UsuńSzablony wykonuję sama. ;) Będziesz potrzebowała, to jakiś mogę wykonać. Już kilka razy robiłam komuś, więc nie ma problemu, żebym tobie też zrobiła.
UsuńNaprawdę?! Jejku! Byłabym zachwycona :D
UsuńJak będę potrzebować to dam ci znać ;)
Spoko. Na blogu o Juvii znajdziesz zakładkę "Autorka" i tam jest podane moje gadu. Pisz jak coś. :)
UsuńMój świat wrócił do równowagi po tym jak okazało się że Kaito to ten zły...Uff...Ale nie popieram jego pomysłu zabrania kluczy Lucy xD (żeby nie było) a za tą scenę z Natsu i Lucy jestem wstanie wstawić się za tobą u samego Boga. ☆*:.。. o(≧▽≦)o .。.:*☆
OdpowiedzUsuńO jak miło. <3 Arigatou <3
UsuńKoleżanko, moja droga koleżanko...
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, czy zrobiłaś to celowo czy nie, ale ja czuję się obrażona. Tak, dobrze przeczytałaś. Otóż Lucy jest blondynką i ja też, i pokazując zachowanie Lucynki potwierdzasz stereotyp o blondynkach. Wybacz, ale jak głupim można być, by umówić się z chłopakiem, który przez dwa tygodnie traktował ją jak śmiecia, a potem chciał ją zgwałcić? Jakim kretynek i idiotą trzeba być, by się nie domyśleć, że coś tu śmierdzi?
I tutaj zwrócę ci uwagę na częsty błąd, który popełniasz, a mianowicie logika. Ja wiem, ja sama nie jestem i nie będę mistrzem tej dziedziny, bo wiele razy miałam tak, że po kilku dniach zastanawiałam się "a czy to jest możliwe", ale u cb takie proste błedy widać. MOże spróbuj rozpisywać sobie na kartce fabułę na rozdziały, a potem pisać? Bo wtedy dużo łatwiej jest wyłapać szybciej takie błędy.
Ogólnie do tego momentu najbardziej podobały mi się sceny, tajemnica z magami, tym co się stało sprzed 10 laty. To akurat jest wielka zelata tego bloga. I tak jak mówiłam wcześniej, gdybyś skupiła się w 70% właśnie na tym elemencie, blog byłby o niego lepszy.
Jestem ciekawa, co będzie dalej, dlatego powoli sobie czytam. Staram się ci zwracać uwagę na błędy, bo warto je wskazać. To nie jest złośliwość, a spostrzeżenie, gdyż wiem, że będziesz jeszcze długo w blogsferze, więc warto już wcześniej niwelować błędy.
To tyle z mojej strony
Do zobaczenia ;)
Nie chcę cię urazić ani nic, ale czemu mam wrażenie, że się boję czytając twój komentarz? XD Boję się krytyki, ale wiem, że musi ona być, więc jakoś żyję :P
UsuńNie wiedziałam, że jesteś blondynką, ale wiem, że nie wszystkie są tymi "stereotypami" XD Moja mama również jest blondynką i nie twierdzę, że jest głupia.
Wytłumaczę ci co chciałam osiągnąć przez to, że Lucy się umówiła z Kaito. Wiadomo, że każdy człowiek zasługuje na drugą szansę a, że Lucy jest łatwowierna i wrażliwa postanowiła, że da tą ostatnią szansę chłopakowi, lecz tak naprawdę chciała się z nim jedynie pogodzić. Ja na przykład nie lubię sobie robić wrogów z ludzi, więc robię wszystko, aby nikt mnie nienawidził, ale zdarzają się wyjątki. W opowiadaniu może nie wyszło mi pokazanie tego. Przepraszam za błędy, jednak będę to dopiero poprawiać i proszę cię... Możesz przymknąć oko na pierwszy sezon? XD Jest on najgorzej napisany ze wszystkich. Od drugiego sezonu myślę, że będzie lepiej. Dziękuję ci za opinie i jestem wdzięczna za to, że zechciałaś zerknąć na moje wypociny :)
Życzę ci dużo weny, bo już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału na twoim blogu ;)
Pozdrawiam