poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 5 - Fala


   Następnego dnia po całym incydencie, tuż z samego rana, nauczyciel jak obłąkany chodził po korytarzu z niewielkim dzwonkiem. Zagwarantował wszystkim swoim podopiecznym bardzo „przyjemną" pobudkę, a zwłaszcza chłopcom, którzy zbuntowani odmówili wstania, dlatego ten wyrzucał ich po prostu z łóżek albo siłą ściągał z nich kołdry.
Lucy otworzyła oczy i zwlekając się leniwie z łóżka, podreptała do łazienki, by wykonać poranną toaletę. Spojrzała na swoje lustrzane odbicie. Gorzej wyglądać nie mogła. Opuchnięte, zaczerwienione od płaczu oczy, blada skóra, potargane włosy. Mimo, że Natsu starał się ją wczoraj pocieszyć, się na nic zdało. Prawie przez całą noc płakała. Po tym, co się stało lub stać mogło, przyrzekła sobie, że już nie zbliży się do sprawcy jej cierpień.
Wzięła zimny prysznic, a następnie szybko się ubierając, przypięła swoje klucze – przyzywające Gwiezdne Duchy – do paska i poszła na śniadanie. Była jedną z pierwszych osób, które raczyły zjawić się w stołówce. Zajęła miejsce przy jednym ze stolików i zaczęła smarować sobie bułkę masłem. Z każdą chwilą do jadalni schodziło się coraz więcej osób, którzy siadali w swoich grupach przy stolikach. Ostatni przyszedł klasowy królewicz razem z Yamato oraz Natsu, na którego widok blondynka się od razu uśmiechnęła. Dragneel też ją zauważył i, odwzajemniając uśmiech, dosiadł się do niej.
– Dzień dobry, Lucy! Wyspałaś się? – zapytał, łapiąc pierwszą kanapkę.
–  Najchętniej to bym wróciła do łóżka, ale nie jest źle. A ty?
– Ja spałem jak zabity.
– Nie mów z pełną buzią – upomniała go, popijając powoli swoją herbatę. Tą jakże relaksującą chwilę przerwał im wychowawca, który, chcąc zwrócić na siebie uwagę, zawołał:
– Uwaga, uczniowie! Niedługo przyjedzie kolejna klasa, więc do 12.00 zbiórka na placu.
Lucy westchnęła. Miała nadzieje, że Misaki zdecydowała się, że jednak przyjedzie. Nie chciała wylądować w pokoju z zupełnie obcymi jej osobami. Nie znała dziewczyn z klasy swojej przyjaciółki, może poza Erzą. A właśnie...
– Natsu, mogę ci zadać osobiste pytanie?
– Wal śmiało – rzekł, biorąc kolejną bułkę do buzi.
– Czy ty i Erza jesteście parą? – słysząc to chłopak mało co nie udławił się kanapką, którą właśnie spożywał, ale jak zdołał już ją połknąć, wybuchnął śmiechem.
– Dobre – zaśmiał się, wycierając z kąciku oczu łzy. – Nie, nie jesteśmy parą. Prędzej bym skoczył z mostu niż się z nią umawiał. Erza jest moją przyjaciółką, traktujemy siebie jak rodzeństwo – uśmiechnął się, a Lucy, nie wiedząc czemu poczuła ulgę.
W okolicach południa, pod pensjonat podjechał bus wraz z kolejną klasą. Misaki, Erza oraz reszta młodzieży wychodząc zabierali swe bagaże i szli odebrać klucze od pokoi. Lucy szybko odnalazła dwie wcześniej wspomniane koleżanki i zaproponowała im pobyt u siebie.
– Mam dwa wolne łóżka, więc pomyślałam, że możecie się u mnie zatrzymać – zaproponowała lokum, na co te się z chęcią zgodziły. – Ty mnie chyba jeszcze nie znasz. Nazywam się Lucy Heartfilia – przedstawiła się dziewczynie.
– Erza Scarlet, miło mi cię poznać, Lucy – silnie uścisnęła dłoń blondynki.
– Mnie również – uśmiechnęła się sympatycznie.
Dziewczyny, docierając do pokoju, zdążyły się rozpakować nim nadeszła godzina zbiórki. Uczniowie obu klas ładnie się ustawili w dwurzędach i wyczekiwali nauczycieli na placu.
Po krótkiej chwili wychowawcy dołączyli do nich z dość ponurymi minami. Tak naprawdę żaden z uczniów nie wiedział, w jakim celu został zorganizowany ten wyjazd. Mogli domyślać się, że to w ramach integracji, rozwinięcia swych różnych umiejętności sportowych czy też po prostu dla relaksu, lecz prawda wyglądała zupełnie inaczej. Tego nikt się nie spodziewał.
– Witam wszystkich tu obecnych na specjalnym obozie dla zabójców magii – rzekł poważnie, lecz to nie przekonało jego podopiecznych, którzy ryknęli śmiechem. – To nie jest śmieszne! Nie jesteście tu na wakacjach! Zgodnie z wolą mieszkańców, magowie nie mają wstępu do naszego miasta, a tych śmiałków, którzy odważyli się wejść, spotkał przykry koniec. Nie potrafili sprzeciwić się nam za pomocą swojej magii. Nie wiem, czy pamiętacie tę straszną tragedie, która spadła na nasze miasteczko dziesięć lat temu. Był to pożar, który pochłonął dziesiątki domów, jak i ofiar. W tym pożarze zginęli wasi ukochani przyjaciele, rodzina. W tym pożarze mogliście stracić cały swój dobytek. To była wina magów. Magów, na których zapragnęliśmy się zemścić.
– Dlatego potrzebne wam szkolenie! – dodał drugi z nauczycieli. – Podzielimy was na początku na cztery grupy. Pierwsza – szermierze, druga – tropiciele, trzecia – klucznicy i czwarta – odrzuceni. Do ostatniej idą ci, co wkrótce wyprowadzają się z Chandler. Niech te osoby wystąpią! – krzyknął.
Cisza jaka nastąpiła po przemowie sprawiła, że wszystkim gdzieś uleciała pewność siebie, ale nic dziwnego. Słysząc, ile zła wyrządzili im magowie, obudziły się w nich bolesne wspomnienia. Jednak Lucy się tym nie przejęła. To nie magowie wyrządzili jej największą krzywdę, tylko ludzie. To oni zabili jej matkę, dlatego z czystym sumieniem wystąpiła naprzód. Jak to zrobiła zauważyła, że nie tylko ona się odważyła na ten krok. Natsu i Erza również wystąpili.
– Czy ktoś jeszcze? – nikt nie odpowiedział.
– W takim razie te trzy osoby proszę za mną. Reszta zostaje – powiedział nauczyciel i zabrał ze sobą trójkę młodzieży. Reszta była przydzielana do wybranych grup.

☆☆☆

Trójka uczniów, która wystąpiła na apelu, aktualnie siedziała na łóżku w pokoju nauczyciela i czekała na wykład. Byli pewni, że dostaną niezłe kazanie, lecz nauczyciel tylko się w nich wpatrywał. W końcu zapytał:
– Co macie mi do powiedzenia? Dlaczego wystąpiliście?
– Ja i Natsu nie zostajemy w Chandler. Nasi rodzice podróżują dużo i zawsze nas ze sobą zabierają. Nie zostajemy w jednym miejscu dłużej niż trzy miesiące – wyjaśniła spokojnie Erza.
– Rozumiem, a Lucy? Twoja rodzina mieszkała w tym mieście od pokoleń. Dlaczego nie chcesz zostać? – Lucy milczała. Nie mogła powiedzieć nauczycielowi, że to jej marzenie, by się stąd wyrwać. Nie mogła powiedzieć, że jest magiem. Nie chciała być też szkolona na zabójcę.
– Planuję przeprowadzić się do cioci – skłamała.
– Hmm, a czy twój ojciec wie o twoich planach?
– Jeszcze go o tym nie informowałam i wolałabym sama o tym mu powiedzieć. Nie chcę, aby ktoś mnie wyręczał – wycedziła.
– Nie będę cię powstrzymywać, ale szkoła musi o tym wiedzieć, więc przed końcem tego miesiąca musisz z ojcem o tym porozmawiać – westchnął. – Skoro tak wygląda sprawa to nie będziecie brali udziału w zajęciach. Do końca wycieczki macie czas wolny. Macie innym nie przeszkadzać w zajęciach. To tyle, ale również obowiązuje was tajemnica o tym, co tu się dzieje. Mam nadzieję, że mogę wam zaufać – oznajmił i wyszedł.

☆☆☆

– No i co my będziemy przez ten czas robić? – zapytał znudzony Natsu, gdy we trójkę siedzieli w pokoju dziewczyn. Przez prawie cały tydzień byli zmuszeni tu zostać. Musieli znaleźć sobie jakieś zajęcie.
– Ładna jest pogoda, więc może pójdziemy na plażę? – zaproponowała Erza.
– Świetny pomysł! Może po obiedzie?
– To dają tu obiady?! – wykrzyknął Natsu.
– Oczywiście, że tak. Nie wiedziałeś? Nawet śniadanie rano dostałeś! – powiedziała Lucy.  
– Naprawdę?!
– Głupek...
– No co? Rano byłem przymulony.
– Nadal jesteś – stwierdziła Lucy.
– No wiesz! Jak możesz tak mówić po tym, co dla ciebie wczoraj zrobiłem? – udał focha.
– A co się wczoraj stało? – zaśmiała się Erza.
– Drobne nieporozumienie, a dzięki Natsu udało mi się wyplątać z tej sytuacji.
– Rozumiem. Prawdziwy z ciebie przyjaciel Natsu – powiedziała rozbawiona.
– Wiem, ale… Ale chodźmy coś porobić, bo zaraz tu oszaleję! – wykrzyknął.
– Chodźmy, bo zaraz nam tu umrze z nudów – dogryzła mu blondynka i wyszli na zewnątrz, ale przed tym jeszcze dodała. – Nie dziwi was to całe przemówienie nauczycieli i ogólnie ten obóz?
Natsu i Erza wymienili znaczące spojrzenia i uśmiechnęli się delikatnie. Wytłumaczyli dziewczynie, że zanim tu przyjechali, dowiedzieli się co nieco o tym mieście, a na wycieczkę pojechali z samej ciekawości. Zakończyli temat, a Lucy nie wiedziała, że chwyciła haczyk i nabrała się na kłamstwo swoich nowych przyjaciół. Nie mogli jej powiedzieć prawdy o swoim zadaniu.

☆☆☆

– Jak było na zajęciach? – zapytała się blondynka Misaki podczas kolacji.
– Nic nie mów – westchnęła. – Szkolą nas na zabójców, masakra. Podzielili nas na grupy. W jednej byli szermierzy, w drugiej tropiciele, a w trzeciej klucznicy. Ja należę właśnie do tej trzeciej.
– Klucznicy? Co oni robią?
– „Są kluczami do wiedzy" jak to powiedział nauczyciel. Ogólnie zbieramy informacje na temat różnych rodzajów magii i skutecznie znajdujemy sposób walki z nimi. Jesteśmy także szkoleni na strategów. Nawet mi się podoba. Nauczyciele mówili, że wszystko dokładnie rodzicom wyjaśnili, a poza tym jest to część szkolenia i przystępu do wojska, do którego musimy wstąpić po ukończeniu szkoły lub wcześniej. Przynajmniej dwa lata musimy tam spędzić i będzie po kłopocie.
– Rozumiem – mruknęła zaniepokojona, a gdy skończyła jeść, bez słowa wstała od stołu i wyszła z pensjonatu.
Postanowiła się przejść. Tak jak wczoraj ruszyła ścieżką prowadzącą na dziką plażę i tam się zatrzymała. Patrzyła na piękny zachód słońca. Niebo pokryte było wszystkimi odcieniami pomarańczy, czerwieni i różu.
– Wspaniały widok – szepnęła uśmiechnięta.
Usiadła na piasku i wpatrywała się w kojącą wodę. Żywioł ten przypomniał jej o trzecim duchu, którego klucz miała w posiadaniu. Pospiesznie zdjęła swoje buty i weszła do wody po kostki. Wyciągnęła jeden ze swoich złotych kluczy i krzyknęła:
– Otwórz się bramo wodnika! Aquarius! – głupio postępowała, bo przecież była na obozie dla zabójców magów, a przyzywając ducha bardzo ryzykowała. Liczyła jednak, że nikt jej nie zobaczy i tym samym się jej poszczęści.
Przed Lucy pojawiła się piękna niebieskowłosa syrena, mająca tego samego koloru łuskowaty ogon. Nie wyglądała na zachwyconą tym wezwaniem. Jej mina mówiła, że chętnie by się rzuciła na blondynkę i udusiła ją tym swoim ogonem.
– Po co mnie przywołałaś?! Byłam właśnie na randce! – złościła się Aquarius.
– Przepraszam – mruknęła zakłopotana blondynka. – Nie chciałam ci przerywać romantycznej chwili. Chciałam tylko  cię poznać i trochę potrenować. Jestem Lucy Heartfilia.
– Córka mojej poprzedniej właścicielki – prychnęła niezadowolona. – Zgodzę się, pod warunkiem, że mogę ci spuścić manto.
– Jasne!
– Na serio? – Aquarius była zaskoczona.
– Ty będziesz we mnie celować, a ja będę unikać twoich wodnych ataków. Na tym ma polegać trening. Chcę się nauczyć walczyć, by móc w razie czego sama się obronić niż tylko na was polegać – wytłumaczyła.
– Może być – uśmiechnęła się złośliwie i zaatakowała Lucy silną falą.
Tak zaczęły trening, chociaż równie dobrze można było to nazwać walką. Lucy traktowała ten pojedynek jako zwyczajne ćwiczenie, natomiast Aquarius chciała pokazać blondynce kto tu rządzi. Lucy dość szybko załapała, o co chodzi i sama przystąpiła do ataku. Zamierzała potraktować syrenę z pięści. Nie miała żadnej broni oraz pomysłu jak ją zdobyć, więc tylko to jej pozostało. Jednak ta nie pozwoliła się do siebie zbliżyć. Niestety po jakichś dziesięciu minutach mag poczuł zmęczenie. Nic dziwnego. Cały czas otrzymywała ataki wodą od zirytowanego lub raczej wściekłego ducha. Nie miała żadnej broni, więc nie potrafiła się nawet przed takim atakiem obronić. Mogła tylko robić uniki, co nie było wcale takie łatwe. Straciła gardę i wtedy jej duch zaatakował najmocniej, a ona wylądowała na ubitym piasku.
– Poddajesz się? – zaśmiała się syrena.
– Wygrałaś – uśmiechnęła się, wstając z piachu.
– Czy już mogę sobie iść? – zapytała ze znużeniem.
– Możesz. Dziękuję za wspólnie spędzony czas – uśmiechnęła się do Aquarius, lecz ta ją zignorowała i zniknęła – Ma klasę – prychnęła do siebie.
Nim wróciła do pensjonatu, zmoczyła się w wodzie. I tak była cała morka, a lądując w piachu tylko się pobrudziła. W kwietniu woda nie była jeszcze zbyt ciepła, więc zanurzenie w wodzie trwało tylko chwilę, więc Lucy szybko wychodząc z wody zabrała swoje sandałki i wróciła do pensjonatu. W tym czasie dwie postacie przebywały w krzakach niedaleko plaży. Były one świadkiem całego zamieszania z duchem.
– Miałaś rację!
– A nie mówiłam? – odrzekła z dumą.
– Ale skąd wiedziałaś, że jest magiem?! Nawet ja tego nie wyczułem!
– Pierwszorzędne patrzenie polega na tym, że potrafisz widzieć rzeczy w ich prawdziwej postaci, a nie w takiej, którą ci się przedstawiają.


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 6 "Pierwsze wrażenie i wpadka"

9 komentarzy:

  1. Pierwsza!!!!!
    Jesuuu serioo???? Szkolą ich na magicznych zabójców?! Chorzy są ci ludzie czy jak??
    Nie Natsuki ty jesteś normalna. Świetnie wymyśliłaś ale to oddzielna kwestia.
    Jejku ja już myślałam że Lucy też się będzie musiała uczyć.

    I dalej mnie zastanawia czemu przyjechali tam Erza i Natsu. Cos mi zaczyna świtać w głooowie ale nie będę zdradzać co. Na razie :-)
    LEVY: Nie zamęczaj już tak tej biednej kobiety.

    Cicho. To że cie wypuściłam z szafy nie znaczy ze możesz mnie krytykować. A Natsuki lubi komentarze prawda? No każdy lubi!
    LEVY: Twoich nikt nie lubi.
    Oliwiuuuś zrób z nią coś co ja przez nią oszaleje! Ona mnie szkaluje!
    LEVY: Ja?? A kto mnie w szafie zamyka?
    Ty zaczęłaś.
    LEVY: Ok komentuj już to nie mamy całego dnia ty się musisz do szkoły spakować a ja idę na randk.... do biblioteki!!!!

    Okeee. Taa do biblioteki... jasne
    Ok Natsuki rozdział super jak zawsze. Chyba jedyna pozytywna rzecz tego okropnego dnia.
    Zaczyna się dziać. No. A ja zaczynam mieć znowu swoje własne domysły.
    LEVY: Bój się.
    Tak, tym razem przyznam jej rację. Myślę ze ten Kaito (wredota pospolita, padalec, dupek i idiota) byłby dobrym zabójca magów. Jest zły. I wredny.
    No ale to moje domysły.

    Po 2. Erza i Natsu parą??? To było by straszne. Jak Lucy mogła tak pomyśleć... no w sumie nie zna ich a oni zachowują się dość dziwnie.
    "Nie, nie jesteśmy parą. Prędzej bym skoczył z mostu niż z nią chodził." Nie zęby coś ale dobrze że Ercia tego nie słyszała. Bo twarz Natsu skończyła by na sąsiedniej ścianie.

    Ok na dzisiaj tyle.
    LEVY: Nareszcie bo jestem już spóźniona!
    No już już Gajeel znaczy książki poczekają.
    Rozdział świetny. Jak zawsze. Tylko małoo go. Wiem ze się namęczysz przy nim ale napisz kiedyś ciutkę więcej. Tak dla mnie od serca.... i napisz jakiegoś one-shota! Ale to opcjonalnie :-)
    Ok zmykam bo muszę Leviś poprawić włosy przed ta jej randką z "biblioteką". Papatki i do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hachi nie bój żaby. Następny będzie dłuższy ;)

      Usuń
  2. Kiedy przeczytałam że szkolą na magicznych zabójców coś we mnie krzyczało do Lucy
    -"No dalej wystąp przed szereg i pokaż im Gwiezdne duchy !!! Zniszcz budynek, zaśmiej się i do gildii ale natychmiast !!! "
    Ale jednak tego nie zrobiła a wielka szkoda.
    Rozdziała zalicz się do "Bardzo udany!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, ale nie mogła Lucy tak zrobić gdyż to by zepsuło całą akcje jaką przygotowałam na dalsze rozdziały XD

      Usuń
    2. Ale to by był niespodziewany zwrot akcji, nagła zmyłka dla czytelników i zaskoczenie xD

      Usuń
  3. Nie umiem sb wyobrazic Erzy i Natsu razem O.o Nie.....Natsu z Lucy, Erza z Jellalem :3 Gray x Juvia, Gajeel x Levy, Mirajane x Laxus >,< moje paringi ulubione ^u^ Erza z Lucy <3 Spotkanko w koncu ^u^ Lucy i jej najlepsze przyjaciolki (Erza i Levy, ale z Misaki tez fajnie to wyglada :D wiec ma 3...ciekawe czy bedzie ich wiecej...tych najlepszych XD) Lol.....tylko 3 osoby nie chca zabijac? ja rozumiem ze oni sa zli za spalenie miasta...ale .....nie ma nikogo wiecej kto no nwm..boi sie zabijac? serio? O.o dziwne...ja bym nie chciala zabijac.....wiec bym wystapila.....lol xDDD nie lubie ludzi.....w realu tez :D Podle kreatury ^^ Dlatego wole byc kosmita :P ......- Nie chcesz mi powiedzieć, to nie mów. Rozumiem to. -Erzus taka wyrozumiala <3 <3 Wspaniala jest <3 Oooo...Erza i Natsu juz wiedza ze jest magiem Lucy :D fajnie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że w opowiadaniu źle to opisałam, ale tak naprawdę uczniowie z Chandler nie brali tego na poważnie dopóki nie rozpoczął się ten cały obóz. :)
      Dziękuję za komentarz.

      Usuń
  4. O ! Ten rozdział dużo lepszy od poprzedniego. ;)

    OdpowiedzUsuń