Następnego dnia po całym incydencie, tuż z samego rana, nauczyciel jak obłąkany chodził po korytarzu z niewielkim dzwonkiem. Zagwarantował wszystkim swoim podopiecznym bardzo „przyjemną" pobudkę, a zwłaszcza chłopcom, którzy zbuntowani odmówili wstania, dlatego ten wyrzucał ich po prostu z łóżek albo siłą ściągał z nich kołdry.
Lucy otworzyła
oczy i zwlekając się leniwie z łóżka, podreptała do łazienki, by wykonać
poranną toaletę. Spojrzała na swoje lustrzane odbicie. Gorzej wyglądać nie
mogła. Opuchnięte, zaczerwienione od płaczu oczy, blada skóra, potargane włosy.
Mimo, że Natsu starał się ją wczoraj pocieszyć, się na nic zdało. Prawie przez
całą noc płakała. Po tym, co się stało lub stać mogło, przyrzekła sobie, że już
nie zbliży się do sprawcy jej cierpień.
Wzięła zimny
prysznic, a następnie szybko się ubierając, przypięła swoje klucze –
przyzywające Gwiezdne Duchy – do paska i poszła na śniadanie. Była jedną z
pierwszych osób, które raczyły zjawić się w stołówce. Zajęła miejsce przy
jednym ze stolików i zaczęła smarować sobie bułkę masłem. Z każdą chwilą do
jadalni schodziło się coraz więcej osób, którzy siadali w swoich grupach przy
stolikach. Ostatni przyszedł klasowy królewicz razem z Yamato oraz Natsu, na
którego widok blondynka się od razu uśmiechnęła. Dragneel też ją zauważył i, odwzajemniając
uśmiech, dosiadł się do niej.
– Dzień dobry,
Lucy! Wyspałaś się? – zapytał, łapiąc pierwszą kanapkę.
– Najchętniej to bym wróciła do łóżka, ale nie
jest źle. A ty?
– Ja spałem jak
zabity.
– Nie mów z pełną
buzią – upomniała go, popijając powoli swoją herbatę. Tą jakże relaksującą
chwilę przerwał im wychowawca, który, chcąc zwrócić na siebie uwagę, zawołał:
– Uwaga,
uczniowie! Niedługo przyjedzie kolejna klasa, więc do 12.00 zbiórka na placu.
Lucy westchnęła. Miała nadzieje, że
Misaki zdecydowała się, że jednak przyjedzie. Nie chciała wylądować w pokoju z
zupełnie obcymi jej osobami. Nie znała dziewczyn z klasy swojej przyjaciółki,
może poza Erzą. A właśnie...
– Natsu, mogę ci
zadać osobiste pytanie?
– Wal śmiało –
rzekł, biorąc kolejną bułkę do buzi.
– Czy ty i Erza
jesteście parą? – słysząc to chłopak mało co nie udławił się kanapką, którą
właśnie spożywał, ale jak zdołał już ją połknąć, wybuchnął śmiechem.
– Dobre – zaśmiał
się, wycierając z kąciku oczu łzy. – Nie, nie jesteśmy parą. Prędzej bym
skoczył z mostu niż się z nią umawiał. Erza jest moją przyjaciółką, traktujemy
siebie jak rodzeństwo – uśmiechnął się, a Lucy, nie wiedząc czemu poczuła ulgę.
W okolicach
południa, pod pensjonat podjechał bus wraz z kolejną klasą. Misaki, Erza oraz
reszta młodzieży wychodząc zabierali swe bagaże i szli odebrać klucze od pokoi.
Lucy szybko odnalazła dwie wcześniej wspomniane koleżanki i zaproponowała im
pobyt u siebie.
– Mam dwa wolne
łóżka, więc pomyślałam, że możecie się u mnie zatrzymać – zaproponowała lokum,
na co te się z chęcią zgodziły. – Ty mnie chyba jeszcze nie znasz. Nazywam się
Lucy Heartfilia – przedstawiła się dziewczynie.
– Erza Scarlet,
miło mi cię poznać, Lucy – silnie uścisnęła dłoń blondynki.
– Mnie również – uśmiechnęła
się sympatycznie.
Dziewczyny,
docierając do pokoju, zdążyły się rozpakować nim nadeszła godzina zbiórki.
Uczniowie obu klas ładnie się ustawili w dwurzędach i wyczekiwali nauczycieli
na placu.
Po krótkiej chwili
wychowawcy dołączyli do nich z dość ponurymi minami. Tak naprawdę żaden z
uczniów nie wiedział, w jakim celu został zorganizowany ten wyjazd. Mogli
domyślać się, że to w ramach integracji, rozwinięcia swych różnych umiejętności
sportowych czy też po prostu dla relaksu, lecz prawda wyglądała zupełnie inaczej.
Tego nikt się nie spodziewał.
– Witam wszystkich
tu obecnych na specjalnym obozie dla zabójców magii – rzekł poważnie, lecz to
nie przekonało jego podopiecznych, którzy ryknęli śmiechem. – To nie jest
śmieszne! Nie jesteście tu na wakacjach! Zgodnie z wolą mieszkańców, magowie
nie mają wstępu do naszego miasta, a tych śmiałków, którzy odważyli się wejść,
spotkał przykry koniec. Nie potrafili sprzeciwić się nam za pomocą swojej magii.
Nie wiem, czy pamiętacie tę straszną tragedie, która spadła na nasze miasteczko
dziesięć lat temu. Był to pożar, który pochłonął dziesiątki domów, jak i ofiar.
W tym pożarze zginęli wasi ukochani przyjaciele, rodzina. W tym pożarze
mogliście stracić cały swój dobytek. To była wina magów. Magów, na których zapragnęliśmy
się zemścić.
– Dlatego
potrzebne wam szkolenie! – dodał drugi z nauczycieli. – Podzielimy was na
początku na cztery grupy. Pierwsza – szermierze, druga – tropiciele, trzecia –
klucznicy i czwarta – odrzuceni. Do ostatniej idą ci, co wkrótce wyprowadzają
się z Chandler. Niech te osoby wystąpią! – krzyknął.
Cisza jaka
nastąpiła po przemowie sprawiła, że wszystkim gdzieś uleciała pewność siebie,
ale nic dziwnego. Słysząc, ile zła wyrządzili im magowie, obudziły się w nich
bolesne wspomnienia. Jednak Lucy się tym nie przejęła. To nie magowie
wyrządzili jej największą krzywdę, tylko ludzie. To oni zabili jej matkę,
dlatego z czystym sumieniem wystąpiła naprzód. Jak to zrobiła zauważyła, że nie
tylko ona się odważyła na ten krok. Natsu i Erza również wystąpili.
– Czy ktoś
jeszcze? – nikt nie odpowiedział.
– W takim razie te
trzy osoby proszę za mną. Reszta zostaje – powiedział nauczyciel i zabrał ze
sobą trójkę młodzieży. Reszta była przydzielana do wybranych grup.
☆☆☆
Trójka uczniów,
która wystąpiła na apelu, aktualnie siedziała na łóżku w pokoju nauczyciela i
czekała na wykład. Byli pewni, że dostaną niezłe kazanie, lecz nauczyciel tylko
się w nich wpatrywał. W końcu zapytał:
– Co macie mi do
powiedzenia? Dlaczego wystąpiliście?
– Ja i Natsu nie
zostajemy w Chandler. Nasi rodzice podróżują dużo i zawsze nas ze sobą
zabierają. Nie zostajemy w jednym miejscu dłużej niż trzy miesiące – wyjaśniła
spokojnie Erza.
– Rozumiem, a
Lucy? Twoja rodzina mieszkała w tym mieście od pokoleń. Dlaczego nie chcesz
zostać? – Lucy milczała. Nie mogła powiedzieć nauczycielowi, że to jej marzenie,
by się stąd wyrwać. Nie mogła powiedzieć, że jest magiem. Nie chciała być też
szkolona na zabójcę.
– Planuję
przeprowadzić się do cioci – skłamała.
– Hmm, a czy twój
ojciec wie o twoich planach?
– Jeszcze go o tym
nie informowałam i wolałabym sama o tym mu powiedzieć. Nie chcę, aby ktoś mnie
wyręczał – wycedziła.
– Nie będę cię
powstrzymywać, ale szkoła musi o tym wiedzieć, więc przed końcem tego miesiąca
musisz z ojcem o tym porozmawiać – westchnął. – Skoro tak wygląda sprawa to nie
będziecie brali udziału w zajęciach. Do końca wycieczki macie czas wolny. Macie
innym nie przeszkadzać w zajęciach. To tyle, ale również obowiązuje was
tajemnica o tym, co tu się dzieje. Mam nadzieję, że mogę wam zaufać – oznajmił
i wyszedł.
☆☆☆
– No i co my
będziemy przez ten czas robić? – zapytał znudzony Natsu, gdy we trójkę
siedzieli w pokoju dziewczyn. Przez prawie cały tydzień byli zmuszeni tu
zostać. Musieli znaleźć sobie jakieś zajęcie.
– Ładna jest
pogoda, więc może pójdziemy na plażę? – zaproponowała Erza.
– Świetny pomysł!
Może po obiedzie?
– To dają tu
obiady?! – wykrzyknął Natsu.
– Oczywiście, że
tak. Nie wiedziałeś? Nawet śniadanie rano dostałeś! – powiedziała Lucy.
– Naprawdę?!
– Głupek...
– No co? Rano
byłem przymulony.
– Nadal jesteś – stwierdziła
Lucy.
– No wiesz! Jak
możesz tak mówić po tym, co dla ciebie wczoraj zrobiłem? – udał focha.
– A co się wczoraj
stało? – zaśmiała się Erza.
– Drobne
nieporozumienie, a dzięki Natsu udało mi się wyplątać z tej sytuacji.
– Rozumiem. Prawdziwy
z ciebie przyjaciel Natsu – powiedziała rozbawiona.
– Wiem, ale… Ale
chodźmy coś porobić, bo zaraz tu oszaleję! – wykrzyknął.
– Chodźmy, bo
zaraz nam tu umrze z nudów – dogryzła mu blondynka i wyszli na zewnątrz, ale
przed tym jeszcze dodała. – Nie dziwi was to całe przemówienie nauczycieli i
ogólnie ten obóz?
Natsu i Erza
wymienili znaczące spojrzenia i uśmiechnęli się delikatnie. Wytłumaczyli
dziewczynie, że zanim tu przyjechali, dowiedzieli się co nieco o tym mieście, a
na wycieczkę pojechali z samej ciekawości. Zakończyli temat, a Lucy nie
wiedziała, że chwyciła haczyk i nabrała się na kłamstwo swoich nowych
przyjaciół. Nie mogli jej powiedzieć prawdy o swoim zadaniu.
☆☆☆
– Jak było na
zajęciach? – zapytała się blondynka Misaki podczas kolacji.
– Nic nie mów –
westchnęła. – Szkolą nas na zabójców, masakra. Podzielili nas na grupy. W
jednej byli szermierzy, w drugiej tropiciele, a w trzeciej klucznicy. Ja należę
właśnie do tej trzeciej.
– Klucznicy? Co
oni robią?
– „Są kluczami do
wiedzy" jak to powiedział nauczyciel. Ogólnie zbieramy informacje na temat
różnych rodzajów magii i skutecznie znajdujemy sposób walki z nimi. Jesteśmy
także szkoleni na strategów. Nawet mi się podoba. Nauczyciele mówili, że
wszystko dokładnie rodzicom wyjaśnili, a poza tym jest to część szkolenia i
przystępu do wojska, do którego musimy wstąpić po ukończeniu szkoły lub
wcześniej. Przynajmniej dwa lata musimy tam spędzić i będzie po kłopocie.
– Rozumiem –
mruknęła zaniepokojona, a gdy skończyła jeść, bez słowa wstała od stołu i wyszła
z pensjonatu.
Postanowiła się
przejść. Tak jak wczoraj ruszyła ścieżką prowadzącą na dziką plażę i tam się
zatrzymała. Patrzyła na piękny zachód słońca. Niebo pokryte było wszystkimi
odcieniami pomarańczy, czerwieni i różu.
– Wspaniały widok –
szepnęła uśmiechnięta.
Usiadła na piasku
i wpatrywała się w kojącą wodę. Żywioł ten przypomniał jej o trzecim duchu,
którego klucz miała w posiadaniu. Pospiesznie zdjęła swoje buty i weszła do
wody po kostki. Wyciągnęła jeden ze swoich złotych kluczy i krzyknęła:
– Otwórz się bramo
wodnika! Aquarius! – głupio postępowała, bo przecież była na obozie dla
zabójców magów, a przyzywając ducha bardzo ryzykowała. Liczyła jednak, że nikt
jej nie zobaczy i tym samym się jej poszczęści.
Przed Lucy
pojawiła się piękna niebieskowłosa syrena, mająca tego samego koloru łuskowaty
ogon. Nie wyglądała na zachwyconą tym wezwaniem. Jej mina mówiła, że chętnie by
się rzuciła na blondynkę i udusiła ją tym swoim ogonem.
– Po co mnie
przywołałaś?! Byłam właśnie na randce! – złościła się Aquarius.
– Przepraszam –
mruknęła zakłopotana blondynka. – Nie chciałam ci przerywać romantycznej
chwili. Chciałam tylko cię poznać i trochę
potrenować. Jestem Lucy Heartfilia.
– Córka mojej
poprzedniej właścicielki – prychnęła niezadowolona. – Zgodzę się, pod
warunkiem, że mogę ci spuścić manto.
– Jasne!
– Na serio? –
Aquarius była zaskoczona.
– Ty będziesz we mnie
celować, a ja będę unikać twoich wodnych ataków. Na tym ma polegać trening.
Chcę się nauczyć walczyć, by móc w razie czego sama się obronić niż tylko na
was polegać – wytłumaczyła.
– Może być –
uśmiechnęła się złośliwie i zaatakowała Lucy silną falą.
Tak zaczęły
trening, chociaż równie dobrze można było to nazwać walką. Lucy traktowała ten
pojedynek jako zwyczajne ćwiczenie, natomiast Aquarius chciała pokazać
blondynce kto tu rządzi. Lucy dość szybko załapała, o co chodzi i sama
przystąpiła do ataku. Zamierzała potraktować syrenę z pięści. Nie miała żadnej
broni oraz pomysłu jak ją zdobyć, więc tylko to jej pozostało. Jednak ta nie
pozwoliła się do siebie zbliżyć. Niestety po jakichś dziesięciu minutach mag
poczuł zmęczenie. Nic dziwnego. Cały czas otrzymywała ataki wodą od
zirytowanego lub raczej wściekłego ducha. Nie miała żadnej broni, więc nie
potrafiła się nawet przed takim atakiem obronić. Mogła tylko robić uniki, co
nie było wcale takie łatwe. Straciła gardę i wtedy jej duch zaatakował
najmocniej, a ona wylądowała na ubitym piasku.
– Poddajesz się? –
zaśmiała się syrena.
– Wygrałaś –
uśmiechnęła się, wstając z piachu.
– Czy już mogę
sobie iść? – zapytała ze znużeniem.
– Możesz. Dziękuję
za wspólnie spędzony czas – uśmiechnęła się do Aquarius, lecz ta ją zignorowała
i zniknęła – Ma klasę – prychnęła do siebie.
Nim wróciła do
pensjonatu, zmoczyła się w wodzie. I tak była cała morka, a lądując w piachu
tylko się pobrudziła. W kwietniu woda nie była jeszcze zbyt ciepła, więc
zanurzenie w wodzie trwało tylko chwilę, więc Lucy szybko wychodząc z wody
zabrała swoje sandałki i wróciła do pensjonatu. W tym czasie dwie postacie
przebywały w krzakach niedaleko plaży. Były one świadkiem całego zamieszania z
duchem.
– Miałaś rację!
– A nie mówiłam? –
odrzekła z dumą.
– Ale skąd
wiedziałaś, że jest magiem?! Nawet ja tego nie wyczułem!
– Pierwszorzędne patrzenie polega na tym, że potrafisz widzieć rzeczy w
ich prawdziwej postaci, a nie w takiej, którą ci się przedstawiają.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 6 "Pierwsze wrażenie i wpadka"
Pierwsza!!!!!
OdpowiedzUsuńJesuuu serioo???? Szkolą ich na magicznych zabójców?! Chorzy są ci ludzie czy jak??
Nie Natsuki ty jesteś normalna. Świetnie wymyśliłaś ale to oddzielna kwestia.
Jejku ja już myślałam że Lucy też się będzie musiała uczyć.
I dalej mnie zastanawia czemu przyjechali tam Erza i Natsu. Cos mi zaczyna świtać w głooowie ale nie będę zdradzać co. Na razie :-)
LEVY: Nie zamęczaj już tak tej biednej kobiety.
Cicho. To że cie wypuściłam z szafy nie znaczy ze możesz mnie krytykować. A Natsuki lubi komentarze prawda? No każdy lubi!
LEVY: Twoich nikt nie lubi.
Oliwiuuuś zrób z nią coś co ja przez nią oszaleje! Ona mnie szkaluje!
LEVY: Ja?? A kto mnie w szafie zamyka?
Ty zaczęłaś.
LEVY: Ok komentuj już to nie mamy całego dnia ty się musisz do szkoły spakować a ja idę na randk.... do biblioteki!!!!
Okeee. Taa do biblioteki... jasne
Ok Natsuki rozdział super jak zawsze. Chyba jedyna pozytywna rzecz tego okropnego dnia.
Zaczyna się dziać. No. A ja zaczynam mieć znowu swoje własne domysły.
LEVY: Bój się.
Tak, tym razem przyznam jej rację. Myślę ze ten Kaito (wredota pospolita, padalec, dupek i idiota) byłby dobrym zabójca magów. Jest zły. I wredny.
No ale to moje domysły.
Po 2. Erza i Natsu parą??? To było by straszne. Jak Lucy mogła tak pomyśleć... no w sumie nie zna ich a oni zachowują się dość dziwnie.
"Nie, nie jesteśmy parą. Prędzej bym skoczył z mostu niż z nią chodził." Nie zęby coś ale dobrze że Ercia tego nie słyszała. Bo twarz Natsu skończyła by na sąsiedniej ścianie.
Ok na dzisiaj tyle.
LEVY: Nareszcie bo jestem już spóźniona!
No już już Gajeel znaczy książki poczekają.
Rozdział świetny. Jak zawsze. Tylko małoo go. Wiem ze się namęczysz przy nim ale napisz kiedyś ciutkę więcej. Tak dla mnie od serca.... i napisz jakiegoś one-shota! Ale to opcjonalnie :-)
Ok zmykam bo muszę Leviś poprawić włosy przed ta jej randką z "biblioteką". Papatki i do następnego!
Hachi nie bój żaby. Następny będzie dłuższy ;)
UsuńKiedy przeczytałam że szkolą na magicznych zabójców coś we mnie krzyczało do Lucy
OdpowiedzUsuń-"No dalej wystąp przed szereg i pokaż im Gwiezdne duchy !!! Zniszcz budynek, zaśmiej się i do gildii ale natychmiast !!! "
Ale jednak tego nie zrobiła a wielka szkoda.
Rozdziała zalicz się do "Bardzo udany!"
Dzięki, ale nie mogła Lucy tak zrobić gdyż to by zepsuło całą akcje jaką przygotowałam na dalsze rozdziały XD
UsuńAle to by był niespodziewany zwrot akcji, nagła zmyłka dla czytelników i zaskoczenie xD
UsuńNie umiem sb wyobrazic Erzy i Natsu razem O.o Nie.....Natsu z Lucy, Erza z Jellalem :3 Gray x Juvia, Gajeel x Levy, Mirajane x Laxus >,< moje paringi ulubione ^u^ Erza z Lucy <3 Spotkanko w koncu ^u^ Lucy i jej najlepsze przyjaciolki (Erza i Levy, ale z Misaki tez fajnie to wyglada :D wiec ma 3...ciekawe czy bedzie ich wiecej...tych najlepszych XD) Lol.....tylko 3 osoby nie chca zabijac? ja rozumiem ze oni sa zli za spalenie miasta...ale .....nie ma nikogo wiecej kto no nwm..boi sie zabijac? serio? O.o dziwne...ja bym nie chciala zabijac.....wiec bym wystapila.....lol xDDD nie lubie ludzi.....w realu tez :D Podle kreatury ^^ Dlatego wole byc kosmita :P ......- Nie chcesz mi powiedzieć, to nie mów. Rozumiem to. -Erzus taka wyrozumiala <3 <3 Wspaniala jest <3 Oooo...Erza i Natsu juz wiedza ze jest magiem Lucy :D fajnie ^^
OdpowiedzUsuńMożliwe, że w opowiadaniu źle to opisałam, ale tak naprawdę uczniowie z Chandler nie brali tego na poważnie dopóki nie rozpoczął się ten cały obóz. :)
UsuńDziękuję za komentarz.
O ! Ten rozdział dużo lepszy od poprzedniego. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^
Usuń