Minął dzień od czasu ich małej wycieczki do Oak. Po powrocie do Chandler, Lucy odwiozła nieprzytomną Misaki do domu i prosząc jej ojca o przeniesienie jej do pokoju, wytłumaczyła, że dziewczyna po prostu zasnęła. Sama potem wróciła do domu i błagała, aby jej przyjaciółka niewiele pamiętała z podróży.
Po weekendzie nastał poniedziałek – najgorszy
dzień tygodnia, ale nie ze względu na swoją pechowość. Z samego rana pod szkołę
podjechał bus, który miał zawieźć uczniów do pensjonatu.
Wycieczka – pomyślała Lucy, czekając ze
swoją walizką, a także wraz z innymi, na busa. Misaki i jej klasa mieli
dołączyć do nich dopiero jutro. Gdy rozmawiała ze swoją przyjaciółką wczoraj,
ta nic nie mówiła o ich "małym" wypadku. Najwidoczniej zapomniała – całe szczęście – ale wracając do
szkolnego wyjazdu, miała po prostu nadzieję, że nie przytrafi się jej coś
przykrego.
W końcu pojazd podjechał. Lucy posłusznie
włożyła walizkę do bagażnika, wsiadła i zajęła miejsce w drugim rzędzie pod
oknem. Założyła słuchawki na uszy i czekała, aż ruszą. Wyglądała przez okno i
obserwowała jak reszta uczniów pakowała bagaże do środka i zajmowała z hałasem miejsca.
Zauważyła też Natsu, rozmawiającego z Erzą.
Przyszła się pożegnać? Przecież jutro się
zobaczą – pomyślała zdziwiona dziewczyna. Przez chwilę ich obserwowała i
zauważyła, że ci dwoje się kłócą. Natsu zaczął coś krzyczeć do Erzy, co zwróciło
uwagę reszty młodzieży. Dziewczyna złowrogo zmierzyła chłopaka wzrokiem, przez
co ten się wzdrygnął, tak samo jak Lucy, i natychmiast zamilkł, a następnie
wolnym krokiem wszedł do autokaru. Rozejrzał się i zobaczył, że obok blondynki
jest wolne miejsce. Humor od razu mu się poprawił. Podchodząc do niej,
szturchnął ją lekko, by zwrócić na siebie uwagę.
– Wybacz, co mówiłeś? – zapytała Lucy,
wyciągając słuchawki z uszu.
– Wolne? – wskazał na siedzenie.
– Tak, jak chcesz to siadaj – uśmiechnęła
się, a chłopak usiadł koło niej.
Po jakiś pięciu minutach ruszyli, a mina Dragneela
od razu się zmieniła.
– Dobrze się czujesz? – zapytała się
zaniepokojona jego stanem.
– Nie...na...widzę śro...dków tra..nsportu
– wybełkotał.
– Masz chorobę lokomocyjną? – pokiwał
znacząco głową. – O matko, współczuję –westchnęła.
Wyciągnęła z torebki jeden z worków i
podała mu.
– Też czasami mnie dopada, dlatego zawsze
mam przy sobie jeden. Tobie jednak bardziej się przyda – stwierdziła i
poleciła, by spróbował zasnąć.
– Stary, co ci jest? – zapytał Kaito,
który chyba jeszcze nie znalazł sobie miejsca.
– Maksm
choikkabę loskamsjną –bwybełkotał niezrozumiale Natsu.
– Ha ha – zaśmiał się. – Co?
– Boże! Mówi, że ma chorobę lokomocyjną! –
zawołała zirytowana Lucy.
– Księżniczko, co się tak denerwujesz?
Jesteś na mnie zła czy co? – zbliżył się do blondynki jakby chciał ją
pocałować, ale został odepchnięty przez chłopaka.
– Idź i zajmij już miejsce – powiedział
przez zęby Natsu.
Kaito prychnął pod nosem i usiadł kilka
rzędów dalej, za nimi. Lucy lekko zarumieniona mruknęła:
– Dziękuję.
– Nie dziękuj. Ja podziękuję tobie, jak mi
pomożesz – powiedział cały zielony.
– Nic nie poradzę na twoją chorobę. Musisz
to po prostu przetrwać. Spróbuj się zdrzemnąć.
Dalsza podróż minęła im spokojnie. Lucy
wpatrywała się w krajobraz za oknem, słuchając przy tym muzyki dla relaksu, a
Natsu zasnął i na szczęście obyło się bez sprzątania jego „niespodzianek".
– Dobra! Wysiadać! – krzyknął na cały
autokar wychowawca, gdy dotarli już na miejsce.
Natsu, słysząc to, natychmiast się rozbudził,
a następnie z impetem wyskoczył z autokaru. Uradowany wyciągnął swój wielki
plecak i rozglądał się po okolicy. Jego śladem ruszyła reszta uczniów, którzy
po odebraniu bagażu udali się do recepcji, aby odebrać klucze do pokoi. Nie
było przydzielania, więc każdy mógł mieć pokój z kim chciał – oczywiście z
zachowaniem zasady, że chłopcy nie mogą być w jednym pokoju z dziewczynami.
Wychowawca krótko omówił regulamin wycieczki i oświadczył, że dziś do ciszy
nocnej, czyli do wpół do jedenastej, mają czas wolny.
Młodzież odebrała klucze do swoich pokojów
i udała się na ich poszukiwanie. Lucy uczyniła to samo. Dostała trzyosobowy
pokój, a nauczyciel wyjaśnił jej, że jutro dojdą do niej jeszcze dwie
dziewczyny z innej klasy. Wzięła swoją małą walizeczkę i ruszyła szukać swojego
miejsca do mieszkania.
Natsu dołączył do Kaito i Yamato – tylko
ze względu na wolne łóżko. Brakowało im jednej osoby w pokoju, więc wzięli
jego. Kiedy przekroczyli jego próg, zostawili torby przy drzwiach i rzucili się
na łóżka. Natsu zrobił to samo, co jego koledzy. Chłopcy okazali się tak
zmęczeni, że po niedługiej chwili zasnęli i spali tak do wieczora.
☆☆☆
Lucy niepewnie chwyciła za klamkę, by
otworzyć drzwi do swojego pokoju i weszła do środka. Pokój znajdował się na
parterze i miał trzy łóżka, trzy stoliki nocne oraz małą szafę. Pomieszczenie
posiadało jeszcze dodatkową łazienkę, a także balkon. Na bogato, w
przeciwieństwie do tego co było umieszczone w ulotce.
Szkoda,
że nie ma wanny – pomyślała
z rozczarowaniem Lucy, widząc kabinę prysznicową i zaczęła rozpakowywać
walizkę.
Chociaż... Niby mieli tu zostać cały
tydzień, ale nie była pewna czy wytrzyma tyle dni. Można było się odwołać i
opuścić pensjonat wcześniej, ale tylko za zgodą rodzica. Z powrotem zamknęła
bagaż, ale zanim to zrobiła, sprawdziła czy na pewno posiada dwa najważniejsze
dla niej przedmioty: jedyne zdjęcie mamy oraz swoje złote klucze. Wzięła je tak
na wszelki wypadek. A może się przydadzą?
Spojrzała na zegarek – było wpół do
dwunastej, co oni mieli robić cały dzień? Przez ten czas mogli zacząć już
jakieś zajęcia, a nie zostawiać ich samych sobie. Położyła się na łóżku i
dopiero teraz poczuła jak bardzo jest zmęczona. Ostatnio prawie w ogóle nie
sypiała, więc za dnia dopadało ją zmęczenie. Nie zdążyła dobrze przymknąć oczu,
a już spała.
Obudziła się kilka godzin później – wczesnym
wieczorem. Kolacja trwała, ale nie była głodna. Wstała z łóżka, przeczesała
szybko włosy, zabrała klucz i wyszła zamykając za sobą drzwi. Podążała
korytarzem i rozglądała się za kimś znajomym. Czas wolny mięli do ciszy nocnej,
ale sama siedzieć nie zamierzała. Dotarła do świetlicy, w której przebywała
prawie cała klasa.
– O, Lucy! Fajnie, że przyszłaś. Właśnie
zaczęliśmy oglądać film. Chodź, siadaj –powiedział rozradowany Natsu, wskazując
na wolne miejsce obok niego.
– Zaraz – odpowiedziała z wahaniem i
podeszła do jednego z automatów.
W kieszeni miała parę groszy, więc kupiła
sobie coś do picia. Pijąc, zerknęła na ekran telewizora. Leciał jakiś film
akcji.
Co
innego mogli puścić
– pomyślał nauczyciel siedzący razem z nimi. Oczywistym było, że młodzież woli
filmy, gdzie leje się krew od jakichś naukowych lub przygodowych.
Lucy usiadła przy jednym ze stolików i
sama również zaczęła oglądać. Film skończył się w momencie, gdy nauczyciel
oznajmił, że nastąpiła cisza nocna. Lucy ze zdziwieniem obserwowała jak wszyscy
wychodzą ze świetlicy i idą do swoich pokoi. To niemożliwe, żeby tak łatwo na
to przystanęli. Miała racje, coś tu śmierdziało.
– Luce, chodź do nas. Robimy małą imprezkę
– szepnął Natsu.
– Nie mam ochoty i, oh, mam na imię Lucy –
poprawiła go.
– No chodź, nie bądź taka! – nalegał.
– Tylko na chwilę – uległa w końcu, czując,
że nie da jej spokoju.
Posłusznie udała się z chłopakiem do jego
pokoju. Oprócz jego współlokatorów, w pomieszczeniu były jeszcze trzy
dziewczyny z pokoju obok. Siedzieli na podłodze wokół siebie i o czymś
rozmawiali. Lucy z Natsu również dołączyli. Na początku prowadzili normalną,
spokojną rozmowę i opowiadali sobie dowcipy, lecz później zaproponowano pewną
grę.
– Co powiecie na słoneczko?
Dziewczyny i Yamato z chęcią kiwnęli
głowami, natomiast Lucy już była gotowa się ulotnić.
– Jak w to się gra? – zapytał Dragneel, a
Kaito jedynie się zaśmiał.
– Wytłumaczę ci – zbliżył się do chłopaka i
zaczął coś mu szeptać na ucho.
Z każdym kolejnym słowem twarz chłopaka
przybierała coraz mocniejszy odcień czerwieni.
– Teraz rozumiesz, co? Ale zanim zaczniemy,
skoczysz po coś do picia?
– Picie przyniosę, ale sam raczej nie chcę
brać w tym udziału, i ona także – rzekł, wskazując na Lucy.
Rudowłosy kiwnął głową, lecz tak naprawdę
nie wziął sobie tego do serca. Gdy tylko Natsu zniknął za drzwiami, ten wziął
pustą butelkę po wodzie, położył ją na środku i zakręcił. Może zrobił to
specjalnie albo przypadkowo, lecz wylosował Lucy.
– To jak? Gotowa? – zapytał się Kaito.
– Nie będę brać w tym udziału! – odparła
stanowczo i już zamierzała opuścić pokój, gdy chłopak nagle chwycił ją za rękę.
– Puść mnie! – krzyknęła, wyrywając się. Dziewczyna miała wymalowane na twarzy
przerażenie i panicznie próbowała się uwolnić z jego uścisku.
– I co teraz? – zaśmiał się.
– Puść mnie! – powtórzyła przerażona,
czując, jak jego ręka wędruje po jej talii.
– Chciałabyś – zaśmiał się i już miał się
jej wbić w usta, gdy ta krzyknęła:
– NATSU!!!
– Lucy! – odpowiedział jej wybawiciel,
wpadając do pokoju i natychmiast się rzucił na Kaito. – OBIECAŁEŚ!
Blondynka w tym czasie, nie tracąc ani chwili,
wybiegła przerażona z pokoju i zatrzymała się dopiero pod swoimi drzwiami,
jednak po chwili namysłu po prostu go minęła i wybiegła z pensjonatu. Zaczęła
biec w kierunku lasu. Musiała sobie wszystko dokładnie przemyśleć. Miała tylko
nadzieje, że się nie zgubi. Gdy próbowała przedostać się przez krzaki zauważyła
wąską dróżkę prowadzącą przez las. Ruszyła nią. Okazało się, że ścieżka
prowadziła na dziką plażę. Wyglądało to na małą zatoczkę, a w oddali było widać
klif i właśnie tam Lucy skierowała swoje kroki. Widok z niego był niesamowity.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i usiadła
na trawie. Po chwili posmutniała. Właściwie to po co tu przyszła? Miała
wszystko przemyśleć, ale co? Poczuła coś mokrego na swoich policzkach. Łzy
spływały jej jakby były wodospadem. Nie potrafiąc ich powstrzymać, rozpłakała
się na dobre.
☆☆☆
– OBIECAŁEŚ! – wrzasnął Natsu.
– Ciszej bądź, bo inaczej nauczyciel tu
wpadnie. Poza tym niczego ci nie obiecałem –powiedział wprost, co było błędem,
bo od razu oberwał w twarz.
Natsu puścił go w końcu i wyszedł, zanim
ten zdążył wstać. Był już pod drzwiami do pokoju blondynki i zapukał.
– Lucy! – zawołał.
Odpowiedziała mu cisza. Zapukał jeszcze
raz, tylko tym razem mocniej. Nadali nic. Pociągnął za klamkę – zamknięte.
Prawdopodobnie gdzieś poszła, bo jemu to by przynajmniej odpowiedziała. Nie
zastanawiając się dłużej, wybiegł z pensjonatu, dziwiąc się, że nikt tego
wyjścia nie pilnował. Tak jak wcześniej blondynka, pobiegł do lasu. Zauważył
ścieżkę i ruszył nią, dochodząc tym samym na dziką plażę. Rozejrzał się, ale
nigdzie nie było widać poszukiwanej przez niego dziewczyny. Spojrzał na klif i
dostrzegł siedzącą tam jakąś postać. Znów zaczął biec i zatrzymał się dopiero
na górze, a tam ujrzał skuloną blondynkę. Był kilka metrów od niej i nawet stąd
mógł usłyszeć jej szloch. Zdjął z siebie bluzę, położył ją na ramionach Lucy i
usiadł obok niej.
– Natsu... – szepnęła Lucy starając się
wytrzeć łzy, które nadal spływały po jej policzkach.
– Nie płacz, do niczego na szczęście nie
doszło – powiedział spokojnie.
– Wiem, ale to i tak było straszne! – wybuchła
płaczem, a Natsu, nie wiedząc co zrobić, przytulił blondynkę – Natsu?
– Wypłacz się – uśmiechnął się lekko do
niej, a chwilę później, gdy ta skończyła, zapytał: – Już lepiej? – kiwnęła
głową zawstydzona, oddychając ciężko i przerywanie. – Nie powinnaś przejmować
się takim palantem – chciał ją pocieszyć, ale jak widać tylko ją rozzłościł.
– No wybacz, ale niestety jestem wrażliwą
idiotką, dla której wszystko ma jakieś znaczenie! – krzyknęła, lecz po chwili
opanowała emocje. Opuściła głowę ze smutkiem. –Przepraszam, ty próbujesz mnie
pocieszyć, a ja na ciebie krzyczę. Po prostu to nie pierwszy raz. Już od
jakiegoś czasu mam z nim problemy... – zawahała się.
– Wybacz, że poruszę ten temat, ale
dlaczego wszyscy są dla ciebie tacy... no wiesz. Jak ty to wytrzymujesz?
– A więc zauważyłeś? – kiwnął głową, na co
westchnęła. – Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam, ale nie potrafię tego
zmienić, a jak to wytrzymuję? Przyzwyczaiłam się do tego, że mam w życiu ciężej
od innych, ale to, co dzieje się ostatnio to już przesada. Czasami po prostu
nie mam siły, by z tym walczyć. – skuliła się.
– Ludziom przytrafia się to, co się
przytrafia, a nie to, na co zasługują – Heartfilia z zaskoczeniem spojrzała na
Dragneela, który ciepło się do niej uśmiechał.
– Chodź, Luce. Zrobiło się zimno, a poza
tym jest już cisza nocna – zaproponował po chwili, gdy gwałtownie zerwał się wiatr.
– No dobrze, ale pamiętaj… – zaczęła. – Mam
na imię LUCY!
– Dobrze, Luce – parsknął śmiechem, robiąc
dziewczynie na złość.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 5 "Fala"
Nienawidze KAITO!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAle za to Natsu jest kochany. (tak wiem to twój mąż ja mam Gajeela ;-) )
LEVY: Wcale nie Gajeel jest mó... to znaczy nic nie jest...
Oj Leviś leviś nie czepiali sie ja to ty a ty to ja
LEVY: Co ty pieprzysz?
Nic, komentuje rozdział. Szkoda nam (mnie i levy) Lucynki. Ona jest bidulka bardzo biedna.
Nie chciałabym być na jej miejscu.
Mam nadzieje ze ten Kaito (dupek, skończony debil i idiota) da jej wreszcie kiedyś spokój. A jak nie będzie chciał to niech mu Natsu przyleje!
GAJEEL : A ja mu pomoge
He? A co ty tu robisz????
GAJEEL : Levy po mnie zadzwoniła bo jakiś idiota zaczepia jej przyjaciółkę.
No to fajnie. Mamy ekipę rządna zemsty i krwi kaito.
Podłączam się do niej!!!
Serio nienawidzę gościa!
A no i PIERWSZA jestem :-) Miło mi :-)
Czekam na dalej :-) Weeeny
Najchętniej zabiłabym tego Kaito!
OdpowiedzUsuńNatsu taki troskliwy :3
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
Weny życzę!
Ahh, arigatou :3 Ten romantyczny nastrój... Zachwyt *q* Pięknie napisane.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ^^ I chcę więcej takich scen pomiędzy Lucy i Natsu ^w^
Prawie się popłakałam... ;-; udało ci się mnie wzruszyć ... Troskliwość Natsu, smutek Lucy i ta cała sytuacja. Rozdział moim zdaniem bardzo udany, pomysłowy i po brzegi wypełniony uczuciami !
OdpowiedzUsuńPostaram się, aby było więcej takich miłosnych scen ;)
UsuńDziwne.......tamten rozdzial sie skonczyl na tym ze zemdlaly w innym miescie..a tu nagle wycieczka O.o nie ogarniam ale ok XD Ehh..a ten Kaito znowu sie podwala do Lucki -,- HAAA dobrze Natsu! Dobrze! :D Sie kaito wkurzyl haha xD (ja taka wredna :3) Natsu jest sweetasny ^^ Ooo..Lucka sie zgodzila isc z nimi O.o COOO???SLONECZKO....chociaz...moglam sie tego spodziewac...po tytule..ja taka glupia XD lel XD
OdpowiedzUsuńBiedna Lucy ;( znowu placze ......debil Kaito -,- ale ja nie ogarniam..on ma jakies uczucia....tylko jest zbyt dumny zeby przyznac ze kocha lucy? czy serio mysli tylko o sobie? O.o Ehh..ide czytac dalej....tak......koniec rozdzialu ;*
po raz kolejny czuje ze NaLu ma sens :3 w sumie....to ja shippuje tylko NaLu ...ewentualnie lubie obok Lucki Lokiego lub Zerefa *o*
Rozdział 3,5 to był taki ala oneshot, bo nie wniósł nic innego jak to, że Lucy otrzymała nową moc. Cieszę się, że cię wciągnęło moje opowiadanie. :D
UsuńPozdrawiam
Ty wiesz, że ja jestem szczerza.
OdpowiedzUsuńI dlatego szczerzę napiszę ten komentarz.
Ten rozdział był po prostu zbędny.
Ogólnie ten blog jest naprawdę ciekawym pomysłem, ale takie rozdziały tylko psują dobrego bloga - oczywiście to tylko moje zdanie. Jest to bardzo schematyczny schemat... tak, masło maślane, ale chodzi mi o to, że postać Kaito wcale nie zaskakuje, jest po prostu dupkiem i nic nie wartą postacią (w sensie jako człowiek, a nie bohater). Dlatego zapominam, ze czytałam ten rozdział. Wiem, że Kaito to dobra postać, by dać "pretekst" do scen Nalu, ale można było to wszystko w inny sposób przedstawić :)
To tylko moje zdanie. Idę dalej czytać. Będę co jakiś czas komentowała.
Weny, czasu i sprawnego kompa ;)
Dziękuję za opinię, tak szczerze to tego nie wzięłam pod uwagę, że rozdział jest zbędny. On miał za zadanie wypełniać lukę i wprowadzić czytelnika w świat tego opowiadania. To jest dopiero początek, który napisałam rok temu, więc nawet ja to widzę, że nie wyszło, ale nie chcę już nic zmieniać, aby nie mieszać czytelnikom.
UsuńDziękuję za komentarz :)