poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 3,5 - Nowa moc


– Daj mi wreszcie spokój! – krzyknęła wściekle, pragnąc pozbyć się pewnego natręta.
– Nasza blondyneczka się wkurzyła? – rudowłosy chłopak wybuchł niepohamowanym śmiechem i napawając się tą chwilą, szedł za nią.
Podenerwowana dziewczyna kroczyła z oburzeniem szkolnym korytarzem, mając nadzieję, że jej tępiciel zostawi ją w końcu samą. Błagała w myślach o dzwonek, który by ją uratował z tej beznadziejnej sytuacji. 
– Czego znowu chcesz?! – zatrzymała się w końcu i napięcie odwróciła się w jego stronę.
Ten niewzruszony odparł:
– Porozmawiać – rzekł spokojnie, lecz jego mina zdradzała wszystko. Uśmiechnął się zadziornie i zbliżył się niebezpiecznie do dziewczyny. Ta wykonała krok w tył, lecz nie chciała pokazywać tego, że się boi. Musiała być silna. – Co powiesz na małą zabawę? Chcę poprawić nasze relacje. Wiem, że ostatnio byłem dla ciebie nie miły, ale może powinniśmy to puścić w niepamięć, co? – Dziewczyna zrobiła kolejny krok w tył i poczuła za swoimi plecami ścianę.
– Niby co chciałbyś zmienić? Nie byłam z tobą szczęśliwa – rzekła zdecydowanie, lecz ten nie ustępował.
– A jeśli sprawię, że będzie ci dobrze?
– Odczep się! Zniknij z mego życia, potworze! – pisnęła na cały korytarz i panicznie wyrwała się z jego objęć, ale tylko na chwilę.
Chłopak szybko ją schwytał i zamknął w swych ramionach. Lucy się bała. Nie wiedziała co ten może dla niej szykować, a gdy poczuła jego rękę na klatce piersiowej, wiedziała, że może to się dla niej źle skończyć.

☆☆☆

–AAA!!! – krzyknęła panicznie, spadając z łóżka.
Lucy potrzebowała kilku minut, by dojść do siebie po tym okropnym śnie. Rozejrzała się nerwowo po ciemnym pokoju, a następnie odetchnęła.
 – To tylko sen. To był tylko sen – powtarzała sobie, a potem podniosła się powoli z podłogi i poszła do łazienki, by obmyć twarz.
W lustrze zobaczyła swoje odbicie – blada skóra i zaczerwienione oczy od płaczu. Wyglądała żałośnie. Jeszcze raz obmyła twarz i wróciła do pokoju. Spojrzała na zegarek – czwarta nad ranem, a słońce dopiero pojawiało się na linii horyzontu. Kładąc się znów do łóżka, nie próbowała zasypiać, bo wiedziała, że nic z tego nie wyjdzie.
Skuliła się i starała się pomyśleć o czymś przyjemnym. W jej umyśle pojawiła się twarz pewnego chłopaka, który jeszcze wczoraj ją pocieszał.
Uśmiechnęła się na jego wspomnienie. Miły był z niego kolega. Czuła, że może mu zaufać. Miała nadzieję, że Natsu okaże się jej jedynym oparciem w tym całym zamieszaniu.
– Pamiętaj to tylko przyjaciel! – skarciła siebie i nie chcąc sobie czegoś wmówić, chwyciła prędko za swoją lekturę. Zapaliła lampkę i zaczęła czytać.
Nowe sekrety budziły w niej coraz większą ciekawość i fascynację wobec świata magów. Ponownie przeczytała tekst, w którym dowiedziała się, że każdy mag Gwiezdnej Energii ma unikatową umiejętność. Zazwyczaj to były jakieś słabe triki, lecz magowie, którzy posiadali złote klucze mieli o wiele potężniejszą moc.
– Tylko jak ją odkryć? – zapytała samą siebie i wróciła do książki po jakieś wskazówki. Niestety nic na ten temat już nie znalazła. – Mówi się trudno – westchnęła i odłożyła książkę na stolik nocny.
Przez chwilę leżała na łóżku. Przymknęła oczy i próbując wyobrazić sobie jakby wyglądało jej życie gdyby nie mieszkała w Chandler. Na pewno stałaby się magiem. Dołączyłaby do jakieś gildii, znalazła przyjaciół, przeżywała przygody, może by odnalazła miłość życia?
       – Zawsze można pomarzyć – zaśmiała się, ale to co mówiła było tym, czego pragnęła z całego serca. Chciała, aby ludzie znowu ją lubili, kumplowali się z nią. Nie chciała, aby była dla nich obiektem, który można podręczyć. Mogła jej w tym pomóc tylko jedna osoba – Misaki – szepnęła do siebie i posmutniała. Ona i Misaki oddaliły się od siebie. – Muszę to naprawić! – rzekła zdecydowanie i gdy wybiła stosowna godzina, by zadzwonić, Lucy sięgnęła po lacrimę i wystukała numer swojej przyjaciółki.

☆☆☆

Ayuzawa zgodziła się na małą wycieczkę z przyjaciółką, dlatego Lucy sprawnie załatwiła transport. Pożyczając jeden z samochodów taty ruszyły, mając nadzieję, że po drodze się nie rozbiją.
– Umiesz to prowadzić? – zapytała niepewnie Misaki.
– Potrafię – uśmiechnęła się. – W sekrecie ćwiczyłam trochę z jednym ze służących taty. Uznałam, że może mi się to kiedyś przydać, a ojciec i tak nie zauważy, że jego auto zniknęło.
Wsiadły obie do pojazdu i ruszyły kierując się prosto do Oak. Ta wielka miejscowość była jednym z najbliżej położonych miast, posiadających gildię magów. Tutaj znajdowało się Phantom Lord.
Na miejscu szybko znalazły parking, aby zostawić auto i ruszyły alejką w stronę głównego placu. Po drodze mijały sklepy, do których co chwilę wchodziły. Nieważne czy to była "ciuchlandia", księgarnia czy też "spożywczak". Liczyło się to, że miło spędziły ze sobą czas. 
W pewnym momencie rozstały się na moment, udając się do dwóch różnych sklepów. Lucy ukradkiem weszła do sklepu z magicznymi gadżetami, bowiem tylko to miejsce ją interesowało.  Przeglądając różne przedmioty w końcu znalazła to czego chciała.
– Srebrny klucz Horologium – szepnęła zachwycona, widząc wyryty znak zegara. Bez wahania podeszła do kasy kupując dany przedmiot.
– Dziękuję za zakupy i zapraszam ponownie – uśmiechnął się sprzedawca i wrócił do swoich zajęć.
       Wychodząc ze sklepu cieszyła się swoim zakupem i weszła do następnego butiku, w którym przebywała Misaki.
– Po co Ci ten klucz? – zapytała, widząc na co jej przyjaciółka wydała pieniądze.
– Taki drobiazg – zaśmiała się Lucy, nie chcąc zdradzać szczegółów.
Jeszcze cztery godziny spacerowały i chodziły po sklepach. W końcu odczuły zmęczenie i stwierdziły, że czas wracać. Po drodze mijały wielu ludzi, aż w końcu rzuciły im się w oczy dwie dziewczyny. Gdyby nie to, że od stóp do głów były ubrane na czarno, a także emanowała od nich dziwna energia, Lucy w ogóle by nie zwróciła na nie uwagi, ale przeczucie, które jej towarzyszyło wyraźnie jej mówiło, żeby na nie uważać.
Nieznane dziewczyny zmierzyły wzrokiem Lucy i Misaki, lecz potem odwróciły się i poszły w swoją stronę. Blondynka dostrzegła tylko, że na ich ramionach spoczywały takie same tatuaże.
Pewnie są członkiniami tutejszej gildii magów – pomyślała blondynka i jeszcze raz przyjrzała się dziewczynom. Biła od nich dziwnie mroczna aura. Szybko odwróciła od nich wzrok i skupiła się na rozmowie z przyjaciółką.
Zaczęło się ściemniać, więc obie postanowiły, że czas już wracać. Księżyc był już wtedy wysoko na niebie i oświetlał las, który mijały. Podróż mijała im spokojnie do czasu, gdy nagle coś huknęło i Lucy ledwo zapanowała nad kierownicą auta.
– Co jest? – zaniepokoiła się czarnowłosa.
– Nie wiem, ale zaraz sprawdzę – powiedziała Heartfilia, starając się nie wpadać w niepotrzebną panikę i wysiadła z auta.
Przeszła się dookoła samochodu, by upewnić się, że wszystko gra i zauważyła, że przebito oponę. W gumie tkwiła strzała.
– Co się stało?– zapytała jej przyjaciółka i też wysiadła z auta.
– Opona się przedziurawiła, albo raczej ktoś jej w tym pomógł – westchnęła.
– CO?! Jak to pomógł? Kto to zrobił, przecież jesteśmy po środku niczego?! Nikt  tu nie mieszka – wskazała na ciemny las.
– Nie wiem, ale nie panikujmy. Mamy przecież zapasową.
Zanim doszła do bagażnika mało brakowało, a zostałaby trafiona kolejną strzałą. Odwróciła się w kierunku, z którego przyleciała, a wtedy zauważyła dziewczynę siedzącą na jednej z gałęzi. Ta miała na sobie skórzaną kurtkę. Jej czarne jak smoła włosy powiewały niespokojnie na wietrze.
– Kim jesteś? – zapytała Lucy
– Mikasa – odparła krótko i oschle. W milczeniu się wpatrywała w dziewczyny, dopóki jedna z nich nie zapytała:
– Czego chcesz?!
– Zabawić się – zaśmiała się i poderwała się z miejsca. Wyjęła swój łuk i bez ostrzeżenia zaczęła strzelać.
Lucy otworzyła szerzej oczy. Na początku nie zrozumiała jej słów, ale po chwili i bez wahania chwyciła swoją przyjaciółkę i pociągnęła ją w las. Biegły przez chwilę mając nadzieję, że zgubią nieznajomą, lecz gdy wybiegły na jakąś polanę, ta znów pojawiła się kilka metrów przed nimi.
– Ponowię pytanie? Czego ty od nas chcesz?! – krzyknęła Lucy.
– Już wam powiedziałam. Zabawić się chcę. Potrzebuję jakiejś akcji.
– Ale my nie jesteśmy magami! – krzyknęła panicznie Misaki.
– To nie istotne, ale nie podoba mi się to, że mnie okłamujecie. Wyraźnie od was czuję magie! Jedna z was jest na pewno.
– Niby która?!
– Ta blondyneczka – uśmiechnęła się złośliwie. Lucy myślała, że za chwilę zemdleje. Ta baba ją wkopała w niezłe błoto. Wolała sama poinformować Misaki, że jest magiem, niż żeby ktoś inny ją wyręczał. Wystrzeliła kolejna strzałę w kierunku Lucy. Ta na szczęście zdołała jej uniknąć.
Heartfilia się wkurzyła. Mimo, że Ayuzawa była obecna to i tak pokaże co potrafi! Nie była pewna czy będzie w stanie z nią wygrać, bo przecież dopiero się uczyła, ale spróbować nie zaszkodzi. Lucy na chwilę straciła czujność przez co Mikasa zdołała wystrzelić kolejną strzałę, a ta drasnęła jej przyjaciółkę.
– Misaki! – krzyknęła Lucy i podbiegła do przyjaciółki, która miała całą rękę we krwi.
– Nic... mi nie jest. Małe draśnięcie – uśmiechnęła się krzywo, lecz było widać, że jest przerażona. Szok jaki przeżyła sprawił, że straciła przytomność.
– Teraz to mnie wkurzyłaś – warknęła Heartfilia do nieznajomej.
Lucy odeszła parę kroków od nieprzytomnej Misaki i popatrzyła groźnie na czarnowłosą. Dookoła niej pojawiła się złota poświata. Włosy jej się lekko uniosły. Starając skupić się, w końcu wyciągnęła jeden z kluczy i krzyknęła:
– Otwórz się bramo panny! Virgo!
– O! Mag Gwiezdnych Duchów? Fajnie, będzie łatwiej niż myślałam – uśmiechnęła się, ale zaraz jej uśmiech znikł z twarzy. Ku zaskoczeniu nieznajomej żaden duch się nie pojawił, bo to Lucy zmieniła swój wygląd. Była ubrana podobnie jak Virgo. Miała na sobie strój pokojówki, a z rąk zwisały dwa łańcuchy. Natomiast jej włosy zachowały swój kolor i zostały upięte w dwa kucyki.
– Co to jest? – warknęła obca.
– Moja nowa moc – uśmiechnęła się triumfująco i lekko podskoczyła, aby zapaść się pod ziemie. Teraz posiadała taką samą moc jak Virgo.
Wyskoczyła z ziemi tuż za przeciwniczką i szybko się odwracając kopnęła ją tak mocno, że poleciała kilka metrów do tyłu. Lucy, aż się zdziwiła, że ma taką siłę. Nim przeciwniczka zdążyła się podnieść, blondynka mocno tupnęła w ziemie i tym samym sprawiła, że pod czarnowłosą wyrosła skała, która ją uniosła albo raczej sprawiła, że ta wyskoczyła zadając jej tym samym ból.
– Poddajesz się? – spojrzała na nieznajomą wrogim wzrokiem.
– Ja się nigdy nie poddaję. Tym razem miałaś szczęście, ale ja cię znajdę i wtedy nie pójdzie ci tak łatwo. Pożałujesz, że zadarłaś z Phantom Lord – odpowiedziała i zniknęła w czarnej mgle, dzięki której się teleportowała.
– Raczej wątpię – szepnęła do siebie i uśmiechnęła się.
W końcu przypomniało jej się o nieprzytomnej przyjaciółce. Szybko do niej podeszła i starając się ją utrzymać na rękach, zaprowadziła ją do auta. Wracając do swej postaci, poczuła się trochę słaba, jednak miała na tyle sił by spokojnie wrócić do domu. Zdążyła zabandażować rękę swej przyjaciółki i trudząc się, by zmienić oponę wróciły do Chandler.
Mam nadzieję, że nie będzie nic pamiętać – pomyślała z nadzieją.


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 4 "Łzy na klifie" 

7 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mi się podobał. Moc którą odkryła Lucy jest super :D.
    Życzę weny i powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Natsuki ide to czytać dopiero ale potem na komie mi komentarzy nie dodaje nie wiem czemu. Ok wiem z pewnie będzie super narka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowo-ektremowo!!!
    Ta nowa moc jest zajebista :3
    Tylko czy Lucy będzie teraz ciągle tą używała,czy będzie zmieniać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Spoczko rozdzial, przyjemnie sie go czytało.Lucy.Nowa.Moc.Zajebiscie.Obys miała duużo weny i chęci do pisania rozdziałów.Pozdrowionka. (Sorki za krótki komentarz,ale z fona pisac długie to tragedia)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tak czytam i się dziwię, że Ty się nie wstydzisz wstawiać tych rozdziałów xD Ja bym się wstydziła. Osobiście piszę cztery opowieści (jedna też jest pośrednio o Fairy Tail) i myślę nad blogiem, ale chyba jeszcze sobie pomyślę :D
    Historia jest świetna. Ten pomysł, żeby Lucy mogła korzystać z mocy Virgo jest super. Podoba mi się też mieszanie bohaterów z różnych anim: Mikasa z SnK jako bezlitosny łucznik, którego strzały dosięgają nawet najzdolniejszych magów, rozwaliła system xDD

    OdpowiedzUsuń
  6. +16 haha....zaczyna sie ciekawie haha xDDD
    a...to sen...wuut XD Ooo..wycieczka :D Lel...breloczek XDD Niee...samochod! Tata sie wkurzy XDD Onie! Misaki nie umieraj! Usui na cb czeka nie mozesz umrzec XDD Ooooo...fajna ma moc Lucka O.o A teraz obie zemdlaly..ciekawe czy ktos je zabierze stamtad..moze do gildii :3 Sie zobaczy XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Usui nie pojawi się w tym opowiadaniu :( Szkoda, ale tak to musiałabym wszystko zmieniać, więc trochę za dużo z tym roboty, a poza tym wprowadziłabym wiele osób. :/
      Pozdrawiam

      Usuń