Wschodzące czerwcowe
słońce, które powoli wyłaniało się zza horyzontu, zostało zasłonięte przez
ciemne i groźnie wyglądające chmury. Meteorolodzy zapowiadali, że ten tydzień
będzie pełen burz i mieli racje, bo po chwili się rozpadało. Natsu, który cały
czas czuwał przy nieprzytomnej Lucy, obudził się gdy usłyszał pierwsze grzmoty.
Powoli otworzył oczy, a jego wzrok od
razu powędrował w kierunku ukochanej.
– Kiedy się
wreszcie obudzisz? – zapytał na dzień dobry, a następnie podniósł się leniwie i
zszedł na dół do Miry, aby coś zjeść.
W tym samym czasie
blondwłosa piękność nieoczekiwanie otworzyła oczy i się uśmiechnęła. Czując się
jak nowo narodzona wyskoczyła od razu z łóżka i wyszła z pokoju. Schodząc na
dół przyciągnęła na siebie wzrok znajdujących się w gildii członków. Wszystkim
od razu pojawił się uśmiech na twarzy i podbiegli do dziewczyny wypytując się o
jej zdrowie. Tak naprawdę nic jej nie było i czuła się świetnie.
– Naprawdę
wszystko w porządku – uśmiechnęła się do przyjaciół jak gdyby nigdy nic, a
nagle nie wiadomo skąd wyskoczył i Natsu.
– I ty mówisz, że
wszystko w porządku?! Byłaś nieprzytomna przez dobry tydzień! – zdenerwował się różowowłosy, ale po chwili
westchnął i przeprosił za ten wybuch. – Wiesz jak się wszyscy o ciebie
martwili? Stracha nam niezłego narobiłaś.
– Wiem i bardzo
wszystkich przepraszam. Mama mówiła, że zajmie nam to tylko trzy dni.
– Mama? – wszyscy
popatrzyli na nią zdziwieni, a ta sobie przypomniała, że przecież nikt nic o
niczym nie wie.
Od razu
wytłumaczyła, że duchem jej platynowego klucza jest jej własna mama, która
używając specjalnego zaklęcia zmieniła się w gwiezdnego ducha. Przez tydzień
znajdowała się w innym wymiarze gdzie rozwijała swoje umiejętności oraz
rozmawiała ze swoją ukochaną mamą. Nie widziała jej przez prawie dziesięć lat i
nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek jeszcze ją ujrzy. Musiała się nią nacieszyć.
– To super! –
zachwycili się jej przyjaciele, a następnie dali blondynce trochę wytchnienia i
wrócili do swoich czynności.
Blondwłosa
uśmiechnęła się promiennie do Natsu i zaproponowała mu śniadaniu u siebie. Ten
bez żadnych sprzeciwów ruszył za nią do jej mieszkania i pomógł w
przygotowaniach do posiłku. Teraz mógł spokojnie odetchnąć z ulgą widząc, ze
wszystko z nią w porządku.
Po śniadaniu
dziewczyna poszła umyć naczynia, a Natsu z uśmiechem jej się przyglądał. Po
chwili wstał i niespodziewanie czule ją od tyłu przytulił. Zaskoczona blondynka
mało co, a by stłukła talerz. Szybko odłożyła go na blat i odwróciła się do
chłopaka, który nadal jej nie puścił.
– Natsu? –
szepnęła pytającą, lecz ten tylko mocniej ją uścisnął. Dopiero po chwili
odezwał się:
– Wiesz jak się o
ciebie martwiłem? Przez cały tydzień siedziałem przy twoim łóżku i modliłem
się, abyś jak najszybciej się obudziła. Nie miałem pojęcia co ci się stało, bo
Loki i Libra nie za wiele mi powiedzieli, więc wszyscy byli w takim stresie,
że… – nie dokończył, bo Lucy przyłożyła palec do jego ust i powiedziała:
– Przepraszam, ale
ja również nie byłam świadoma tego co się ze mną działo. Na początku
spanikowałam, a potem byłam taka szczęśliwa… Moja mama nic się nie zmieniła od
czasu gdy ją ostatnio widziałam. Byłam rada, że mogłam ją znów ujrzeć.
– Nie dziwię się.
Też bym był szczęśliwy gdybym mógł znów zobaczyć Igneela – odpowiedział, a
Heartfilia od razu posmutniała. Przypomniała sobie co jej mama powiedziała o
rodzicach smoczych zabójców. Oni nadal żyli, ale w ich ciałach. Tak bardzo
chciała podzielić się z tym ze swoim przyjacielem, ale dała słowo, że nic na
ten temat nie piśnie i właśnie to ją bolało najbardziej.
– Lucy, co jest? –
zapytał Natsu widząc na jej twarzy zaniepokojenie, a ta jak wyrwana z transu,
potrząsnęła głową i odpowiedziała, że wszystko gra.
– Czy mistrz coś
wspominał o Chandler? – zmieniła temat.
– Niestety tak,
dowiedział się co nieco i wysłał już tam Graya, Juvię i Erzę. Zamierzał jeszcze
mnie wysłać, ale odmówiłem. Nie chciałem cię zostawiać samą.
– W pewnym sensie
to dobrze, że nie pojechałeś, bo nie chciałabym, aby coś ci się stało, ale
także nie musiałeś przy mnie być. Wendy by się mną dobrze zajęła – mrugnęła do
niego, a ten się uspokoił. Dopiero po chwili zrozumieli, że nadal się do siebie
tulili, więc szybko odskoczyli od siebie zarumienieni. – Może dołączymy do Erzy
i reszty? – zaproponowała Lucy i dodała, że chyba wie jak zażegnać ten kryzys.
Mama opowiedziała
co się zdarzyło dziesięć lat temu. Ludzi mocno wstrząsnął ten pożar, który z
ich punktu widzenia wziął się znikąd. Ich reakcja jest normalna, tak samo jak
sytuacja, która istnieje do dzisiejszego dnia.
– Dziadziuś
powiedział, że już nie wyśle cię na tą misje. Uważa, że Erza i reszta spokojnie
sobie z tym poradzą – odparł smutno Dragneel, a Lucy irytując się wyjęła swój
plecak i spakowała tam najpotrzebniejsze rzeczy. Oznajmiła tym samym, że nie
zgadza się z decyzją mistrza i jedzie do Chandler.
☆☆☆
W koronach drzew
rozbrzmiewał ciężki chorał. Żałośnie przepowiadał smutek i nieszczęścia. Sosny
chwiały się na wietrze, uginały ze zgrzytem i trzaskiem gałęzi. Zza pędzących
chmur od czasu do czasu wyłaniał się blady, letni księżyc.
Misaki biegła
przez las roześmiana, jakby upojona pogodą. Burza współgrała z nastrojem jej
duszy. Od czasu poznania prawdy o śmierci jej brata, zmieniła się nie do
poznania. Miała świadomość, że na gorsze, ale jakoś jej to nie przeszkadzało,
bo teraz liczyła się tylko zemsta. Niedawno udało jej się schwycić Jude Heartfilię,
a to już jeden krok do sukcesu, teraz musiała poczekać, aż jej wyśpiewa miejsce
pobytu Lucy. Jak na razie nie chciał nic powiedzieć.
A co jeśli on mówi prawdę? – zapytał jej wewnętrzny głos, na co Misaki od razu
chwyciła się za głowę i krzyknęła:
– To nie prawda!
Ja nie mogę się pomylić czy odpuścić. Zemszczę się za wszelką cenę!
Nawet za cenę życia?
– TAK! – i już
nikt się nie odezwał. Znowu została sama w środku ciemnego las. Nie czekając
ani chwilę dłużej pobiegła dalej.
☆☆☆
Pod osłoną nocy
dwójka magów udała się czym prędzej do miejsca, które nie raz wzbudzało u
blondynki dreszcz i przerażenie. Nie mogła uwierzyć w to, że jeszcze niedawno
wiodła tam spokojne życie. Dom, szkoła, przyjaciele. Nic nie wskazywało na to,
aby musiała uciekać.
Docierali prawie
na miejsce, więc przed wejściem na ścieżkę zatrzymali się i spróbowali się
skontaktować z Erzą, Grayem i Juvią lecz na próżno, bo nikt nie odbierał
lacrimy.
– Coś jest nie tak
– szepnął Natsu. – Musiało się im coś stać, że się nie odzywają. Chodźmy dalej
– odparł, a Lucy kiwnęła głową i dalej zaczęli się już skradać. Nie mogli sobie
pozwolić na spotkanie ze strażnikami, którzy pilnowali wejścia, bo wtedy od
razu wszyscy by się dowiedzieli, że tu są.
Przemknęli
niepostrzeżenie obok strażników, którzy właśnie zmieniali wartę i ruszyli
dalej. Dzięki swoim ciemnym narzutkom, byli niezauważalni, ale to ich
ostrożność decydowała o tym czy zostaną złapani czy też nie. Mieli zamiar dojść
do ratusza, ale nie mogło to być możliwe.
– Wszędzie jest
tyle ludzi, nie mówiąc już o żołnierzach – jęknął Natsu, który gorączkowo
myślał nad rozwiązaniem problemu.
– A może… –
spojrzała z nadzieją na jeden z kluczy i przyzwała duchy. – Otwórz się bramo
bliźniąt! Gemini! – zawołała, a gdy dwa duszki się zjawiły ta skupiła się i
spróbowała się z nimi połączyć tak jak to kiedyś w Chandler zrobiła z Virgo.
Wyobraziła sobie twarz jakieś dziewczyny i za pomocą duchów przemieniła się w
nią.
– Jak ty to?! –
różowowłosy oniemiał. – A co ze mną?
– Tobie będzie
musiał wystarczyć kaptur – zaśmiała się i jeszcze raz przyjrzała się sobie. Jej
włosy zrobiły się krótkie i rudawe jak miedź, a oczy najprawdopodobniej
zielone, bo tak je sobie wyobrażała, natomiast strój był w normie. Natsu
jeszcze raz jej się przyjrzał z zaciekawieniem i nakładając na siebie kaptur
bluzy, którą miał na sobie stwierdził:
– Wolę cię w blond
włosach.
– Haha, lepiej
przywyknij, bo do końca misji będę tak wyglądać. Oczywiście, jeśli wcześniej
nie skończy mi się moc – skończyła i oboje wyszli zza krzaków.
Nie chcąc się wyróżniać
z tłumu postanowili, że będą zachowywać się jak para. Może za bardzo
wyolbrzymiali sprawę, że ktoś może ich schwytać, ale lepiej zagrać scenę dobrze
niż wcale. Nieśmiało chwycili się za ręce i ruszyli w stronę ratusza. Oboje
przez to bardzo się zarumienili i nie chcieli pokazywać swojego zdenerwowania,
ale natura robi swoje.
Zdecydowanym
krokiem przemierzali ulice Chandler, dopóki nie dotarli do ratusza. Tam się
zatrzymali i zastanowili się co dalej.
☆☆☆
Tymczasem w celi
nr 777 przesiadywały cztery osoby, które były więźniami. Trzech magów, którzy
nawet nie pamiętali jak zostali schwytani próbowali kurczowo wymyśleć sposób na
ucieczkę. Gdy się obudzili to byli związani, więc nie było problemu wydostania
się. Wystarczyło, że Gray zmrozi węzły i tyle, lecz z samej celi będzie ciężko
bez klucza, gdyż nie działały na nią żadne ataki.
– I co teraz
robimy? Na żadną pomoc z zewnątrz nie możemy liczyć – westchnął Gray.
– Gdzie jest moja
córka? – zapytał się Jude Heartfilia, który z nimi był więziony. – Czy jest
bezpieczna?
– Proszę się o nią
nie martwić. Jest bezpieczna w Magnolii, o ile się nie obudziła – odpowiedziała
mu Erza i wytłumaczyła od razu całą sytuację, która miała miejsce niecały
tydzień temu.
– Ale na pewno nic
jej nie jest? – dopytywał się, lecz pozostali zapewniali mu, że została ona w
dobrych rękach.
– Wendy ją
wyleczy, a teraz mamy inny problem. Jak pan się tu znalazł?
Stary Heartfilia
głośno westchnął i wytłumaczył magom, że to wszystko przez ten wypadek, który
miał miejsce dziesięć temu. Wina leżała po stronie jego rodziny, więc teraz jak
miasto odkryło prawdę chce się zemścić. Problem tkwił w tym, że nie wiedzieli
gdzie znajduje się główna winowajczyni i dlatego go porwali.
– Porwali pana,
aby wyciągnąć informacje o miejscu pobycia Lucy? – zdziwiła się Juvia.
– Nie tylko.
Większość uważa, że to także moja wina i wkrótce czeka mnie egzekucja, jeśli uda
im się złapać Lucy lub nie uda nam się stąd wydostać.
– Heh no to mamy
problem – podsumował Gray i ponownie walnął w metalowe drzwi, jednak te nawet
nie drgnęły.
☆☆☆
Przed ratuszem
miasta Chandler nieoczekiwanie zaczęły zbierać się wojska. Żołnierze ze
wszystkich oddziałów otrzymali polecenie wstawienia się do zbrojowni, która
stała niedaleko ratusza, lecz magowie, którzy tam przebywali nie wiedzieli nic
na ten temat. Zaniepokoili się tym faktem, więc postanowili się w spokoju
wycofać i poczekać, aż całe zamieszanie minie, jednak nie było im to dane.
– Przepraszam, ale
dlaczego nie macie na sobie mundurów? – zapytał się ich jeden z żołnierzy,
który patrzył na nich podejrzliwie. Rudowłosa Lucy odchrząknęła i odpowiedziała
szybko:
– Nie jesteśmy w
wojsku.
– Wszystkie młode
osoby mieszkające na terenie miasta miały obowiązek przystąpienia do wojska.
Nie jesteście stąd, mam racje?
– Urodziłam się
tu, ale po tej katastrofie, która miała miejsce dawno, opuściłam miasteczko.
Teraz przyjechałam odwiedzić tu grób mojej mamy – wytłumaczyła spokojnie
dziewczyna, a żołnierz skinął głową i spytał się jeszcze o Natsu. Lucy szybko
odpowiedziała: – Towarzyszy mi tylko – uśmiechnęła się promiennie mając
nadzieje, że przekona tym samym strażnika. Ten na szczęście tylko kiwnął głową
i życzył im miłego pobytu, a następnie odszedł w swoją stronę. Magowie odetchnęli
z ulgą.
– Mistrzyni
kłamstwa na poczekaniu – zaśmiał się różowowłosy i oboje ruszyli w stronę
cmentarza. – Po co my tam idziemy?
– Po to, abyśmy
nie stali tu jak ciołki, aby nikt nie miał żadnych podejrzeń co do nas. Poza
tym nie mamy żadnego planu – odpowiedziała, a ten głośno westchnął.
Cóż mogliby teraz
zrobić? Podczas przechadzki usilnie starali się coś wymyśleć, lecz stwierdzili,
że zaczną od odszukania swoich przyjaciół, jednak nie mieli pojęcia gdzie
mogliby się skryć.
– Natsu, czy dasz
radę ich wytropić?
– A co ja pies?
– Nie, ale musimy
ich jakoś znaleźć – zaśmiała się
Heartfilia.
– Wiem, tylko
żartuję – odpowiedział jej i zabrał się do niuchania. Niestety ku jego
zaskoczeniu, żeby odnaleźć Erzę i resztę musieliby się cofnąć do ratusza, a
tego zbytnio nie chcieli. – Lucy, gdzie tu jest jakieś więzienie?
– Tuż za ratuszem
jest komenda policji i to tam zazwyczaj są trzymani więźniowie, a co?
– Możliwe, że nasi
towarzysze zostali pojmani. Sam nie chciałbym w to uwierzyć, ale to jest możliwe.
Ci żołnierze muszą mieć jakąś broń przeciw magom, bo raczej nie zdołaliby
pokonać Erzy czy Graya.
– Juvii raczej
też, więc możesz mieć racje. W takim razie co robimy?
– Pójdziemy jakąś
inną drogą do komendy i tam spróbujemy się czegoś dowiedzieć. Wiem, że to
niebezpieczne, ale związku z tym, że masz przebranie, bez trudu będziesz mogła
tam wejść i się czegoś dowiedzieć – odparł różowowłosy, a dziewczyna na to
przystanęła i jeszcze mocniej ścisnęła rękę chłopaka zauważając, że nadal ją
trzyma. Zarumieniła się, ale nie próbowała rozdzielić ich dłoni. Idąc w stronę,
którą wyznaczyła, czuła ciepło dłoni Dragneela co ją bardzo uspokajało, jednak
w takim momencie strach nie mógł minąć.
Ciężko było jej
pojąć, że w mieście, w którym się wychowała dojdzie do takich strasznych
czynów. Teraz bez problemu, mogła się wstydzić swojego pochodzenia, ale ten
fakt jej nie pocieszał. Ta cała katastrofa to była jej wina, ale była
wyrozumiała i nie zamierzała siebie obwiniać. Ten pożar równie dobrze mógł
wywołać człowiek, ale związku z tym, że widzieli jej mamę jak używała magii,
sprawy przybrały inny obrót.
Docierali powoli
na miejsce, więc zdecydowali się, że tu się rozdzielą. Natsu poczeka tutaj na
nią, starając nie zwracać przy tym
niczyjej uwagi, a Lucy wejdzie do komisariatu i się wypyta. Była cała w nerwach
jak wchodziła do budynku, więc zerknęła jeszcze raz w stronę chłopaka, aby znów
zobaczyć jego ciepły wzrok. Niestety, ale Natsu zdążył już się ukryć, więc Lucy
musiała sama dodać sobie odwagi.
Tymczasem różowowłosy
usiadł między krzakami na trawie i cierpliwie czekał na blondynkę, która
aktualnie posiadała rude włosy. Ładnie w nich jej było, ale woli ją jako
blondwłosą dziewczynę. Wiedział, że Heartfilii trochę zajmie w tym budynku,
więc jego jedynym zajęciem było skubanie mokrej trawy.
Nie była dana mu
ta czynność, gdy niespodziewanie ktoś się na niego natknął.
–
Och, kogo ja tu widzę. Nie spodziewałem się zastać tu ciebie.
–
Ja też nie – warknął Natsu i szybko się podniósł. – Czego chcesz?
–
Patroluję okolice, gdyż jest to mój obowiązek, ale skoro natknąłem się na
ciebie, czyli na maga, będę zmuszony cię pojmać.
– Po moim trupie – syknął, ale nie chciał pierwszy atakować, jednak został zmuszony, aby jako pierwszy uniknąć, nadlatującej w jego stronę pięści przeciwnika. Teraz oficjalnie mogli zacząć walkę, ale to była walka na śmierć i życie.
– Po moim trupie – syknął, ale nie chciał pierwszy atakować, jednak został zmuszony, aby jako pierwszy uniknąć, nadlatującej w jego stronę pięści przeciwnika. Teraz oficjalnie mogli zacząć walkę, ale to była walka na śmierć i życie.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 36 "Walki"
Boże boże o bożeee bożenkoooo *oooooo*
OdpowiedzUsuńWezwać karetkę proszę!
D: Ogarnij się dziewczyno. *uderza lekko w głowę*.
Tak, tak.
ROZDZIAŁ BOSKI, PO PROSTU BOOOSKI, CUDOWNY, MAGIKAICZNY (takiie słowo w ogóle istnieje?). Nie ważne, widziałam kilka błędów ale tak bardzo wczytałam się w fabułę że po prostu je omijałam <33 Jeny dziewczyno kocham twój styl pisania + wątek NaLu *oo* Arigatou arigatou! ^^
Piszesz wspaniale (czego ci zazdroszczę) :)
~Oczywiście życzę udanego i przyjemnego wyjazdu. + Nikt nie może się na Ciebie gniewać po czymś tak boskim!
D: Uspokój się Lucy.
L: Zamknij się Deidara!
~Pozdrawiam i życzę dużo ale to BAAAAAAAAARDZO DUŻO WENY ! <3
Bardzo się cieszę, że ci się podoba. :D To dobrze, że widziałaś parę błędów, bo ja w innych blogach nie umiem ich dostrzec. Może dlatego, że zawsze się wczuwam w fabułę ;)
UsuńDziękuję za komentarz oraz za wenę :D
Pozdrawiam i życzę udanych wakacji <3
Cudowny rozdział. :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej mi się spodobał, miał dużo zalet. Przecinki były spoko (choć jednego brak), opisy piękne, uczucia też. :*
''- Heh no to mamy problem. – podsumował Gray" - No brak przecinka.
- Heh, no to mamy problem." Trudno zauważyć xD No ale ma się to oko. ;3
Lucy skojarzyła mi się z Nami, z ONE PIECE. xD HYHY. Nalu ładnie wyszło. A tak w ogóle, chcę więcej mojej Gruvii! :D
Pozdrawiam i weny. ;)
PS. ...DO WROCŁAWIA?! :OOOO Mieszkam niedaleko Wrocławia! :OOO
UsuńPSS. Miłej wycieczki! :**
Naprawdę masz niezłe oko ;) Ja jak czytam bloga to nigdy nie mogę znaleźć błędów, gdyż głównie się skupiam na fabule XD
UsuńGruvii to już raczej nie będzie :/ W czwartej sadze miałam zamiar dać więcej Gale, a nawet Jerzy, która może gdzieś się tam pojawić ;)
A do Wrocławia jadę na 5 dni z rodziną :D
Dziękuję za komentarz, wenę, opinię itp. Życzę Ci udanych wakacji :D
Pozdrawiam
Naprawdę świetne opowiadanie. Zaczęłam czytać około tydzień temu i tak mnie wciągnęło, że nie mogłam przestać. Szukałam również podobnych opowiadań, ale żadne nie jest tak ciekawe jak twoje. Tu nie brakuje nic. Może oprócz tego, że nie mogę wciąż czytać, bo tak szybko wszystko przeczytałam, że już nic mi nie zostało haha. Dodałam twój blog w polecanych na moim nowym blogu, na razie jako jedyny który naprawdę na to zasługuje (a przeglądałam WIELE). Wpadnij kiedyś, niedługo pierwszy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńMam też małe pytanie. Czy na spis i katalog Fairy Tail żeby dodać swojego bloga trzeba tylko skomentować i poprosić? A może są jakieś zasady?
Pozdrawiam i dużo weny życzę,
http://nalu-fairytail.blogspot.co.uk/
Bardzo się cieszę, że mój blog Ci się podoba oraz za to, że te moje wypociny naprawdę wciągają ;)
UsuńW spisie i katalogu jest regulamin, przeczytaj go i skumasz wszystko, aby dodać bloga wchodzisz w zakładkę "Zgłoszenia" i tam (jak przeczytasz krótką notkę, która się tam znajduje) zgłaszasz swego bloga i dodajesz ich button (zdjęcie reklamujące ich stronę) na bloga :D
Dziękuję za zaproszenie na bloga, na pewno tam zajrzę ;)
Pozdrawiam
Rozdział super :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że Lucy się obudziła :3 Jak ja lubię gdy wszyscy są szczęśliwi XD
Oj, oj...wrócili do Chandler, jak ja nie lubię tego miasta :P Jest jak na razie bardzo dziwne...
Zaraz, zaraz! Erza, Gray i Juvia zostali złapani? 0-o Ale jak oni to zrobili, przecież jak by się Erza i Juvia wściekły to by wszystkich rozwaliły XD
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
Sama też znienawidziłam to miasto, a szkoda, bo bardzo mi się podoba jego nazwa XD
UsuńRównież jestem zdziwiona tym, że Erza i reszta zostali złapani, ale przecież nie mieli szans z całym tym wojskiem :/
Dziękuję ze wenę i komentarz ^^
Pozdrawiam
Witam :)
OdpowiedzUsuńW końcu udało mi się przeczytać wszystko do końca ;) Więc robię podsumowanie.
Na pewno zauważyłam, że polepszył ci się styl pisania, jeśli porównywać pierwsze rozdziały i ostatniej. Lepiej piszesz, płynniej i robisz lepsze opisy.
Co do fabuły... Sam pomysł był bardzo ciekawy, oryginalny, choć parę scen, sytuacji, charakterów szczególnie z drugiego sezonu sprawiało wrażenie schematycznych, jeśli były o fanfici, to ogólnie sam zamysł był interesujący. Tylko trochę ta sytuacja z matką Lucy wydawała mi się być znajoma, bo z jakiegoś fanfica kojarzę coś takiego (w sensie ten rozdział, w którym zapadła w śpiączkę). Uważam, że sezon 2 jest gorszy od 1 i 3, ale źle się nie czytało. Bardzo wiele zdarzeń, rozwiązań sytuacji było aż nadto przewidywalnych (choć wypowiada się rasowa fanka kryminałów, która w 50% przypadkach zna przestępcę w połowie książki ;) ). Najbardziej zaskoczyła mnie sytuacja z Misaką, bo powiem szczerze, że to mnie zaskoczyło.
Cóż mam jeszcze pisać? Na razie nie będę czytała rozdziałów, bo muszę lecieć na blogi innych osób, a także na twój drugi blog, więc pewnie jak będzie kolejna porcja rozdziałów, to znów na raz ją przeczytam.
A więc:
Weny, czasu, sprawnego kompa i do zobaczenia ;0
Ola Ri
Dziękuję za tą opinię ^^ Tak szczerze to myślałam, że blog ci się nie spodoba, ale uspokoił mnie w pewnym sensie ten komentarz. Czyli nie jest źle ^^ To najważniejsze, ale nie zamierzam się obijać, gdyż teraz to dopiero zacznie się akcja ^^
UsuńDziękuję i pozdrawiam!