Natsu zrezygnowanym krokiem szedł w stronę
gildii, w której miał nadzieje ujrzeć swoją wybrankę. Od kilku dni go unikała,
czyżby zranił ją, aż tak bardzo?
– Jestem skończonym idiotą – westchnął i
ruszył dalej. Po drodze mijał różnych ludzi, ale za każdym razem gdy widział
jakąś parę serce mu pękało. W końcu nie wytrzymał i zawrócił, a swe kroki
skierował do mieszkania blondynki. Serce łomotało mu, a oddech z każdą sekundą
zaczął przyspieszać. Nie ukrywał swego zdenerwowania, jednak to nie powstrzyma
go, aby odzyskać swą miłość.
Na miejscu zapukał głośno do drzwi, jednak
nie wołał dziewczyny. Chciał, aby podeszła do drzwi i normalnie zapytała „kto
tam?”, aby on mógł odpowiedzieć „ja, Natsu”. Jakby na życzenie to się stało.
Lucy zaniemówiła gdy usłyszała kto do niej zawitał, ale nie zamierzała zranić
chłopaka dlatego wpuściła go do środka.