To dość stara historia, która ma z dobre czterysta lat. Opowiada ona o chłopcu, który za wszelką cenę chciał przywrócić swojego młodszego brata do życia, jednak aby to osiągnąć musiał poznać sekret o życiu i śmierci.
Cała akcja dzieje się właśnie czterysta lat temu w
Akademii Magicznej Mildian, do której uczęszczał owy chłopiec. Jego imię dziś
budzi wielką grozę, jednak wtedy nikt nie zdawał sobie sprawy z nadchodzącego
zagrożenia. Chłopiec miał na imię Zeref i od dzieciństwa był niezwykle
uzdolniony. Profesorowie patrzyli na niego z podziwem, ale również z obawą
kiedy chłopaczek przyniósł im pewnego dnia swoją pracę.
– Cóż, treść jest znakomita, jednak tematyka… –
zawahał się profesor. – Dość poważna jak na ciebie. Po za tym jest to sprawa, w
którą ludzie czy magowie nie powinni wnikać. Nie możemy prowokować gniewu
Ancselama. Dlatego proszę, żebyś nigdy więcej nie przeprowadzał żadnych badań
tego typu. Zrozumiałeś Zerefie?
– Tak – mruknął cicho i ze spuszczoną głową zabrał swe
materiały, a następnie udał się do swego pokoju. – Ale ja tylko chciałem
wiedzieć dlaczego ludzie rodzą się i umierają. – odparł smutno.
Minęło kilka lat, a Zeref nadal twierdził swoje.
Opracował wyśmienitą konstrukcje magiczną, która pozwalała na wskrzeszenie
ludzi – System R. Nie tylko Zeref nic się nie zmienił, gdyż jego profesorowie
nadal twierdzili, że o tych sprawach nie należy rozmawiać.
– Życie ludzkie to opatrzność bogów. Nie należy do nas
– tak mawiał świętej pamięci profesor i zawsze na koniec swojego wykładu
dodawał: – Niech Ancselam ma to dziecko w swej opiece!
I znów upłynęły lata, a spór o projekt Zerefa tylko
wzmocnił na sile. Czarnowłosy próbował zrobić wszystko, aby wskrzesić swojego
młodszego brata, którego kochał ponad wszystko, jednak pewnego razu wszystko
się rozmyło w mgnieniu oka.
– To gniew Ancselama! – krzyknął profesor.
Nim Zeref się obejrzał wszyscy nauczyciele, jak i
studenci nie żyli. Ancselam nałożył na Zerefa klątwę sprzeczności, a przez to
był nieśmiertelny i wiecznie młody. Za wszelką cenę chciał umrzeć dlatego
nauczył się zakazanej magii i za pomocą eheru, który formował magię, stworzył
dziewięć demonów. Ich zadaniem było zabicie swojego twórcy, jednak nawet one
nie dały rady, więc Zeref stworzył swoje największe dzieło – E.N.D.a, swojego
młodszego brata i po dziś dzień czeka, aż ten się przebudzi, żeby mógł go
zabić.
☆☆☆
– O to cała prawda o Czarnym Magu i E.N.Dzie. Nikt nie
ma pojęcia gdzie oboje się ukrywają, ale największą zagadką jest sam demon, o
którym nic praktycznie nie wiadomo oprócz tego, że został stworzony przez
Zerefa, w celu zabicia go – dokończył radny i cierpliwie poczekał na ich
reakcje.
– No dobrze – powiedziała w końcu Levy. – Ale co Zeref
i E.N.D mają wspólnego z tym zabójcą smoków?
– Wielkie znaczenie! Otóż mówi się, że Zeref i
Acnologia współpracują ze sobą, a jak zapewne wiecie Acnologia był kiedyś
smoczym zabójcą smoków – ujrzał, że magowie nadal nie wiedzą do czego zmierza,
więc w zawodzie westchnął i wyjaśnił. – Nie jestem pewien, ale podobno Gwiezdny
zabójca smoków dorównuje sile samej Acnologii i właśnie w tym celu chcemy
znaleźć to osobę. Chcemy, aby zebrała wszystkich smoczych zabójców i razem
pokonali Acnologie, Zerefa i E.N.Da.
Gajeel i Levy stali w osłupieniu, dokładnie analizując
każde słowo wypowiedziane przez radnego. Misja dotyczyła, aby odnaleźć jednego
ze smoczych zabójców, żeby spisać jego dzieje, a teraz okazało się, że ma
zwołać wszystkich smoczych zabójców i iść na wojnę?! Levy spojrzała z
niepokojem na Gajeela, lecz ten szepnął jej, żeby się nie martwiła na zapas.
Doradził też, żeby spróbować odnaleźć tego smoczego zabójcę.
– Możemy prosić o jakieś wskazówki dotyczące tej
osoby? – zapytał Gajeel, lecz radni pokręcili głową.
– Gdybyśmy jakieś mieli już dawno spróbowaliśmy
odnaleźć tą osobę. Znamy jednak imię tej osoby. Layla, jednak nie mamy pojęcia
jak wygląda, ile ma lat, gdzie mieszka albo czy też w ogóle jeszcze żyje.
– W sumie takie poszukiwania rzadko co należą do
udanych, ale jeśli się nie spróbuje to się nie dowie czy było warto – zaśmiała
się niebieskowłosa i razem z Gajeelem oznajmili, że podejmują się zadania, a
następnie żegnając się opuścili siedzibę rady.
Nie wiedząc od czego zacząć stwierdzili, że na
początku wrócą do gildii i popytają swoich przyjaciół. Może oni udzielą im
jakiś wskazówek.
☆☆☆
Mieszkanie Fairy Hills było eleganckie i jednocześnie
przytulne i ciepłe, ale także drogie. Czynsz tutaj był o 30 tyś klejnotów
wyższy niż w jej mieszkanku, lecz tutaj było znacznie bliżej do gildii. Sam
wystrój korytarzy, gdzie rozmaite drobiazgi porozkładane tu i ówdzie, dużo
mówiły o dobrym guście właścicielki, jednak ta już nie żyła. Mieszkające tu
dziewczyny nie chciały nic tu zmieniać, zapewne chcą pamiętać dobrą starą
babcie Hildę, która zginęła w wypadku dawno temu.
Lucy siedziała w pokoju należącym do jej
niebieskowłosej przyjaciółki i wzrokiem błądziła po pokoju wypełnionym od
podłogi, aż po sam sufit książkami różnego rodzaju. Chcąc zabić czas sięgnęła
po jedną i zagłębiła się w lekturze. Połykała książkę strona za stroną, jednak
w tak wolnym tempie, że nim doszła do jednej trzeciej książki już zapadł
zmierzch. Leniwie się przeciągnęła i odkładając książkę na półkę udała się do
kuchni, aby coś przekąsić. Gotowanie nigdy nie szło jej najlepiej, ale jakąś
podstawową potrawę by zrobiła, jednak dzisiaj tylko zdołała sobie zrobić proste
kanapki z serem. Z niesmakiem zaczęła gryźć niezbyt apetyczne kanapki, ale
przynajmniej zaspokoiła na jakiś czas głód. Nie mając co robić założyła
sweterek i wyszła z Fairy Hills.
Włóczyła się tak bez celu po mieście, aż doszła na
obrzeża Magnolii. Las, który stąd widziała powodował, że ciarki przechodziły
jej po plecach, ale mimo wszystko ruszyła żwawym krokiem przed siebie. Powodem,
dla którego zagłębiła się w to miejsce była chatka, którą po chwili marszu
ujrzała. W jednym z okien paliło się światło, lecz z tego miejsca nie była w
stanie zobaczyć co jest w środku, ale mimo wszystko czekała. Miała nadzieje, że
za chwilę Natsu wyjdzie i będzie mogła go ujrzeć choć na chwilę, ale nie
zamierzała z nim rozmawiać. Jeszcze nie była na to gotowa. Niestety Lucy nie
widziała, że owa osoba siedzi na dachu i wpatruje się w gwiazdy. W domku był
tylko śpiący już Happy. Po kilku minutach Natsu zorientował się, że ktoś jest w
pobliżu i go obserwuje. Rozpoznał czyj to zapach.
– Lucy? – szepnął, aby zaraz wypowiedzieć to imię
głośniej. – Lucy!
Przestraszona dziewczyna usłyszała chłopaka i bez
zastanowienia zaczęła uciekać. Nie próbowała się nawet odwracać, ale wiedziała,
że jej nie ściga, gdyż nie odkrył jej kryjówki. Po prostu ją wyczuł.
– Ten jego nos nigdy nie zawodzi – westchnęła i tuż
przy wyjściu z lasu zwolniła kroku i wróciła do mieszkania Levy. Nie miała
pojęcia, że Natsu specjalnie nie ruszył za nią w pogoń. Miał świadomość, że to
ona stała ukryta między drzewami, ale nie był jeszcze gotowy, żeby z nią
porozmawiać.
– Lucy, ja też potrzebuję czasu – szepnął.
Gdy blondynka zawitała w mieszkanku swojej koleżanki
ta zdążyła wrócić do domu i wszystko jej opowiedziała. Lucy z niepokojem jej
słuchała, a na koniec stwierdziła, że za nic nie się nie przyzna. Może to
wyglądało samolubnie, ale ona nie chciała być smoczym zabójcą i nie chciała
stracić swoich duchów. Były dla niej całym światem.
– Lucy! – zawołała Levy zdziwiona widokiem
przyjaciółki bujającej w obłokach. – Słuchałaś mnie?
– Co? – potrząsnęła głową. – Nie, przepraszam. Możesz
powtórzyć?
– Pytałam się czy może wiesz coś na ten temat?
– Niestety nie – mruknęła, a fakt, że skłamała był dla
niej zbyt bolesny dlatego szybko zmieniła temat. – Co jeszcze radni mówili?
– Nic więcej oprócz tego co wspominałam na początku
nie mówili.
– A ogólnie jak z Gajeelem? – zaśmiała się Lucy
widząc, że twarz przyjaciółki zmieniła kolor. – Czyżby coś między wami zaszło?
– Oo... Oczywiście, że nie! Co niby miało się stać?!
– W sumie to nic wielkiego, ale powiedz! Czujesz coś
do niego, prawda?
– Teraz to bawisz się w Mirę? – jęknęła Levy, ale
kiwnęła głową. – Nie powiem, że nie jest mi obojętny, ale nie chcę też
wychodzić przed orkiestrę.
–
Ja to rozumiem, w sumie miałam podobnie –
westchnęła na samą myśl o różowłosym. – Lucy, a co z Natsu? – spojrzała na
swoją przyjaciółkę zaniepokojona. – Wiesz co chcesz z nim zrobić?
– Mam w sobie coś co jemu się niezbyt podoba.
Kiedyś się o to zapytałam, lecz ten chyba niczego nieświadomy odparł, że do
mnie to raczej nie pasuje i …
– I przez to chcesz go rzucić?!
– Tego nie powiedziałam. Po prostu nie jestem
jeszcze gotowa na żaden związek. Może potem...
– Potem to już będzie za późno – mruknęła Levy
niezadowolona z decyzji blondynki. – Lucy myślę, że jeśli go kochasz to
powinnaś mu to powiedzieć. Ranisz go w ten sposób.
– Jestem tego świadoma, ale mnie też nie jest
łatwo. Mam teraz taki mętlik w głowie i nie wiem co począć i raczej nie chcę
wiedzieć, bo boję się, że będą straszne skutki. Mam przeczucie, że coś się
wtedy złego wydarzy.
– Wydarzy się coś złego jak mu tego nie powiesz,
ale ja się nie zamierzam wtrącać w twoje decyzje. Zmieńmy temat – uśmiechnęła
się zadziornie, a Lucy to odwzajemniła.
☆☆☆
Następnego dnia, gdy słońce pokazało swe pierwsze
promyki niebieskowłosa od razu wyskoczyła z łóżka i gdy się wyszykowała ruszyła
do gildii. Nie zamierzała marnować dnia, więc od razu ruszyła do archiwum mając
nadzieje, że Gajeel do niej później dołączy. Lucy dała znać, że może dzisiaj
również się pojawi i zapewniała też, że wraca do swojego mieszkania. Najgorsze
emocje opadły i już się trochę uspokoiła, więc nie chciała już dłużej nadużywać
gościnności. Levy nie wspominała nic o Natsu. Uznała, że to sprawa Lucy i tylko
ona może to rozwiązać, więc już więcej nie zaczynały tematu.
Natsu dzisiaj również
zawitał do gildii już w lepszym humorze, na co wszyscy odetchnęli ulgą. Chłopak
widział się z blondynką w gildii, jednak oboje bez słów zrozumieli siebie
nawzajem – potrzebowali więcej czasu, przynajmniej blondynka. Gajeel razem z
Lilym również mieli przyjemność zagościć w budynku Fairy tail i szukając małej
Mcgarden trafili do archiwum.
– Znalazłaś coś? – zapytał Gajeel przechodząc do
szczegółów, na co niebiekowłosa ze smutkiem pokręciła głową.
– Nic nie ma. W książkach jest tylko ogólnie o
smoczych zabójcach – westchnęła i w zrezygnowaniu oparła głowę o blat. – To co
teraz robimy? – zapytała, lecz Gajeel w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami i
usiadł obok Mcgarden.
Lily krzątał się przez jakiś czas po archiwum,
podziwiając jego zbiory i po chwili zapytał czy będzie mógł pożyczyć jakąś
książkę. Levy odparła, że z tym do mistrza. Ona nigdy nie wynosiła książek z
archiwum poza nie.
– Wiedziałam, że będzie ciężko, ale…
– Ale? – zapytał Gajeel, jednak dziewczyna pokręciła
głową.
– Wiesz, nie wszystko jest stracone – odezwał się
Lily. – Powinniśmy popytać ludzi z gildii. Może oni coś wiedzą?
– Jesteś genialny Lily! – odparła uradowana i
mocno przytuliła kotka, na co ten wysapał:
– Levy… dusisz mnie.
– Wybacz – wypuściła Lily’iego i we trójkę wyszli
z pomieszczenia.
W gildii jak zawsze panował chaos, ale w
pozytywnym tego słowa znaczeniu. Panowała radosna atmosfera, gdzie przyjaciele
miło spędzali ze sobą czas. Oczywiście brakowało paru osób. Levy wiedziała, że
Erza, Juvia i Wendy wybrały się razem na krótką misję, a Gray widocznie zrobił
sobie dzień wolny od towarzystwa. Na horyzoncie pojawiła się Cana, więc
podeszli do niej:
– Hej Canuś, możesz nam pomóc? – zapytała Levy i
przysiadła się do niej.
– Zawsze! No to słucham.
– Szukamy pewnego smoczego zabójcy, ale nie wiemy
jak wygląda i gdzie się znajduje.
– A imię znacie?
– Owa osoba miała na imię Layla, ale nie wiemy
nawet czy żyje. Jest gwiezdnym zabójcą smoków – dodał Gajeel. – Poszperaj tam w
swoich kartach i zobacz czy się czegoś dowiesz.
– Niczego nie obiecuję, ale spróbować mogę –
powiedziała i rozłożyła swojego tarota. Po kilku minutach wpatrywania się w
karty odpowiedziała: – Przykro mi, ale mi tylko pokazało kolor.
– Kolor? W jakim sensie?
– Nie wiem. Może kolor włosów, kolor magii, kolor
oczu? Naprawdę to może być wszystko. Może zapytacie mistrza? Myślę, że on coś
powinien wiedzieć. – odparła Alberona, na co jej przyjaciele się zgodzili.
– A tak przy okazji. To czy czasem nie zdrowo tak
pić z rana? – dogryzł jej Gajeel, lecz ta wystawiła mu język i odpowiedziała:
– Gdzieś tam jest już piąta, więc nie pękaj –
zaśmiała się i pożegnała swych przyjaciół, wracając do picia.
Zdecydowanym krokiem udali się na piętro, gdzie
znajdował się gabinet mistrza i zapukali kulturalnie do drzwi. Po usłyszeniu
standardowego „proszę” weszli do środka i bez zbędnych wypowiedzi przeszli do
konkretów. Wyjaśnili na czym ich misja polega, a Makarov uważnie ich słuchał.
Po jego minie można było wywnioskować, że jest tym nieco zaniepokojony, ale
także było widać to, że zna odpowiedź.
– Mistrzu pomożesz nam? – staruszek kiwnął głową,
ale po chwili westchnął:
– Mogę was naprowadzić, ale nie wskażę dokładnie.
– Dlaczego?
– Obiecałem, że nic nie powiem. Layla była moją
dobrą znajomą, jednak nie może już żyć na tym świecie – powiedział Makarov. –
Całą jej moc odziedziczyła córka, z którą też mam kontakt, jednak ta prosiła,
żebym nic nikomu o niej nie mówił.
– To w takim razie jak możemy ją odnaleźć?! –
jęknęła Levy.
– Zanim ją odnajdziecie powinniście się zapytać
reszty smoczych zabójców co oni sądzą o planach rady, bo mnie się to absolutnie
nie podoba.
– Ja myślę, że jeżeli to prawda co mówią o tej
smoczej zabójczyni to cały plan rady może się udać – odparł Gajeel. – Porozmawiamy
ze wszystkimi smoczymi zabójcami, dowiemy się co o tym myślą, ale będziemy też
szukać tej dziewczyny.
– Dobrze – kiwnął mistrz i z uśmiechem dodał. –
Ona jest bliżej niż sądzicie.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 42 "Wymówka na ucieczkę"
Mój boże zabiłaś mnie tym rozdziałem ._.
OdpowiedzUsuńJuż sobie knuję teorię spiskowe na temat tych wszystkich ciekawostek o Zerciu, E.N.D'zie (nwm czy dobrze napisałam) oraz Luśce.
W każdym bądź razie nie wyłapałam ANI JEDNEGO błędu (oko dyslektyczni rządzi BI ).
+ Rozdział był jak zawsze wspaniały, teraz tylko czekać na kolejny no ale to już później najpierw odpoczynek! Powinnaś dużo odpoczywać!
Khem, bo będzie rozmach piórem i komentarz wyjdzie długi.
Jest jedna rzecz o której powinnaś wiedzieć XD
1. Zamorduję albo spalę na stosie ._. Dlaczego Luśka nie chce być z Natsu? :c
#Morderstwo_Wyjdzie_W_Praniu
Dobra koniec! Powodzenia w 2 klasie, pozdrawiam oraz przesyłam tony weny która mam nadzieję, że Ci się przyda ^^ Bajo
Myślę, że będziesz zadowolona z tego co szykuję w następnym rozdziale. ;) Postaram się jak najszybciej wstawić następny, zobaczymy na ile pozwoli mi szkoła, a obawiam się, że będę mieć mniej czasu. Naprawdę to co mam w tym roku to nic w porównaniu z tym co miałam w pierwszej klasie. Zdążyłam się o tym przekonać w ciągu trzech dni. :/
UsuńDziękuję Ci za komentarz ^^ Cieszę, że się podobało.
Tobie też życzę powodzenia w szkole! Życzę samych szóstek ;)
Pozdrawiam ^^
Ach... Genialny ♥
OdpowiedzUsuńPrzez ten cały stres z początkiem roku szkolnego, nadrobiłam dopiero teraz :<
Kyaaa... Natsu, Lucy... Ogarnijcie się! Musicie być razem! Jak Jing i Jang :3
Niestety, nie mam siły na dłuższy komentarz :< (13 jest, a Su już padnięta :-: )
Pozdrawiam i przesyłam paczki weno-żelek :*
Ja też mam stres związku z roku szkolnym. To dopiero początek, a oni już tyle zadali. Boję się, że nie będę w stanie pisać rozdziałów, ale na razie nie musicie się martwić ^^
UsuńJeżeli chodzi o nasze nalu to zobaczysz, że wszystko dobrze się skończy, ale kryzys zawsze musi być ;)
Dziękuję za komentarz i wenę :) Przyda się!
Pozdrawiam ^^
Wybacz, że ostatnio nie komentowałam, ale wiedz że wszystkie rozdziały czytam i ciągle sprawdzam czy są następne. :D Jestem naprawdę ciekawa kiedy Lucy się w końcu pogodzi z Natsu no i jak oni zareagują na to, że to ona jest tym smoczym zabójcą. :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny i czasu,
Kiri Chi
nalu-fairytail.blogspot.co.uk
Nie trzeba przepraszać, bo komentowanie nie jest obowiązkiem ;) Cieszę się, że ktoś tak sprawdza, zagląda czy też myśli "Ach, może jest już nowy rozdzialik?" - Miło mi naprawdę.
UsuńDalsze relacje naszej kochanej pary dowiesz się w następnych rozdziałach ;) Ja nic nie zdradzę ;)
Reklamować się też nie musisz, gdyż regularnie czytam twojego bloga. Już nawet skomentowałam ten najnowszy ;)
Dziękuję za wenę, komentarz ^^ Naprawdę dziękuję.
Pozdrawiam i do następnego ^^
~Natsuki
Ciekawie się czytało, choć faktem jest, że sporo było w tym rozdziale błędów. Powiem szczerze, że nie mam już jakoś sił do pisania komentarza, więc pozostawię tę oto opinię z krótkim:
OdpowiedzUsuńWeny, czasu i sprawnego komputera!
Pozdrawiam
Ola Ri ;)
PS. W końcu jestem na bieżąco
Twojego PAC'a też musiałam kilka razy nadrabiać, ale teraz jestem na bieżąco, albo i nie. Wczorajszy muszę dokończyć, bo przerwałam w połowie.
UsuńDziękuję za komentarz, wenę zatrzymam i mam nadzieje, że komputer mi wytrzyma. ;)
Pozdrawiam