piątek, 4 września 2015

Rozdział 41 – Lekcja historii


   To dość stara historia, która ma z dobre czterysta lat. Opowiada ona o chłopcu, który za wszelką cenę chciał przywrócić swojego młodszego brata do życia, jednak aby to osiągnąć musiał poznać sekret o życiu i śmierci.
Cała akcja dzieje się właśnie czterysta lat temu w Akademii Magicznej Mildian, do której uczęszczał owy chłopiec. Jego imię dziś budzi wielką grozę, jednak wtedy nikt nie zdawał sobie sprawy z nadchodzącego zagrożenia. Chłopiec miał na imię Zeref i od dzieciństwa był niezwykle uzdolniony. Profesorowie patrzyli na niego z podziwem, ale również z obawą kiedy chłopaczek przyniósł im pewnego dnia swoją pracę.
– Cóż, treść jest znakomita, jednak tematyka… – zawahał się profesor. – Dość poważna jak na ciebie. Po za tym jest to sprawa, w którą ludzie czy magowie nie powinni wnikać. Nie możemy prowokować gniewu Ancselama. Dlatego proszę, żebyś nigdy więcej nie przeprowadzał żadnych badań tego typu. Zrozumiałeś Zerefie?
– Tak – mruknął cicho i ze spuszczoną głową zabrał swe materiały, a następnie udał się do swego pokoju. – Ale ja tylko chciałem wiedzieć dlaczego ludzie rodzą się i umierają. – odparł smutno.
Minęło kilka lat, a Zeref nadal twierdził swoje. Opracował wyśmienitą konstrukcje magiczną, która pozwalała na wskrzeszenie ludzi – System R. Nie tylko Zeref nic się nie zmienił, gdyż jego profesorowie nadal twierdzili, że o tych sprawach nie należy rozmawiać.
– Życie ludzkie to opatrzność bogów. Nie należy do nas – tak mawiał świętej pamięci profesor i zawsze na koniec swojego wykładu dodawał: – Niech Ancselam ma to dziecko w swej opiece!
I znów upłynęły lata, a spór o projekt Zerefa tylko wzmocnił na sile. Czarnowłosy próbował zrobić wszystko, aby wskrzesić swojego młodszego brata, którego kochał ponad wszystko, jednak pewnego razu wszystko się rozmyło w mgnieniu oka.
– To gniew Ancselama! – krzyknął profesor.
Nim Zeref się obejrzał wszyscy nauczyciele, jak i studenci nie żyli. Ancselam nałożył na Zerefa klątwę sprzeczności, a przez to był nieśmiertelny i wiecznie młody. Za wszelką cenę chciał umrzeć dlatego nauczył się zakazanej magii i za pomocą eheru, który formował magię, stworzył dziewięć demonów. Ich zadaniem było zabicie swojego twórcy, jednak nawet one nie dały rady, więc Zeref stworzył swoje największe dzieło – E.N.D.a, swojego młodszego brata i po dziś dzień czeka, aż ten się przebudzi, żeby mógł go zabić.

☆☆☆

– O to cała prawda o Czarnym Magu i E.N.Dzie. Nikt nie ma pojęcia gdzie oboje się ukrywają, ale największą zagadką jest sam demon, o którym nic praktycznie nie wiadomo oprócz tego, że został stworzony przez Zerefa, w celu zabicia go – dokończył radny i cierpliwie poczekał na ich reakcje.
– No dobrze – powiedziała w końcu Levy. – Ale co Zeref i E.N.D mają wspólnego z tym zabójcą smoków?
– Wielkie znaczenie! Otóż mówi się, że Zeref i Acnologia współpracują ze sobą, a jak zapewne wiecie Acnologia był kiedyś smoczym zabójcą smoków – ujrzał, że magowie nadal nie wiedzą do czego zmierza, więc w zawodzie westchnął i wyjaśnił. – Nie jestem pewien, ale podobno Gwiezdny zabójca smoków dorównuje sile samej Acnologii i właśnie w tym celu chcemy znaleźć to osobę. Chcemy, aby zebrała wszystkich smoczych zabójców i razem pokonali Acnologie, Zerefa i E.N.Da.
Gajeel i Levy stali w osłupieniu, dokładnie analizując każde słowo wypowiedziane przez radnego. Misja dotyczyła, aby odnaleźć jednego ze smoczych zabójców, żeby spisać jego dzieje, a teraz okazało się, że ma zwołać wszystkich smoczych zabójców i iść na wojnę?! Levy spojrzała z niepokojem na Gajeela, lecz ten szepnął jej, żeby się nie martwiła na zapas. Doradził też, żeby spróbować odnaleźć tego smoczego zabójcę.
– Możemy prosić o jakieś wskazówki dotyczące tej osoby? – zapytał Gajeel, lecz radni pokręcili głową.
– Gdybyśmy jakieś mieli już dawno spróbowaliśmy odnaleźć tą osobę. Znamy jednak imię tej osoby. Layla, jednak nie mamy pojęcia jak wygląda, ile ma lat, gdzie mieszka albo czy też w ogóle jeszcze żyje.
– W sumie takie poszukiwania rzadko co należą do udanych, ale jeśli się nie spróbuje to się nie dowie czy było warto – zaśmiała się niebieskowłosa i razem z Gajeelem oznajmili, że podejmują się zadania, a następnie żegnając się opuścili siedzibę rady.
Nie wiedząc od czego zacząć stwierdzili, że na początku wrócą do gildii i popytają swoich przyjaciół. Może oni udzielą im jakiś wskazówek.

☆☆☆

Mieszkanie Fairy Hills było eleganckie i jednocześnie przytulne i ciepłe, ale także drogie. Czynsz tutaj był o 30 tyś klejnotów wyższy niż w jej mieszkanku, lecz tutaj było znacznie bliżej do gildii. Sam wystrój korytarzy, gdzie rozmaite drobiazgi porozkładane tu i ówdzie, dużo mówiły o dobrym guście właścicielki, jednak ta już nie żyła. Mieszkające tu dziewczyny nie chciały nic tu zmieniać, zapewne chcą pamiętać dobrą starą babcie Hildę, która zginęła w wypadku dawno temu.
Lucy siedziała w pokoju należącym do jej niebieskowłosej przyjaciółki i wzrokiem błądziła po pokoju wypełnionym od podłogi, aż po sam sufit książkami różnego rodzaju. Chcąc zabić czas sięgnęła po jedną i zagłębiła się w lekturze. Połykała książkę strona za stroną, jednak w tak wolnym tempie, że nim doszła do jednej trzeciej książki już zapadł zmierzch. Leniwie się przeciągnęła i odkładając książkę na półkę udała się do kuchni, aby coś przekąsić. Gotowanie nigdy nie szło jej najlepiej, ale jakąś podstawową potrawę by zrobiła, jednak dzisiaj tylko zdołała sobie zrobić proste kanapki z serem. Z niesmakiem zaczęła gryźć niezbyt apetyczne kanapki, ale przynajmniej zaspokoiła na jakiś czas głód. Nie mając co robić założyła sweterek i wyszła z Fairy Hills.
Włóczyła się tak bez celu po mieście, aż doszła na obrzeża Magnolii. Las, który stąd widziała powodował, że ciarki przechodziły jej po plecach, ale mimo wszystko ruszyła żwawym krokiem przed siebie. Powodem, dla którego zagłębiła się w to miejsce była chatka, którą po chwili marszu ujrzała. W jednym z okien paliło się światło, lecz z tego miejsca nie była w stanie zobaczyć co jest w środku, ale mimo wszystko czekała. Miała nadzieje, że za chwilę Natsu wyjdzie i będzie mogła go ujrzeć choć na chwilę, ale nie zamierzała z nim rozmawiać. Jeszcze nie była na to gotowa. Niestety Lucy nie widziała, że owa osoba siedzi na dachu i wpatruje się w gwiazdy. W domku był tylko śpiący już Happy. Po kilku minutach Natsu zorientował się, że ktoś jest w pobliżu i go obserwuje. Rozpoznał czyj to zapach.
– Lucy? – szepnął, aby zaraz wypowiedzieć to imię głośniej. – Lucy!
Przestraszona dziewczyna usłyszała chłopaka i bez zastanowienia zaczęła uciekać. Nie próbowała się nawet odwracać, ale wiedziała, że jej nie ściga, gdyż nie odkrył jej kryjówki. Po prostu ją wyczuł.
– Ten jego nos nigdy nie zawodzi – westchnęła i tuż przy wyjściu z lasu zwolniła kroku i wróciła do mieszkania Levy. Nie miała pojęcia, że Natsu specjalnie nie ruszył za nią w pogoń. Miał świadomość, że to ona stała ukryta między drzewami, ale nie był jeszcze gotowy, żeby z nią porozmawiać.                                                                                                                
– Lucy, ja też potrzebuję czasu – szepnął.
Gdy blondynka zawitała w mieszkanku swojej koleżanki ta zdążyła wrócić do domu i wszystko jej opowiedziała. Lucy z niepokojem jej słuchała, a na koniec stwierdziła, że za nic nie się nie przyzna. Może to wyglądało samolubnie, ale ona nie chciała być smoczym zabójcą i nie chciała stracić swoich duchów. Były dla niej całym światem.
– Lucy! – zawołała Levy zdziwiona widokiem przyjaciółki bujającej w obłokach. – Słuchałaś mnie?
– Co? – potrząsnęła głową. – Nie, przepraszam. Możesz powtórzyć?
– Pytałam się czy może wiesz coś na ten temat?
– Niestety nie – mruknęła, a fakt, że skłamała był dla niej zbyt bolesny dlatego szybko zmieniła temat. – Co jeszcze radni mówili?
– Nic więcej oprócz tego co wspominałam na początku nie mówili.
– A ogólnie jak z Gajeelem? – zaśmiała się Lucy widząc, że twarz przyjaciółki zmieniła kolor. – Czyżby coś między wami zaszło?
– Oo... Oczywiście, że nie! Co niby miało się stać?!
– W sumie to nic wielkiego, ale powiedz! Czujesz coś do niego, prawda?
– Teraz to bawisz się w Mirę? – jęknęła Levy, ale kiwnęła głową. – Nie powiem, że nie jest mi obojętny, ale nie chcę też wychodzić przed orkiestrę.
Ja to rozumiem, w sumie miałam podobnie – westchnęła na samą myśl o różowłosym. – Lucy, a co z Natsu? – spojrzała na swoją przyjaciółkę zaniepokojona. – Wiesz co chcesz z nim zrobić?
– Mam w sobie coś co jemu się niezbyt podoba. Kiedyś się o to zapytałam, lecz ten chyba niczego nieświadomy odparł, że do mnie to raczej nie pasuje i …                                              
– I przez to chcesz go rzucić?!                                                                                                     
– Tego nie powiedziałam. Po prostu nie jestem jeszcze gotowa na żaden związek. Może potem...                                                                                                                                          
– Potem to już będzie za późno – mruknęła Levy niezadowolona z decyzji blondynki. – Lucy myślę, że jeśli go kochasz to powinnaś mu to powiedzieć. Ranisz go w ten sposób.                 
– Jestem tego świadoma, ale mnie też nie jest łatwo. Mam teraz taki mętlik w głowie i nie wiem co począć i raczej nie chcę wiedzieć, bo boję się, że będą straszne skutki. Mam przeczucie, że coś się wtedy złego wydarzy.                                                                               
– Wydarzy się coś złego jak mu tego nie powiesz, ale ja się nie zamierzam wtrącać w twoje decyzje. Zmieńmy temat – uśmiechnęła się zadziornie, a Lucy to odwzajemniła.

☆☆☆

Następnego dnia, gdy słońce pokazało swe pierwsze promyki niebieskowłosa od razu wyskoczyła z łóżka i gdy się wyszykowała ruszyła do gildii. Nie zamierzała marnować dnia, więc od razu ruszyła do archiwum mając nadzieje, że Gajeel do niej później dołączy. Lucy dała znać, że może dzisiaj również się pojawi i zapewniała też, że wraca do swojego mieszkania. Najgorsze emocje opadły i już się trochę uspokoiła, więc nie chciała już dłużej nadużywać gościnności. Levy nie wspominała nic o Natsu. Uznała, że to sprawa Lucy i tylko ona może to rozwiązać, więc już więcej nie zaczynały tematu.                                                                   Natsu dzisiaj również zawitał do gildii już w lepszym humorze, na co wszyscy odetchnęli ulgą. Chłopak widział się z blondynką w gildii, jednak oboje bez słów zrozumieli siebie nawzajem – potrzebowali więcej czasu, przynajmniej blondynka. Gajeel razem z Lilym również mieli przyjemność zagościć w budynku Fairy tail i szukając małej Mcgarden trafili do archiwum.                                                                                                                                 
– Znalazłaś coś? – zapytał Gajeel przechodząc do szczegółów, na co niebiekowłosa ze smutkiem pokręciła głową.
– Nic nie ma. W książkach jest tylko ogólnie o smoczych zabójcach – westchnęła i w zrezygnowaniu oparła głowę o blat. – To co teraz robimy? – zapytała, lecz Gajeel w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami i usiadł obok Mcgarden.
Lily krzątał się przez jakiś czas po archiwum, podziwiając jego zbiory i po chwili zapytał czy będzie mógł pożyczyć jakąś książkę. Levy odparła, że z tym do mistrza. Ona nigdy nie wynosiła książek z archiwum poza nie.
– Wiedziałam, że będzie ciężko, ale…
– Ale? – zapytał Gajeel, jednak dziewczyna pokręciła głową.
– Wiesz, nie wszystko jest stracone – odezwał się Lily. – Powinniśmy popytać ludzi z gildii. Może oni coś wiedzą?
– Jesteś genialny Lily! – odparła uradowana i mocno przytuliła kotka, na co ten wysapał:
– Levy… dusisz mnie.
– Wybacz – wypuściła Lily’iego i we trójkę wyszli z pomieszczenia.
W gildii jak zawsze panował chaos, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Panowała radosna atmosfera, gdzie przyjaciele miło spędzali ze sobą czas. Oczywiście brakowało paru osób. Levy wiedziała, że Erza, Juvia i Wendy wybrały się razem na krótką misję, a Gray widocznie zrobił sobie dzień wolny od towarzystwa. Na horyzoncie pojawiła się Cana, więc podeszli do niej:
– Hej Canuś, możesz nam pomóc? – zapytała Levy i przysiadła się do niej.
– Zawsze! No to słucham.
– Szukamy pewnego smoczego zabójcy, ale nie wiemy jak wygląda i gdzie się znajduje.
– A imię znacie?
– Owa osoba miała na imię Layla, ale nie wiemy nawet czy żyje. Jest gwiezdnym zabójcą smoków – dodał Gajeel. – Poszperaj tam w swoich kartach i zobacz czy się czegoś dowiesz.
– Niczego nie obiecuję, ale spróbować mogę – powiedziała i rozłożyła swojego tarota. Po kilku minutach wpatrywania się w karty odpowiedziała: – Przykro mi, ale mi tylko pokazało kolor.
– Kolor? W jakim sensie?
– Nie wiem. Może kolor włosów, kolor magii, kolor oczu? Naprawdę to może być wszystko. Może zapytacie mistrza? Myślę, że on coś powinien wiedzieć. – odparła Alberona, na co jej przyjaciele się zgodzili.
– A tak przy okazji. To czy czasem nie zdrowo tak pić z rana? – dogryzł jej Gajeel, lecz ta wystawiła mu język i odpowiedziała:
– Gdzieś tam jest już piąta, więc nie pękaj – zaśmiała się i pożegnała swych przyjaciół, wracając do picia.
Zdecydowanym krokiem udali się na piętro, gdzie znajdował się gabinet mistrza i zapukali kulturalnie do drzwi. Po usłyszeniu standardowego „proszę” weszli do środka i bez zbędnych wypowiedzi przeszli do konkretów. Wyjaśnili na czym ich misja polega, a Makarov uważnie ich słuchał. Po jego minie można było wywnioskować, że jest tym nieco zaniepokojony, ale także było widać to, że zna odpowiedź.
– Mistrzu pomożesz nam? – staruszek kiwnął głową, ale po chwili westchnął:
– Mogę was naprowadzić, ale nie wskażę dokładnie.
– Dlaczego?
– Obiecałem, że nic nie powiem. Layla była moją dobrą znajomą, jednak nie może już żyć na tym świecie – powiedział Makarov. – Całą jej moc odziedziczyła córka, z którą też mam kontakt, jednak ta prosiła, żebym nic nikomu o niej nie mówił.
– To w takim razie jak możemy ją odnaleźć?! – jęknęła Levy.
– Zanim ją odnajdziecie powinniście się zapytać reszty smoczych zabójców co oni sądzą o planach rady, bo mnie się to absolutnie nie podoba.
– Ja myślę, że jeżeli to prawda co mówią o tej smoczej zabójczyni to cały plan rady może się udać – odparł Gajeel. – Porozmawiamy ze wszystkimi smoczymi zabójcami, dowiemy się co o tym myślą, ale będziemy też szukać tej dziewczyny.
– Dobrze – kiwnął mistrz i z uśmiechem dodał. – Ona jest bliżej niż sądzicie.


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 42 "Wymówka na ucieczkę"

8 komentarzy:

  1. Mój boże zabiłaś mnie tym rozdziałem ._.
    Już sobie knuję teorię spiskowe na temat tych wszystkich ciekawostek o Zerciu, E.N.D'zie (nwm czy dobrze napisałam) oraz Luśce.
    W każdym bądź razie nie wyłapałam ANI JEDNEGO błędu (oko dyslektyczni rządzi BI ).
    + Rozdział był jak zawsze wspaniały, teraz tylko czekać na kolejny no ale to już później najpierw odpoczynek! Powinnaś dużo odpoczywać!
    Khem, bo będzie rozmach piórem i komentarz wyjdzie długi.
    Jest jedna rzecz o której powinnaś wiedzieć XD
    1. Zamorduję albo spalę na stosie ._. Dlaczego Luśka nie chce być z Natsu? :c
    #Morderstwo_Wyjdzie_W_Praniu
    Dobra koniec! Powodzenia w 2 klasie, pozdrawiam oraz przesyłam tony weny która mam nadzieję, że Ci się przyda ^^ Bajo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że będziesz zadowolona z tego co szykuję w następnym rozdziale. ;) Postaram się jak najszybciej wstawić następny, zobaczymy na ile pozwoli mi szkoła, a obawiam się, że będę mieć mniej czasu. Naprawdę to co mam w tym roku to nic w porównaniu z tym co miałam w pierwszej klasie. Zdążyłam się o tym przekonać w ciągu trzech dni. :/
      Dziękuję Ci za komentarz ^^ Cieszę, że się podobało.
      Tobie też życzę powodzenia w szkole! Życzę samych szóstek ;)
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. Ach... Genialny ♥
    Przez ten cały stres z początkiem roku szkolnego, nadrobiłam dopiero teraz :<
    Kyaaa... Natsu, Lucy... Ogarnijcie się! Musicie być razem! Jak Jing i Jang :3
    Niestety, nie mam siły na dłuższy komentarz :< (13 jest, a Su już padnięta :-: )
    Pozdrawiam i przesyłam paczki weno-żelek :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam stres związku z roku szkolnym. To dopiero początek, a oni już tyle zadali. Boję się, że nie będę w stanie pisać rozdziałów, ale na razie nie musicie się martwić ^^
      Jeżeli chodzi o nasze nalu to zobaczysz, że wszystko dobrze się skończy, ale kryzys zawsze musi być ;)
      Dziękuję za komentarz i wenę :) Przyda się!
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  3. Wybacz, że ostatnio nie komentowałam, ale wiedz że wszystkie rozdziały czytam i ciągle sprawdzam czy są następne. :D Jestem naprawdę ciekawa kiedy Lucy się w końcu pogodzi z Natsu no i jak oni zareagują na to, że to ona jest tym smoczym zabójcą. :3

    Pozdrawiam i życzę weny i czasu,
    Kiri Chi

    nalu-fairytail.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba przepraszać, bo komentowanie nie jest obowiązkiem ;) Cieszę się, że ktoś tak sprawdza, zagląda czy też myśli "Ach, może jest już nowy rozdzialik?" - Miło mi naprawdę.
      Dalsze relacje naszej kochanej pary dowiesz się w następnych rozdziałach ;) Ja nic nie zdradzę ;)
      Reklamować się też nie musisz, gdyż regularnie czytam twojego bloga. Już nawet skomentowałam ten najnowszy ;)
      Dziękuję za wenę, komentarz ^^ Naprawdę dziękuję.
      Pozdrawiam i do następnego ^^
      ~Natsuki

      Usuń
  4. Ciekawie się czytało, choć faktem jest, że sporo było w tym rozdziale błędów. Powiem szczerze, że nie mam już jakoś sił do pisania komentarza, więc pozostawię tę oto opinię z krótkim:
    Weny, czasu i sprawnego komputera!
    Pozdrawiam
    Ola Ri ;)

    PS. W końcu jestem na bieżąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twojego PAC'a też musiałam kilka razy nadrabiać, ale teraz jestem na bieżąco, albo i nie. Wczorajszy muszę dokończyć, bo przerwałam w połowie.
      Dziękuję za komentarz, wenę zatrzymam i mam nadzieje, że komputer mi wytrzyma. ;)
      Pozdrawiam

      Usuń