czwartek, 5 maja 2016

Rozdział 54 - Dobro i zło


   Lato jest jedną z czterech podstawowych pór roku, gdzie temperatura powietrza sięga najwyższych odczytów z całego roku. Charakteryzuje się także rzadkimi, ale gwałtownymi i silnymi burzami. Jedna z nich właśnie nawiedziła Magnolie, która w tym świetle nie wyglądała zbyt przyjemnie, a wręcz przeciwnie. Szybko opadające krople deszczu przypominały łzy, które teraz spływały powoli po policzkach zrozpaczonej Lucy. Taka pogoda doskonale odzwierciedlała jej uczucia. Deszcz oznaczał smutek, czarne chmury okrutną rzeczywistości, a błyskawice i grzmoty pokazywały jej skryty gniew. Niestety nie potrafiła odnaleźć niczego, co pokazywałoby jej bezradność… Może to ona była tym kłębkiem beznadziejności? Może to ona była powodem, dla którego Zeref porwał jej ukochanego? To przez nią nie udało się go ochronić.
– A mówiłeś, że to ty mnie będziesz chronił – szepnęła, pozwalając kolejnej łzie spłynąć.
Przytulała do siebie śpiącego Happiego, który również wypłakał swoje, ale gdy poczuł zmęczenie, nie mógł się powstrzymać i zasnął.
– Nie martw się, odzyskam go… dla ciebie… dla wszystkich – mówiła do kotka, mimo iż wiedziała, że ten jej nie słyszy. Ale to poprawiało jej nastrój. Napawało determinacją, a także dodawało pewności siebie. Wierzyła, że zdoła go ocalić.
Odwróciła wzrok od okna i spojrzała w stronę saloniku, w który miała spać Sara. Zamiana łóżkami dobrze zrobiła Lucy, ale to nie poprawiło jej humoru. Martwiła się o niego. W końcu jest w łapach najniebezpieczniejszego maga tego świata. Nie wiadome było co ten zamierza. Nie znała jego dokładnych zamiarów. Pamiętała natomiast tą straszną rozmowę, którą przeprowadzili oboje we śnie. Wiedział kim ona jest, jaką moc posiada, więc mógł również znać jej słabe punkty… Nie, to oczywiste, bo przecież już to wykorzystał. Porwał go.
– Lucy, wszystko w porządku? – zapytała Sara, zaglądając do sypialni Heartfilii. Wyrwała ją tym samym z rozmyślań na temat Czarnego maga, a także z bezsensownego zamartwiania się, które i tak niczego, by nie przyniosło.
– Myślę, że w porządku…
– Ale nie do końca – dokończyła za dziewczynę, opierając się o framugę drzwi. Założyła ręce na piersiach i obserwowała chwilę śpiącego kota.
Starała się zmienić temat, ale nie za bardzo wiedziała, który byłby odpowiedni na tą chwilę. Niestety, ale nic dobrego nie przychodziło jej do głowy.
– Sara – zaczęła Lucy, zbierając się, by obdarować swą przyjaciółką szczerym uśmiechem. – Dziękuję Ci, za to, że przy mnie jesteś.
– To mój obowiązek – mrugnęła w jej stronę i obie parsknęły śmiechem.
Dobrze, że chodź na chwilę rozluźniły atmosferę, ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy.
– Co zamierzasz teraz zrobić? – zapytała, chcąc poznać odpowiedź. Nie chciała, by dziewczyna siedziała w domu i użalała się nad sobą oraz nad losem swego ukochanego. Według niej powinna się wziąć w garść i zadziałać.
– Czekać.
Takiej odpowiedzi Mizuno się nie spodziewała.
Nim ta zdążyła się odezwać, Lucy wytłumaczyła:
– Nie jesteśmy w stanie wyczuć Zerefa, więc nie mamy pojęcia gdzie się ukrywa. Nie posiadamy również mocy, która by go pokonała. Nadal musimy trenować, więc powinniśmy dobrze się przygotować.
Sara była pod wrażeniem jej słów. Mimo, że Lucy była smutna, a nawet zrozpaczona, to zachowała rozsądek, jak i rozwagę. Obmyśliła plan co zrobić, by odzyskać ukochanego. Takiego zachowania się nie spodziewała i dlatego była z niej dumna.
Następnego dnia, gdy wreszcie się rozpogodziło, drużyna Smoczych Zabójców ponownie się zebrała i wznowiła trening. Różnica polegała na tym, że tym razem Lucy nie zamierzała oszczędzać ani siebie, ani swych przyjaciół. Jeżeli maja stanąć do walki z Zerefem, to muszą dać z siebie absolutnie wszystko.
– Jeszcze raz przepraszam, że wam wcześniej o tym nie powiedziałam – mruknęła niepewnie, wstydziwszy się tego co uczyniła. Okłamała ich, a Ci bez wahania jej wybaczyli. Nie mogła tego znieść, ale teraz nie było czasu się nad tym użalać. – Wiecie co musimy zrobić – zaczęła, wstrzymawszy na chwilę oddech. – Uczyńmy to dla niego, postarajmy się dla Natsu! – krzyknęła, ale reszta nadal milczała, wpatrzona w jej dumną postawę. Odwaga rosła w niej z minuty na minutę, a razem z nią kroczyła również i pewność siebie, a także determinacja. – Czy… czy jesteście ze mną?! – zawtórowali jej głośnym okrzykiem bojowym, ale nie na tyle głośnym, by ją usatysfakcjonować. – Pytam, czy jesteście ze mną?!
– TAK! – wrzasnęli ze zdwojoną siłą, ale tu nie odezwali się tylko Smoczy Zabójcy. Do treningu, jak i do walki zamierzała się przyłączyć cała gildia. Nawet jeśli blondynka, by na to nie pozwoliła, to i tak mistrz miał tu ostatnie słowo: – Natsu jest jednym z nas, bez niego Fairy tail nie będzie takie same, poza tym my zawsze walczyliśmy razem, więc nie wiem czemu i tym razem miałoby być inaczej – uśmiechnął się zadziornie, a członkowie ponownie wydali głośny okrzyk.
Lucy krajało się serce, widząc tą piękną scenę. Dołączyła do swych przyjaciół, lecz po chwili radości przyszedł czas na ciężką pracę. Poprosiła tych najsilniejszych o pomoc w postawieniu bariery, która pozwoli im na prawdziwy trening, unikając rozwalenia przy tym całej Magnolii. Potem mogli zaczynać.
Tak jak poprzednio podzielili się na grupy i mieli się nawzajem atakować, ale tym razem nie musieli się wstrzymywać. Wendy również walczyła, lecz głównie miała poszerzyć swe umiejętności leczenia. Miała być ich medykiem podczas walk, ale wiadome było, że ona jedna sama nie da rady, więc dziewczyny z gildii miały jej pomagać, ale te mogły jedynie posłużyć się zwykłymi środkami leczenia.
Na początek Lucy miała zademonstrować swe umiejętności, jej przeciwnikiem zgodził się być Laxus. Ten oficjalnie nie zamierzał walczyć, ale duma gildii tchnęła w niego życie i jednak zmienił zdanie. Początkowo stał jak kamień, czekając, aż dziewczyna wykona ruch, ale szybko się wycofał, gdy ujrzał jej nadludzką szybkość.
Lucy uśmiechnęła się zadziornie i okrążyła blondyna, a następnie „zapalając” swą pięść, ruszyła na zaskoczonego chłopaka. Co prawda nie trafiła go za pierwszym razem, ale po kilku następnych wyminięciach nie był w stanie przewidzieć jej ruchów.
– Gdzie ty się tego nauczyłaś? – zapytał, przerywając na chwilę dalsze ataki i uniki. Czekając na odpowiedź, zdjął swą kurtkę i podał ją Freedowi.
– Uczyła się od najlepszych! – zawołała Sara, uśmiechając się promiennie. Nie tylko ona udzielała jej treningu, Suta również okazał się dobrym nauczycielem, podobnie jak Tommy.
Po kolejnych minutach, do walk przyłączyli się inni. Ciężko i zacięcie walczyli, chcąc podnieść swe umiejętności i pokazać na co ich stać, ale to nadal było za mało. Wszyscy spodziewali się, że będą potrzebowali dużo czasu, by dosięgnąć celu. Lucy była tym faktem troszkę zaniepokojona. Nie chciała, by Natsu tyle czekał, ale cóż może zrobić w takiej chwili. Ona sama zamierzała trenować jeszcze ciężej, ale przemęczać się za bardzo też nie mogła, bo jak dojdzie do walki, to nie może zaniemóc.

☆☆☆

Czerń, szarość i biel na przemian migały mu przed oczami. Był przekonany, że jest to sen, ale nie potrafił się obudzić. Z każdą chwilą kolory, a także otoczenie się zmieniało. Raz była to pustynia, potem wilgotne i przygnębiające bagna, wysokie i zimne góry, a następnie mgła i nic więcej.
Nie potrafił określić swego położenia, ani nie mógł jego zmienić. Nie ważne gdzie biegł i tak pojawiał się w końcu w tym samym miejscu.
Godziny mijały, a jego sytuacja nadal pozostawała taka sama. Gniew związany z niecierpliwością ciągle rósł, ale w tej sytuacji nie mógł od tak niszczyć co popadnie… Nie wiedział co się wtedy stanie.
Wstąpiła w niego nadzieja, gdy na horyzoncie pojawiła się dziwnie znana mu sylwetka. Podniósł się tym razem z ciepłej, zielonej trawy i poszedł w jego kierunku. Do tej pory błękitne niebo, szarzało z każdym jego krokiem, aż w końcu całkowicie się ściemniło.
– Kim ty jesteś? – zapytał z chrypą w głosie.
Z kolejnymi krokami ujrzał burzę różowych włosów, które niemal od razu rozpoznał.
– Hejka! Nie spodziewałeś się mnie, co? – demon wybuchł śmiechem, pokazując przy tym swoje kły identyczne jak u niego.
– Kim jesteś? – ponowił pytanie, nadal nie wiedząc kto to jest. Wyglądał identycznie jak on sam, ale jego charakter i zachowanie mówiły mu co innego. – Czemu wyglądasz jak ja?!
„Nieznajomy” ponownie się zaśmiał.
– Och, Natsu…Natsu – pokręcił bezradnie głową – Czy ty naprawdę niczego nie rozumiesz? Ja jestem uśpionym Tobą! Zupełnie jak Igneel czyham wewnątrz Ciebie, lecz ten twój durnowaty ojciec uniemożliwia mi wkroczenie do akcji, ale dzięki twemu starszemu braciszkowi, role się odwrócą.
Natsu powoli przyswajał to co „obcy” do niego mówił. Czy to znaczy, że Igneel jest wewnątrz niego?! Czyli to dlatego zniknął bez słowa?! Pewnie dlatego, że ten „obcy” gościu próbował mu zamącić w głowie, jego ojciec był zmuszony tak postąpić lub możliwe, że to chodzi o jego moc Smoczego Zabójcy. Nie wiedział czy dobrze rozumuje. Sam trochę gubił się w tym temacie, więc nie chciał się teraz tym zamartwiać.
– Może na to nie wyglądam, ale nie lubię Cię okłamywać. W każdym razie pozwolę Ci zmieniać to otoczenie do woli, skoro tu jakiś czas zostaniesz, a ja pobawię się z twoim… tzn. naszym ciałem – ponownie pokazał kły i odwrócił się z zamiarem odejścia, lecz Natsu zdołał go powstrzymać.
– Nie odpowiedziałeś mi na pytanie – rzekł, ignorując jego poprzednią wypowiedź.
– Masz rację – odpowiedział groźnie i zrobił krok w kierunku swego sobowtóra, a następnie ku jego zaskoczeniu „wszedł” w niego. Ich ciała się zjednoczyły i wtedy oczy Dragneela niebezpiecznie zamigotały czerwonym blaskiem. – Jestem E.N.D., a ty jesteś pod moją, całkowitą kontrolą.

☆☆☆

Prawdziwe ciało różowowłosego niespokojnie drgnęło na jednym ze starych łóżek dawnego akademika, w którym Zeref spędził swą młodość. Czarny mag nadal siedział przy nim i obserwował każdy ruch, czekając, aż jego broń zdąży się wybudzić i widać było, że jeszcze trochę to potrwa. Fakt, że niewiele, ale i tak zamierza czekać, aż jego przeciwnik, czyli Lucy zbierze siły, by go powstrzymać. Do tego właśnie dążył.
Gdy następny dzień zdążył zawitać w jego okolicy, ten postanowił zaryzykować i zostawić brata samego, mając nadzieję, że E.N.D. jeszcze „pośpi”. W tym czasie zamierzał odnaleźć swego prawdziwego wroga, z którym nie raz próbował negocjować, ale ten miał ciężkie warunki do spełnienia. Tak… Nawet dla Zerefa było coś niemożliwego.
Acnologia postrach milionów, a może i nawet miliardów istnień. Jest drugim najniebezpieczniejszym „potworem” w państwie i nadal nie znalazł się nikt kto potrafiłby go pokonać. Ten dawny Smoczy Zabójca także miał swą przeszłość, przez którą stał tym kim teraz jest. Prawdziwym powodem jego przemiany z lepszego na gorsze było zbyt pospolicie znane uczucie – miłość, a dokładnie tragiczna miłość, która nigdy nie doczekała się happy endu.
W dawnych czasach nawet zwykłe przeziębienie mogło zabić człowieka i tak też się stało pewnej dziewczynie, którą Acnologia darzył niezwykłym uczuciem.
Wydawało mu się, że ta miłość jest największa. Trwa ponad życie i ponad umieranie. Zabrała cząstkę ich samych i nawet gdy jest już w innym świecie, kochać ich stamtąd nie przestała. Nawet gdy nadszedł czas rozstania, ich uczucie nie minęło, ale w jednym z nich zasiało się ziarno nienawiści. Tak… Acnologia zaczął nienawidzić wszystko i wszystkich, którzy nie pomogli jego ukochanej w potrzebie. Nikt się o nią nie troszczył, oprócz niego.
Tak wygląda jego historia. Nienawiść kompletnie go pochłonęła i zapomniał już co to znaczy miłość. Na pewno gdzieś w jego wnętrzu nadal istniała ta cząstka, ale najwidoczniej została ona uśpiona i zbudzić ją mogła jedynie śmierć.
Ten nieokiełznany płomień nienawiści już dawno stał się zagrożeniem dla Zerefa, ale nie dla jego istnienia. Acnologia jak na złość, udaremniał jego wszelkie próby samobójstwa, lecz miał w tu swój ukryty cel. Wierzył, ten może przywrócić mu ukochaną. Niestety, nie mógł dopuścić do siebie myśli, że tego Czarny mag nie potrafił. Dla niego także istniały rzeczy niemożliwe. Jego młodszy brat był etheriusem, więc to co innego, a z resztą czemu miałby pomagać takiemu osobnikowi? Jemu nikt nie chciał pomóc.
Zeref twierdził, że dobre uczynki zawsze wynikają tylko z egoizmu. Zdarzają się postępki całkowicie anonimowe i bez nadziei na zapłatę, ale przeważnie ofiarodawca nie czuje się zadowolony, jeżeli sam nie może zobaczyć skutków swojego postępowania; dopóki nie przekona się jaki szczęśliwy i wdzięczny jest ten, któremu pomógł. Większość dobrych uczynków to postępowanie egoistyczne, bo chcemy czuć się szlachetni i bardziej wartościowi.
Starszy z braci, jednak nie pozostawał wcieleniem okrucieństwa. Był jak sympatyczny diabeł, bo zło lubiło robić dobre wrażenie.
Z tą myślą uśmiechnął się delikatnie, jak i tajemniczo, a następnie ruszył przed siebie. Doskonale wiedział, gdzie może ukrywać się Smoczy Zabójca. Było to górzyste miejsce, dobrze ukryte przed wzrokiem wścibskich, a także dobre z tego względu, że mógł z niego spokojnie obserwować świat, a także spokojnie wzlatywać w przestrzeń powietrzną.
Mając nieskończoność ilość czasu, po raz pierwszy poczuł, że musi się spieszyć. Po raz pierwszy użył teleportacji i w mig znalazł się na miejscu. Jak zawsze panował tam dziki, nieokiełznany nie ład, który nie bardzo podobał się Zerefowi. Niepokojąca atmosfera działała na niego tak samo jak właściciel tego miejsca. Acnologii nie było, ale czuł, że już niedługo znów zawita w tym miejscu, a wtedy będzie musiał z nim skończyć raz na zawsze. Nie chciał przecież, by ten znów popsuł mu plany względem siebie.
Tymczasem w dawnym akademiku Czarnego maga, E.N.D. niespodziewanie zaczął się wybudzać szybciej niż ktokolwiek, by się spodziewał. Uśmiechnął się psychopatycznie i rzekł:
– Dam Ci wolne pole do popisu, ale w odpowiednim czasie ja wkroczę do akcji i wtedy się zabawię, a na razie… niech przedstawienie się zacznie!


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 55 "Koniec Acnologii?"

18 komentarzy:

  1. Ohayou! Jestem tu nowa, a już bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Świetne przejścia w fabule, wszystko idealnie się ze sobą łączy. Miłość pomiędzy Natsu i Lucy też jest wspaniale opisana. Mam tylko nadzieję, że pomimo bieżących wydarzeń będzie happy end. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nową czytelniczkę <3 Bardzo miło, że dałaś o sobie znać. ^^
      Cieszę się, że prowadząc to opowiadanie, niczego nie sknopściłam.
      Możesz być także spokojna co do happy endu, bo ja dramaty uwielbiam, ale nie przesadzajmy ;)
      Dziękuję jeszcze raz ^^

      Usuń
  2. Łotłotłotłot o,o
    Mam totalny Mindfuck po tym rozdziale.
    NATSIASTY PORWANY - okej.
    LUSIASTA SIĘ UJAWNIA - okej.
    POJAWIA SIĘ ZEREF - no spoko.
    WYBUDZA SIĘ E.N.D - nie spoko! Lucynka miała jeszcze różowego ocalić. Matko ale tu się dzieje, łolaboga q_q
    Itachi: Łykaj *wsypuje pudełko uspokajających tabletek do jej gardła*

    Hik* A więc ten no. ROZDZIAŁ MEGA, AŻ CHCE SIĘ JUŻ CZYTAĆ NASTĘPNY KTÓREGO JAK NA RAZIE NIE MA </3 HEART BROKEN I TE SPRAWY.
    Przesyłam tony weny i Pozdrawiam!
    Uchiha Hinata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och <3 Uwielbiam czytać takie komentarze :D Banan mi z twarzy nie schodzi ^^ Dziękuję bardzo :D Następny pojawi się za tydzień ^^

      Usuń
  3. Tyle pytan... Naprawde ciezko przewidziec co nastapi pozniej. Rozdzial oczywiscie na wysokim poziomie. Czekam na next i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wysokim poziomie? Whoa :D Z takim określeniem nie miałam przyjemności się tu spotkać. :D Dziękuję bardzo ^^

      Usuń
  4. Mnie najbardziej ciekawi kto był ukochaną Acnologi i czy się ta postać albo jej wcielenie pojawi w opowiadaniu... Bo trochę szkoda mi Acnologi ;(
    Pojawiło się mnóstwo pytań, a tak mało odpowiedzi :(
    A co się stalo z Suta i jego siostrą? Bo tak jakby są, a tak jakby ich nie ma. Ja ich bardzo lubie. Tak samo Sarę :D
    Czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały, a szczególnie na spotkaniu Natsu/E.N.D z Lucy :3
    Pozdrawiam i ślę dużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast kto był powinno być kim była :S Wybacz jeśli znajdziesz jeszcze jakieś błędy ;)

      Usuń
    2. Przykro mi, ale ukochana Acnologi się nie pojawi, a przynajmniej jak na razie... może w przyszłości coś z nią wykombinuję... Może one-shot? :D Nie planowałam poświęcić dla niej czasu, ale czemu nie. Suta i Tommy jeszcze się pojawią, Sara również dostanie ode mnie rozdział jej poświęcony. Ryu również musi się pojawić! XD Kolejny rozdział nasunie kolejne wątk, lecz potem szykujcie się na filery Buhahaha *złowieszczy śmiech* -> Planuję poświęcić kilka rozdziałów dla pobocznych bohaterów, ale to też nie jest pewne. Może zrobię z nich one-shoty? Kto wie? :P Jeszcze się pomyśli. Dziękuję bardzo za komentarz i doceniam to, że kierujecie do mnie pytania z wątpliwościami czy same sugestie ^^
      Dziękuję i pozdrawiam ^^

      Usuń
    3. ,,Fillery" albo one shoty to dobra myśl, bo chętnir bym przeczytała rozdziały poświęcone wprowadzonym przez ciebie bohaterom. ^.^ A z historii Acnologi i jego ukochanej to musi coś powstać :D Ale ja do niczego nie zmuszam XD

      Usuń
  5. Bardzo fajny rozdział. E.N.D. się przebudził, będzie ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie ciekawie, a przynajmniej ja tak myślę. Dziękuję :D

      Usuń
  6. Obudził się nasz mały "diabolo":D Pewnie nawet Zeref będzie zdziwiony jak go zobaczy. Co jak co, ale chłopak też ma smutną przeszłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze nie masz tu czegoś takiego pięknego jak zakładka spam? Bo bym Cię zaprosiła do siebie na bloga, a nie chciałam Ci tutaj spamić :P

      Czekam na nowy rozdział i pozdrawiam :D

      Ale, że nie widzę wrzucę tu:
      http://fairy-tail-fan-fick.blogspot.dk/

      Usuń
    2. Zeref ma świadomość, że E.N.D. się wybudza, bo te przecież jego wina. :-) Zakładki SPAM nie ma, bo ja jak na razie nie czytam blogów. Chcę nadrobić parę swoich książek, ale dziękuję za zaproszenie. Nie obiecuję, że będę czytać, ale zajrzeć mogę ;)
      Dziękuję :-D

      Usuń
    3. No ma świadomość ma, ale nie spodziewał sie chłopak, że tak szybko :P W porządku nie nalegam. Jak będziesz miała ochotę i czas :P

      Usuń
  7. Łoho, takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam, ale wyszedł Ci on na mega plusa :) Przebudzenie E.N.D.'a i jeszcze w dodatku wyczytałam, że Acnologia miał kobietę o.O to kompletnie mnie zaskoczyło, trochę mi szkoda tego czarnego smoczka, ale z drugiej strony sam jest sobie winien :) Wenki kochana, wszystkiego dobrego, a ja lecę do następnego :* (chyba mi się zrymowało >.< tak? nie? nieważne xD)

    OdpowiedzUsuń