Po letnim słońcu, które rano zapowiadało udany dzień, nie zostało ani śladu. Ciemne chmury wyglądające wrogo, świadczyły o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Burza zbliżała się wielkimi krokami, bo zerwał się dość silny wiatr, a w oddali można było usłyszeć pierwsze grzmoty.
Zza krzaków,
wyłaniająca się postać budziła grozę we wszystkich osobach, które aktualnie
przebywały na polanie. Na szczęście, trening nie osłabił ich, ale mimo wszystko
mieli świadomość, że nie są gotowi na starcie. Przegrają ten pojedynek.
Mimo ich
zszokowanych czy przerażonych min, czarny mag miał wypisany na twarzy stoicki
spokój, ba! Nawet delikatnie, ale tajemniczo się uśmiechał.
– Witaj Natsu –
rzekł po długiej, niepokojącej ciszy.
– Czego chcesz? –
warknął w odpowiedzi różowowłosy, bez krzty współczucia. Starał się nie
okazywać strachu, ale nawet on był zaskoczony jego niespodziewaną wizytą. Po co
tu przybył?
– Witaj Gwiezdna
Smocza Zabójczyni – zignorował jego pytanie i spojrzał na zdezorientowaną twarz
„białowłosej”. – Przyszedłem porozmawiać, więc nie macie się czego obawiać –
odparł spokojnie, przechodząc wzrokiem po całym towarzystwie, aż wreszcie jego
oczy zatrzymały się na „złotych” tęczówkach „Culy”.
Nagle Heartfilie
przeszedł dreszcz, a potem złapał ją niesamowicie silny ból. Chwyciła się
gwałtownie za swą głowę i głośno jęknęła. Dragneel od razu znalazł się przy
niej, wypytując co się dzieje, ale ta nie była w stanie odpowiedzieć. Nie mogąc
już się utrzymać na nogach, padła na trawę nadal słysząc tylko i wyłącznie
świst. W końcu zemdlała.
Otworzyła gwałtownie oczy i nerwowo się rozejrzała.
Znajdowała się na pustyni, a dokładnie niedaleko jakiegoś kanionu. Czerwone
niebo, czerwony piach, czerwona pustynia. Wszystko wyglądało jakby zostało
pokryte krwią i tylko przybrały wybrane przez kogoś kształty. Nie rozpoznawała
okolicy, a nie mając pojęcia gdzie jest i gdzie są jej przyjaciele, zaczęła
panikować. Nie miała świadomości, że to tylko wizja. Tuż przed nią pojawiła się
jednak dobrze znana osoba.
– Zeref! – warknęła, zaskoczona swą odwagą. Przed
swoją przemianą, nie odważyłaby się na ten krok, a teraz bez problemu to
wypowiedziała, w końcu stała przed najniebezpieczniejszą osobą na świecie.
– Witaj, Lucy Heartfilio – posłał jej w odpowiedzi delikatny
uśmiech, ale ta nawet nie ważyła się drgnąć czy nawet mrugnąć. Wstrzymała
oddech, mając nadzieję, że to pomoże się jej uspokoić, ale tylko bardziej
zwiększyło jej nerwy. – Na początku powiem, że to nie jest sen. Nie chciałem po
prostu, by ktokolwiek nam się wtrącał. Dobra robota, dziękuję Ci za opiekę nad
Natsu – rzekł i nie pozwalając dziewczynie dojść do głosu, kontynuował dalej: –
Widziałem twoje moce. Muszę przyznać, że poradziłaś sobie lepiej niż
przypuszczałem.
Dziewczyna, która pojęła, że w tym „śnie” jej
przebranie zniknęło, zrozumiała także co Zeref ma na myśli. Przypomniało jej
się, jak to po raz pierwszy użyła zapomnianej magii w Chandler – dzięki temu
aktywowała swe teraźniejsze moce.
– Jesteś dla mnie teraz dużym wyzwaniem, dlatego chyba
będę zmuszony poprosić o pomoc swą drugą połówkę – westchnął, na co blondynka
otworzyła szerzej oczy.
– Co masz na myśli?! – wrzasnęła podenerwowana.
Słyszała od Natsu, że jego i Zerefa łączy dziwna więź. Czarny Mag jest
przekonany, że tylko jej ukochany może go zabić, więc jeśli okaże się, że tą
drugą połową jest on to…
– Nie wiedziałaś? – prychnął udając zaskoczenie. – On
i ja jesteśmy częściami jednej całości – wyjaśnił, a wymawiając to na jego
twarzy pojawiał się złośliwy uśmieszek. Wyglądało to jakby chciał rozwścieczyć
blondynkę i chyba mu się to udało.
– Nie – szepnęła, chwytając się za głowę. Czuła, że łzy
powoli zbierają się w jej oczach mimo, że starała się ich nie ukazywać. – NIE!
– wrzasnęła i ruszyła na Zerefa, chcąc go zaatakować swoją magią.
Niestety, ale gdy już prawie go uderzyła, ten nagle
rozpłynął się w powietrzu.
– Myślisz, że tak łatwo mnie pokonasz? Tu nie masz
szans, ponieważ to ja stworzyłem ten świat i to ja nim rządzę. Mógłbym bez
problemu Cię tu uwięzić na zawsze, ale wtedy byłoby nudno – pojawił się kilka
metrów tuż za nią.
Ta odwróciła się gwałtownie, lecz już nikogo nie
zastała. Rzeczywistość, która ją otaczała zaczęła się rozpływać i za chwilę się
przebudziła.
Lucy była
przekonana, że nie była przytomna z dobre półgodziny, ale gdy otworzyła oczy i ujrzała
twarze swych przyjaciół, a także ich pozycje, zrozumiała, że nie minęła nawet
minuta od jej nagłego upadku.
– Culy, wszystko
dobrze? – zapytała zmartwiona Sara, która natychmiast pojawiła się tuż obok
niej. Nie zdziwiła ją, nagła troska Natsu o dziewczynę, ale pozostałych
towarzyszy owszem.
– Chyba tak – powiedziała,
chcąc się otrząsnąć. Skierowała wzrok na nadal uśmiechniętego Zerefa i posłała
mu groźne spojrzenie.
Nie zareagował.
Natsu widząc, że
jego ukochanej nic nie jest, odetchnął z ulgą, po czym przeniósł wzrok na
wroga. Wstał i przygotował się do obrony. Miał świadomość, że teraz nie będzie
w stanie go pokonać, ale i tak teraz nawet o tym nie myślał. Musiał chronić
Lucy.
– Odejdź stąd –
różowowłosy zwrócił się do czarnego maga, ale ten ani myślał spełnić jego
prośbę. Nadal stał nieruchomo, w tym samym miejscu, z kamienną twarzą. – Powiedziałem WYNOCHA! – wrzasnął i zbliżył
się do niego, a przez to oddalił się znacznie od przyjaciół. Był poza ich
zasięgiem.
– Natsu, nie rób
tego – odezwała się Lucy. – On właśnie na to liczy – ostrzegła go, a ten
posłuchał. Stanął, lecz nadal wpatrywał się w Zerefa. Tym razem to on wykonał
krok w przód.
Wszyscy
zareagowali natychmiastowo. Stanęli w pozycji obronnej, gotowi w każdej chwili
zaatakować, ale czarnowłosy nie przejął się zbytnio. Zrobił drugi krok i dodał:
– Nie jesteście
gotowi, by ze mną walczyć. Z łatwością mógłbym was zabić, nawet bez mrugnięcia
okiem. Chcę w końcu zginąć, dlatego wy musicie solidnie ćwiczyć, by to
osiągnąć.
– Po co tu
przyszedłeś? – zapytała niepewnie Levy. Starała się okiełznać strach, ale nie potrafiła
normalnie wypowiedzieć słów.
– Lucy wie po co –
ponownie się uśmiechnął i spojrzał prosto w oczy różowowłosego.
Zdanie
wypowiedziane przez Zerefa mocno zdziwiło, a wręcz zszokowało pozostałych.
Zastanawiające było skąd, nieobecna Lucy miałaby wiedzieć to od Zerefa? Czyżby
współpracowali? – takie pytanie rodziło się w głowach niczego nieświadomych
towarzyszy dziewczyny. Ona bezradna nie mogła nic na to poradzić.
Czarnowłosy ze
stoickim spokojem, zaczął zmierzać w stronę Natsu.
Tuż po padnięciu tych
słów, „białowłosa” zrozumiała co ich przeciwnik miał na myśli. Poderwała się
gwałtownie, przez co zakręciło jej się w głowie, ale nie zważając na to
próbowała dosięgnąć ukochanego.
– UCIEKAJ! –
krzyknęła, lecz na nic to się zdało. Nim chłopak zdążył zareagować, wróg
znalazł się tuż obok niego i uderzył go z całej siły w brzuch.
Natsu zachwiał się
i upadł na kolana. Poczuł się oszołomiony i zaskoczony szybkością Zerefa, ale
mógł się tego po nim spodziewać. Otrząsnął się i odskoczył kilka metrów do tyłu,
na bezpieczną odległość.
Zeref uśmiechnął
się i posłał „Culy” znaczące spojrzenie, chcąc dać jej jasno do zrozumienia, co
planuje. Dziewczyna mu nie zagrażała, więc bez przeszkód mógł wziąć to po co tu
przybył, albo raczej po kogo.
Heartfilia
podpierając się na łokciach, spróbowała wstać i chwiejnie podeszła parę kroków
w przód. Na szczęście po chwili wzięła się w garść i już znacznie pewniej mogła
kroczyć. Nie udało jej się zajść daleko, bo jej nierozważny chłopak ruszył
wściekle na przeciwnika. Historia się powtórzyła. Zeref zniknął pojawiając się
w innym miejscy, a Natsu znów został powalony.
– NATSU UCIEKAJ! –
wrzasnęła panicznie, próbując jak najszybciej znaleźć się przy ukochanym.
Podbiegła do
niego, widząc, że Zeref również zbliża się do niego. Wyciągnęła jedną rękę
przed siebie, chcąc go chwycić, ale jedynie co dosięgła to łuskowaty szalik,
który zsunął mu się z szyi.
Przegrała.
Zeref był
pierwszy. Zabrał go.
Przerażone oczy
zebranych wpatrywały się w miejsce, w którym przed chwilą stała dwójka osób.
Przyjaciel i wróg, lecz teraz została po nich jedynie kałuża. Nawet nie
zorientowali się kiedy niebo zaczęło łkać…zupełnie jak ich „nowa” przyjaciółka.
„Culy” wyła
niemiłosiernie i głośno. Widać było, że nie zamierza przestać. Mimo tak smutnej
chwili, Levy nadal była pełna podejrzeń co do dziewczyny, ale widząc jak ta
zrzuca swój szalik, a zakłada ten Natsu, zrobiło jej się przykro. Nie ufała tej
nowej, ale serca z kamienia nie miała. Podeszła powoli do „białowłosej” i
uklękła przy niej, kładąc swą dłoń na jej ramieniu. „Białowłosa” wyrwała się z
transu, a gdy napotkała wzrok swej przyjaciółki… zrozumiała, że czas przestać
ich okłamywać.
– Przepraszam –
szepnęła i wybuchła kolejnym, niepohamowanym szlochem.
Zechciała znów
wrócić do swej postaci i tak też się stało. Białe niczym śnieg włosy, na powrót
odzyskały słoneczną barwę, a złote tęczówki wróciły do czekoladowego brązu.
Takie dwie niepozorne zmiany, a jednak nikt jej nie rozpoznał, oprócz jej
ukochanego.
– Przepraszam, że
was okłamałam – rzekła tym razem głośniej, by każdy mógł ją usłyszeć. Odwróciła
się i spojrzała na każdego załzawionymi oczami, licząc, że Ci jej wybaczą,
chociaż dopuszczała do siebie myśl, że tego nie zrobią.
Jej przyjaciele
przeżyli kolejny szok, ale związku z obecną sytuacją powstrzymali się od
jakichkolwiek pytań. Zapłakany Happy podleciał do blondynki i wtulił się w nią.
– Nie masz za co –
odezwała się Levy – chociaż gdyby nie to co się przed chwilą stało, bym Ci
wygłosiła niezły wykład – uśmiechnęła się krzywo.
Zdecydowali się
opuścić to przygnębiające miejsce i wrócić do gildii, by przekazać smutną
nowinę.
Na miejscu, tak
jak się spodziewali, reszta członków również się załamała i była gotów od razu
wyruszyć na poszukiwania, co z kolei byłoby nierozważnym pomysłem. Zeref był
potężny, a oni nadal zbyt słabi, by go pokonać. Nawet załamana Lucy miała tego
świadomość. Od razu po powrocie przeprosiła wszystkich za swe kłamstwo i
wyjawiła wszystkim prawdę, zaczynając na użyciu niebezpiecznego zaklęcia w
Chandler, a kończąc na dzisiejszym zdarzeniu. Wyjaśniła wszystko i to
dosłownie. Opisała całą swą podróż po niewielkiej części Fiore. Poznanie Sary i
bliźniaków z doliny Noel i zdobycie (dzięki nim) nowych umiejętności, również w
to wchodziło.
Po wszystkim,
poczuła niemałą ulgę. Spowiedź miała zaliczoną, wyjawiła swe grzechy, a także
otrzymała od swych przyjaciół rozgrzeszenie, więc mogła spokojnie odetchnąć z
ulgą, a przynajmniej częściowo. Nadal pozostawało tajemnicą zniknięcie Natsu.
Nasuwało się tu pytanie: Co Zeref chciał osiągnąć przez to porwanie?
☆☆☆
W nieznanym
nikomu, a także niezamieszkanym miejscu, Zeref wylądował usatysfakcjonowany ze
swego pierwszego i ostatniego polowania. Następne walki traktował jako swój
pogrzeb, ale żeby była jasność… chciał umrzeć z klasą, a nie przez jakiś
słabeuszy, dlatego Natsu będzie dla nich testem, a zarazem przeszkodą.
Zastanawiał się czy temu podołają.
– Cóż… to będzie
interesujące doświadczenie – uśmiechnął się pod nosem, doglądając śpiącego w
jednym z pokoi, brata. – Już niedługo ukażesz swą ukrytą, choć nie jestem do
końca pewien czy prawdziwą naturę Natsu – rzekł do niego, pomimo tego, że ten i
tak, by go nie usłyszał.
Znajdowali się w
dość odległym miejscu od Magnolii, czy też jakiejkolwiek współczesnej
cywilizacji. Miejsce to było zapomniane, a Ci którzy jednak zachowali cząstkę
wspomnień o tym miejscu, chociaż nie wiadomo czy jeszcze żyli, traktowali je
jako przeklętą ziemie.
– Niewiele się
zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Cóż… – przerwał rozglądając się po placu. –
Może pokazali więcej kości – tu miał na myśli trupy dawnych ludzi, chociaż
niektórzy zdążyli się już obrócić w pył.
Tak, to była jego
dawna uczelnia: Mildian Magic Academy. To tu chciał spełniać swe marzenia,
plany, cele, a także pokazać światu osiągnięcia i prowadzić dalsze badania
związku z życiem i śmiercią.
Posmutniał.
Nauczyciele
ostrzegali go, że to zbyt ryzykowny i niebezpieczny temat, który nie wiadomo
gdzie go poniesie. Zeref zaryzykował i do dziś odczuwa temu skutki. Nienawidzi
siebie za to, ale niestety nawet gdyby chciał to nie ma mocy, by cofnąć czas.
On nie, ale inna istota tak. Nie zamierzał, jednak cofać tego co się stało.
Chciał umrzeć i tyle.
Przez resztę
słonecznego (w tym miejscu) dnia, spacerował, wspominając czasy swego
dzieciństwa. Snuł się po kolejnych zakamarkach, lecz widząc te zaniedbane
pokoje, ogrody, sale lekcyjne czy bibliotekę… czuł się przygnębiony. Mimo
wszystko on także był kiedyś człowiekiem. Jak każdy się śmiał, płakał, bawił,
uczył, czuł, a teraz? Towarzyszyła pustka. Przez pewien okres czasu czuł nawet
miłość… którą potem zabił. Ponownie stał się bezwzględny.
Gdy słońce chyliło
się ku zachodowi, z powrotem wrócił do pomieszczenia, w którym przebywał jego
młodszy braciszek. Ten nadal „słodko” spał, śniąc nie wiadomo o czym. Zeref
usiadł przy nim i obserwował jego ruch klatki piersiowej.
Oddychał, ale nie
tak jak on.
Starszy z braci
starał się jak najmniej powietrza „połykać”. Chciał się udusić, chociaż
wiedział, że tak się niestanie, ale już przyzwyczaił się do takiego
postępowania.
Zapadł zmrok, więc
i tu zrobiło się ciemno. Zerefowi to nie przeszkadzało. Po jakimś czasie
księżyc pozwolił mu ujrzeć w innym świetle twarz śpiącego, lecz to wcale nie
uspokoiło jego myśli, a wręcz przeciwnie. Przypomniał mu się ten straszny
wypadek, przez który stracił swą rodzinę.
Matka, ojciec i
brat, którego potem, dzięki swym badaniom, ożywił.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 54 "Dobro i zło"
Kocham takie dramaty z nutą grozy!
OdpowiedzUsuń*oddaje pokłony* Mój boże, Natsuki jesteś moim Bogiem! *u*
Ten dramat, Luśka w końcu się ujawniła (chociaż, nadal nie kminię po jakie licho tego nie zrobiła wcześniej), i porwanie Natsu.
O cholerka.
NARESZCIE NATSU W OPAŁACH A LUCYNA MUSI GO RATOWAĆ!
No nic, tylko otworzyć Picolo i bawić się do białego rana!
Itachi: Jutro masz trening, więc ani mi się waż!
H-HAI Q_____Q
Więc, bez zbędnego pitolenia życzę DUŻO WENY, POZDRAWIAM I NORMALNIE ŚWIĄTYNIE BUDUJĘ!
Ave Natsuki,
~Uchiha Hinata
Zostałam Bogiem! Jej! Jak fajnie ^^
UsuńDziękuję bardzo :D Uwielbiam komentarze od czytelników, bo albo krytyka Ci pomaga albo masz banana na twarzy jak czytasz pochwałę :D
Dzięki ^^
Pozdrawiam i mocno ściskam <3
Nie no rozdzial BOMBA! Nie spodziewalam sie tego, ze Zeref ma zamiar porwac Natsu. No i w koncu Lucy sie przyznala czekalam na to. No zycze weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRozdział bomba? Cóż ja nie dżihadysta, ale dziękuję XD
UsuńBędę szczera, nie lubię dramatów
OdpowiedzUsuńTen jednak Ci się udał. Emocje jakie towarzyszyły mi czytaniu tego były naprawdę różne, myślałam, że zawału dostanę.Mam nadzieję na kolejny wspaniały rozdział.Pewnie wiele osób już Ci to pisało, ale jesteś na serio świetna :) :)
Ja uwielbiam dramaty <3 Bardzo się cieszę, że Cię nie zawiodłam.
UsuńJeśli chodzi o moje umiejętności to wyćwiczyłam je przez te dwa lata odkąd istnieje ten blog. Trening czyni mistrza :D
Dziękuję bardzo ^^
I to jeszcze jak podobało ten rozdział jest boski czekam z niecierpliwością na następne rozdziały. Co z tego że jest groza w każdym opowiadaniu musi byc. Pozdrawiam i przesyłam ci mnóstwo weny
OdpowiedzUsuńGroza ma być, ale to nie znaczy, że nie doczekacie się Happy Endu :D
UsuńDziękuję bardzo :*
Oczywiście, że się podobało! Jak możesz w to wątpić? :D
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej Lucy się przyznała kim jest :)
Natsu porwany, a Lucy musi go uratować! To moje klimaty *.* bo w końcu Lucy jest silniejsza, a nie słabe chucherko ^^
Na 100% będe czekać na nowy rozdział i to z wielką niecierpliwością
Pozdrawiam i śle wenę ;3
Czemu wszyscy myślą, że ona go uratuje? A może sam się uwolni? Xd co ja gadam, przecież to oczywiste, że sam nie da rady uciec xd mimo wszystko bardzo dziękuję za opinie, komentarz i Wenę <3 ta mi się bardzo przyda :)
UsuńRozdział jest genialny.
OdpowiedzUsuńZapowiada się coraz ciekawiej...
Natsu został schwytany przez Zerefa, ciekawi mnie jak zamierza przesunąć go na swoją stronę oraz co teraz bedzie z nim.
Ciekawi mnie również czy Lucy powie reszcie co ją łaczy z Natsu oraz co postanowią dokładnie zrobić.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next
Dziękuję ^^Co będzie się działo z Natsu to dowiesz się w nastepnym rozdziale. :)
UsuńJeszcze raz bardzo dziękuję :*
NO OK trafiłam już dawno na tego oto bloga ale dopiero kilka dni temu wzięłam się za czytanie i tak..., piszę właśnie mój pierwszy tu komentarz :D Podoba mi się to co czytam, ooj Księżycowi bardzo się podoba. Liczę, że kolejny rozdział szybko się pojawi, gdyż nie mam ostatnio co czytać.
OdpowiedzUsuńChciałam Cię pochwalić, kochana za jedną rzecz szczególnie, otóż bardzo ładnie rozwijasz akcję. Nie za szybko nie za wolno.. Akcja toczy się wręcz w idealnym tempie. Brawo! Życzę weny, oby każdy kolejny rozdział był równie dobry. To tyle ode mnie na razie. Do usłyszenia.. :D
Moonlight ( lub Księżyc, jak kto woki :* )
Och bardzo dziękuję, a przy okazji witam nową czytelniczkę ^^
UsuńNaprawdę czuję ulgę, gdy mam świadomość, że wszystko piszę dobrze i utrzymuje to w dobrym tempie i nastroju :)
Rozdział niestety pojawi się dopiero za dwa tygodnie, a to dlatego, że prowadzę jeszcze jednego bloga.
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam ^^
~Natsuki ( Oliwia lub Tsuki, jak kto woli :D )
Yyyy... Chciałam skomentować, ale teraz się tak zastanawiam, czy to ma sens. Bo tak właściwie mam tylko dwie uwagi. Ale dobra, najwyżej będziesz miała więcej komentarzy :)
OdpowiedzUsuńOstrzegam, że chociaż o blogu słuszałam i czasami odwiedzałam, to nigdy go nie przeczytałam. A w każdym razie nie do końca, bo to tylko pojedyncze rozdziały były. JEDNAK! Podoba mi się twój styl i to, jak rozwijasz akcję, budujesz napięcie i takie tam. To ta pierwsza rzecz, o której chciałam wspomnieć. Druga, niestety, nie jest taka miła.
Zapis dialogów, z tego co widziałam, jest okay. Lecz zawsze jest jakieś „ale” i tutaj jest to interpunkcja. Wybacz, naprawdę nie jestem hejterem ani kimś, kto chce, żebyś popadła w deprechę. Ale, dziewczyno, te błędy mnie raziły po oczach. Przecinki są czasami w nieprawidłowym miejscu. Weźmy takie zdanie :
„Tuż po padnięciu tych słów, „białowłosa“ zrozumiała co ich przeciwnik miał na myśli”. Dałaś przecinek przed białowłosa. Dlaczego? Przecież „padnięciu“ to rzeczownik. Za to przed co już tego przecinka brakuje, a powinien rozdzielać dwa orzeczenia. Takich błędów jest całkiem sporo. Radzę poprosić betę o pomoc albo samemu dokładnie zapoznać się z zasadami.
Po trzecie (czyli jednak jest jakieś trzecie xD), często określasz postaci po kolorze ich włosów. To nie błąd, ale po napisaniu pięćdziesięciukilku rozdziałów już raczej powinnać tego unikać. Nazwisko, imię, coś innego, ale nie „czarnowłosy“ lub „brązowooka“.
Mam nadzieję, że nie czujesz się przybita. I nie masz do mnie wyrzutu, że komentuję, chociaż nie znam historii.
Z góry przepraszam i pozdrawiam.
Mam być obrażona? No coś ty :) Cieszę się gdy ktoś pomaga mi dostrzec błędy, na których nie skupiam się aż tak podczas sprawdzania. Z interpunkcją i tak jest coraz lepiej niż było, ale poprawię się bardziej. Określenie postaci również zmienię, bo może faktycznie za dużo tych kolorów :)
UsuńDziękuję za rady, opinie, komentarz i naprawdę nie masz za co przepraszać.
Pozdrawiam ^^
Cześć, Jeszcze nie wyczytałam wszystkich rozdziałów ( tylko prolog ) xD Ale powiem, że już mi opowiadanie przypadło do gustu ;) i wreszcie widzę więcej blogów co nie są zawieszone huraj! * ostatnio mnie przytłaczało jak dużo ludzi zaczynało , a potem nagle pum i zostawiali mnie z depresja braku końca historii (tak kocham czytać od deski do deski takie zboczenie)* więc życze wytrwałości i czytam dalej ;)!
OdpowiedzUsuńWitam nową czytelniczkę i szczerze dziękuję za komentarz ^^ Przynajmniej wiem, że ktoś to czyta ;)
UsuńBlog miał kilka przerw, ale trwały one maksymalnie miesiąc. Sama również nie lubiłam jak inni autorzy tak robili, dlatego ja nie chciałam do tego dopuścić ;)
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam ^^
No coś co mi się mega podoba :D Nie ma tak, że to Lucynkę wszyscy porywają, teraz to Lucy musi ratować seksowną dupcię naszemu ukochanemu wiśniowowłosemu chłopakowi, i dobrze! Wiem, że ta dziewczyna jest silna, więc z pewnością da sobie radę :) Lecę czytać co będzie dalej, bo się napaliłam :D
OdpowiedzUsuńNie lubię jak ludzie robią z dziewczyn takie sieroty, chociaż wiadomo, że czasem muszą takie być XD Wrażliwość u dziewczyny jest bardzo ważna, a nasza Lucynka płacze tylko w nocy, dzięki bezsilności.
UsuńDziękuję za komentarz ^^