Minęły dwa dni
odkąd opuściła Magnolie, jednak w tym czasie zdołała przemierzyć niemożliwą do
przebycia w tym odcinku czasu drogę. Towarzyszące jej duchy miały świadomość w
jakiej znajdują się sytuacji i te chwile, które z nimi teraz spędzała mogły być
ich ostatnimi. Jeżeli straci możliwość przyzywania duchów to już nigdy nie
będzie mogła ich ujrzeć. Na razie nie dopuszczała do siebie tej myśli, jednak
miała świadomość, że to wcześniej czy później nastąpi.
Wracając do tematu
podróży to wyglądało, że zbliżała się do Hargeonu, portowego miasta na południu
Fiore. Zamierzała tam się zatrzymać i chwilę odpocząć, gdyż nie zamierzała non
stop z wystawionym językiem pędzić przed siebie. Chciała też mieć w pewnym
sensie przyjemność z podróży. W końcu kiedy mieszkała jeszcze w Chandler
planowała wielką podróż przez całe Fiore i jeszcze dalej. To było jej marzenie
i chciała je po części spełnić.
Znów towarzyszący
jej Loki zaprosił blondynkę do jednej z knajpek i postawił obiad. Z uśmiechem
na twarzy przyglądał się jak Lucy z chęcią zjada naleśniki przygotowane przez
tutejszych kucharzy, choć nie byli zbyt zadowoleni z zamówienia. Osobiście by
woleli, aby ich klienci zamawiali świeże rybki, jednak jak mawiało ich hasło
„Nasz klient, nasz pan”. Nie kwestionowali zamówień swych klientów.
– Jak Ci smakuje,
Lucy? – zapytał rudowłosy, a dziewczyna odparła z pełną buzią, że jest
wyśmienite. – Możesz mi powiedzieć czego dokładnie szukasz? – zmienił temat, a
na jego twarzy od razu pojawiło się zaniepokojenie. Nie chciał rozstawać się z
blondynką i starał się razem z nią znaleźć rozwiązanie ich problemu.
– Szukam kogoś, a
głównie jakiegoś smoczego zabójcy, który będzie mnie trenować. Nie chciałam,
jednak prosić o to ludzi z gildii czy też z Sabertooth. Musi to być nieznana
osoba, która nikomu nic nie wygada – wytłumaczyła przyjacielowi tuż po
zakończeniu posiłku.
Niespodziewanie
Leo uśmiechnął się tajemniczo, co zdziwiło Lucy, więc od razu jej wyjaśnił:
– Dobrze, że się
udaliśmy do Hargeonu – oznajmił. – Wstyd się do tego przyznać, jednak tak się
składa, że mieszkała tu moja była dziewczyna i mam nadzieje, że nadal mieszka.
– Powiedz co twoja
była ma z tym wszystkim wspólnego? – jęknęła ze zrezygnowaniem.
– Dużo! Otóż ona
jest smoczym zabójcą i myślę, że… – na same słowo „smoczy zabójca” dziewczyna
zareagowała natychmiast:
– Może mi pomóc?!
– zapytała z przejęciem.
– Właśnie to
chciałem powiedzieć. Jeśli się z nią dogadamy to nie powinna odmówić.
– To w takim razie
w drogę! – zawołała entuzjastycznie Lucy i ciągnąc Lokiego za rękaw wyszli
pospiesznie z knajpy, zostawiając oczywiście zapłatę za jedzenie.
☆☆☆
Trójka magów po
rozmowie z przyjaciółmi z Sabertooth postanowiła od razu udać się do ziemnego
smoczego zabójcy i spróbować się z nim dogadać. Mieli nadzieje, że chłopak
okaże się bardzie pomocny niż zakładał przy tym Sting. Gajeel był już gotowy,
żeby zmierzyć się z Ryu, jednak Levy zalecała, aby na początek spróbować
spokojnie porozmawiać. Obawiała się tylko, że to nie wypali.
– Błagam Gajeel,
jak już tam dojdziemy postaraj się być miły i mniej wyrywny, dobrze? –
spojrzała na niego błagalnym wzrokiem, jednak ten poczuł się urażony jej
słowami.
– Nie wiem czego
się obawiasz. Przecież ja to nie Natsu – odparł.
– Macie podobne
charaktery, więc Cię po prostu proszę. Nie rób nic pochopnie. Ja będę
rozmawiać.
– Więcej zaufania
– powiedzieli oboje z Lily, lecz Levy zignorowała te słowa.
W głowie dokładnie
ułożyła sobie formułkę, wypowiedź i komentarze, które sprawią, że Ryu zechce z
nimi współpracować. Wołała zaufać Stingowi i być przygotowaną na najgorsze niż
mieć niemiłą niespodziankę i zostać odesłaną z kwitkiem.
Na miejsce udało im się dotrzeć dopiero
następnego dnia w południe. Noc spędzili w lesie pod namiotem, więc nie było
tragicznie. Okazało się, że Ryu mieszka w małej chatce niedaleko niewielkiego
miasteczka, z którego jak twierdził Sting, pochodził. Kulturalnie zapukali
mając nadzieje, że zastaną smoczego zabójcę na miejscu. Nie chcieliby kolejnych
dwóch nocy zmarnować, zwłaszcza, że potrzebują jeszcze jednego dnia na powrót
do gildii.
Po chwili, drzwi
otworzył im nieznany chłopak prawdopodobnie będący w ich wieku. Czarne włosy i
czerwona koszula to były jego znaki rozpoznawcze i tu się to sprawdziło. Mieli
pewność, że przed nimi stoi ziemny smoczy zabójca.
Levy otrząsnęła się z namysłu i przywitała
się:
– Witaj, nazywam
się Levy Mcgarden, a to Gajeel Redfox i Panterlily. Jesteśmy magami z Fairy
tail. Czy mam przyjemność rozmawiać z Ryu Takeshim? – zapytała się dla
pewności.
Chłopak zmierzył
ją wzrokiem, a potem niechętnie skinął głową i zaprosił nieznajomych do środka.
Mimo, że nie wyglądał zbyt miło to podstawy savoir vivre znał. Gestem wskazał
na kanapę znajdującą się pod ścianą niewielkiego pokoiku będącego salonem, a
także sypialnią Takeshiego. Osobnymi pokojami była także niewielka kuchnia oraz
łazienka, no bo samotnemu chłopakowi po co większe mieszkanie?
– Słucham, o co
chodzi i skąd mnie znacie?
– O tobie
usłyszeliśmy od Stinga Eucliffa, mistrza gildii Sabertooth. Naszym głównym
zadaniem jest odszukać gwiezdnego smoczego zabójcy, a następnie zebranie
pozostały dragon slayerów razem. Grupa ta została powołana do przystąpienia do
walki z Zerefem, Acnologią i E.N.D.’em – wytłumaczyła niebieskowłosa, robiąc
chwilę przerwy, a potem ciągnęła dalej. – Chcemy się dowiedzieć czy wiesz coś
na temat poszukiwanej gwiezdnej smoczej zabójczyni oraz co sądzisz o planie rady
magicznej? – zapytała i liczyła na jakąś odpowiedź ze strony, jednak ten zbił całą
trójkę z tropu.
– Rada magiczna?! –
zaśmiał się niespodziewanie. – To jakaś kpina! Nie chcę mieć z tymi ludźmi nic
wspólnego! Tylko potrafią oszukiwać i wyręczać się innymi ludźmi. Wszyscy tam
są potężni, więc czemu sami nie pójdą na wojnę tylko nas tam wysyłają?! –
zdenerwował się klnąc przy okazji. Levy przestraszyła się takiego zachowania.
Nie spodziewała się spotkać tak wybuchowego człowieka.
Gajeel, który do
tej pory milczał „zdjął” zamek z ust i odparł:
– Możesz się
trochę uspokoić? My wykonujemy tylko misję. Szukamy tej dziewczyny i innych
smoczych zabójców, ale to ona jest naszym celem.
– Nie widzisz, że
jestem spokojny! – krzyknął. – Po co szukacie tej dziewczyny?
– Rada twierdzi,
że ma ona moc dorównującą Acnologii, a z pomocą reszty smoczych zabójców możemy
pokonać E.N.D’a, a nawet, jeżeli to w ogóle możliwe to Zerefa – powiedział
Gajeel.
– Dlatego łazicie
po całym Fiore i zbieracie tą całą trzodę?
– Tak – odparli
beznamiętnie.
Ryu chwilę się w
nich wpatrywał w namyśle, a następnie wybuchł niepohamowanym śmiechem. Wróżki
nie wiedziały jak się zachować, więc milczały i czekały, aż ten się uspokoi i
wyjaśni swoje zachowanie. Po jakiejś chwili to nastało.
– I wy
uwierzyliście w te bajeczki? Nie ważne co powie rada to i tak jest kłamstwem.
Oni tylko manipulują ludźmi, aby napchać sobie kieszenie i narobić innym
problemu –stwierdził.
Wyraźnie było
widać jego nienawiść do rady. Pewne było, że zapewne nie będzie chciał walczyć,
ale przecież zawsze może pomóc w odnalezieniu innych smoczych zabójców. Trzeba
go po prostu przekonać.
– Pomożesz nam? –
zapytała z nadzieją Levy.
– Jak już mówiłem…
– Ryu zamierzał znowu mówić o tym jak bardzo niesprawiedliwi są radni, jednak
Gajeela to w tej chwili nie obchodziło. Denerwowało go, że ten wyraźnie
niepokoi niebieskowłosą, a to już był powód, żeby mu dać w twarz.
Czarnowłosy wstał
i wyraźnie dał znać, żeby wyszli na dwór. Zdziwiony Ryu zamilkł i posłuchał.
Wyszli na polanę znajdującą się przed chatką Takeshiego i tam bez najmniejszego
ostrzeżenia Gajeel zaatakował ziemnego smoczego zabójcę.
– Gajeel! Co ty
robisz?! – krzyknęła zszokowana Mcgarden i westchnęła. Mogła się tego
spodziewać.
Ryu wyraźnie
zrozumiał przekaz chłopaka. Ich walka miała zdecydować o wyniku misji wróżek.
Był to coś a la zakład. Jeżeli Gajeel wygra to Takeshi pomoże w pokonaniu
Zerefa i reszty, natomiast jeśli to Redfox przegra to wtedy dadzą czarnowłosemu
święty spokój. Taki ustalili warunek. Metalowiec miał dość słuchania narzekać
Ryu i przewidział, że nie dojdą do niczego dzięki tej bezsensownej paplaninie.
Tylko walka rozwiąże sprawę.
Niebieskowłosa
trzymała na rękach Liliego i z wyraźnym niepokojem patrzyła na obu smoczych
zabójców.
– Mogłam to przewidzieć
– szepnęła.
– Nie martw się,
to tylko zwykły sparing – uspokajał ją kotek. – Przecież wiesz, że mężczyźni w
inny sposób się nie dogadają.
– I właśnie to
mnie najbardziej martwi – westchnęła.
Na samym początku
to Ryu okazał się wykonać swój pierwszy atak. Gajeel z łatwością uniknął ciosu
w miarę silnego maga. Sting ostrzegał, że jeżeli Ryu ma pod sobą ziemie to jest
niezwyciężony, więc ustalili też, że nie będą się regenerować. Kolejnym atakiem
ze strony Takeshiego było kopnięcie i nieznana kula jasnej energii. Jego przeciwnik
upadł na ziemi kompletnie nie spodziewając się tak silnego ataku. Gajeel szybko
się podniósł i zmieniając swą rękę na piłę łańcuchową ruszył na przeciwnika.
Ukształtowanie terenu było korzystne dla Gajeela, gdyż w pobliżu nie było
żadnych głazów, które Ryu na pewno mógłby użył w walce. Wąwóz był jednym z tych
miejsc, gdzie Takeshi nie miał sobie równych. Mógł walczyć z większą ilością
przeciwników, a i tak by wygrał. Mógłby spokojnie pochować ich żywcem pod
ogromnymi kamieniami, lecz tu sprawa się miała inaczej. Na równym i przykrytym
trawą terenie był trochę słabszy, ale i tak był pewien, że wygra. Ostrze
Gajeela przecięło ramię ziemnego zabójcy. Ryu syknął, ale się nie poddał. Otarł
twarz z potu i ruszył dalej.
Jakie to upierdliwe
– stwierdził w duszy, a jakby tego było mało, arsenał zaklęć miał ograniczony. Nie
było w pobliżu żadnych skał, więc nie mógł pokazać swej prawdziwej siły.
Zupełnie jakby Gajeel specjalnie się przygotował.
Ryu zakręciło się
w głowie. Przed oczami mignął mu Redfox śmiejący się szyderczo. Jednak w tym
śmiechu nie było kpiny i upokorzenia, jednak sama radość z walki. Takeshi
uśmiechnął się w duchu.
W końcu ktoś podobny do mnie – pomyślał. Dla niego walka to była czysta przyjemność,
jednak przeciwnicy, z którymi do tej pory walczył tak nie uważali. Ich celem
było tylko jak najszybsze i sprawne pokonanie swego przeciwnika. Tutaj
natomiast Gajeel specjalnie przedłużaj walkę. Możliwe, że chciał w ten sposób
przekabacić na swą stronę Ryu, jednak ten nie przejmował się tym zbytnio. Już
samo zaproponowanie walki przeciągnęło go na ich stronę. Może to skomplikowane
myślenie, jednak Takeshi tak czuł, a w tym momencie czuł, że walczy tylko ze
sobą. Walczy by nie upaść.
Przygryzł wargę i
poczuł po chwili metaliczny smak w ustach. Zaatakował ponownie swoim rykiem, a
Gajeel postanowił zrobić to samo. Ich ataki się ze sobą złączyły i spowodowały
wybuch. Oboje na chwilę zaprzestali ataków. Popatrzyli na siebie i wybuchli
śmiechem.
– Niezła walka –
odparł Gajeel i chwycił się za zranione ramię.
– Też tak uważam –
odpowiedział Ryu i sam również złapał się za zranioną rękę.
Oboje uznali, że
walka zakończy się remisem. Chcieli przecież sparingu a nie walki na śmierć i
życie. Pogratulowali sobie nawzajem i tak o to zaczęła się ich współpraca.
– Chłopcy –
westchnęła niebieskowłosa, uśmiechając się w duchu.
☆☆☆
Lucy i
towarzyszący jej Loki stali przed drzwiami dość dużego, ale pięknego domu z
niebieskimi ścianami, który zbyt dobrze przypominał ten dla lalek.
– Z balkonu byłoby
widać piękny widok na morze – zauważyła Lucy, a jej przyjaciel kiwnął
potwierdzająco głową.
Wziął głęboki
oddech i ostrożnie podszedł do drzwi, aby w nie zapukać. Po chwili czekania
drzwi otworzyła im piękna niebieskowłosa dziewczyna o czarującym spojrzeniu.
Zaskoczona wizytą rudowłosego, miała ochotę od razu zatrzasnąć drzwi, jednak
Loki w porę zablokował je nogą.
– Czego chcesz? –
warknęła na przywitanie.
– Też się cieszę,
że Cię widzę – zaśmiał się nerwowo. – Przychodzę z prośbą do ciebie. Z wielką
prośbą – rzekł poważnie. Niebieskowłosa zmierzyła go nieufnie wzrokiem, jednak
widząc nieznaną jej osóbkę chowającą się tuż za chłopakiem, westchnęła i
wpuściła go do środka razem z jego towarzyszką. Była zbyt uprzejma dla swych
znajomych, nawet jeśli chodziło tu o byłego chłopaka.
Wskazała ręką na
kanapę i udała się do kuchni, aby zaparzyć herbatę. Lucy rozejrzała się po
pomieszczeniu, które było wystrojone w morski błękit, a było urządzone w
angielskim stylu.
– Bardzo wytworne
– szepnęła Lucy w zadumie. Ona także mieszkała w dużej rezydencji, jednak
właścicielka tego domu miała o wiele lepszy gust niż jej ojciec.
Po chwili niebieskowłosa
wróciła z tacą herbaty.
– Mów zdrajco! –
zwróciła się do Lokiego. Ten odchrząknął i zaczął wyjaśniać.
– Saro na początku
chcę, abyś zapomniała o więzi, która nas kiedyś łączyła. Ja uważam, że nie
pasowaliśmy do siebie – zaczął spokojnie, lecz ta uderzyła ręką o stół
krzycząc:
– Jeżeli tak
twierdzisz to możesz od razu stąd wyjść!
– Nie wyjdę dopóki
nie pomogę mojej przyjaciółce. Chciałbym najpierw przedstawić Ci moją właścicielkę.
To jest Lucy Heartfilia – wskazał na blondynkę, która uśmiechnęła się do niej
przyjaźnie.
– Nazywam się Sara
Mizuno i co to znaczy, że to jest twoja właścicielka? – zaniepokoiła się. –
Czyżby to twoja kolejna dziewczyna?
– Nie, Loki jest
tylko moim przyjacielem – odpowiedziała blondynka i dodała, że Leo jest tak
naprawdę gwiezdnym duchem. – Przyprowadził mnie do ciebie, bo wierzy, że możesz
mi pomóc.
– A więc jesteś
magiem gwiezdnej energii? Ciekawa umiejętność. Już Cię polubiłam – uśmiechnęła
się Sara, a jej zły humor od razu się gdzieś ulotnił. Zapytała co jest powodem
ich wizyty.
Lucy wstała i
spojrzała na Sarę poważnym wzrokiem, a następnie się ukłoniła i rzekła:
– Proszę, trenuj
mnie!
☆☆☆
W Magnolii trwał
piękny i spokojny dzień, przynajmniej taki był dla większości mieszkańców. Dla
Natsu był to kolejny dość nerwowy i niespokojny dzień. Był zadowolony, że się
pogodził z Lucy, ale nie mógł bez niej wytrzymać. Tęsknił za nią. Czuł, że z
każdym dniem zaczyna świrować, ale on się po prostu o nią martwił. Chciał ją
odnaleźć i chociaż z dystansu obserwować, ale obiecał jej, że nic nie zrobi.
Walczył sam ze sobą i w pewnym momencie nie wiedział czy wygrał czy przerwał.
– Muszę prosić
Wendy o pomoc – powiedział sam do siebie.
– A w czym
potrzebujesz pomocy? – zapytał niespodziewanie Happy, o którym Natsu zupełnie zapomniał.
– To ty tu byłeś
cały czas? – zaśmiał się nerwowo Natsu, a kotek zrobił minę obrażonego.
– Jesteś okropny.
W czym potrzebujesz pomocy? – ponowił pytanie
– Zamierzam
odnaleźć Lucy – rzekł pewnie i dodał, że Wendy chcąc nie chcąc mu w tym pomoże.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 44 "Ogień vs. Woda"
Qwaaa! *u*
OdpowiedzUsuńTyle czekania na prawdę sie opłaciło.
Strasznie dobrze napisany sparing Gajeela i Ryu *uuu*
Już uwielbiam tego chłopaczka ♥
Zszokowałaś mnie totalnie, że jest jeszcze kolejna smocza zabójczyni. Sara (kolejna polubiona postać), ma na prawdę ciekawy charakterek. Taka typowa Erza, no ale bez morderczego wzroku.
W każdym razie rozdział napisany jak zawsze wspaniale i już nie mogę się doczekać następnego!
Trzymam kciuki i pozdrawiam przesyłając wenę!! *^*
O yeah! Punkt dla mnie za opis walki! Związku z tym, że nie umiem tego przedstawić w dosłowny sposób, więc postanowiłam pójść okrężną drogą i jak widać opłaciło się.
UsuńCieszę się, że spodobały Ci się postacie stworzone przeze mnie. Nie sądziłam, że ktoś porówna ją do Erzy, ale jak tak patrzeć to faktycznie są podobne, ale oczywiście Sara nie ma morderczego wzroku. ;)
Dziękuję za komentarz i wenę ^^
Pozdrawiam
Wiesz.... Coraz bardziej podobają mi sie twoje rozdziały. Przyjemnie się je czyta i fajnych bohaterów wprowadzasz, choć brakuje mi takiego... opisu, przedstawienia ich? Nie mniej, rozdział fajny i prawie jestem na bieżąco, co dla mnie jest sukcesem!!!
OdpowiedzUsuńCzy coś jeszcze... Chyba nie. Jestem ciekawa, co będzie dalej
Weny, czasu i sprawnego kompa
Pozdrawiam
Hmm możliwe, że opis bohaterów mógłby być lepszy. Popracuję nad tym :) Cieszę się, że Ci się podobało. :)
UsuńDziękuję za komentarz i Pozdrawiam ^^
Dzieńdoberek! (Co ja perdzielę, jest druga nad ranem...)
OdpowiedzUsuńJestem Shori, miło poznać! Trafiłam na tego bloga kilka dni temu i po przeczytaniu najnowszego rozdziału postanowiłam skomentować xd
Na początek dostaniesz opieprz, moja droga. Jak możesz tak męczyć Natsu i Lucy?! ;_; Nie mogą po prostu się zejść i byłoby po sprawie? Pamiętam, jak przeczytałam kilka rozdziałów wstecz Twoją odpowiedź na jeden z komentarzy. Mówiłaś tam, że kiedy się spikną to będzie nudno. I to jest podstawowy błąd! Najciekawsze rzeczy dzieją się w trakcie ich chodzenia ze sobą xd *napaliła się na opisy pocałunków/czułych gestów/przytulasków*
Matko, jak Lucynka zostanie Smoczym Zabójcą, to ja chyba umrę :o Serio! Do tego, żeby nim zostać będzie musiała zrezygnować z mocy Maga Gwiezdnych Duchów... to smutne.
Dlaczego GaLe jest zawsze takie słodkie? x3 W sumie w każdym ff z Fairy Tail jakie czytałam do tej pory ta para za każdym razem była tak samo urocza xD
Proszę, powiedz, że ten trening Lucy nie zajmie kilku rozdziałów... Niech ona szybko się z tym uwinie i wraca do Natsu ;-; W końcu mają sobie trochę do wyjaśnienia. Tego właśnie im potrzeba - porządnej, szczerej rozmowy bez niedomówień.
No, ale ja już kończę komentarzyk xd
#NaLuŻyciem
Nowa tutaj
Shori
Witam nową czytelniczkę. Bardzo miło mi Cię poznać. Jestem Natsuki-chan! :P
UsuńZacznę od tego, że wyjaśnię dlaczego Nalu nie jest jeszcze ze sobą. Między nimi nastało drobne nieporozumienie, które sprawiło, że trudno im się jakoś ze sobą dogadać. Wybaczyli sobie w końcu, ale do tego czasu Lucy zdążyła wpaść w kłopoty i teraz próbuje z nich jakoś wybrnąć. Reszty dowiesz się w następnych rozdziałach, które mam nadzieje, że przypadną Ci do gustu. Nie martw się, nie rozdzielę ich na tak długo... chociaż?
Dziękuję za komentarz i Pozdrawiam ^^
Zapraszam Cię także na mojego drugiego bloga, którego link masz u góry, przy spisie treści i bohaterach pt. Death School ;)
UsuńOkey zakochałam się w Ryu, sorry laski. JEST MÓJ XD A teraz rozdzialik.. Rozdziały są coraz lepsze, bo zaczyna się dziać coś dużego i ciekawego, ale Ola Ri ma rację. Wprowadzasz nowych bohaterów, ale nie możemy się z nimi do końca zapoznać. Uważam, że byłabyś w stanie, przedstawić ich bardziej ludzko, a nie po prostu wkładać do opowiadania :D Po za tym Natsukuś rozdział był przesłodki i postacie są bardzo ciekawe, to samo nasz Natsu, który idzie szukać Lucyny :3 Już nie mogę się doczekać spotkania ludu :DD
OdpowiedzUsuńCałuję i pozdrawiam
Blackyy ♞
Bardzo się cieszę, że spodobał Ci się Ryu, którego imię uwielbiam XD Postaram się nowych bohaterów wprowadzać do opowiadania bardziej tak dopasowanie niż wrzucać i macie :P
UsuńMam trochę nauki do szkoły, więc przepraszam, że rozdział się jeszcze nie ukazał, jednak postaram się to zmienić jak najszybciej.
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam ^^
Wybacz, całkiem zapomniałam skomentować, a czytałam ten rozdział już w dniu kiedy był dodany. :( Jestem załamana, bo przeczytałam już trochę mangi tak mnie wciągnęła ta druga seria. Nadrobiłam wszystko, poczytałam i totalna załamka. Też kumasz o co chodzi, czy raczej nie czytasz mangi? Na szczęście mam twój blog i nadal piszesz, więc chociaż tutaj może być tak jak bym chciała. >.< Bardzo podoba mi się to, że Natsu chce odnaleźć Lucy, mam nadzieję, że ją znajdzie i że ze sobą porozmawiają. Jak zwykle podobał mi się rozdział i czekam na kolejny <3 No cóż, ja idę dalej ryczeć.. A ty mi powiedz, czy też to czytałaś. O tym co będzie po tym całym Tartarosie. Może będzie chociaż jakieswsparcie . T_T
OdpowiedzUsuńJestem w miarę na bieżąco z mangą i z anime, więc wiem co przeżywasz, jednak nie martw się. Przejdzie Ci ;) Ja jakoś przeżyłam i wierzę, że wszystko dobrze się skończy. Musi, bo inaczej nie wybaczę Mashimie!
UsuńPrzepraszam, że nowy rozdział jeszcze się nie pojawił, jednak mam trochę na głowie związku ze szkołą, ale postaram się dać z siebie wszystko!
Dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam ^^
PS. Przeczytałam i skomentowałam twój nowy rozdział, to już 19, gratuluję ^^
Cud miód orzeszki ^w^ więcej nic niemożna powiedzieć masz po prostu talent Pozdrowionko ^w^
OdpowiedzUsuńWybacz, ale dopiero teraz przeczytałam ten komentarz. Naprawdę tak uważasz? Wiem, że jeżeli poćwiczę to będę w tym coraz lepsze, ale umiejętności to nie wszystko. Liczy się pomysł ;)
UsuńDziękuję Ci za szczere słowa ^^