– Jak uroczo! – zapiszczała podekscytowana. W dzieciństwie miała identycznie udekorowany pokój tylko jak ma się rozumieć, wszystko było białe czy niebieskie.
Półki w mieszkaniu
Heartfilii były wypełnione głównie książkami, ale pomiędzy nimi można było
dostrzec parę zdjęć. Widziała piękną blondwłosą kobietę, która była zaskakująco
podobna do Lucy oraz mężczyznę, który stał tuż za nią.
– To są rodzice Lucy
– wtrąciła się Erza przyglądając się Sarze z uśmiechem, natomiast ta przeniosła
wzrok na pozostałe zdjęcia. Rozpoznała czerwonowłosą, ale pozostałe twarze były
jej nieznane.
– Na zdjęciu jestem
ja, Lucy, Gray, Juvia i Happy – po kolei pokazywała swych przyjaciół, a na końcu
przeszła do kolejnego zdjęcia, na którym była pewna para.
– Ten drań nazywa
się Natsu – odchrząknęła Scarlet i spoważniała. – Przepraszam za jego
zachowanie, ale jeśli chodzi o Lucy to robi się zbyt nerwowy. Musisz zrozumieć,
że on się po prostu o nią martwi. Nie dawno odkryliśmy, że Lucy zniknęła pod
pretekstem misji, ale to było kłamstwo – westchnęła i nie ukrywała przed Sarą
zmartwienia, a ta słysząc to posmutniała, ale mimo tego nie mogła powiedzieć im
dlaczego ich przyjaciółka opuściła Magnolię. Danego słowa nie można złamać.
– Lucy chciała się
wzmocnić. Tylko tyle – mruknęła smutno, ledwo się powstrzymując od złamania
obietnicy.
– Tyle to ja też
wiem – powiedział Natsu.
Dziewczyny
odwróciły się zaskoczone w kierunku okna, przez które wszedł różowowłosy. Sara
miała już się na niego rzucić, lecz w porę opanowała swe emocje i popatrzyła na
chłopaka już spokojniejszym wzrokiem.
– Co ty tu robisz?
– zapytała łagodnie.
– Chcę się
dowiedzieć gdzie jest Lucy – odpowiedział stanowczo. Jego zawziętość można było
dostrzec także w oczach. Widać było, że nie ustąpi, lecz Sara nawet gdyby
chciała nie potrafiłaby mu pomóc.
– Mówiła Ci już,
że nie wiem. Ostatni raz widziałam się z nią kilka dni temu, a potem każda
udała się w swą stronę. Mówiła tylko, że powinna niebawem wrócić, ale nie wiem
dokładnie kiedy – wyjaśniła spokojnie Sara i jeszcze raz przeniosła wzrok na
zdjęcie, które trzymała w dłoni. – Kochasz ją, prawda? – zadała pytanie, które
zbiło z tropu zarówno Erzę, jak i Natsu.
Chłopak rumieniąc
się kiwnął delikatnie głową, ale nie ważył się nic na ten temat mówić przy
Erzie.
– Ale to tajemnica
i nie chcę, żeby jutro każdy o tym w gildii paplał – spojrzał z powagę na obie
dziewczyny.
– Nic nie powiem –
odpowiedziała. – Naprawdę nie mogę Ci pomóc, ale zapewniam Cię, że sobie
poradzi. W końcu jestem jej mistrzynią! – odparła dumnie i zaczęła opowiadać,
jak doszło do spotkanie między nimi. Oczywiście nic nie wygadała o nowej mocy
blondynki i o jej problemie. Wyjaśniła w sumie mało ważne wątki, ale na
szczęście ta dwójka połknęła haczyk.
– Uznajmy, że Ci
wierzę – westchnął Natsu na koniec opowieści. – Możesz sobie tu zostać ile
chcesz, ale nadal nie wiem dlaczego Lucy poleciła Ci tu przybyć.
– Myślisz, że to
ma coś wspólnego z misją, na którą wybrali się Gajeel z Levy? – podsunęła
Scarlet.
– To oni poszli
gdzieś na jakąś misje?!
– Heh, ty to jednak
żyjesz we własnym świecie – burknęła Sara i razem z Erzą wybuchły śmiechem.
– Jesteście
okropne – nadymał chłopak policzki.
☆☆☆
Gdzieś na południu
Fiore zakapturzona postać biegła przed siebie chcąc znaleźć jakiś dach i
schronić się przed kroplami deszczu, które nie ubłagalnie spadały z nieba. Taka
pogoda utrzymywała się już od dwóch dni i nic nie wskazywało na to, że to ma
się zmienić.
Do celu jej podróży niewiele brakowało, a była
to niewielka chatka w dolinie Noel. Naprawdę piękne miejsce otoczone górami,
rzekami, jeziorami i lasem, po prostu cud natury. Wśród tej przyrody znajdowała
się niewielka chatka, o której wspominała jej kiedyś Sara. Miał tam mieszkać
niejaki Suta – kryształowy smoczy zabójca, który miał być dla niej ostatnią
nadzieją na ratunek.
Po kolejnych
minutach biegu zwolniła, by choć na chwilę złapać oddech i pełna nadziei znów
zaczęła biec, gdy między drzewami ujrzała w końcu jakieś schronienie. Gdy
znalazła się przy drzwiach, kulturalnie w nie zapukała i cierpliwie czekała, aż
ktoś jej otworzy. Na szczęście nie musiała długo czekać. Drzwi otworzył jej
białowłosy chłopak, który posłał jej nieufny wzrok, lecz ją wpuścił. Wiedział,
że jego chata jest jedyną w okolicy, a ma zbyt czułe serce by odmówić
komukolwiek schronienia.
– Dziękuję Ci –
szepnęła Lucy, ściągając swój płaszcz i powiesiła go na jednym z wieszaków.
– Kim jesteś? –
zapytał chłopak, zapalając przy okazji świeczki. Bez ich światła w chacie nie
wiele można by było ujrzeć, lecz teraz mogła zobaczyć w pełni co ją otacza.
Domek był
urządzony w góralskim stylu, ale widać było, że należała do kolekcjonera.
Wszędzie na półkach stały najróżniejsze rodzaje skał, minerałów czy kryształów,
które dawały temu miejscu urokowi.
– Odpowiesz? –
wyrwał ją z transu, a ta dopiero teraz przypomniała sobie o jego istnieniu.
Spojrzała na niego z zawstydzeniem i wtedy zobaczyła jego twarz. Wąska o jasnej
karnacji. Duże niebieskie oczy, które patrzyły na nią srogo, lecz była odnaleźć
w nich delikatność i łagodność. Najbardziej z tego wszystkiego wyróżniały go
włosy. Białe niczym śnieg.
– Wybacz, zamyśliłam
się – odpowiedziała zawstydzona. – Nazywam się Lucy Heartfilia. Ty zapewne
nazywasz się Suta Kanekawa, mam rację?
– Tak, ale skąd? –
jego twarz w znacznym stopniu złagodniała.
– Sara Mizuno mi o
tobie opowiadała – uśmiechnęła się. – Podobno możesz mi pomóc odzyskać moc.
– Co chcesz przez
to powiedzieć? – zapytał z niepokojem w głosie.
Lucy posmutniała i
wyciągnęła z kieszeni swój najcenniejszy skarb – klucze gwiezdnych duchów.
Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem i rzekła:
– Pomóż mi je
odzyskać.
☆☆☆
Tuż po walce z Ryu
i wygraniem negocjacji, trójka wróżek postanowiła wrócić już do domu i na dzień
dwa zrobić sobie przerwę. W końcu ciągła podróż każdego może zmęczyć.
Ustalili z Ryu, że
ten zjawi się za tydzień czy dwa, jak już zbiorą się pozostali smoczy zabójcy i
wtedy ramię w ramię staną do walki z Zerefem. Na myśl o walce z czarnym magiem,
Levy dostawała dreszczy, jednak nie chciała tego pokazać swoim przyjaciołom.
Obawiała się o Gajeela i o resztę smoczych zabójców, którzy będą musieli stanąć
do walki na śmierć i życie. To było najgorsze, a ona biedna nie potrafiła im
pomóc. Była zbyt słaba.
– Pomyśleć, że
jeszcze Ona będzie musiała walczyć – szepnęła do siebie, lecz to nie uszło
uwadze Gajeela, który widząc minę przygnębionej niebieskowłosej stwierdził, że
nie będzie drążyć tego tematu. Zamiast tego uśmiechnął się zadziornie i
podniósł niespodziewanie dziewczynę. – Gajeel co ty robisz?! Puść mnie! –
krzyknęła zaskoczona.
– Nakazuje Ci się
uśmiechnąć! Nienawidzę tej twojej poważnej i jednocześnie ponurej miny, która i
tak do ciebie nie pasuje – rzekł, starając się nie wybuchnąć śmiechem.
Zaskoczona
niebieskowłosa nagle się rozjaśniła i uśmiechnęła się specjalnie dla niego,
jednak to nie sprawiło, że jej zmartwienia zniknęły. Postanowiła je na jakiś
czas odstawić i spędzić miło czas z chłopakiem i Lily’m, który kroczył koło
nich zamyślony. Kotka dręczył fakt, że sam również jest zbyt słaby by stać u
boku Gajeela podczas walki, dlatego też zapewne jak Levy będzie wspierał go i
działał z ukrycia.
Po jakimś czasie
udało im się dostać na obrzeża Magnolii. Zachmurzone niebo wskazywało, że lada
chwila zacznie obficie padać, a to był znak dla magów, że należało się
pospieszyć. W gildii panowała jak zwykle sielankowa atmosfera, każdy cieszył
się z powrotu całych i zdrowych towarzyszy i natychmiast podano im coś ciepłego
do jedzenia, jak i do picia.
– Jak poszło? –
zapytała się Mira podając im jedzenie.
– Całkiem nieźle –
mrugnęła Levy. – Trzech mamy zaliczonych, ale jeszcze trochę ich zostało.
– Wiedzcie, że na
nas też możecie liczyć. Pomożemy wam w poszukiwaniach – oznajmiła Mira i
wskazała na stolik, przy którym siedzieli Natsu, Erza i nieznana im dziewczyna.
– Kim jest ta
piękność? – zapytał niespodziewanie Lily.
– Nazywa się Sara
i jest wodnym smoczym zabójcą – wyjaśniła szybko Strauss. – Podobno Lucy ją
przysłała, a właśnie… nie wiecie gdzie ona się podziewa? Już dawno jej w gildii
nie widziałam – zmartwiła się białowłosa, ale nie doczekując się odpowiedzi
wróciła za bar.
Na słowo o
zniknięciu Lucy twarz Lecy znów przybrała szary nastrój. Wiedziała, że
wcześniej czy później to nastąpi. Nie z powodu kłótni z Natsu, ale z powodu ich
misji. Levy była przekonana, że Lucy musi wiedzieć coś na temat gwiezdnej
smoczej zabójczyni i zamierzała ją odnaleźć.
Nagle dziewczynie przypomniało
się także o czym jeszcze wspomniała Mira. Wstała szybko od stołu i podbiegła do
niebieskowłosej dziewczyny.
– Czy jesteś
smoczym zabójcą?! – wypaliła, wprawiając siebie i dziewczynę w zakłopotanie.
Zarumieniona przeprosiła i przedstawiła się tak jak należy. – Wybacz, jestem
Levy Mcgarden.
– Nic nie szkodzi –
zaśmiała się dziewczyna. – Nazywam się Sara Mizuno i odpowiadając na twe
pytanie to tak, jestem smoczą zabójczynią. Znasz może Lucy Heartfilie?
– Tak, czy coś się
stało? Wiesz może gdzie ona jest? – to pytanie zbiło dziewczynę z tropu, ale
jednocześnie zaintrygowało.
– Przysłała mnie
tu z prośbą bym miała Cię wesprzeć w misji. Podobno zbieracie wszystkich
smoczych zabójcą, żeby pokonać Acnologie – niebieskowłosa pokiwała głową. –
Niestety jednego będziecie musieli wybić sobie z głowy. Gwiazdka nie jest
gotowa na walkę – odparła beznamiętnie Sara, mając nadzieje, że ta zrozumie o
kogo jej chodzi. Mówiąc to skłamała, bo wiedziała, że Lucy z wielkim zapałem
ruszy w bój za swych przyjaciół. Bardzo płakała gdy straciła swe duchy, a to
już mówiło o tym jak dba o swych towarzyszy. Sara nie chciała by się wmieszała
w walkę, dlatego przed jej podróżą skontaktowała się z Kanekawą i wyjaśniła
jaka jest sytuacja, a ten miał ją przekonać, żeby się na razie nie ujawniała z
nową mocą. – Mam nadzieje, że dotrzyma
tajemnicy – pomyślała i westchnęła.
Niebieskowłosa nie
była w stu procentach pewna o kim mówiła Sara, ale wiedziała, że mowa jest o
gwiezdnej smoczej zabójczyni, ale zastanawiało ją to co dokładnie miała na
myśli dziewczyna mówiąc, że nie jest gotowa. Psychicznie nie była w stanie
walczyć czy miała problem ze zdrowiem lub z mocą? No cóż, najpierw zbierze z
Gajeelem wszystkich smoczych zabójców, a na koniec zostawią sobie gwiazdkę.
– Co masz na
myśli? Wiesz gdzie ona jest? – wtrącił się niespodziewanie Redfox. Sara
zamilkła. Swoimi błękitnymi oczami wpatrywała się w czarnowłosego niczym
zauroczona Juvia.
Westchnęła i
szybko ogarniając się odpowiedziała z uśmiechem:
– Ma małe problemy
z mocą dlatego na razie nie przyjdzie nam z pomocą, ale nie martwcie się z
czasem powinna się ujawnić.
– A kim jest? –
zapytała Levy i wtedy ton głosu Sary się zmienił.
– Nie mogę wiem
powiedzieć kim ona jest, nawet jeśli bym chciała – rzekła poważnie. – Obiecałam
jej, że nikomu nic nie powiem. Przykro mi.
Cała trójka
westchnęła, natomiast Natsu zaintrygowała historia z gwiezdnym smoczym zabójcą.
Bardzo chciałby go przetestować jak wielką ma moc.
– Interesujące –
szepnął i wypalił. – Pomogę wam w poszukiwaniach!
– Wiesz, bez
urazy, ale nie chcielibyśmy się dzielić…
– Nie chcę żadnych
pieniędzy! Sam muszę kogoś odszukać, więc podróż z wami będzie mi na rękę –
odparł. – Kiedy ruszacie w drogę?
– Dopiero co
wróciliśmy – westchnęła Levy. – Poza tym dokąd teraz powinniśmy się udać?
– Do doliny Noel!
– wypaliła Sara, nie zdając sobie na początku sprawy z tego co zrobiła. Wskazała
im miejsce pobytu Lucy, a tego chciała uniknąć. – „Nienawidzę siebie” – jęknęła
w duchu.
Wytłumaczyła
szybko dlaczego wybrała to miejsce.
Dolinę, która nie
znała pojęcia cywilizacja zamieszkiwały tylko dwie osoby, a było to smocze
rodzeństwo. W małej górskiej chatce z dala od ludzi mieszkał Suta Kanekawa wraz
z siostrą o imieniu Tommy. Wychowywały ich dwa smoki: kryształowy – Kurisutaru
i muzyczny – Myūzu, które żyły sobie w tej dolinie od dawna i uzupełniały się
nawzajem. Niestety po ich zniknięciu rolę strażników doliny przejęły ich
dzieci, czyli owi smoczy zabójcy.
Sara poznała Sutę
w czasie wykonywania misji gdy jeszcze należała do jakiejś gildii. Jej misja,
zlecona przez mistrza gildii, polegała na zdobyciu pewnego rzadkiego kryształu
w dolinie Noel. Gdy już odkryła położenie owego przedmiotu jej drogę zagrodził
Suta, który oznajmił jej, że nie pozwoli jej na kradzież jakiegokolwiek
przedmiotu z jego ziemi. Po tym, stoczyli ze sobą pojedynek, który
niebieskowłosa niestety przegrała, jednak to sprawiło, że zaprzyjaźniła się z
białowłosym, a ten oprowadził ją po dolinie i zdradził większość jej sekretów.
Zafascynowało ją to miejsce i dość często je odwiedzała, jednak odkąd się
przeprowadziła do Hargeon jej częste wizyty ograniczyły się do jednego na rok.
Suta potrafił swą
magią nie tylko władać kryształami, jednak zaglądać w głąb duszy człowieka i
wykryć w czym tkwi problem, natomiast jego siostra Tommy starała się dawać
ludziom ukojenie swoją muzyką, dlatego rodzeństwo tak jak ich rodzice uzupełniali
się nawzajem.
– Nie długo złożymy im krótką wizytę. Napaliłem się! – krzyknął Natsu
pełen entuzjazmu.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 46 "Tożsamość"
Rozdział ! Rozdział !
OdpowiedzUsuńRozdział! Ale się cieszę, no nie spodziewałam się że napiszesz cokolwiek w tym miesiącu.
Jestem tak podekscytowana, że nawet nie zwracałam uwagi na błędy ortograficzne, których zapewne nie było :)
Suta *u* Niebieskie oczy *u* Zdecydowanie, mnie zabiłaś. Tak, dokładnie R.I.P [*] Hinata
To ten, już się nie mogę doczekać następnego chociaż wiem, że nie prędko się pojawi. Na razie ucz się dobrze, odpoczywaj i miej sprawny komputer!
Strzałka! C:
Dziękuję za ciepłe słowa ^^
UsuńSuta jest dość specyficzną postacią, gdyż jak powstawał w mojej głowie to wyszedł na niezłego nudziarza (nie miałam takiego charakteru w planie), a wyglądem miał przypominać Shiro z K-project <3
Co do następnego rozdziału, to masz rację - nie pojawi się zbyt szybko. Nie wiem co się dzieje z moją weną, ale co chwilę mi gdzieś jej ubywa, tak samo jest z czasem, ale nie zamierzam się poddawać!
Dziękuję jeszcze raz za tak ciepły komentarz, dlatego muszę się wziąć za siebie i nie stracić czytelników.
Dziękuję za komentarz ^^
Pozdrawiam :*
Jak zwykle niesamowity <3 . Kocham i czekam na next <3 . Niech twoja wena wraca ��
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^ Mam nadzieje, że szybko powróci wena ;)
UsuńPamiętam, że kiedyś jak przeczytalam jakieś fanfiction, to myślałam sobie, po co dodawać komentarz? Nie chcę mi się a poza tym dużo osób ją czyta więc widzi, że jest lubiana. A teraz tak myślę, że na opiniach najbardziej wam zależy i dlatego teraz każdemu piszę słowa otuchy i krytyki bo i mi jest milej :). A jest mi jeszcze miłej jak spotykam kogoś takiego jak ty, że mi odpisuje ;)). Poprostu kocham <3
OdpowiedzUsuńCała prawda, ja kiedyś też w ten sposób myślałam, lecz zanim stworzyłam bloga, chciałam, żeby autor wiedział co mi się podoba w opowiadaniu, a co nie. To jest ważna informacja dla każdego pisarza. Dziękuję Ci, ale nie tylko ja odpisuję czytelnikom. Podpatrzyłam to od Oli Ri. Jej blogi gorąco polecam ^^ Są źródłem mojej inspiracji ^^
UsuńNapewno zajżę :))
Usuńkolejny rozdział cudowny już nie mogę się doczekać co dalej będzie, wręcz kocham Twojego bloga <3 tak na marginesie ja też właśnie założyłam nowego bloga jeżeli byś zechciała to wpadnij będzie mi miło :) http://poczatek-wspanialej-milosci-gruvia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię, za zaproszenie (na pewno zajrzę) i za komentarz ^^ Kolejny rozdział już 3 grudnia ^^
UsuńTrochę późno, ale niestety tak bywa :(
ja poczekam, bo naprawdę warto a że późno to nie szkodzi w końcu każdy ma swoje obowiązki :)
UsuńDziękuję za wyrozumiałość ^^
UsuńNaprawdę, jestem zakręconą dziewczyną XD Chciałabym wypróbować wszystkiego XD ostatnio miałam ochotę grać na skrzypcach, a teraz chcę się nauczyć szyć na maszynie XD
wow to wspaniale, że masz tak dużo zainteresowań :). Ja na razie nie mogę się na niczym innym skupić jak na egzaminach zawodowych, które zbliżają się wielkimi krokami :( ale Tobie życzę powodzenia w rozwijaniu pasji ^^
UsuńJa do matury mam jeszcze rok, ale to i tak za mało :/
UsuńTobie życzę powodzenia! Moja koleżanka też niedługo zdaje egzaminy zawodowe i strasznie się stresuje. Mam nadzieję, że wam dobrze pójdzie ;)
dziękuje teraz na pewno dobrze zdam te egzaminy :D jak to powiadają czuję to w kościach :)
UsuńAve ja! Wreszcie wróciłam i pewnie jak skończę, to znowu zniknę... Ach, nienawidzę studiowania!
OdpowiedzUsuń"- Tak, ale skąd? – Jego [duża litera] twarz w znacznym stopniu złagodniała.
- Sara Mizuno mi o tobie opowiadała. – Uśmiechnęła się. [ten sam błąd] – Podobno możesz mi pomóc odzyskać moc."
I ogólnie, nie wiem, czy mówiłam, ale mocno poprawiłaś się.
Dobra, lecę dalej!
Dlaczego z dużej litery? O.o Myślałam, że tak jest dobrze. :/
Usuń