Stres jaki ją zaatakował, sprawił jej największy ból, z którym do tej pory nie potrafiła się zmierzyć. Czuła jak za każdym krokiem wzrasta, a skurcz w brzuchu nie dawał jej spokoju. Myślała, że zaraz zemdleje i z trudem utrzymywała się na nogach. Sama sobie na to zasłużyła. Wygadała się, to niech teraz umiera. Bała się jak Lucy na to zareaguje, nie mówiąc nic o Sucie, który pewnie udusi ją gołymi rękami i wykopie dla niej grób koło swojej chatki.
Już to widziała, dlatego przyspieszyła kroku. Woli mieć to za sobą. Najwyżej będzie go co dzień i noc nawiedzać do końca swego bytu.
– Sara? Co Ci jest? – zapytał się jej Natsu. – Strasznie zbladłaś.
Zaśmiała się nerwowo.
– To przez stres. Denerwuje się przed spotkaniem mojego starego przyjaciela.
– Coś w ten deseń – odpowiedziała starając się uspokoić. Wzięła głęboki wdech i wydech. Powtórzyła tą czynność jeszcze kilka razy. – A ty się nie denerwujesz? – zapytała po chwili.
– Niby czym? – zdziwił się.
– No nie wiem… – zaczęła – Może spotkaniem nowych ludzi?
– E tam – machnął ręką od niechcenia. – Ja tam nie muszę ich poznawać. To Levy jest od prowadzenia konwersacji. Ja chcę tylko znaleźć Lucy.
Niebieskowłosa westchnęła.
Mam nadzieję, że dobrze ją ukryją – pomyślała z nadzieją i kontynuowała marsz.
Słońce chyliło się ku zachodowi, dlatego na niebie zagościła istna paleta kolorów. To wszystko wyglądało tak jak to opisano w pewnej książce:
1„Słońce ostatnich kresów nieba dochodziło,
Mniej silnie, ale szerzej niż we dnie świeciło,
Całe zaczerwienione, jak zdrowe oblicze
Gospodarza, gdy prace skończywszy rolnicze
Na spoczynek powraca; już krąg promienisty
Spuszcza się na wierzch boru i już pomrok mglisty,
Napełniając wierzchołki i gałęzie drzewa,
Cały las wiąże w jedno i jakoby zlewa;
I bór czernił się na kształt ogromnego gmachu,
Słońce nad nim czerwone jak pożar na dachu;
Wtem zapadło do głębi; jeszcze przez konary
Błysnęło, jako świeca przez okienic szpary,
I zgasło (…)”
Na jej twarzy od razu zagościł uśmiech, widząc ten piękny krajobraz. Nad morzem w Hargeon prezentowało się to jeszcze piękniej. Uwielbiała wieczory spędzać na balkonie lub na plaży i podziwiać to urocze zjawisko. Jak marzyła, że ktoś kiedyś zaprosi ją na romantyczny spacer na łono natury i pocałuje, gdy w tle pojawi się zachodzące słońce.
Ach, jak pięknie by było – zarumieniła się.
Pragnęła by kiedyś się prawdziwie zakochać i spędzić z tym mężczyzną życie. Ożenić się, mieć dzieci, zestarzeć się. Niestety na horyzoncie nie pokazywał się nikt kto by zasłużył na jej serce.
Gdy tak zanurzyła się w swoich marzeniach, Gajeel i Natsu zdążyli się ze sobą posprzeczać. Levy wraz z Lilym starali się całkowicie to zignorować, lecz z czasem nie byli w stanie wytrzymać i obu się dostało.
– Czy wy naprawdę nie potraficie spędzić pięciu minut w ciszy?! – zdenerwowała się Levy. – Gajeel ze mną z przodu, a Natsu z Sarą z tyłu! – zarządziła. Miała nadzieję, że rozdzielenie ich będzie dobrym pomysłem i zagroziła, że jeśli jeszcze raz się pokłócą to będą zmuszeni wracać do gildii natychmiast.
Mała Mcgarden chcąc się jakoś uspokoić, nieświadomie przyspieszyła krok tak samo jak Gajeel czy Lily zostawiając Sarę i Natsu w tyle.
Różowowłosy kroczył obok rozmarzonej Mizuno z naburmuszoną miną. Nie miał teraz nic na czym mógłby rozładować swoją frustracje. Był jak taki strzępek nerwów, który lada chwila może wybuchnąć, a to przez to, że nie mógł się doczekać, aż będą na miejscu. Zaintrygował go nowy Smoczy Zabójca, którego miał już wkrótce poznać. Chciał się z nim zmierzyć, a może nawet rozpocznie nowy trening. Dzięki niemu będzie mógł się spokojnie przygotować do nadchodzącej walki z Zerefem oraz będzie w stanie obronić Lucy… jeżeli kiedykolwiek do niego wróci.
Na samą myśl o blondynce posmutniał. Nie umknęło to uwadze Sarze, która budząc się ze swoich marzeń o miłości, trąciła go łokciem.
– Co jest? – zapytała.
Nie odpowiedział, chociaż jego mina mówiła wszystko. Sara mogła to z łatwością odczytać mimo, że nie znała dobrze chłopaka.
– Tęsknisz za nią, co? – pokiwał głową, rumieniąc się. – Wiesz, nie znam Cię za dobrze, więc nie mam do ciebie pełnego zaufania, lecz ostrzegam Cię, że jeżeli skrzywdzisz Lucy to twój ogień Cię nie ochroni. Zgaszę Cię na dobre – zagroziła, lecz potem beztrosko się uśmiechając starała się go pocieszyć.
Dziwna dziewczyna – pomyślał, lecz zapewnił ją, że nie zamierza skrzywdzić osób, które kocha. Nie chciał się z nią kłócić, więc raczej szybko zakończyli temat i skupili się na dalszej wędrówce.
Słońce zakończyło swą wędrówkę po niebie, więc teraz przyszedł czas na występ Księżyca, który właśnie pojawił się na linii horyzontu. Bezchmurne niebo pozwoliło mu uwolnić trochę światła, które pomogło wędrującym magom odnaleźć drogę do swego celu.
Przed nimi ukazał las, przez który prowadziła ich ścieżka. Drzewa bacznie obserwowały każdy ich ruch, lecz nie ważyły się im przeszkadzać. Byli coraz bliżej celu i odczuwali to z każdym krokiem. Nie wyczuwali żadnego niebezpieczeństwa, ale Sara ich uprzedziła. Levy zaczęła się trochę denerwować i po omacku odszukała rękę Gajeela. Ten zdziwiony spojrzał na nią, lecz widząc jej zaniepokojenie nic nie powiedział. Ścisnął jej rękę mocniej.
Tą ciszę przerwał Natsu oznajmiając, że musi się udać na stronę i za chwilę ich dogoni.
– Lepiej się nie rozdzielać – stwierdziła Sara. – Nie wiadomo co czai się w tym lesie. Ja sama nie odkryłam wszystkich jego sekretów.
– Będę na siebie uważać – machnął ręką. – Idźcie dogonię was. Przez was nie będę mógł się skoncentrować. – zaśmiał się.
– Jesteś niemożliwy. Zostawię to bez komentarza – westchnęła dziewczyna i razem z pozostałymi ruszyła dalej.
Natsu wszedł w nieznane krzaki i stojąc pod drzewkiem, nucił pod nosem jakąś melodię. Jak skończył ponownie wyszedł na ścieżkę i zaczął iść za zapachem jego towarzyszy, lecz tuż za jego plecami wynurzyła się nieznana postać.
Mając dobrze wyostrzone zmysły zdołał zauważyć, że ktoś idzie jego śladem, lecz nie wyczuwając złych zamiarów nie odwracał się, tylko szedł dalej przed siebie, aż w końcu zauważył między drzewami światła i chatkę.
– Witaj w mym domu – szepnęła nieznana jemu postać.
Natsu odwrócił się i zmierzył nieznajomą wzrokiem.
– Kim jesteś?
– Pewnie kimś kogo szukacie – zaśmiała się i widząc w oddali dobrze jej znaną osóbkę, krzyknęła z radością: – Sara!
Niebieskowłosa odwróciła się i również uradowana zawołała:
– Tommy! Jak miło Cię widzieć! – uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do przyjaciółki, aby ją uściskać.
Po chwili oderwały się od siebie i Sara z dumą przedstawiła nowym towarzyszom swą przyjaciółkę.
– Moi mili to jest Tommy Kanekawa – białowłosa dygnęła, pokazując swą klasę, a następnie starała się zapamiętać imiona osób, które przedstawiła jej Sara.
Tommy zaprosiła swych gości na mały poczęstunek, otwierając im drzwi do jej chatki. Wszystkich zaskoczyła przytulność tego pomieszczenia, które będąc połączone z kuchnią nie wyglądało na ciasne.
Uwagę Natsu zwrócił zapach, który z pośród wielu się tu wyróżnił. Był to zapach, który niedawno się zmieszał z tutejszym powietrzem i powoli zaczął zanikać. Wiedział do kogo on należy albo raczej podejrzewał i chciał od razu zapytać się nowo poznanej czy ostatnio ktoś jej tu nie odwiedzał, ale powstrzymał się. Możliwe, że coś ukrywała i wolał z takimi pytaniami zaczekać.
– Mogę wyjść na dwór i zwiedzić okolicę? – zapytał się po kilku minutach, gdy zniecierpliwiony wstał z kanapy.
– Jasne, ale uważaj, żeby Cię bestie jakieś nie zjadły – zaśmiała się nerwowo białowłosa chcąc ukryć swoje zaniepokojenie.
Natsu posłusznie wyszedł na dwór i biorąc głęboki oddech, uśmiechnął się optymistycznie. Kierując się swoim niezawodnym węchem, ruszył w ciemny las.
W tym czasie Sara, Levy i Tommy prowadząc swobodną rozmowę, starały się dość do jakiegokolwiek porozumienia, natomiast Gajeel i Lily ze znudzeniem wpatrywali się we trzy piękne dziewczyny.
– Mogliśmy iść z Salamandrem – westchnął czarnowłosy.
– Ktoś musi mieć je pod kontrolą – odpowiedział kotek.
– To mogłeś ty tu zostać.
– Chciałeś mnie zostawić?!
– Nie, skąd – odpowiedział wymijająco.
Dziewczyny słysząc ich, zachichotały i zmieniły temat.
– Gdzie twój brat? – zapytała Sara.
– A gdzie on może być? – westchnęła sarkastycznie. – Pewnie włóczy się gdzieś po lesie. Taki już jest.
☆☆☆
Blondynka, lecz teraz już białowłosa kilka minut wcześniej zabierając swe rzeczy zniknęła gdzieś między ciemnymi drzewami, postanawiając, że poczeka jeden dzień w lesie. Suta przystanął niepewnie na to, a teraz gdy już powolnym krokiem kierował się do domu, rozmyślał czy dobrą podjął decyzje. Wiedział, że Lucy bez problemu poradzi sobie w tzw. dziczy, ale nie miał pewności czy ta powinna się ukrywać przed własnymi przyjaciółmi. Według niego, powinna im zaufać i spróbować wytłumaczyć sytuację w jakiej się znajduje i liczyć, że Ci jej pomogą. Sucie wydawało się, że tak łatwo można rozwiązać ten problem, jednak Lucy miała na ten temat inne zdanie.
Młoda Heartfilia nie umiała wytłumaczyć, dlaczego tak postępuje. Nie wiedziała też dlaczego boi się zaufać swym przyjaciołom. Po prostu strach nią zawładną i do tej pory trzyma mocno w swych sidłach, nie dając jej żadnej szansy na ucieczkę.
Suta głośno westchnął i jeszcze raz odwrócił się w stronę krzaków, za którymi niedawno zniknęła Lucy. Co mógł zrobić to zrobił, lecz teraz sama musi się zmierzyć ze swoimi problemami. – stwierdził.
Odwróciwszy się już miał dalej kroczyć do chatki, gdy wtem usłyszał jakiś szelest zupełnie z innej strony. Nie było to żadne zwierzę czy nawet wiatr, ponieważ osoba ta miała charakterystyczny zapach jak u ludzi.
– Kto tam jest?! – krzyknął i stanął w pozycji, gotowy atakować. Z krzaków wyszedł zupełnie obcy mu mężczyzna, na którego pierwsze co zwrócił uwagę to były różowe włosy.
– Spokojnie, spokojnie – machnął ręką, po czym żartobliwie odparł: – Przybywam w pokoju.
– Kim jesteś?! – spojrzał na niego nieufnie, a następnie rozszerzył oczy z zaskoczenia. Wydawało mu się, że jakby skądś go znał i teraz sobie przypomniał.
Umiał przeniknąć do myśli ludzi, ale jedynie poprzez kontakt wzrokowy i to dość bliski. Widział tego człowieka we wspomnieniach Lucy. Akurat była to dość bolesna myśl. Nie wiedział o co dokładnie chodziło, ale był pewny jednego: To on był powodem zmartwień Lucy.
– Nazywam się Natsu Dragneel – wyjąkał chłopak widząc dziwny blask w oczach białowłosego. – A ty?
Białowłosy nie odpowiedział. Stał i wpatrywał się w Natsu wzrokiem pełnym nienawiści. Zawsze był w gorącej wodzie kąpany, dlatego z trudem przychodziło mu zapanowanie nad swym gniewem. Tak naprawdę nie chciał atakować nowopoznanego, ale to już nie zależało od niego.
– Ty! To przez ciebie ona cierpi! – krzyknął niespodziewanie Suta i zaatakował zaskoczonego Natsu swoim rykiem. Na szczęście ten w porę uniknął spotkania z nieznaną mu siłą, ale ze znaną mocą. Rozpoznał, że Suta również jest Smoczym Zabójcą.
– Ty jesteś bratem Tommy? – zapytał różowowłosy starając się opanować. On tak samo miał świadomość, że jest wybuchowy i zaraz by zaatakował przeciwnika, ale nie chciał pozbawiać przyjaciół sojusznika. Starał się podejść do sprawy pokojowo.
Obraz, który widział Suta stawał się coraz bardziej rozmyty. Nie mógł już nad sobą zapanować. Gniew, który brał się z nieznanego dla niego powodu i z nieznanego miejsca, zaczął przejmować nad nim kontrolę. Jego włosy zmieniły swą barwę na czarną, a oczy zrobiły się srebrne niczym owa biżuteria, ale za to miały w sobie iskrę zła.
– Co jest? – przerażony Natsu cofnął się o krok, nie będąc pewny co się zaraz wydarzy, lecz po opadnięciu mgły wywołaną przez zmianę Suty ten tylko wybuchł niepohamowanym śmiechem, po czym szepnął:
– 2Fantom
W jego dłoni pojawiła się nie biała, lecz teraz czarna kula, która miała za zadanie trafić w zdezorientowanego Natsu. Na szczęście ten w porę się otrząsnął i ruszył na Kanekawę, który tylko z rozbawieniem mu się przyglądał. Chłopak zaatakował najpierw ognistą pięścią, a później kopniakiem, lecz na nic zdały się jego próby, bo Suta zdołał to zablokować, a tym samym cofnął swe zaklęcie. Natsu użył swojego ryku i dzięki temu odepchnął chłopaka kilka metrów w tył, a następnie ponownie ruszył na niego.
– Nie uda Ci się tym razem – uśmiechnął się zadziornie czarnowłosy. – Sekretna Sztuka Smoczego Zabójcy! Oczyszczenie Fantoma!
Dokładnie w tym samym czasie ktoś nadbiegający, krzyknął:
– Suta nie rób tego!
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 48 "Spadająca Gwiazda"
1Adam Mickiewicz – Pan Tadeusz; Księga I, wersy 186–198
2Fantom – kryształ, jest rozpoznawany po „fantomie”, czyli krysztale wewnątrz kryształu.
Super! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału i co się w nim wydarzy. Pozdrawiam i życzę dużo weny.
OdpowiedzUsuń;)
Krótko, zwięźle i na temat ^^
UsuńDziękuję :D
O mój Bożżż NATSUKI SAN!
OdpowiedzUsuń*kłania się z gwiazdami w oczach*
Czekałam na ten rozdział licząc że będzie boski, a był okropny. OKROPNIE DOBRY!
Ja nawet nie wiem co napisać więc, powodzonka w szkole!
Współczuję Ci tylu prac domowych, ale według n-la "Chcą abyśmy nałapali dobrych ocen". Jakkolwiek to brzmi, kłamią.
W każdym bądź razie POWODZONKA, WENY, POZDRAWIAM! <3
Przeczytałam, że rozdział wyszedł okropnie... zamarłam. Przeczytałam i odetchnęłam z ulgą. Mam nadzieję, że naprawdę się podobał ^^
UsuńJeżeli chodzi o zadania domowe to wolę, żeby teraz dużo zadali, a na ferie będę mieć święty spokój. :)
Dziękuję za wenę, opinię i ogólnie za komentarz. :D
Dziękuję i pozdrawiam ^^
Boski rozdział czekam z niecierpliwością na nexta. Przesyłam mnóstwo weny i mocnego kopa w du**. Ehem powodzenia z lekcjami
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^
UsuńDam z siebie wszystko!
Super rozdział, jeden z lepszych, przynajmniej tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńAkira: Też zauważyłaś to co ja?
A co zauważyłaś?
Akira: A kim jestem.
Akirą, opaloną, zadufaną w sobie, acz kolwiek przyjacielską dziewczyną, z egzotyczną urodą. Jesteś wodnym smoczym zabójcą i...aaaaa.
Akira: No właśnie. Sara ma taką samą magie jak ja.
Nie dziwne, ja wpadłam na pomysł innych smoczych zabójców w prawie tym samym momencie co Natsuki. Tyle że ona fabułe rozwija, a ja dopiero zacznę.
Akira: Dwa różne charaktery z tą samą mocą...
Kończymy bo Akirze żyłka pęknie. Weny, pomysłów, chęci mniej prac domowych, i tym samym więcej czasu.
Powiem Ci jak powstała Wodna Smocza Zabójczyni. Jak oglądałam Mermaid Melody była tam księżniczka Indyjskiego Oceanu - miała na imię Sara. Bardzo mi się spodobało to imię, więc postanowiłam je wykorzystać w swym opowiadaniu. Kolor jej włosów to: a) mój ulubiony kolor; b) kolor, który niby ma woda (chociaż wszyscy wiedzą, że jest przezroczysta) tak mi się zamarzyło i już :P Sara posługuje się wodą, bo na początku myślałam, że może dodam osobny wątek rywalizacji Sary i Natsu (woda vs. ogień), ale stwierdziłam, że krótkie spięcie wystarczy.
Usuń"Tyle że ona fabułę rozwija, a ja dopiero zacznę." - Ważne, żebyś cokolwiek zaczęła. Ja mam taką zasadę - jeżeli chcę coś zrobić to to robię, czyli spełniam swoje marzenia. Za rok zapisuję się na kurs japońskiego i po skończeniu studiów idę na studia - Japonistyka, a za min. 5 lat chcę zwiedzić Japonię! - to jedno z mych największych marzeń i zrobię wszystko, żeby to spełnić :D
Chyba trochę się rozpisałam i zbaczam z kursu, ale ja już tak mam XD Wybacz
Dziękuję mimo wszystko za komentarz, opinię, wenę ^^
Pozdrawiam
I wszyscy myślą, że to Luśka wypadła z krzaków, a to będzie Tommy xD
OdpowiedzUsuńAle serio, jeśli to jednak Luśka, to... BŁAGAM NIEBIOSA WSZECHMOGĄCE, NIECH NATSU NIE BĘDZIE IDIOTĄ I JĄ ROZPOZNA! Po prostu tak mnie już bulwersuje tchórzostwo Lucy, że mam ochotę wejść do twojego opowiadania i ją palnąć w ten pusty łeb .-. Ja rozumiem, że każdy się czegoś obawia, no ale bez przesady... ech, może za bardzo się denerwuję, ale to tak samoistnie wychodzi ;-;
A tak btw, skąd w głowie Suty myśl, że to przez Natsu Lucy cierpiała? O,o Albo nie mam zaniki pamięci albo o czymś takim nigdy nie było mowy (w moim przypadku, raczej to pierwsze xD).
Ech, nie pozostaje mi nic innego, jak modlić się, żeby Luśka spięła to swoje seksowne dupsko i powiedziała o wszystkim przyjaciołom, bo inaczej moje biurko będzie latało :x
Pozdrowionka!
Shori
Wyjaśnię Ci kilka kwestii:
Usuń1) Sama mam ochotę tą Lucynkę pobić, ale tak jak się ona zachowuje akcja nabiera tempa... muszę wymyślić jakiś lepszy powód, dla którego ona się nie chce ukazać. XD
2) Był taki moment w opowiadaniu, a konkretnie w poprzednim rozdziale (chyba) gdzie Suta spojrzał Lucy w oczy, a dzięki temu odczytał jej myśli - a konkretnie obrazy... masę obrazów, ale nie mógł usłyszeć konkretnych słów jakie zapadły. Dlatego cała ta sytuacja jest nieporozumieniem Xd Możliwe, że przyczyniła się to tego jego samotność - Lucy stała się jego pierwszą prawdziwą przyjaciółką, bo chyba nie wszyscy zauważyli, ale to głównie Tommy chodziła do miasta i się zaprzyjaźniła z Sarą. On oprócz swej siostry nie miał nikogo, więc nie mógł zrozumieć jakie relacje panowały między ludźmi. Hmmm nie wiem jak to inaczej wyjaśnić. XD Tak jest i koniec :P
Dziękuję Ci za komentarz - każda opinia się liczy ;)
Pozdrawiam ^^
No nie! Po prostu no nie! Jak tak możesz?! Dopiero co przeczytalam i jestem w opłakanym stanie.. Przerwać w TAKIM momencie? Gdyby nie to, że kocham to co piszesz już byś nie żyła! Oczywiście żarty żartami, ale co ja mogę powiedzieć? Perfekcja, pod każdym względem. Wiem, że już jestem nudna, ale nic nie poradzę. Teraz króciótko , trzymaj się i pisz jak najszybciej <3 :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, jeżeli czytelnikowi się podoba to co ja tworzę :D To jest sukces każdego pisarza, ale ale... nie jest to perfekcyjne :P Ale dziękuję za te ciepłe słowa ^^ Ja wciąż się uczę, ale chyba widać, że robię postępy. Dziękuję ^^
UsuńAkcja urwana w takim momencie, bo chodzi o to, żeby trzymać czytelnika w napięciu oraz zachęcić go, żeby przeczytał następny rozdział ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ^^
Nowy rozdział jak zwykle genialny! I jak można skończyć w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńSuta zazdrośnik, czyli to co uwielbiam <3 Ogólnie strasznie lubię Tommy, Sute i Sare, dlatego mam nadzieje, że będzie ich coraz więcej w opowiadaniu :3
Słodkie GaLevy <3 <3 <3
No Lucynko rusz się i wytłumacz to nieporozumienie. Natsu i tak już dużo wycierpiał :/
Tak sobie teraz przypomniałam, że jedyna rzecz jakiej mi szkoda to ta, że w twoim opowiadaniu teraz nie pojawia się Erza, Gray czy Juvia. Nawet o Happym nic tutaj nie ma :( Ale z drugiej strony rekompensujesz mi to Lilym, nowymi postaciami i GaLevy, więc jest ok ;) Jeśli chodzi o Happy'ego to nie pamiętam go z tego opowiadania i trochę mi z tego powodu przykro =( ale daję radę :D
Pozdrawiam i weny życzę :3
1) Wiem, że przerywam w takim momencie, ale tak będzie ciekawiej ;)
Usuń2) Cieszę się, że czytelnikom przypadły do gustu stworzeni przeze mnie bohaterowie - sama ich lubię ^^
3) Jakby to powiedzieć... Nie wiem czemu Erza, Gray, Juvia czy Happy się nie pokazują... Może mi po prostu do akcji nie pasują, poza tym pojawili się trochę na początku historii w przeciwieństwie do Gajeela i Levy, a Happy... Biedny koteczek, ale.... zapomniałam o nim kompletnie XDD Naprawdę mi przykro, ale teraz z krzaka go nie wyciągnę XD Chociaż tu wszystko jest możliwe.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
Dawno nie zaglądałam na tego bloga. Cieszę się, że znów wpadłam :D Przeczytałam wszystkie rozdziały od początku, kocham! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3 Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny :D Mam nadzieję, że rozdziały przyjemnie się czytało. Postaram się następny już niedługo dodać :D
UsuńWesołych Świąt ^^
Długo mnie tu nie było i musiałam to zmienić! Co do rozdziału to mega wielkie WOW, ale czytając komentarze to przyznam szczerze, że postawa Lucy to i mnie powoli zaczyna irytować, powinna w końcu powiedzieć swoim przyjaciołom prawdę, no ale to Twój blog :D
OdpowiedzUsuńA więc tak życzę Ci dużo weny i zdrówka, bo to najważniejsze! ^^
Pozdrawiam ciepło :*
Trochę późno odpisuję, ale myślę, że po następnym rozdziale się nie rozczarowałaś. ;)
UsuńDziękuję ^^
Bardzo bym chciała, ale linku nie ma. XD Ten jest nie dobry. ;)
OdpowiedzUsuń