Kilka dni po
powrocie z pustyni Lucy postanowiła wznowić poszukiwania, tym razem Strzelca. Nie
miała jednak pojęcia gdzie go szukać i czego może się po nim spodziewać, więc
tu było utrudnienie. Od Lokiego dowiedziała się, że to jest typ podróżnika, a
to nie poprawiało jej sytuacji.
Jak na razie
leżała na łóżku i delektowała się ostatnimi chwilami spokoju, bo tak naprawdę
jeszcze nie miała świadomości, że już niedługo będzie musiała walczyć o życie
swoje, przyjaciół i mieszkańców.
Do tej pory jej
głowę odwiedzały dwa problemy: Duchy i…
– Natsu – szepnęła
przyciskając do siebie poduszkę.
Od czasu jej
przyjazdu do Magnolii nie zrobiła nic, aby się do niego zbliżyć. Owszem byli
bliskimi przyjaciółmi, ale ona chciała czegoś więcej. Była zbyt nieśmiała, by
mu wyznać miłość, ale bała się również odrzucenia. Nie miała pojęcia co ma w
tej sytuacji zrobić. Pamiętała o tamtej rozmowie, w której prawdopodobnie
chciał wyznać jej miłość, ale jeśli się już rozmyślił?
Może poproszę dziewczyny o radę? – pomyślała, ale od razu odrzuciła ten pomysł. – Co jeśli będą się z tego śmiać? Co jeśli mu
o tym powiedzą?! – zaczęła panikować, ale po chwili wzięła głęboki oddech i
się uspokoiła. – One nie są takie. Na
pewno zrozumieją – uśmiechnęła się delikatnie i zerwała się z łóżka.
Narzuciła na siebie sweterek i zabierając ze sobą klucze wyszła z domu.
Zbliżało się
południe, a w Magnolii panowała piękna pogoda. W gildii pewnie się już zebrało
sporo osób – tych, którzy szli na misje, wracali z nich lub po prostu
relaksowali się w budynku gildyjnym. Będąc na miejscu, nieśmiało otworzyła
drzwi i weszła do środka. Podchodząc do baru wypatrywała Natsu, ale o dziwo nie
było go w gildii.
– Hej Miruś, gdzie
Natsu? – zapytała Lucy siadając przy barze.
– Nie wiem, nie
przyszedł jeszcze.
– Rozumiem –
westchnęła ze zrezygnowaniem co nie uszło uwadze barmanki.
– Coś cię gryzie?
– zapytała zaniepokojona. Lucy szybko wymyśliła wymówkę na poczekaniu:
– Nie wiem gdzie
się znajduje kolejny duch. Żadne miejsca gdzie może być, nie przychodzą mi do
głowy – odpowiedziała.
– Może pozostałe
duchy wiedzą? Zapytaj się ich na pewno coś doradzą – blondynka zaprzeczyła
tłumacząc, że starała się już wyciągnąć od nich jakieś informacje. – Może są
jednak jakieś nowiny? Słyszałam, że udało Ci się zdobyć nowego ducha,
porozmawiaj z nim – poleciła, na co jej przyjaciółka kiwnęła głową i wstała.
Wyciągnęła z kieszeni złoty klucz zawołała:
– Otwórz się bramo
Skorpiona! Scorpio! – zawołała, a po chwili przed nią wyłonił się ze złotej
poświaty Skorpion i tak jak u pozostałych duchów, jego wygląd się zmienił.
Scorpio nie był już mnichem tylko kimś podobnym do rockowca. Nie umiała ująć
tego w słowa.
– Hej Lucy! – przywitał
się z uśmiechem na ustach, na co blondynka się zaśmiała, ale również się
przywitała:
– Witaj Scorpio. Nieźle
wyglądasz.
– Ty też, więc? –
spojrzał na nią zaciekawiony. – Czemu mnie przyzwałaś?
– Powiesz mi co
wiesz o Strzelcu? – przeszła do kontkretów. – Gdzie mogę go znaleźć?
– Cóż… – podrapał
się po głowie, jednak jak się spodziewała potwierdził tylko przypuszczenia
Lokiego: – Sagittarius jest typem podróżnika, więc nie znajdziesz go w
konkretnym miejscu . Będziesz musiała chyba po prostu poczekać, aż sam się
zjawi w Magnolii – odpowiedział, a widząc smutną minę Lucy dodał: – Nie smuć
się! Pamiętaj, cierpliwość popłaca! O to motto Strzelców – Heartfilia
uśmiechnęła się na jego słowa i dziękując radę, odesłała go do świata duchów.
Następnie opierając się o blat, westchnęła i pomyślała:
Czyli muszę czekać, więc może zajmę się teraz rozwiązaniem
drugiego problemu? – podniosła
powoli głowę i spojrzała smutnym wzrokiem na Mirę. – Pomożesz mi?
– Ale Scorpio
powiedział, że…
– Wiem, ale nie
chodzi mi o Strzelca. Mam jeszcze inny problem – odpowiedziała nieśmiało i
zaczęła wyjaśniać.
Oczywiście jak
tylko Mira usłyszała, że Lucy zakochała się w Natsu to o mało nie krzyknęła na
całą gildię. No, ale jeżeli przyjaciółka ma problemy to trzeba jej pomóc.
– Hm… Co mogłabym
ci doradzić? – zamyśliła się. – Zwracając uwagę, że to jest jednak Natsu to
najlepiej, abyś mu powiedziała to wprost. W innych gestach, które oznaczają, że
musi się domyślać i w ogóle, nie przejdą. Nie chce źle o nim mówić, ale uważam,
że jest tępy.
– Fakt, ale ma w
tym swój urok – zarumieniła się. – Szczerość to podstawa, ale jak ja mam mu to
powiedzieć? – chwyciła się za głowę. – Nie dam rady. Jestem zbyt nieśmiała –
jęknęła, lecz szybko została skarcona przez Mirę.
– Nawet tak nie
mów! Oczywiście, że dasz radę! Jesteś dzielną dziewczyną! Powtórz to!
– Jestem dzielną
dziewczyną – mruknęła bez entuzjazmu, na co Mira westchnęła. Zamierzała coś
jeszcze dodać, lecz przerwało jej głośne wejście Erzy do.
– Przygotujemy
festyn! – zawołała entuzjastycznie, jednak odpowiedziała jej cisza, a także
zdziwienie wśród członków gildii.
– Skąd ten pomysł?
– zapytała białowłosa, więc Scarlet przeszła do konkretów.
– Wracając z misji
przechodziłam przez pewne miasteczko. Organizowało ono akurat festyn
strzelecki, więc pomyślałam, że my też możemy coś takiego zorganizować tylko o
innej tematyce.
No dobrze, ale powiedz co się tam dokładnie
działo?
– Nie wiem
dokładnie, bo się nie przyglądałam, ale można zorganizować jakiś wyścig,
stoiska z jedzeniem, konkurs strzelania. Coś w tym stylu, więc macie jakieś
inne pomysły?
– Ranczo! –
krzyknęła blondynka. – Można urządzić wyścigi konne, strzelanie z łuków, zawody
w jedzeniu! Wszystko!
– To jest
wspaniały pomysł! – odpowiedziała entuzjastycznie Mirajane. – Możemy już dziś
zacząć przygotowywać i zobaczycie, że na jutro wszystko będzie gotowe.
– Nie wydaje mi
się, abyśmy się z tym uporali – westchnęła Lucy, lecz to nie zniechęciło
Strauss.
– Jeżeli się
czegoś naprawdę chce to się to robi. Nie marudźmy i bierzmy się do pracy.
– TAK JEST! –
odpowiedziała reszta.
Tymi słowami Mira
zmotywowała całą gildię do działania. Rozpoczęły się przygotowania do festynu.
Chłopcy podzielili się na dwie grupy. Pierwsza ruszyła do miasta poszukać
chętnych do pomocy, a druga grupa wyciągała deski z magazynu i zaczęli budować
stragany. Dziewczyny natomiast starały się ustalić jakie będą atrakcje, dania,
dekoracje itp.
Po kilku godzinach
wszystko było prawie gotowe. Na koniec Lucy odebrała wykonane przez Mirę i
Wendy ulotki, a następnie chodząc po ulicach Magnolii zaczęła je rozdawać.
Tak spacerując
zaczęła się zastanawiać dlaczego Natsu
nie przyszedł do gildii. Z tego co się orientowała to nie brał żadnej misji, a
nawet jeśli to chociaż by ją o tym powiadomił.
Może się rozchorował? – pomyślała Lucy, więc zaraz po tym jak rozdała
wszystkie ulotki, postanowiła udać się do jego domu.
Gdy dotarła na
miejsce zauważyła, że światła się palą, a to oznaczało, że na pewno był w domu.
Podeszła do drzwi i energicznie w nie zapukała, a po chwili otworzył jej
zaspany Happy.
– Hej Lucy –
przywitał się ziewając. – Przyszłaś zrobić nam śniadanie?
– Jak już to
kolację – westchnęła ze zrezygnowaniem. – Nie mówcie mi, że przespaliście cały
dzień – kotek pokiwał głową, a dziewczyna znowu westchnęła. – Co ja z wami mam.
No, ale skoro tu przyszłam to mogę wam zrobić kolację.
– Jesteś
najlepsza! – ucieszył się i poleciał obudzić różowowłosego.
Wleciał do ich
sypialni, a następnie zaczął szturchać chłopaka.
– Natsu, obudź
się! – krzyczał Happy, ale ten w ogóle nie reagował, jedynie coś zamruczał pod
nosem.
Kotek głośno
westchnął i wrócił do blondynki, która zdążyła trochę ogarnąć ich wiecznie
brudną kuchnie i zacząć przygotowywać dla nich posiłek.
– Lucy, Natsu nie
chce wstać – poskarżył się.
– Mogę wiedzieć
kiedy położyliście się spać?
– Wczoraj –
mruknął w odpowiedzi. Lucy nie dowierzała.
– Heh, co za
lenie. Jak można przespać cały dzień i całą noc? Misja, z której wróciliśmy nie
była trudna. Nieważne pójdę go obudzić – uśmiechnęła się złośliwie i
przerywając przyrządzanie posiłku, weszła do sypialni Salamandra.. Oczywiście
panował tam jeszcze większy bałagan niż w kuchni, ale zignorowała to. Zaczęła
szturchać różowowłosego, aby się obudził, ale zero reakcji. – Natsu wstawaj!
Inaczej nie dostaniesz kolacji! – krzyknęła blondynka i wtedy chłopak szepnął:
– Lucy… –
wypowiedział jej imię przez sen i po chwili przytulił do siebie dziewczynę,
która się nad nim pochylała.
– Natsu, co ty?! –
krzyknęła zarumieniona dziewczyna, ale nie próbowała się wyrwać. Próbowała
jedynie poluźnić uścisk Salamandra, ale ten nie puszczał. Zawstydzona blondynka
nie wiedziała co zrobić.
– Eee… To ja zjem
sobie rybkę. Nie spiesz się z budzeniem go – zaśmiał się Happy obserwując całe
zamieszanie i wyleciał z pokoju.
Co za przeklęty kocur! – pomyślała i spojrzała na śpiącego chłopaka.
Zerknęła na jego spokojną twarz, na umięśnioną klatę i… – Przestań! – skarciła samą siebie. Po chwili uścisk Natsu się
rozluźnił i Lucy była w stanie uwolnić rękę.
Niespodziewanie
zaczęła łaskotać różowowłosego, a ten od razu otworzył oczy i zaczął się śmiać.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę co się dzieje, więc postanowił odwrócić
rolę. Najpierw się podniósł i sprawił, że to Lucy leżała pod nim. Nic nie
mówiąc, uśmiechnął się zadziornie i
zaczął ją gilgotać. Dziewczyna wybuchła śmiechem i zaczęła krzyczeć w stylu
„przestań”. Po chwili Natsu zaprzestał tej czynności i uśmiechnął się mówiąc:
– Co na śniadanie?
– Śniadanie, tak?
– powiedziała spokojnie Lucy, ale niestety nie mogła powstrzymać zirytowania,
więc zwaliła Salamandra z łóżka. – Jak już to kolację! Przespałeś cały dzień!
– Tak? A czułem się
jakbym spał tylko pięć godzin – przeciągnął się wstając z podłogi.
– Co za śpiochy z
was – zaśmiała się i poprawiła pogniecioną bluzkę.
Wtedy coś przykuło
uwagę chłopaka, a był to złoty łańcuszek, który spoczywał aktualnie na szyi
blondynki. Uśmiechnął się.
– Skąd to masz? –
zapytał udając, że nie wie.
– Zapomniałeś?
Przecież ty mi go dałeś.
– Cieszę się, że
go nosisz.
– Przywiązałam się
do niego – odpowiedziała, łapiąc się za naszyjnik i zmieniła temat. – Chodź coś
zjeść. Właśnie kończyłam smażyć naleśniki – zaproponowała i udała się do kuchni
gdzie Happy delektował się swoją rybką.
– Ale jestem
głodny! – oznajmił, a gdy już usiedli razem przy stole rzekł: – Smacznego –
zaczął razem z Lucy konsumować swój posiłek. – Coś mnie dzisiaj ominęło? –
zapytał, po skończonej kolacji.
– Dużo, a
dokładnie przygotowania do festynu.
– Co? Jakiego
festynu?
– Erza wpadła na
pomysł z festynem, więc zaczęliśmy dzisiaj wszystko przygotowywać. Będzie on w
stylu ranczo.
– Ooo, a to coś
nowego! Super będziemy jak kowboje, co nie Happy?
– Aye!
Następnego dnia,
wszyscy obecni w Magnolii członkowie Fairy tail zebrali się w miejscu, gdzie
miał się odbyć owy festyn. Na scenie stała Erza, gdzie sprawdzając ostatnie
przygotowania pozwoliła mistrzowi zabrać głos
– Dziękuję –
odpowiedział i wchodząc na scenę, przemówił: – Witam wszystkich na festynie
Fairy tail! – widownia zaklaskała. – Nie jesteśmy tu ze względu na jakąś
rocznicę czy święto. Zebraliśmy się tu, aby spędzić wspólnie miło czas, a
umożliwią nam to atrakcje przygotowane przez członków gildii magów! – wskazał
na stojących za nim kilku członków, którzy zgodzili się wystąpić w zawodach
kowbojskich. Byli to między innymi Erza, Lucy, Gray, Natsu, Elfman, Cana i
Mirajane. Reszta miała za zadanie obsługiwać stoiska. – Tak, więc festyn
zaczniemy od rywalizacji pomiędzy tymi osobami o tytuł na najlepszego kowboja!
– oklaski naszły ze wszystkich stron co spowodowało uśmiech u zawodników,
którzy ruszyli w specjalnych kowbojskich strojach do pierwszej konkurencji,
czyli bieg między kaktusami i to dosłownie. Zawodnicy musieli biec jak
najszybciej do mety przeciskając się przez kaktusy.
– Proszę
wszystkich na start! – nakazał Makarov, po czym dodał: – Oczywiście ta osoba,
która wygra większość konkurencji wygra puchar oraz niespodziankę – zaczekał,
aż zawodnicy się przygotują i odparł: – Gotowi? Do biegu? START! – ruszyli.
Trasa, którą mieli
przebiec to nie cały kilometr i oczywiście mogli wygrać tylko wytrwali, a
trzema takimi osobami byli Natsu, Erza, a także Gray i w takiej kolejności
zajęli wygrane miejsca. Pozostałej trójce poszło trochę gorzej, bo przez
następne piętnaście minut były zajęte wyciąganiem igieł ze swojej skóry.
Kolejnym zadaniem,
z którym musieli się zmagać to było ujeżdżanie byka. Chłopcy stwierdzili, że
ich wygrana jest z góry przesądzona, jednak gdy wsiedli na byka to się
zdziwili. Nie byli w stanie się na nim utrzymać nawet przez pięć sekund i tym
razem to dziewczyny osiągnęły sukces.
Kolejne dwa
zadania nie były zbyt wymagające. Były to krótko czasowe walki i konkurencja
pt. „Kto wypije więcej?” i oczywiście w tej drugiej to Cana była zwyciężczynią.
Ostatnia
konkurencja, na którą wszyscy czekali okazała się być wyścigiem konnym. Trasa
wyścigu przebiegała przez całe obrzeża Magnolii, więc łatwo nie mieli, a ten
kto wyjdzie z tego zwycięsko otrzyma podwójne punkty, a to ich jeszcze bardziej
zmobilizowało do rywalizacji.
Jak na razie tak
prezentowała się lista z punktami:
1.
Erza – 7 pkt.
2.
Natsu – 6 pkt.
3.
Lucy – 6 pkt.
4.
Gray – 5 pkt
5.
Mira – 5 pkt.
6.
Cana – 4 pkt.
– Dlaczego jestem
ostatnia? – zbulwersowała się brązowowłosa. – Muszę to wygrać!
– Ja również
zamierzam wygrać! – odpowiedziała reszta.
Wsiedli na swoje
konie, pożyczone od właściciela pewnej stadniny i zajęli miejsca na linii startu.
Wygram to! Muszę! Przecież jestem w tym dobra! – mobilizowała siebie Lucy i zaciskając jeszcze
mocniej wodze, wzięła głęboki oddech.
– Gotowi? – zaczął
odliczać mistrz gildii. – Do biegu? START! – i zaczął się wyścig.
Konie ruszyły ze
swoimi jeźdźcami przed siebie czym prędzej, aby znaleźć się na prowadzeniu.
Okrzyków widowni już nie było słychać, więc mogli się skupić na jednym celu.
– Po zwycięstwo! –
krzyknął Natsu, po czym jego koń znacznie przyspieszył. Erza trzymała stałą
prędkość i jak na razie zajmowała drugie miejsce, a na trzecim trzymała się
blondynka. Bardzo chciała wygrać i gdy miała sięgnąć po klucz to szybko cofnęła
rękę.
Nie, nie będę oszukiwać – pomyślała i znacznie przyspieszyła.
Po pierwszym kółku
udało jej się zrównać z Natsu, który mocno się zdziwił widząc kto go dogania.
– Lucy?!
– Hej Natsu –
pomachała mu uśmiechając się przy tym, a gdy już zdążyła go wyprzedzić to
odparła: – Pa Natsu!
Po jakimś czasie
można było zauważyć metę wyścigu. Radosna blondynka już była pewna, że wygrała
gdy nagle znikąd pojawiła się Erza i ją wyprzedziła, a następnie wygrała
wyścig.
Lucy gdy się
zatrzymała szybko podbiegła do Erzy z pytaniem:
– Jak ty to
zrobiłaś?! Przecież byłam na prowadzeniu, a metę miałam tuż przed sobą! –
jęknęła Lucy.
– No wybacz, ale
takie życie. Możliwe, że przez ten bieg twój koń się zmęczył. Ja starałam się
utrzymywać równe tempo w miarę szybkie, a na samym końcu sprintem po zwycięstwo
– odpowiedziała dumna z siebie Erza.
– Ja nadal nie
mogę w to uwierzyć.
– Nie martw się,
bo przecież zajęłaś drugie miejsce.
– Wiem, ale nie o
to mi chodziło.
– Tak? A o co w
takim razie?
– Po prostu satysfakcja
z pokonania Ciebie – rzekła, po czym obie się zaśmiały.
Po chwili na scenę
wszedł Makarov i ogłosił:
– Uwaga! Po
podliczeniu punktów można stwierdzić, że zwycięzcą zostaje…. Erza Scarlet! –
tłum zasypał zwyciężczynie oklaskami po czym zamilkli czekając na osoby
zajmujące drugie i trzecie miejsce. Mistrz gildii w tym czasie wręczył Erzie
złoty puchar. – Kolejna nagroda za drugie miejsce wędruje do Lucy Heartfilii, a
za trzecie miejsce do Natsu Dragneela! – Makarov wręczył Lucy małe pudełko, a
różowowłosemu kwiaty.
– Kwiaty dla
faceta? – mruknął niezadowolony Natsu, a dziewczyny wybuchły śmiechem. – Co
Lucy dostałaś?
– Nie wiem –
odpowiedziała, a tuż po zakończeniu ceremonii zaczęła odpakowywać nagrodę. Gdy
już otworzyła pudełko mało nie krzyknęła z radości. Nagrodą za zawody był złoty
klucz Sagittariusa. – Ale jak? – zapytała i spojrzała na uśmiechniętego
mistrza, a następnie przytuliła go z całej siły o mało go nie dusząc. –
Dziękuję!
– Nie ma za co,
naprawdę. Niedawno dowiedziałem się, że mój niedaleki znajomy jest gwiezdnym
duchem. Wytłumaczyłem mu całą sytuacje i aż dziwne, że się zgodził.
– Nie wiem co
powiedzieć! Naprawdę zależy mi na tych kluczach, one pomogą mi rozwiązać pewną
sprawę!
– Pamiętaj, że na
nas też możesz liczyć – odwzajemnił uścisk blondynki, lecz po chwili posmutniał
i westchnął: – Lucy jest pewna sprawa, o której muszę z tobą porozmawiać. To
ważne.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 28 "Powrót koszmaru"
Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńByło Nalu i jest git XD
Jak Natsu i Happy mogli przespać prawie cały dzień i noc, ale co tam oni to śpiochy XD
I tak najlepsza była nagroda dla Natsu...kwiatki XD
Lucy! Weź się w garść i wyznaj mu wreszcie miłość! Nie mogę się doczekać kiedy taki moment nadejdzie, że Natsu wyzna jej miłość, albo ona mu >-<
Mówiąc krócej, cały rozdział mi się bardzo podobał :3
Jedynie jak dla mnie Lucy za szybko i za łatwo dostała klucz strzelca ;)
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
BARDZO SIĘ CIESZĘ, że ci się podobało! Naprawdę nie miałam czasu na pisanie tego rozdziału, więc można stwierdzić, że jest napisane na odczep (przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie) Dziękuję za komentarz <3
UsuńZ EDYTOWAŁAŚ POSTA I KOMA MI USUNĘŁO! TY....
OdpowiedzUsuń...
Super rozdział, nie było błędów, szpoko nalu, głupia erza, (streszczam kom)
Pozdrawiam i daję weny, zapraszam na moje blogi:
http://magia-w-swiecie-realnym.blogspot.com/
http://doragon-no-chikara.blogspot.com/
PS. Mam nadzieję, że to Natsuś wyzna miłość Luce. :3
Gomen Gomen, ale przez przypadek opublikowałam dwa razy ten sam rozdział, więc musiałam jeden usunąć. Naprawdę przepraszam. XD
UsuńFajnie, że ci się podobało :D Doceniam to i dzięki za komentarz <3
Jeszczeee chceeemm wiecej...
OdpowiedzUsuńJak ja długa na ten rozdział czekałam
Ale jest zajeb**ty
Dziękuję :* Ogromnie się cieszę, że ci się podobał. :D
UsuńJa to ślepa jestem, albo leń, bo mi się nie chciało tu włazić. Wchodzę po dwóch tygodniach, patrzę, a tu rozdział dodany tydzień temu xD Także gomen za spóźnienie i zaczynamy komentować!
OdpowiedzUsuńJejciu, skąd ty wiedziałaś, że uwielbiam takie rozdziały przypominające fillery FT? No normalnie jakbym odcinek oglądała :D Klimacik, humorek, NaLu, wszystko jest!
Tylko weź tu kobito wytrzymaj, kiedy Luckę przed wyznaniem miłości Natsu pokonuje nieśmiałość -,-
Wiem, że to trudne, ale! Kim jesteś, Lucynko?! Jesteś zwycięzcą! XD
Kinana: Nie podniecaj się tak.
Przybył niszczyciel szczęścia, Kinana - Cubelios - sama.
Kinana: No pewnie. *promieniuje wyniosłością*
Natsukiś, ratuj, ona mi jajka wielkanocne zatruła ;_;
Kinana: Już mówiłam, że to nie ja, tylko te twoje durne mazaki!
Hai, hai. *szept* W ogóle jej nie wierzę.
Wracając - rozdział mi się BARDZO podobał, oczekuję WIĘCEJ scen NaLu i DO następnego rozdziału!
Za kilka dni powinna dotrzeć moja paczka z jajkami z napisem "WENA". I masz je wszystkie zjeść! XD
Ogromnie się cieszę, że ci się podobał :D Można powiedzieć, że koniec z fillerami i przechodzimy, albo raczej wracamy do naszej poprzedniej opowieści. ;)
UsuńNiestety nie wiem kiedy ukaże się kolejny rozdział :/ Mam nadzieje, że mi przebaczycie XD
Dzięki za komentarz :D