środa, 25 marca 2015

Rozdział 27 – Jazda konna


Kilka dni po powrocie z pustyni Lucy postanowiła wznowić poszukiwania, tym razem Strzelca. Nie miała jednak pojęcia gdzie go szukać i czego może się po nim spodziewać, więc tu było utrudnienie. Od Lokiego dowiedziała się, że to jest typ podróżnika, a to nie poprawiało jej sytuacji.
Jak na razie leżała na łóżku i delektowała się ostatnimi chwilami spokoju, bo tak naprawdę jeszcze nie miała świadomości, że już niedługo będzie musiała walczyć o życie swoje, przyjaciół i mieszkańców.
Do tej pory jej głowę odwiedzały dwa problemy: Duchy i…
– Natsu – szepnęła przyciskając do siebie poduszkę.
Od czasu jej przyjazdu do Magnolii nie zrobiła nic, aby się do niego zbliżyć. Owszem byli bliskimi przyjaciółmi, ale ona chciała czegoś więcej. Była zbyt nieśmiała, by mu wyznać miłość, ale bała się również odrzucenia. Nie miała pojęcia co ma w tej sytuacji zrobić. Pamiętała o tamtej rozmowie, w której prawdopodobnie chciał wyznać jej miłość, ale jeśli się już rozmyślił?
Może poproszę dziewczyny o radę? – pomyślała, ale od razu odrzuciła ten pomysł. – Co jeśli będą się z tego śmiać? Co jeśli mu o tym powiedzą?! – zaczęła panikować, ale po chwili wzięła głęboki oddech i się uspokoiła. – One nie są takie. Na pewno zrozumieją – uśmiechnęła się delikatnie i zerwała się z łóżka. Narzuciła na siebie sweterek i zabierając ze sobą klucze wyszła z domu.
Zbliżało się południe, a w Magnolii panowała piękna pogoda. W gildii pewnie się już zebrało sporo osób – tych, którzy szli na misje, wracali z nich lub po prostu relaksowali się w budynku gildyjnym. Będąc na miejscu, nieśmiało otworzyła drzwi i weszła do środka. Podchodząc do baru wypatrywała Natsu, ale o dziwo nie było go w gildii.
– Hej Miruś, gdzie Natsu? – zapytała Lucy siadając przy barze.
– Nie wiem, nie przyszedł jeszcze.
– Rozumiem – westchnęła ze zrezygnowaniem co nie uszło uwadze barmanki.
– Coś cię gryzie? – zapytała zaniepokojona. Lucy szybko wymyśliła wymówkę na poczekaniu:
– Nie wiem gdzie się znajduje kolejny duch. Żadne miejsca gdzie może być, nie przychodzą mi do głowy – odpowiedziała.
– Może pozostałe duchy wiedzą? Zapytaj się ich na pewno coś doradzą – blondynka zaprzeczyła tłumacząc, że starała się już wyciągnąć od nich jakieś informacje. – Może są jednak jakieś nowiny? Słyszałam, że udało Ci się zdobyć nowego ducha, porozmawiaj z nim – poleciła, na co jej przyjaciółka kiwnęła głową i wstała. Wyciągnęła z kieszeni złoty klucz zawołała:
– Otwórz się bramo Skorpiona! Scorpio! – zawołała, a po chwili przed nią wyłonił się ze złotej poświaty Skorpion i tak jak u pozostałych duchów, jego wygląd się zmienił. Scorpio nie był już mnichem tylko kimś podobnym do rockowca. Nie umiała ująć tego w słowa.
– Hej Lucy! – przywitał się z uśmiechem na ustach, na co blondynka się zaśmiała, ale również się przywitała:
– Witaj Scorpio. Nieźle wyglądasz.
– Ty też, więc? – spojrzał na nią zaciekawiony. – Czemu mnie przyzwałaś?
– Powiesz mi co wiesz o Strzelcu? – przeszła do kontkretów. – Gdzie mogę go znaleźć?
– Cóż… – podrapał się po głowie, jednak jak się spodziewała potwierdził tylko przypuszczenia Lokiego: – Sagittarius jest typem podróżnika, więc nie znajdziesz go w konkretnym miejscu . Będziesz musiała chyba po prostu poczekać, aż sam się zjawi w Magnolii – odpowiedział, a widząc smutną minę Lucy dodał: – Nie smuć się! Pamiętaj, cierpliwość popłaca! O to motto Strzelców – Heartfilia uśmiechnęła się na jego słowa i dziękując radę, odesłała go do świata duchów. Następnie opierając się o blat, westchnęła i pomyślała:
Czyli muszę czekać, więc może zajmę się teraz rozwiązaniem drugiego problemu? – podniosła powoli głowę i spojrzała smutnym wzrokiem na Mirę. – Pomożesz mi?
– Ale Scorpio powiedział, że…
– Wiem, ale nie chodzi mi o Strzelca. Mam jeszcze inny problem – odpowiedziała nieśmiało i zaczęła wyjaśniać.
Oczywiście jak tylko Mira usłyszała, że Lucy zakochała się w Natsu to o mało nie krzyknęła na całą gildię. No, ale jeżeli przyjaciółka ma problemy to trzeba jej pomóc.
– Hm… Co mogłabym ci doradzić? – zamyśliła się. – Zwracając uwagę, że to jest jednak Natsu to najlepiej, abyś mu powiedziała to wprost. W innych gestach, które oznaczają, że musi się domyślać i w ogóle, nie przejdą. Nie chce źle o nim mówić, ale uważam, że jest tępy.
– Fakt, ale ma w tym swój urok – zarumieniła się. – Szczerość to podstawa, ale jak ja mam mu to powiedzieć? – chwyciła się za głowę. – Nie dam rady. Jestem zbyt nieśmiała – jęknęła, lecz szybko została skarcona przez Mirę.
– Nawet tak nie mów! Oczywiście, że dasz radę! Jesteś dzielną dziewczyną! Powtórz to!
– Jestem dzielną dziewczyną – mruknęła bez entuzjazmu, na co Mira westchnęła. Zamierzała coś jeszcze dodać, lecz przerwało jej głośne wejście Erzy do.
– Przygotujemy festyn! – zawołała entuzjastycznie, jednak odpowiedziała jej cisza, a także zdziwienie wśród członków gildii.
– Skąd ten pomysł? – zapytała białowłosa, więc Scarlet przeszła do konkretów.
– Wracając z misji przechodziłam przez pewne miasteczko. Organizowało ono akurat festyn strzelecki, więc pomyślałam, że my też możemy coś takiego zorganizować tylko o innej tematyce.
 No dobrze, ale powiedz co się tam dokładnie działo?
– Nie wiem dokładnie, bo się nie przyglądałam, ale można zorganizować jakiś wyścig, stoiska z jedzeniem, konkurs strzelania. Coś w tym stylu, więc macie jakieś inne pomysły?
– Ranczo! – krzyknęła blondynka. – Można urządzić wyścigi konne, strzelanie z łuków, zawody w jedzeniu! Wszystko!
– To jest wspaniały pomysł! – odpowiedziała entuzjastycznie Mirajane. – Możemy już dziś zacząć przygotowywać i zobaczycie, że na jutro wszystko będzie gotowe.
– Nie wydaje mi się, abyśmy się z tym uporali – westchnęła Lucy, lecz to nie zniechęciło Strauss.
– Jeżeli się czegoś naprawdę chce to się to robi. Nie marudźmy i bierzmy się do pracy.
– TAK JEST! – odpowiedziała reszta.
Tymi słowami Mira zmotywowała całą gildię do działania. Rozpoczęły się przygotowania do festynu. Chłopcy podzielili się na dwie grupy. Pierwsza ruszyła do miasta poszukać chętnych do pomocy, a druga grupa wyciągała deski z magazynu i zaczęli budować stragany. Dziewczyny natomiast starały się ustalić jakie będą atrakcje, dania, dekoracje itp.
Po kilku godzinach wszystko było prawie gotowe. Na koniec Lucy odebrała wykonane przez Mirę i Wendy ulotki, a następnie chodząc po ulicach Magnolii zaczęła je rozdawać.
Tak spacerując zaczęła się zastanawiać  dlaczego Natsu nie przyszedł do gildii. Z tego co się orientowała to nie brał żadnej misji, a nawet jeśli to chociaż by ją o tym powiadomił.
Może się rozchorował? – pomyślała Lucy, więc zaraz po tym jak rozdała wszystkie ulotki, postanowiła udać się do jego domu.
Gdy dotarła na miejsce zauważyła, że światła się palą, a to oznaczało, że na pewno był w domu. Podeszła do drzwi i energicznie w nie zapukała, a po chwili otworzył jej zaspany Happy.
– Hej Lucy – przywitał się ziewając. – Przyszłaś zrobić nam śniadanie?
– Jak już to kolację – westchnęła ze zrezygnowaniem. – Nie mówcie mi, że przespaliście cały dzień – kotek pokiwał głową, a dziewczyna znowu westchnęła. – Co ja z wami mam. No, ale skoro tu przyszłam to mogę wam zrobić kolację.
– Jesteś najlepsza! – ucieszył się i poleciał obudzić różowowłosego.
Wleciał do ich sypialni, a następnie zaczął szturchać chłopaka.
– Natsu, obudź się! – krzyczał Happy, ale ten w ogóle nie reagował, jedynie coś zamruczał pod nosem.
Kotek głośno westchnął i wrócił do blondynki, która zdążyła trochę ogarnąć ich wiecznie brudną kuchnie i zacząć przygotowywać dla nich posiłek.
– Lucy, Natsu nie chce wstać – poskarżył się.
– Mogę wiedzieć kiedy położyliście się spać?
– Wczoraj – mruknął w odpowiedzi. Lucy nie dowierzała.
– Heh, co za lenie. Jak można przespać cały dzień i całą noc? Misja, z której wróciliśmy nie była trudna. Nieważne pójdę go obudzić – uśmiechnęła się złośliwie i przerywając przyrządzanie posiłku, weszła do sypialni Salamandra.. Oczywiście panował tam jeszcze większy bałagan niż w kuchni, ale zignorowała to. Zaczęła szturchać różowowłosego, aby się obudził, ale zero reakcji. – Natsu wstawaj! Inaczej nie dostaniesz kolacji! – krzyknęła blondynka i wtedy chłopak szepnął:
– Lucy… – wypowiedział jej imię przez sen i po chwili przytulił do siebie dziewczynę, która się nad nim pochylała.
– Natsu, co ty?! – krzyknęła zarumieniona dziewczyna, ale nie próbowała się wyrwać. Próbowała jedynie poluźnić uścisk Salamandra, ale ten nie puszczał. Zawstydzona blondynka nie wiedziała co zrobić.
– Eee… To ja zjem sobie rybkę. Nie spiesz się z budzeniem go – zaśmiał się Happy obserwując całe zamieszanie i wyleciał z pokoju.
Co za przeklęty kocur! – pomyślała i spojrzała na śpiącego chłopaka. Zerknęła na jego spokojną twarz, na umięśnioną klatę i… – Przestań! – skarciła samą siebie. Po chwili uścisk Natsu się rozluźnił i Lucy była w stanie uwolnić rękę.
Niespodziewanie zaczęła łaskotać różowowłosego, a ten od razu otworzył oczy i zaczął się śmiać. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę co się dzieje, więc postanowił odwrócić rolę. Najpierw się podniósł i sprawił, że to Lucy leżała pod nim. Nic nie mówiąc, uśmiechnął się zadziornie  i zaczął ją gilgotać. Dziewczyna wybuchła śmiechem i zaczęła krzyczeć w stylu „przestań”. Po chwili Natsu zaprzestał tej czynności i uśmiechnął się mówiąc:
– Co na śniadanie?
– Śniadanie, tak? – powiedziała spokojnie Lucy, ale niestety nie mogła powstrzymać zirytowania, więc zwaliła Salamandra z łóżka. – Jak już to kolację! Przespałeś cały dzień!
– Tak? A czułem się jakbym spał tylko pięć godzin – przeciągnął się wstając z podłogi.
– Co za śpiochy z was – zaśmiała się i poprawiła pogniecioną bluzkę.
Wtedy coś przykuło uwagę chłopaka, a był to złoty łańcuszek, który spoczywał aktualnie na szyi blondynki. Uśmiechnął się.
– Skąd to masz? – zapytał udając, że nie wie.
– Zapomniałeś? Przecież ty mi go dałeś.
– Cieszę się, że go nosisz.
– Przywiązałam się do niego – odpowiedziała, łapiąc się za naszyjnik i zmieniła temat. – Chodź coś zjeść. Właśnie kończyłam smażyć naleśniki – zaproponowała i udała się do kuchni gdzie Happy delektował się swoją rybką.
– Ale jestem głodny! – oznajmił, a gdy już usiedli razem przy stole rzekł: – Smacznego – zaczął razem z Lucy konsumować swój posiłek. – Coś mnie dzisiaj ominęło? – zapytał, po skończonej kolacji.
– Dużo, a dokładnie przygotowania do festynu.
– Co? Jakiego festynu?
– Erza wpadła na pomysł z festynem, więc zaczęliśmy dzisiaj wszystko przygotowywać. Będzie on w stylu ranczo.
– Ooo, a to coś nowego! Super będziemy jak kowboje, co nie Happy?
– Aye!
Następnego dnia, wszyscy obecni w Magnolii członkowie Fairy tail zebrali się w miejscu, gdzie miał się odbyć owy festyn. Na scenie stała Erza, gdzie sprawdzając ostatnie przygotowania pozwoliła mistrzowi zabrać głos
– Dziękuję – odpowiedział i wchodząc na scenę, przemówił: – Witam wszystkich na festynie Fairy tail! – widownia zaklaskała. – Nie jesteśmy tu ze względu na jakąś rocznicę czy święto. Zebraliśmy się tu, aby spędzić wspólnie miło czas, a umożliwią nam to atrakcje przygotowane przez członków gildii magów! – wskazał na stojących za nim kilku członków, którzy zgodzili się wystąpić w zawodach kowbojskich. Byli to między innymi Erza, Lucy, Gray, Natsu, Elfman, Cana i Mirajane. Reszta miała za zadanie obsługiwać stoiska. – Tak, więc festyn zaczniemy od rywalizacji pomiędzy tymi osobami o tytuł na najlepszego kowboja! – oklaski naszły ze wszystkich stron co spowodowało uśmiech u zawodników, którzy ruszyli w specjalnych kowbojskich strojach do pierwszej konkurencji, czyli bieg między kaktusami i to dosłownie. Zawodnicy musieli biec jak najszybciej do mety przeciskając się przez kaktusy.
– Proszę wszystkich na start! – nakazał Makarov, po czym dodał: – Oczywiście ta osoba, która wygra większość konkurencji wygra puchar oraz niespodziankę – zaczekał, aż zawodnicy się przygotują i odparł: – Gotowi? Do biegu? START! – ruszyli.
Trasa, którą mieli przebiec to nie cały kilometr i oczywiście mogli wygrać tylko wytrwali, a trzema takimi osobami byli Natsu, Erza, a także Gray i w takiej kolejności zajęli wygrane miejsca. Pozostałej trójce poszło trochę gorzej, bo przez następne piętnaście minut były zajęte wyciąganiem igieł ze swojej skóry.
Kolejnym zadaniem, z którym musieli się zmagać to było ujeżdżanie byka. Chłopcy stwierdzili, że ich wygrana jest z góry przesądzona, jednak gdy wsiedli na byka to się zdziwili. Nie byli w stanie się na nim utrzymać nawet przez pięć sekund i tym razem to dziewczyny osiągnęły sukces.
Kolejne dwa zadania nie były zbyt wymagające. Były to krótko czasowe walki i konkurencja pt. „Kto wypije więcej?” i oczywiście w tej drugiej to Cana była zwyciężczynią.
Ostatnia konkurencja, na którą wszyscy czekali okazała się być wyścigiem konnym. Trasa wyścigu przebiegała przez całe obrzeża Magnolii, więc łatwo nie mieli, a ten kto wyjdzie z tego zwycięsko otrzyma podwójne punkty, a to ich jeszcze bardziej zmobilizowało do rywalizacji.
Jak na razie tak prezentowała się lista z punktami:
1.      Erza – 7 pkt.
2.      Natsu – 6 pkt.
3.      Lucy – 6 pkt.
4.      Gray – 5 pkt
5.      Mira – 5 pkt.
6.      Cana – 4 pkt.
– Dlaczego jestem ostatnia? – zbulwersowała się brązowowłosa. – Muszę to wygrać!
– Ja również zamierzam wygrać! – odpowiedziała reszta.
Wsiedli na swoje konie, pożyczone od właściciela pewnej stadniny i  zajęli miejsca na linii startu.
Wygram to! Muszę! Przecież jestem w tym dobra! – mobilizowała siebie Lucy i zaciskając jeszcze mocniej wodze, wzięła głęboki oddech.
– Gotowi? – zaczął odliczać mistrz gildii. – Do biegu? START! – i zaczął się wyścig.
Konie ruszyły ze swoimi jeźdźcami przed siebie czym prędzej, aby znaleźć się na prowadzeniu. Okrzyków widowni już nie było słychać, więc mogli się skupić na jednym celu.
– Po zwycięstwo! – krzyknął Natsu, po czym jego koń znacznie przyspieszył. Erza trzymała stałą prędkość i jak na razie zajmowała drugie miejsce, a na trzecim trzymała się blondynka. Bardzo chciała wygrać i gdy miała sięgnąć po klucz to szybko cofnęła rękę.
Nie, nie będę oszukiwać – pomyślała i znacznie przyspieszyła.
Po pierwszym kółku udało jej się zrównać z Natsu, który mocno się zdziwił widząc kto go dogania.
– Lucy?!
– Hej Natsu – pomachała mu uśmiechając się przy tym, a gdy już zdążyła go wyprzedzić to odparła: – Pa Natsu!
Po jakimś czasie można było zauważyć metę wyścigu. Radosna blondynka już była pewna, że wygrała gdy nagle znikąd pojawiła się Erza i ją wyprzedziła, a następnie wygrała wyścig.
Lucy gdy się zatrzymała szybko podbiegła do Erzy z pytaniem:
– Jak ty to zrobiłaś?! Przecież byłam na prowadzeniu, a metę miałam tuż przed sobą! – jęknęła Lucy.
– No wybacz, ale takie życie. Możliwe, że przez ten bieg twój koń się zmęczył. Ja starałam się utrzymywać równe tempo w miarę szybkie, a na samym końcu sprintem po zwycięstwo – odpowiedziała dumna z siebie Erza.
– Ja nadal nie mogę w to uwierzyć.
– Nie martw się, bo przecież zajęłaś drugie miejsce.
– Wiem, ale nie o to mi chodziło.
– Tak? A o co w takim razie?
– Po prostu satysfakcja z pokonania Ciebie – rzekła, po czym obie się zaśmiały.
Po chwili na scenę wszedł Makarov i ogłosił:
– Uwaga! Po podliczeniu punktów można stwierdzić, że zwycięzcą zostaje…. Erza Scarlet! – tłum zasypał zwyciężczynie oklaskami po czym zamilkli czekając na osoby zajmujące drugie i trzecie miejsce. Mistrz gildii w tym czasie wręczył Erzie złoty puchar. – Kolejna nagroda za drugie miejsce wędruje do Lucy Heartfilii, a za trzecie miejsce do Natsu Dragneela! – Makarov wręczył Lucy małe pudełko, a różowowłosemu kwiaty.
– Kwiaty dla faceta? – mruknął niezadowolony Natsu, a dziewczyny wybuchły śmiechem. – Co Lucy dostałaś?
– Nie wiem – odpowiedziała, a tuż po zakończeniu ceremonii zaczęła odpakowywać nagrodę. Gdy już otworzyła pudełko mało nie krzyknęła z radości. Nagrodą za zawody był złoty klucz Sagittariusa. – Ale jak? – zapytała i spojrzała na uśmiechniętego mistrza, a następnie przytuliła go z całej siły o mało go nie dusząc. – Dziękuję!
– Nie ma za co, naprawdę. Niedawno dowiedziałem się, że mój niedaleki znajomy jest gwiezdnym duchem. Wytłumaczyłem mu całą sytuacje i aż dziwne, że się zgodził.
– Nie wiem co powiedzieć! Naprawdę zależy mi na tych kluczach, one pomogą mi rozwiązać pewną sprawę!
– Pamiętaj, że na nas też możesz liczyć – odwzajemnił uścisk blondynki, lecz po chwili posmutniał i westchnął: – Lucy jest pewna sprawa, o której muszę z tobą porozmawiać. To ważne.


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 28 "Powrót koszmaru"

8 komentarzy:

  1. Genialny rozdział!
    Było Nalu i jest git XD
    Jak Natsu i Happy mogli przespać prawie cały dzień i noc, ale co tam oni to śpiochy XD
    I tak najlepsza była nagroda dla Natsu...kwiatki XD
    Lucy! Weź się w garść i wyznaj mu wreszcie miłość! Nie mogę się doczekać kiedy taki moment nadejdzie, że Natsu wyzna jej miłość, albo ona mu >-<
    Mówiąc krócej, cały rozdział mi się bardzo podobał :3
    Jedynie jak dla mnie Lucy za szybko i za łatwo dostała klucz strzelca ;)
    Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BARDZO SIĘ CIESZĘ, że ci się podobało! Naprawdę nie miałam czasu na pisanie tego rozdziału, więc można stwierdzić, że jest napisane na odczep (przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie) Dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  2. Z EDYTOWAŁAŚ POSTA I KOMA MI USUNĘŁO! TY....
    ...
    Super rozdział, nie było błędów, szpoko nalu, głupia erza, (streszczam kom)

    Pozdrawiam i daję weny, zapraszam na moje blogi:
    http://magia-w-swiecie-realnym.blogspot.com/
    http://doragon-no-chikara.blogspot.com/

    PS. Mam nadzieję, że to Natsuś wyzna miłość Luce. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gomen Gomen, ale przez przypadek opublikowałam dwa razy ten sam rozdział, więc musiałam jeden usunąć. Naprawdę przepraszam. XD
      Fajnie, że ci się podobało :D Doceniam to i dzięki za komentarz <3

      Usuń
  3. Jeszczeee chceeemm wiecej...
    Jak ja długa na ten rozdział czekałam
    Ale jest zajeb**ty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Ogromnie się cieszę, że ci się podobał. :D

      Usuń
  4. Ja to ślepa jestem, albo leń, bo mi się nie chciało tu włazić. Wchodzę po dwóch tygodniach, patrzę, a tu rozdział dodany tydzień temu xD Także gomen za spóźnienie i zaczynamy komentować!
    Jejciu, skąd ty wiedziałaś, że uwielbiam takie rozdziały przypominające fillery FT? No normalnie jakbym odcinek oglądała :D Klimacik, humorek, NaLu, wszystko jest!
    Tylko weź tu kobito wytrzymaj, kiedy Luckę przed wyznaniem miłości Natsu pokonuje nieśmiałość -,-
    Wiem, że to trudne, ale! Kim jesteś, Lucynko?! Jesteś zwycięzcą! XD
    Kinana: Nie podniecaj się tak.
    Przybył niszczyciel szczęścia, Kinana - Cubelios - sama.
    Kinana: No pewnie. *promieniuje wyniosłością*
    Natsukiś, ratuj, ona mi jajka wielkanocne zatruła ;_;
    Kinana: Już mówiłam, że to nie ja, tylko te twoje durne mazaki!
    Hai, hai. *szept* W ogóle jej nie wierzę.
    Wracając - rozdział mi się BARDZO podobał, oczekuję WIĘCEJ scen NaLu i DO następnego rozdziału!
    Za kilka dni powinna dotrzeć moja paczka z jajkami z napisem "WENA". I masz je wszystkie zjeść! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie się cieszę, że ci się podobał :D Można powiedzieć, że koniec z fillerami i przechodzimy, albo raczej wracamy do naszej poprzedniej opowieści. ;)
      Niestety nie wiem kiedy ukaże się kolejny rozdział :/ Mam nadzieje, że mi przebaczycie XD
      Dzięki za komentarz :D

      Usuń