Lucy Heartfilia zdążyła opanować swą nową
moc, dzięki czemu mogła znów dołączyć do swoich przyjaciół razem z tymi nowymi,
których niedawno poznała. Na jakiś czas zapanował spokój, lecz teraz przenieśmy
się do czasów, kiedy to blondynka dopiero co wyruszała w swą podróż. Nie tylko
ona miała w tym czasie problemy. W mieście Era gdzie przebywała Rada Magiczna
toczyła się właśnie pewnego maga.
Jako główny organ władzy w całym świecie
Magii, Rada posiada nad nim niemal całkowitą kontrolę, pełniąc obowiązki rządu.
Rada kontroluje każdą legalną gildię w tym państwie, nadzoruje je i trzyma w
ryzach. Jest odpowiedzialna za wykroczenia spowodowane przez magów, posiada
również prawo do karania tych, którzy łamią prawo i konfiskowania magicznych
przedmiotów, które mogłyby wyrządzić jakieś trwałe szkody na dużą skalę. Jednym
z nich był właśnie Jellal Fermandes. Jedyną osobą, która wstawiła się za nim
była Erza. Desperacko próbowała znaleźć sposobu, by go uwolnić lub przynajmniej
złagodzić karę. Bez skutku.
Po tym jak został zmanipulowany przez
Zerefa jego osobowość uległa drastycznej zmianie. Stał się okrutny i
bezwzględny, oszalał na punkcie budowy Systemu R, ale to nie była jego wina.
Ktoś nim sterował, a on był wtedy jeszcze dzieckiem, ale nawet takie
wyjaśnienia nie pomogły.
Po kolejnej rozprawie, na której jeszcze
nie ustalono wyroku, dziewczyna mogła odetchnąć z ulgą. Miała jeszcze czas.
Wolnym krokiem udała się w stronę celi,
gdzie przebywał jej… No właśnie. Kim on dla niej był? Gdy razem przebywali
jeszcze w Wieży Niebios byli jak rodzeństwo, potem stali się dla siebie wrogami
– nienawidziła go z całego serca, a potem gdy już odkryła prawdę iskierka
nadziei w jej sercu znów rozbłysła.
– Kim jesteś? – szepnęła docierając na
miejsce.
– Potworem – odrzekł krótko, a ta
spojrzała na niego zaskoczona. – Dlaczego mnie bronisz? Przecież zrobiłem Ci
tyle złego – głos mu się powoli załamywał – a ty nawet nie pałasz do mnie
nienawiścią.
– Nie potrafię – odpowiedziała odwracając
wzrok. – Nie potrafię się na Ciebie gniewać. Nie potrafię Cię nienawidzić
zwłaszcza, że to nie była twoja wina.
– Możesz sobie wmawiać, ale to była moja
wina – westchnął.
Stał tuż przy samych kratach, więc
dziewczyna z łatwością go dosięgła i przycisnęła jeszcze bardziej do metalowych
prętów. Teraz była na niego zła, teraz z łatwością mogła by go uderzyć za te
bzdury, które jej opowiada.
– Nie rozumiem Cię! Robię co w mojej mocy,
by Ci pomóc, a ty sam nie próbujesz się nawet bronić! Nie odpokutujesz win
siedząc tutaj! Byłeś na wolności, razem z dziewczynami pozbywaliście się
mrocznych gildii, a później tak się zwyczajnie poddałeś! Co z tobą jest nie
tak? – ostatnie zdanie wypowiedziała już załamanym głosem. Puściła go i
bezwładnie osunęła się na ziemie. Jellal poszedł w jej ślady i delikatnie
wysunął zza krat swą rękę, by chwycić dłoń zapłakanej już Scarlet.
– Przepraszam – odpowiedział wstydliwie.
Doprowadził Erzę do łez, jeszcze tego mu brakowało. Tego czynu sobie nie
wybaczy. – Dziękuję, że się dla mnie starasz. Mnie zabrakło już woli, by dalej
żyć, ale myślę, że znalazłem nowy powód, by jeszcze raz stąd uciec – uśmiechnął
krzywo w jej stroną, na co ta parsknęła śmiechem. Szybko wytarła łzy ręką,
natomiast ta druga wciąż była ściskana przez rękę Jellala. Odwzajemniła uścisk.
– Proszę – szepnęła. – Nie poddawaj się!
Od tamtego czasu
minęło trochę czasu i w tym momencie proces Jellala jeszcze się nie zakończył.
Erza bardzo się o niego martwiła, dlatego przez większość czasu przebywała
niedaleko rady. Chciała być na bieżąco z każdą informacją dotyczącą jego, ale
gdy postępowanie było bliskie końca ta traciła nadzieję na szczęśliwe
zakończenie. Kolejny proces miał się odbyć za niecałe dwa tygodnie, więc postanowiła
wrócić do Magnolii.
W gildii jak
zwykle panowała sielanka. Gajeel, Levy, Lily, a także radosna Sara zdążyli
wrócić już przedwczoraj ze swej wycieczki, natomiast Natsu i Lucy dotarli
dopiero dziś. Sami udali się okrężną drogą, bo jak się później okazało oboje
pomylili drogi. Na szczęście nie był to żaden problem – w końcu mogli się sobą
nacieszyć, ale jak do tej pory nie byli w oficjalnym związku.
Erza przyszła ze
znacznie mniejszym bagażem niż tym, który zazwyczaj bierze na misję i siadając
przy barze, poprosiła o drinka. Jej smutną i zarazem przygnębioną minę
dostrzegł każdy członek gildii, który ją chociaż trochę zna. Wiadomo było, że
taki nastrój bardzo rzadko jej się udzielał, a nawet jeśli już tak było to
sprawnie go ukrywała. Tym razem było inaczej.
– Erza, coś się
stało? – zapytała nieśmiało Mirajane, podając jej zamówiony napój. Niestety
czerwonowłosa nie odpowiedziała. Wypiła szybko to co miała i wyszła z gildii.
Sądziła, że
towarzystwo przyjaciół poprawi jej humor, lecz teraz zrozumiała, że to nie
będzie łatwe. Myśl, że osoba, którą kocha nad życie może zostać zamknięta na
zawsze czy też nawet stracona przerażała ją całkowicie i nie pozwalała
normalnie funkcjonować.
Szybkim krokiem,
nie oglądając się za siebie ruszyło prosto do Fairy Hills.
☆☆☆
– Co jej się stało? – zapytała Lucy, gdy już
znalazła się razem z Natsu w gildii. Oboje usłyszeli od barmanki to jakże
niepokojące zjawisko i sami również się zmartwili. Jeżeli Erza była czymś
sfrustrowana to już znaczyło, że dzieje się coś poważnego.
– Nie wiem do
końca o co chodzi, bo nic nie powiedziała, lecz podczas waszej nieobecności
jeździła co chwilę do Rady Magicznej – odpowiedziała im białowłosa. Smutek nie
schodził jej z twarzy, a jej nastrój szybko udzielił się pozostałym. – Musiało
się stać coś poważnego. Może razem z dziewczynami pójdziemy ją odwiedzić? –
zaproponowała. Lucy kiwnęła głową i odpowiedziała, że nie będzie czekać, aż
wszystkie już tu przyjdą. Postanowiła sama odwiedzić przyjaciółkę, by ta mogła
wreszcie dać upust emocjom.
Tak też zrobiła,
natomiast Natsu był zaintrygowany nieobecnością dwóch osób, które tak naprawdę
powinny tu być. Szukał wzrokiem ich po całej gildii, ale nie mógł się doszukać.
– Jeśli szukasz
Gajeela i Levy to udali się do Rady po więcej wskazówek – powiedziała mu Mira
za co był bardzo wdzięczny.
Misja, do której
się zgłosili bardzo go intrygowała, a zwłaszcza osoba, która ma w niej główną
rolę. Szybko się jednak otrząsnął i ruszył w ślad za Lucy.
Na miejscu w Fairy
Hills Natsu musiał długo dyskutować z Evergreen, by go wpuściła. Tym razem to
ona była dyżurną i „pilnowała” porządku. Chłopcy do tego internatu mieli wstęp
wzbroniony, więc nie chciała i nie zamierzała go wpuszczać, lecz gdy usłyszała,
że Erza ma problem wpuściła go. W końcu nie często się zdarzało, że Tytania
potrzebowała pomocy. Tym razem zrobiła wyjątek.
Posłusznie
wskazała drogę do pokoju Erzy i sama się ulotniła. Oczywiście, martwiła się o
swoją rywalkę o tytuł „królowej wróżek”, bo była tak naprawdę jej przyjaciółkę,
ale nie lubiła wtykać w nosa w nie swoje sprawy. Evergreen zdawała sobie także
sprawę z tego, że by im tylko przeszkadzała.
– Erza, wszystko
gra? – zapytał Natsu, gdy po zapukaniu do wskazanych wcześniej przez
brązowowłosą drzwi, usłyszał tradycyjne „proszę”.
– Natsu, co ty tu
robisz? – obie dziewczyny zdziwiły się na widok chłopaka, który w ogóle nie
powinien móc tu wejść. Nie starały się w to już wnikać. Skupiły się na innym
problemie. – Nie wiem czy dobrze – westchnęła zmartwiona czerwonowłosa, która
czuła z każdą sekundą coraz większe zażenowanie. W końcu po raz pierwszy się
komuś tak żali ze swych problemów, których ogółem czy też na co dzień nie
miała.
Zgodziła się
opowiedzieć swoim przyjaciołom wszystko związku z procesem Jellala. Oni sami
byli tym tematem troszkę zaskoczeni, ale nie próbowali się wtrącać. Chcieli, by
Erza opowiedziała im dokładnie co się stało chociaż to dla nich było oczywiste.
Nie raz słyszeli o tym co się działo w Rajskiej Wieży, a także o jego zasługach
gdy należał do gildii Crime Sociere. Wtedy razem z Meredy i Ultear pokonał
większość mrocznych gildii, a to było nie lada wyzwanie. Po tych misjach
postanowił się poddać i oddać się w ręce Rady, która zignorowała jego zasługi,
a uczepiła się błędów.
– To
niesprawiedliwe mendy – prychnął Natsu, który był zdenerwowany postępowaniem
władz, lecz cóż mógł się po nich spodziewać?
Problem polegał na
tym, że gdyby wypuszczono Fermandesa ludzie, by zaczęli mieć wątpliwości. Oni
byli niczego nieświadomi i tu tkwił największy kłopot. Rada musiała bez względu
na jego zasługi zadowolić ludność, by ta nie myślała o jakichkolwiek strajkach.
– Co ich obchodzą
inni? Jeżeli wiedzą, że Jellal już odpokutował to czemu nie mogą mu dać chociaż
lżejszej kary? – zapytał nieświadomy tego czynu konsekwencji.
– Nie mogą! –
krzyknęła nagle czerwonowłosa. Tym razem nie próbowała ukrywać łez, ale też
spróbowała to wytłumaczyć: – Gdyby dali mu lżejszą karę, ludzie by posądzili
Radę o przekupstwo i by wystąpiły zamieszki. Jellal nie jest pierwszym lepszym
bandytą! – wypowiedziała to tak jakby go chwaliła. – Przepraszam, nie miało to
tak zabrzmieć.
– Spokojnie –
odezwała się tym razem Lucy klepiąc delikatnie przyjaciółkę po plecach. – Nie
wiem czy to dobry pomysł, ale gdyby Rada go wypuściła pod pretekstem, że znów
uciekł? Albo wymyślić jakiegoś innego bandytę, który zrzucił wszystko na niego?
– sądziła, że to co mówi może się okazać głupie, ale dla Scarlet była to
ostatnia ścieżka ratunku.
– Mogłabym ich
przekonać, błagać o lżejszą karę, ale to i tak boli – załkała odwracając się
tyłem do Natsu. Nie chciała by widział ją taką słabą, więc Lucy poprosiła go o
wyjście. – Dziękuję, że się o mnie martwicie – szepnęła i zmuszając się do
uśmiechu, pożegnała wychodzącego chłopaka. Ten jej machnął i nim wyszedł posłał
im obu swój szczery uśmiech, od którego blondynce zawsze robiło się lżej na
sercu. – Możemy zmienić temat? – zapytała nieśmiało po chwili milczenia.
– Oczywiście –
uśmiechnęła się promiennie i zaczęła opowiadać o swej misji. Najważniejsze
szczegóły typu: nowa moc, strata na jakiś czas Gwiezdnych duchów i małe
nieporozumienie z Natsu; starała się ominąć. To było coś co ją bardzo
zawstydzało i wolała o tym nie rozmawiać, lecz Erza nie odpuszczała:
– A co Cię łączy z
Natsu? – zapytała podejrzliwie, lecz na jej buźce zagościł złośliwy uśmieszek.
Lucy natomiast się
zaczerwieniła, ale opanowując emocje i zamykając oczy szybko odpowiedziała:
– Jesteśmy
bliskimi przyjaciółmi – otworzyła jedno oko, by ujrzeć reakcje przyjaciółki,
lecz ta nie była zachwycona jej odpowiedzą.
Ciężko westchnęła.
– Sama do końca
nie rozumiem tego co między nami jest, ale ja wiem, że go kocham – ostatnie
słowa niemal wykrztusiła.
Znów cała oblała
się rumieńcem, ale z ulgą odetchnęła, że się w końcu odważyła komuś to
powiedzieć.
– Zakochałaś się w
Natsu, nie widzę w tym nic złego. W porównaniu ze mną… – zawahała się i ku
zaskoczeniu blondynki parsknęła śmiechem. – Ja zakochałam się w przestępcy –
teraz już obie się śmiały i cieszyły się, że ponowne poruszenie tematu o
Jellalu nie popsuło humoru Scarlet.
W tym samym czasie
w Erze – Gajeel, Levy i Lily cierpliwie czekali na spotkanie z Radą. Chcieli
ich poinformować o postępie misji, a także prosić o więcej wskazówek do
dalszych działań. Zebranie Smoczych Zabójców do kupy należało do tej
łatwiejszej części misji, a odszukanie Zerefa i go pokonanie graniczyło z
cudem, ale musieli wierzyć, że im się to w końcu uda.
Wyjaśnili Radzie
co udało im się do tej pory osiągnąć, a potem poprosili o dalsze wskazówki.
– O co konkretnie
prosicie? – zapytał jeden z członków, który nie był pewny co do ich zamiarów. –
Nie możemy wam powiedzieć jak macie dalej postępować. Nie mamy pojęcia gdzie
się podziewa teraz Zeref, a tym bardziej Acnologia, więc musicie się dobrze
przygotować – przerwał. Potrzebował chwili namysłu.
Tak naprawdę nie
mogli konkretnie ustalić terminu ataku, dlatego Smoczy Zabójcy musieli być
gotowi w każdej chwili na atak, ale na szczęście nie spodziewano się go w
najbliższej chwili. Magom nakazano rozpocząć trening i polecić go także
pozostałym. Do starcia musieli być w szczytowej formie. Część taktyczną
pozostawili im na własną odpowiedzialność, czyli magowie sami musieli coś wymyślić.
Na szczęście mieli w swych szeregach Wróżkowego Stratega. Tu pierwsza mistrzyni
mogła się okazać nieocenioną pomocą zwłaszcza przy strategii.
Dziękując za
okazaną pomoc wyszli i skierowali się z powrotem do Magnolii.
– To była
bezsensowna wyprawa! – zdenerwował się Gajeel. Miał po dziurki w nosie tych
„skrzatów”, jak sam ich dużo wcześniej nazywał. To co im przekazali było
oczywistą oczywistością, więc równie dobrze mogli zostać w domu zamiast się tu
wstawiać.
Levy zaśmiała się
nerwowo i starała się uspokoić podenerwowanego chłopaka, lecz ten wcale nie był
wściekły. Wręcz przeciwnie! Udawał złość, by się podroczyć trochę ze swoją małą
przyjaciółką, ale wypowiadając te słowa w myślach zawahał się. Czy mógł ją
nazywać przyjaciółką? On sam doskonale miał świadomość, że czuje coś więcej do
tej kruchej istoty niż wyłącznie przyjaźń. Lily także wiedział o jego uczuciach
do dziewczyny, lecz zgodnie z jego prośbą milczał.
– Kiedy zamierzasz
jej powiedzieć? – zapytał cicho kotek czarnowłosego. Ten w odpowiedzi zarumienił
się i mruknął coś niewyraźnie. Widocznie nie był zachwycony podjętym przez jego
Exceeda tematu, lecz po chwili namysłu westchnął ciężko:
– Sam nie wiem,
ale wolę to uczynić przed tą zbliżającą się walką. Nie wiem czy wyjdziemy z
tego cało, więc chcę, by była świadoma – ostatnie zdanie wypowiedział prawie
niesłyszalnie.
Zaniepokojenie
zagościło na ich twarzach do końca podróży, co było zaskoczeniem dla małej
Mcgarden, ale nie ważyła się zapytać o powód nagłej zmiany nastroju. Sama
również denerwowała się tym co nieuniknione. Przygotowanie musiały zacząć
rozpoczęte od razu. Jak wrócą do gildii wszystko przekażą mistrzowi, a także
swym przyjaciołom. Wyślą list z informacjami do Sabertooth, a także do Ziemnego
Smoczego Zabójcy i wtedy byliby już częściowo odciążeni. Treningi zamierzali
pozostawić w rękach każdego kto miał brać udział w walce. W końcu różnili się
znacznie od siebie i sami doskonale wiedzieli co ich wzmocni.
Przed nimi zaczął się trudny okres i nie wiadomo czy owoce tego pomogą
im przetrwać.
Lucy Heartfilia zdążyła opanować swą nową moc, dzięki czemu mogła znów dołączyć do swoich przyjaciół razem z tymi nowymi, których niedawno poznała. Na jakiś czas zapanował spokój, lecz teraz przenieśmy się do czasów, kiedy to blondynka dopiero co wyruszała w swą podróż. Nie tylko ona miała w tym czasie problemy. W mieście Era gdzie przebywała Rada Magiczna toczyła się właśnie pewnego maga.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 51 "Przygotowania czas zacząć"
Nareszcie jak ja nie mogłam się tego rozdziału doczekać oczywiście boski jak poprzednie i mam nadzieję że długo na nexta nie będę musiała czekac. Pozdrawiam i przesyłam ci mnóstwo weny na dalsze pisanie
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za komentarz T_T Już się bałam, że po mojej nieobecności wszyscy czytelnicy wyparowali. Cieszę się, że w miarę mi wyszło, a kolejny rozdział 25.03 - jakoś tak. Dziękuję ^^
UsuńYay! Nowy rodział *.* Kompletnie zapomniałam, że miałaś coś wstawić, ale w końcu sobie przypomniałam (T.T)
OdpowiedzUsuńCoś czuje, że nadchodząca walka będzie trudna :/
Czekam na spotkanie wszystkich Smoczych Zabójców! No po prostu nie mogę sie tego doczekać! *.* (Sama nwm dlaczego)
Muszą uwolnić Jellal'a!!! Rada jest do niczego, nie lubie jej :v Oby Erza się nie poddała i dalej o niego zabiegała. Oni są tacy słooooodcy <3 <3 <3
Nieśmiały Gajeel na końcu wprost podbił moje serduszko :3 Czekam na jego wyznanie :)
Ledwo przeczytałam ten rozdział i już chce dużo, dużo więcej!
Pozdrwiam i życzę weny ;3
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Dzięki, że poświęciłaś dla mnie swój czas. Jest mi również niezmiernie miło, że moje wypociny Ci się spodobały. Szczerze miałam dość sprawdzania poprzednich rozdziałów, ale jeśli się chce, by coś wyszło dobrze, to jednak trzeba się trochę wysilić. Jeszcze raz Ci dziękuję ^^
UsuńPozdrawiam
Nareszcie rozdział! *_____* Dopiero dzisiaj go zauważyłam T.T . Szkoda Erza'y , ale mam nadzieję, że Jellalek wyjdzie ^^. Uwielbiam ich :3. Rumieniący się Gajeel to coś nowego o.O , ale przez to lubię go jeszcze bardziej :D. Niech on w końcu jej powie ;-;. No i nie mogę się doczekać Lucy w akcji :D. To, że dodałaś rozdział trochę mnie zmotywowało bo moja wena przez ostatnie tygodnie nie jest zbyt łaskawa i nie umiem napisać kolejnego rozdziału :<.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię baardzo mocno, życzę weny i czekam na rozdział ^^.
Cieszę się, że rozdział Ci się podobał ^^ Wszystko przyjdzie w swoim czasie, więc także i rozwiązanie problemów. Weny mnie również brakuje, ale takie życie. Nikomu się nie dogodzi ;)
UsuńDziękuję za komentarz ^^
Pozdrawiam
Gajeel *.* jak wcześniej nie przepadałam za jego postacią, tak teraz go uwielbiam (Ci co czytają mangę zapewne wiedzą o co chodzi) :) Ale Gajeel w Twoim opowiadaniu jest taki kawaii, coś czuję, że to będzie od teraz moja jedna z bardziej lubianych postaci w Twoim opowiadaniu :) No i Jerza, Erza pamiętaj masz większe jaja niż nie jeden facet, więc walcz o Jellal'a, bo waszym przeznaczeniem jest być razem :D To chyba tyle, lecę czytać kolejne cudo ^^
OdpowiedzUsuńBlog ten, to romans, więc wszyscy muszą być kawaii :P
UsuńWątpię, by znalazł się czarny charakter, taki jak Kaito, ale pomyślę nad tym ;)
Dziękuję za komentarz ^^