piątek, 11 marca 2016

Rozdział 50 - Porządek


    Lucy Heartfilia zdążyła opanować swą nową moc, dzięki czemu mogła znów dołączyć do swoich przyjaciół razem z tymi nowymi, których niedawno poznała. Na jakiś czas zapanował spokój, lecz teraz przenieśmy się do czasów, kiedy to blondynka dopiero co wyruszała w swą podróż. Nie tylko ona miała w tym czasie problemy. W mieście Era gdzie przebywała Rada Magiczna toczyła się właśnie pewnego maga.
Jako główny organ władzy w całym świecie Magii, Rada posiada nad nim niemal całkowitą kontrolę, pełniąc obowiązki rządu. Rada kontroluje każdą legalną gildię w tym państwie, nadzoruje je i trzyma w ryzach. Jest odpowiedzialna za wykroczenia spowodowane przez magów, posiada również prawo do karania tych, którzy łamią prawo i konfiskowania magicznych przedmiotów, które mogłyby wyrządzić jakieś trwałe szkody na dużą skalę. Jednym z nich był właśnie Jellal Fermandes. Jedyną osobą, która wstawiła się za nim była Erza. Desperacko próbowała znaleźć sposobu, by go uwolnić lub przynajmniej złagodzić karę. Bez skutku.
Po tym jak został zmanipulowany przez Zerefa jego osobowość uległa drastycznej zmianie. Stał się okrutny i bezwzględny, oszalał na punkcie budowy Systemu R, ale to nie była jego wina. Ktoś nim sterował, a on był wtedy jeszcze dzieckiem, ale nawet takie wyjaśnienia nie pomogły.
Po kolejnej rozprawie, na której jeszcze nie ustalono wyroku, dziewczyna mogła odetchnąć z ulgą. Miała jeszcze czas.
Wolnym krokiem udała się w stronę celi, gdzie przebywał jej… No właśnie. Kim on dla niej był? Gdy razem przebywali jeszcze w Wieży Niebios byli jak rodzeństwo, potem stali się dla siebie wrogami – nienawidziła go z całego serca, a potem gdy już odkryła prawdę iskierka nadziei w jej sercu znów rozbłysła.
– Kim jesteś? – szepnęła docierając na miejsce.
– Potworem – odrzekł krótko, a ta spojrzała na niego zaskoczona. – Dlaczego mnie bronisz? Przecież zrobiłem Ci tyle złego – głos mu się powoli załamywał – a ty nawet nie pałasz do mnie nienawiścią.
– Nie potrafię – odpowiedziała odwracając wzrok. – Nie potrafię się na Ciebie gniewać. Nie potrafię Cię nienawidzić zwłaszcza, że to nie była twoja wina.
– Możesz sobie wmawiać, ale to była moja wina – westchnął.
Stał tuż przy samych kratach, więc dziewczyna z łatwością go dosięgła i przycisnęła jeszcze bardziej do metalowych prętów. Teraz była na niego zła, teraz z łatwością mogła by go uderzyć za te bzdury, które jej opowiada.
– Nie rozumiem Cię! Robię co w mojej mocy, by Ci pomóc, a ty sam nie próbujesz się nawet bronić! Nie odpokutujesz win siedząc tutaj! Byłeś na wolności, razem z dziewczynami pozbywaliście się mrocznych gildii, a później tak się zwyczajnie poddałeś! Co z tobą jest nie tak? – ostatnie zdanie wypowiedziała już załamanym głosem. Puściła go i bezwładnie osunęła się na ziemie. Jellal poszedł w jej ślady i delikatnie wysunął zza krat swą rękę, by chwycić dłoń zapłakanej już Scarlet.
– Przepraszam – odpowiedział wstydliwie. Doprowadził Erzę do łez, jeszcze tego mu brakowało. Tego czynu sobie nie wybaczy. – Dziękuję, że się dla mnie starasz. Mnie zabrakło już woli, by dalej żyć, ale myślę, że znalazłem nowy powód, by jeszcze raz stąd uciec – uśmiechnął krzywo w jej stroną, na co ta parsknęła śmiechem. Szybko wytarła łzy ręką, natomiast ta druga wciąż była ściskana przez rękę Jellala. Odwzajemniła uścisk.
– Proszę – szepnęła. – Nie poddawaj się!
Od tamtego czasu minęło trochę czasu i w tym momencie proces Jellala jeszcze się nie zakończył. Erza bardzo się o niego martwiła, dlatego przez większość czasu przebywała niedaleko rady. Chciała być na bieżąco z każdą informacją dotyczącą jego, ale gdy postępowanie było bliskie końca ta traciła nadzieję na szczęśliwe zakończenie. Kolejny proces miał się odbyć za niecałe dwa tygodnie, więc postanowiła wrócić do Magnolii.
W gildii jak zwykle panowała sielanka. Gajeel, Levy, Lily, a także radosna Sara zdążyli wrócić już przedwczoraj ze swej wycieczki, natomiast Natsu i Lucy dotarli dopiero dziś. Sami udali się okrężną drogą, bo jak się później okazało oboje pomylili drogi. Na szczęście nie był to żaden problem – w końcu mogli się sobą nacieszyć, ale jak do tej pory nie byli w oficjalnym związku.
Erza przyszła ze znacznie mniejszym bagażem niż tym, który zazwyczaj bierze na misję i siadając przy barze, poprosiła o drinka. Jej smutną i zarazem przygnębioną minę dostrzegł każdy członek gildii, który ją chociaż trochę zna. Wiadomo było, że taki nastrój bardzo rzadko jej się udzielał, a nawet jeśli już tak było to sprawnie go ukrywała. Tym razem było inaczej.
– Erza, coś się stało? – zapytała nieśmiało Mirajane, podając jej zamówiony napój. Niestety czerwonowłosa nie odpowiedziała. Wypiła szybko to co miała i wyszła z gildii.
Sądziła, że towarzystwo przyjaciół poprawi jej humor, lecz teraz zrozumiała, że to nie będzie łatwe. Myśl, że osoba, którą kocha nad życie może zostać zamknięta na zawsze czy też nawet stracona przerażała ją całkowicie i nie pozwalała normalnie funkcjonować.
Szybkim krokiem, nie oglądając się za siebie ruszyło prosto do Fairy Hills.

☆☆☆

– Co  jej się stało? – zapytała Lucy, gdy już znalazła się razem z Natsu w gildii. Oboje usłyszeli od barmanki to jakże niepokojące zjawisko i sami również się zmartwili. Jeżeli Erza była czymś sfrustrowana to już znaczyło, że dzieje się coś poważnego. 
– Nie wiem do końca o co chodzi, bo nic nie powiedziała, lecz podczas waszej nieobecności jeździła co chwilę do Rady Magicznej – odpowiedziała im białowłosa. Smutek nie schodził jej z twarzy, a jej nastrój szybko udzielił się pozostałym. – Musiało się stać coś poważnego. Może razem z dziewczynami pójdziemy ją odwiedzić? – zaproponowała. Lucy kiwnęła głową i odpowiedziała, że nie będzie czekać, aż wszystkie już tu przyjdą. Postanowiła sama odwiedzić przyjaciółkę, by ta mogła wreszcie dać upust emocjom.
Tak też zrobiła, natomiast Natsu był zaintrygowany nieobecnością dwóch osób, które tak naprawdę powinny tu być. Szukał wzrokiem ich po całej gildii, ale nie mógł się doszukać.
– Jeśli szukasz Gajeela i Levy to udali się do Rady po więcej wskazówek – powiedziała mu Mira za co był bardzo wdzięczny.
Misja, do której się zgłosili bardzo go intrygowała, a zwłaszcza osoba, która ma w niej główną rolę. Szybko się jednak otrząsnął i ruszył w ślad za Lucy.
Na miejscu w Fairy Hills Natsu musiał długo dyskutować z Evergreen, by go wpuściła. Tym razem to ona była dyżurną i „pilnowała” porządku. Chłopcy do tego internatu mieli wstęp wzbroniony, więc nie chciała i nie zamierzała go wpuszczać, lecz gdy usłyszała, że Erza ma problem wpuściła go. W końcu nie często się zdarzało, że Tytania potrzebowała pomocy. Tym razem zrobiła wyjątek.
Posłusznie wskazała drogę do pokoju Erzy i sama się ulotniła. Oczywiście, martwiła się o swoją rywalkę o tytuł „królowej wróżek”, bo była tak naprawdę jej przyjaciółkę, ale nie lubiła wtykać w nosa w nie swoje sprawy. Evergreen zdawała sobie także sprawę z tego, że by im tylko przeszkadzała.
– Erza, wszystko gra? – zapytał Natsu, gdy po zapukaniu do wskazanych wcześniej przez brązowowłosą drzwi, usłyszał tradycyjne „proszę”.
– Natsu, co ty tu robisz? – obie dziewczyny zdziwiły się na widok chłopaka, który w ogóle nie powinien móc tu wejść. Nie starały się w to już wnikać. Skupiły się na innym problemie. – Nie wiem czy dobrze – westchnęła zmartwiona czerwonowłosa, która czuła z każdą sekundą coraz większe zażenowanie. W końcu po raz pierwszy się komuś tak żali ze swych problemów, których ogółem czy też na co dzień nie miała.  
Zgodziła się opowiedzieć swoim przyjaciołom wszystko związku z procesem Jellala. Oni sami byli tym tematem troszkę zaskoczeni, ale nie próbowali się wtrącać. Chcieli, by Erza opowiedziała im dokładnie co się stało chociaż to dla nich było oczywiste. Nie raz słyszeli o tym co się działo w Rajskiej Wieży, a także o jego zasługach gdy należał do gildii Crime Sociere. Wtedy razem z Meredy i Ultear pokonał większość mrocznych gildii, a to było nie lada wyzwanie. Po tych misjach postanowił się poddać i oddać się w ręce Rady, która zignorowała jego zasługi, a uczepiła się błędów.
– To niesprawiedliwe mendy – prychnął Natsu, który był zdenerwowany postępowaniem władz, lecz cóż mógł się po nich spodziewać?
Problem polegał na tym, że gdyby wypuszczono Fermandesa ludzie, by zaczęli mieć wątpliwości. Oni byli niczego nieświadomi i tu tkwił największy kłopot. Rada musiała bez względu na jego zasługi zadowolić ludność, by ta nie myślała o jakichkolwiek strajkach.
– Co ich obchodzą inni? Jeżeli wiedzą, że Jellal już odpokutował to czemu nie mogą mu dać chociaż lżejszej kary? – zapytał nieświadomy tego czynu konsekwencji.
– Nie mogą! – krzyknęła nagle czerwonowłosa. Tym razem nie próbowała ukrywać łez, ale też spróbowała to wytłumaczyć: – Gdyby dali mu lżejszą karę, ludzie by posądzili Radę o przekupstwo i by wystąpiły zamieszki. Jellal nie jest pierwszym lepszym bandytą! – wypowiedziała to tak jakby go chwaliła. – Przepraszam, nie miało to tak zabrzmieć.
– Spokojnie – odezwała się tym razem Lucy klepiąc delikatnie przyjaciółkę po plecach. – Nie wiem czy to dobry pomysł, ale gdyby Rada go wypuściła pod pretekstem, że znów uciekł? Albo wymyślić jakiegoś innego bandytę, który zrzucił wszystko na niego? – sądziła, że to co mówi może się okazać głupie, ale dla Scarlet była to ostatnia ścieżka ratunku.
– Mogłabym ich przekonać, błagać o lżejszą karę, ale to i tak boli – załkała odwracając się tyłem do Natsu. Nie chciała by widział ją taką słabą, więc Lucy poprosiła go o wyjście. – Dziękuję, że się o mnie martwicie – szepnęła i zmuszając się do uśmiechu, pożegnała wychodzącego chłopaka. Ten jej machnął i nim wyszedł posłał im obu swój szczery uśmiech, od którego blondynce zawsze robiło się lżej na sercu. – Możemy zmienić temat? – zapytała nieśmiało po chwili milczenia.
– Oczywiście – uśmiechnęła się promiennie i zaczęła opowiadać o swej misji. Najważniejsze szczegóły typu: nowa moc, strata na jakiś czas Gwiezdnych duchów i małe nieporozumienie z Natsu; starała się ominąć. To było coś co ją bardzo zawstydzało i wolała o tym nie rozmawiać, lecz Erza nie odpuszczała:
– A co Cię łączy z Natsu? – zapytała podejrzliwie, lecz na jej buźce zagościł złośliwy uśmieszek.
Lucy natomiast się zaczerwieniła, ale opanowując emocje i zamykając oczy szybko odpowiedziała:
– Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi – otworzyła jedno oko, by ujrzeć reakcje przyjaciółki, lecz ta nie była zachwycona jej odpowiedzą.
Ciężko westchnęła.
– Sama do końca nie rozumiem tego co między nami jest, ale ja wiem, że go kocham – ostatnie słowa niemal wykrztusiła.
Znów cała oblała się rumieńcem, ale z ulgą odetchnęła, że się w końcu odważyła komuś to powiedzieć.
– Zakochałaś się w Natsu, nie widzę w tym nic złego. W porównaniu ze mną… – zawahała się i ku zaskoczeniu blondynki parsknęła śmiechem. – Ja zakochałam się w przestępcy – teraz już obie się śmiały i cieszyły się, że ponowne poruszenie tematu o Jellalu nie popsuło humoru Scarlet.
W tym samym czasie w Erze – Gajeel, Levy i Lily cierpliwie czekali na spotkanie z Radą. Chcieli ich poinformować o postępie misji, a także prosić o więcej wskazówek do dalszych działań. Zebranie Smoczych Zabójców do kupy należało do tej łatwiejszej części misji, a odszukanie Zerefa i go pokonanie graniczyło z cudem, ale musieli wierzyć, że im się to w końcu uda.
Wyjaśnili Radzie co udało im się do tej pory osiągnąć, a potem poprosili o dalsze wskazówki.
– O co konkretnie prosicie? – zapytał jeden z członków, który nie był pewny co do ich zamiarów. – Nie możemy wam powiedzieć jak macie dalej postępować. Nie mamy pojęcia gdzie się podziewa teraz Zeref, a tym bardziej Acnologia, więc musicie się dobrze przygotować – przerwał. Potrzebował chwili namysłu.
Tak naprawdę nie mogli konkretnie ustalić terminu ataku, dlatego Smoczy Zabójcy musieli być gotowi w każdej chwili na atak, ale na szczęście nie spodziewano się go w najbliższej chwili. Magom nakazano rozpocząć trening i polecić go także pozostałym. Do starcia musieli być w szczytowej formie. Część taktyczną pozostawili im na własną odpowiedzialność, czyli magowie sami musieli coś wymyślić. Na szczęście mieli w swych szeregach Wróżkowego Stratega. Tu pierwsza mistrzyni mogła się okazać nieocenioną pomocą zwłaszcza przy strategii.
Dziękując za okazaną pomoc wyszli i skierowali się z powrotem do Magnolii.
– To była bezsensowna wyprawa! – zdenerwował się Gajeel. Miał po dziurki w nosie tych „skrzatów”, jak sam ich dużo wcześniej nazywał. To co im przekazali było oczywistą oczywistością, więc równie dobrze mogli zostać w domu zamiast się tu wstawiać.
Levy zaśmiała się nerwowo i starała się uspokoić podenerwowanego chłopaka, lecz ten wcale nie był wściekły. Wręcz przeciwnie! Udawał złość, by się podroczyć trochę ze swoją małą przyjaciółką, ale wypowiadając te słowa w myślach zawahał się. Czy mógł ją nazywać przyjaciółką? On sam doskonale miał świadomość, że czuje coś więcej do tej kruchej istoty niż wyłącznie przyjaźń. Lily także wiedział o jego uczuciach do dziewczyny, lecz zgodnie z jego prośbą milczał.
– Kiedy zamierzasz jej powiedzieć? – zapytał cicho kotek czarnowłosego. Ten w odpowiedzi zarumienił się i mruknął coś niewyraźnie. Widocznie nie był zachwycony podjętym przez jego Exceeda tematu, lecz po chwili namysłu westchnął ciężko:
– Sam nie wiem, ale wolę to uczynić przed tą zbliżającą się walką. Nie wiem czy wyjdziemy z tego cało, więc chcę, by była świadoma – ostatnie zdanie wypowiedział prawie niesłyszalnie.
Zaniepokojenie zagościło na ich twarzach do końca podróży, co było zaskoczeniem dla małej Mcgarden, ale nie ważyła się zapytać o powód nagłej zmiany nastroju. Sama również denerwowała się tym co nieuniknione. Przygotowanie musiały zacząć rozpoczęte od razu. Jak wrócą do gildii wszystko przekażą mistrzowi, a także swym przyjaciołom. Wyślą list z informacjami do Sabertooth, a także do Ziemnego Smoczego Zabójcy i wtedy byliby już częściowo odciążeni. Treningi zamierzali pozostawić w rękach każdego kto miał brać udział w walce. W końcu różnili się znacznie od siebie i sami doskonale wiedzieli co ich wzmocni.
    Przed nimi zaczął się trudny okres i nie wiadomo czy owoce tego pomogą im przetrwać.

Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 51 "Przygotowania czas zacząć"

8 komentarzy:

  1. Nareszcie jak ja nie mogłam się tego rozdziału doczekać oczywiście boski jak poprzednie i mam nadzieję że długo na nexta nie będę musiała czekac. Pozdrawiam i przesyłam ci mnóstwo weny na dalsze pisanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za komentarz T_T Już się bałam, że po mojej nieobecności wszyscy czytelnicy wyparowali. Cieszę się, że w miarę mi wyszło, a kolejny rozdział 25.03 - jakoś tak. Dziękuję ^^

      Usuń
  2. Yay! Nowy rodział *.* Kompletnie zapomniałam, że miałaś coś wstawić, ale w końcu sobie przypomniałam (T.T)
    Coś czuje, że nadchodząca walka będzie trudna :/
    Czekam na spotkanie wszystkich Smoczych Zabójców! No po prostu nie mogę sie tego doczekać! *.* (Sama nwm dlaczego)
    Muszą uwolnić Jellal'a!!! Rada jest do niczego, nie lubie jej :v Oby Erza się nie poddała i dalej o niego zabiegała. Oni są tacy słooooodcy <3 <3 <3
    Nieśmiały Gajeel na końcu wprost podbił moje serduszko :3 Czekam na jego wyznanie :)
    Ledwo przeczytałam ten rozdział i już chce dużo, dużo więcej!
    Pozdrwiam i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Dzięki, że poświęciłaś dla mnie swój czas. Jest mi również niezmiernie miło, że moje wypociny Ci się spodobały. Szczerze miałam dość sprawdzania poprzednich rozdziałów, ale jeśli się chce, by coś wyszło dobrze, to jednak trzeba się trochę wysilić. Jeszcze raz Ci dziękuję ^^
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Nareszcie rozdział! *_____* Dopiero dzisiaj go zauważyłam T.T . Szkoda Erza'y , ale mam nadzieję, że Jellalek wyjdzie ^^. Uwielbiam ich :3. Rumieniący się Gajeel to coś nowego o.O , ale przez to lubię go jeszcze bardziej :D. Niech on w końcu jej powie ;-;. No i nie mogę się doczekać Lucy w akcji :D. To, że dodałaś rozdział trochę mnie zmotywowało bo moja wena przez ostatnie tygodnie nie jest zbyt łaskawa i nie umiem napisać kolejnego rozdziału :<.
    Pozdrawiam Cię baardzo mocno, życzę weny i czekam na rozdział ^^.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział Ci się podobał ^^ Wszystko przyjdzie w swoim czasie, więc także i rozwiązanie problemów. Weny mnie również brakuje, ale takie życie. Nikomu się nie dogodzi ;)
      Dziękuję za komentarz ^^
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Gajeel *.* jak wcześniej nie przepadałam za jego postacią, tak teraz go uwielbiam (Ci co czytają mangę zapewne wiedzą o co chodzi) :) Ale Gajeel w Twoim opowiadaniu jest taki kawaii, coś czuję, że to będzie od teraz moja jedna z bardziej lubianych postaci w Twoim opowiadaniu :) No i Jerza, Erza pamiętaj masz większe jaja niż nie jeden facet, więc walcz o Jellal'a, bo waszym przeznaczeniem jest być razem :D To chyba tyle, lecę czytać kolejne cudo ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog ten, to romans, więc wszyscy muszą być kawaii :P
      Wątpię, by znalazł się czarny charakter, taki jak Kaito, ale pomyślę nad tym ;)
      Dziękuję za komentarz ^^

      Usuń