czwartek, 24 marca 2016

Rozdział 51 – Przygotowania czas zacząć


Powrót trójki magów do Magnolii, bardzo ucieszył Lucy, która już od dawna nie widziała swojej przyjaciółki. Czuła wyrzuty sumienia, że tak nagle opuściła ją w najtrudniejszym momencie, bo w końcu obiecała, że pomoże w misji. W pewnym sensie pomogła, ale jej samej to nie wystarczało. Powinna ją wspierać tu na miejscu, a nie duchowo na odległość. Teraz też nawet nie jest w stanie się przed nią ujawnić. Nie chciała tej mocy. Przerażała ją, bo nie czuła się jakby była sobą. Wiecznie słaba Lucy nagle zamieniła się w najpotężniejszą Smoczą Zabójczynię. To stało się tak nagle, więc nie ukrywała przed sobą ciężaru jaki nosi na swych barkach.
Nie pozwoliła, by myśli, które nagle ją naszły zniszczyły doszczętnie jej humor i podekscytowanie. Wyrzuciła z głowy tą część jej życia na chwilę i skupiła się na tym co teraz ma miejsce.
Nic szczególnego się nie działo. Dzień w gildii codziennie taki sam, czyli nawalanka i lejące się sake, ale właśnie taki widok najbardziej zadowalał dziewczynę. Nie było jej dobry czas, więc zdążyła za tym zatęsknić. Cieszyła się, że wróciła i chodź na chwilę zapanował spokój, lecz myśl o zbliżającej walce napawała ją strachem. Z resztą nie tylko ją. Wszyscy w głębi duszy, byli tym faktem poruszeni, ale nie starali się tego okazywać. Nie warto psuć szczęśliwej chwili, bo nie wiadomo kiedy powróci.
– Co ty taka podenerwowana? – zdziwił się, siedzący tuż obok niej Natsu. Widział, że dziewczyna się wierci, ale związku z tym, że była odwrócona do niego plecami to nie mógł zobaczyć jej twarzy.
– Ja zdenerwowana? – odwróciła się posyłając mu jeden ze swych szczerych uśmiechów. – Jestem podekscytowana i zniecierpliwiona. Nie widziałam Levy tak długo, a muszę jej wiele opowiedzieć i… – urwała na chwilę z niepewnością w oczach. – Muszę ją przeprosić. Tuż przed moim nagłym wyjazdem nastąpiło małe nieporozumienie, które musimy sobie wyjaśnić, ale to nic poważnego – zapewniła i znów rozejrzała się entuzjastycznie po gildii. – Brakowało mi tego widoku.
– Mnie ten burdel nie za bardzo cieszy. Znów zaciągną nas do sprzątania – westchnął zrezygnowany, ale ona nie miała na myśli bałaganu jaki w gildii panował. Gildia była jej rodziną, czyli wszystkim.
W końcu na tle horyzontu pojawili się wyczekiwani magowie, ale byli zbyt oddaleni od gildii, by blondynka mogła ich ujrzeć, więc nadal niecierpliwie siedziała przy jednym ze stołów.
– Nareszcie w domu! – zawołała Mcgarden tuż przed gildią. – Cieszę się, że mamy tą podróż za sobą.
– Ja też, ale jestem i tak wściekły, że zmarnowaliśmy dwa dni drogi! – burknął Gajeel, a idący tuż obok niego Lily się zaśmiał pod nosem.
Posłali do siebie nawzajem uśmiechy i weszli do budynku, w którym jak zwykle panowała niechlujna sielanka.
– Burdel jak zwykle – westchnęli wspólnie, ale cieszyli się, że wrócili do domu.
Lucy od razu zauważyła niebieskowłosą, małą kruszynkę, więc natychmiast podbiegła do niej nadzwyczaj szybko. Wymieniły się uściskami i wyszły na zewnątrz, by spokojnie porozmawiać.
Sporo się zmieniło od czasu ich poprzedniej rozmowy. Problemy z Natsu uleciały gdzieś w niepamięć i słusznie, nowa moc nadal pozostawała skrywana, a Smoczy Zabójcy zostali zebrani, więc teraz wystarczyło uzbroić się w cierpliwość i starannie przygotować się do misji. Musiały wspólnie ustalić strategie.
– Tak dawno się nie widziałyśmy! – rzekła zmartwiona tym stwierdzeniem Mcgarden. Była to prawda, bo dziewczyna nie miała świadomości, że Lucy także przebywała w tym samym czasie co ona w dolinie Noel. Niestety, nim blondynka wróciła do domu bliźniaków, Levy zdążyła wraz Sarą, Gajeelem i Lilym opuścić krainę.
Usiadły sobie na jednej z ławek znajdujących się obok gildii. Teraz miały szansę na spokojną rozmowę.
– Gdzie byłaś? – Levy zapytała z powagą, bo chciała wiedzieć, gdzie jej najlepsza przyjaciółka zniknęła na tak długo i jaki był ku temu powód. – Coś się wydarzyło, że tak nagle zniknęłaś? Natsu Ci coś zrobił?
Lucy zamarła na moment. Przeszły ją dreszcze i zastanawiała się co ma tak naprawdę powiedzieć. Całą czy tylko częściową prawdę?
– Ja… – zawahała się i pomyślała chwilę, by ułożyć poprawnie stylistycznie zdanie. – Ja musiałam wyjechać, bo nagle coś się zaczęło dziać z moimi duchami. Nie mogłam ich przywołać – westchnęła. Nie pozwoliła sobie przerwać, więc kontynuowała dalej: – Teraz już wszystko gra. Nie wiem co się stało, ale to były tylko chwilowe zakłócenia. Między Natsu a mną też już wszystko w porządku, a nawet lepiej – uśmiechnęła się pod nosem. – Nie mam ochoty do tego wracać, a może ty mi powiesz co u Ciebie?
– Gajeel jest beznadziejny. Nic nie robi, żeby się do mnie zbliżyć – jęknęła, nie mogąc wytrzymać. Tak bardzo chciała komuś o tym powiedzieć, a Lucy była jedyną osobą, która dotrzyma słowa. Reszcie dziewczyn zawsze mogło się coś wymsknąć.
– Wiadomo, że faceci są w tych sprawach beznadziejni, więc może sama weź sprawy w swoje ręce? To lepsze niż siedzenie i czekania. Sama się nie doczekasz – ostatnie zdanie wymówiła szeptem.
Levy zarumieniła się znacznie. Nie wyobrażała siebie jak stoi przed Gajeelem i mówi, że go…
– Nie mogę! – pisnęła odrzucając od siebie tą jakże romantyczną, a zarazem zawstydzającą chwilę. – Może kiedyś tak zrobię, ale na razie brakuje mi odwagi – parsknęły obie śmiechem i zmieniły temat na bardziej poważniejszy.
– Jak misja?
– Misja idzie jak z płatka. Bliźniaki z Sabertooth zgodzili się bez żadnych problemów, więc jesteśmy w stałym kontakcie. Pomogli nam także w odnalezieniu Ryu, czyli Ziemnego Smoczego Zabójcy. Muszę przyznać, że to dość dziwny typ – westchnęła i ciągnęła dalej: – Sara, którą zdążyłaś już zapewne poznać również nam pomaga. Skąd ją znasz?
Blondynka zaśmiała się nerwowo.
– To była dziewczyna Lokiego. Podczas naszej podróży ją odnaleźliśmy i poprosiliśmy o pomoc. Dlatego pozwoliłam jej zostać u siebie.
– A ty gdzie nocujesz?
– U siebie – zdziwiła się jej pytaniem, bo odpowiedź jest dość oczywista. – Sara śpi na moim łóżku, a ja zadowoliłam się kanapą. Nie jest najgorzej, ale zdążyłyśmy się zakolegować. Można na nią liczyć – uśmiechnęły się obie.
– W drużynie mamy jeszcze Tommy i Sutę. To bliźniaki, które mieszkają w dolinie Noel. Tommy jest Muzycznym Smoczym Zabójcą, a Suta Kryształowym.
Lucy kiwnęła głową w odpowiedzi i ścisnęła instynktownie lewą pięść. Siedząca po prawej stronie Levy nie zwróciła na to uwagę i dokończyła opowiadać:
– Znaleźliśmy również Gwiezdnego Smoczego Zabójcę! – zapiszczała podekscytowana. – Nazywa się Culy, ale nie wiem o niej nic szczególnego. Natsu ją spotkał i trochę o niej opowiedział, a trochę, czyli nic pożytecznego. Wiemy jedynie, że nam pomoże i zjawi się w odpowiednim czasie.
– To w takim razie powinniśmy jej zaufać, co? – blondynka jeszcze mocniej zacisnęła swą lewą pięść i posłała swej przyjaciółce szczery uśmiech.
Reszta dnia minęła dość spokojnie, ale to nie znaczyło, że przyszedł czas na obijanie się. O nie! Nie wiadome było kiedy przyjdzie czas na walkę, więc od razu trzeba było przystąpić do intensywnych treningów, przemyślania strategii i innych przygotowań.
Na pierwszy ogień mieli iść członkowie Sabertooth. Levy wraz Lucy napisały wspólnie list z prośbą o jak najszybsze przybycie do Magnolii. Oczywiście o zakwaterowanie mogli być spokojni, bo właścicielka mieszkania Lucy pozwoliła im wynająć na kilka dni pokój. Gdyby Yukino z nimi wyruszyła, na pewno zostałaby ugoszczona w Fairy Hills.
Wieczorem, tego samego dnia otrzymano odpowiedź, dzięki telefonicznej lacrimie.
– Przyjedziemy pojutrze we trójkę, nie licząc rzecz jasna Lectora i Frosha. Załatwimy ostatnie sprawy w mieście i wtedy będziemy do waszej dyspozycji – rzekł nonszalancko mistrz szablozębnych i tymi słowami zakończył swą audycje.
W ciągu tych dwóch dni niewiele się wydarzyło. Całe dnie spędzili w Fairy tail, ciesząc się ostatnimi chwilami spokoju. Sara zdążyła się zaaklimatyzować, ale mimo nalegań koleżanek, nie zgodziła się zostać członkinią ich gildii. Natsu i Lucy nadal nie wyjawili innym towarzyszom o swym związku i jak na razie się na to nie zapowiadało. Żadne z nich nie powiedziało sobie prosto i otwarcie, że się kochają. Tamten jeden raz, gdy po kłótni musieli się rozstać, się nie liczył.
– Po co w ogóle przyjeżdżają do nas Ci z Sabertooth – do rozmowy przyłączył się Gray, który wraz z Juvią właśnie zawitał w gildii.
Ta dwójka była dość specyficzną parą. Fullbuster postanowił dać dziewczynie szansę, bo jak wcześniej zdążył zauważyć, Lucy była zainteresowana kimś innym, więc nie miał za bardzo wyboru. Sam do końca życia nie zamierzał być, a zaakceptowanie wady drugiej połówki to już pierwszy krok do szczęścia. Między nimi nie istniała duża zażyłość, ale darzyli siebie nawzajem szacunkiem i „delikatną” miłością.
– Będziemy wspólnie trenować, by podczas walki móc sobie nawzajem wspomagać – odpowiedziała mu Lucy, na co Gajeel ze zdziwieniem dopytał:
– Będziemy? – nie spodziewał się, że Lucy i jej duchy również mają zamiar walczyć.
– Będziecie – zaśmiała się nerwowo poprawiając swoje drobne „przejęzyczenie”. – Musicie wspólnie odnaleźć styl walki, by w razie kłopotów pomagać sobie nawzajem. Nie możecie być dla siebie obciążeniem, więc nie możecie być też słabi – wytłumaczyła spokojnie i dopijając swoją herbatę, przygotowaną wcześniej przez Mirajane, dopowiedziała: – A trenować będzie was Culy – uśmiechnęła się promiennie do swych towarzyszy.
Natsu słysząc to, o mało nie zakrztusił się własną śliną. Nie mógł uwierzyć w to co powiedziała jego ukochana.
Co ona kombinuje? – zapytał sam siebie, mierząc wzrokiem blondynkę.
– Co masz na myśli? – zdziwiła się siedząca wraz z nimi Levy, która jak do tej pory niewiele mówiła. – W ogóle, skąd ją znasz? – to było jeszcze bardziej zadziwiające.
–  Myślisz, że podczas mojej nieobecności się obijałam? Nie ma mowy – uśmiechnęła się zadziornie, pewna swego. – Jestem w stanie ją tu na jakiś czas sprowadzić. Niestety jest dość skrytą osobą i niewiele gadałyśmy – westchnęła licząc, że zdołała przekonać niczego nieświadomych przyjaciół. Rzecz jasna Natsu wiedział o jej małym kłamstwie i właśnie z tego nie był zadowolony.  
Wstał gwałtownie i pociągnął zaskoczoną blondynkę za rękę, mówiąc krótko, że muszą pogadać. Puścił ją dopiero na zewnątrz.
– Lucy, tak nie można! – skarcił ją, patrząc na nią poważnym wzrokiem. – Przyjaciół się nie okłamuje!
– A co mam im powiedzieć?
– Prawdę! Z resztą podczas walki z Zerefem, nie będziesz mogła utrzymywać tej formy z Gemini, bo za szybko będziesz tracić magiczną energię – westchnął na koniec. Widać było, że Lucy miała świadomość swej słabości, ale mimo wszystko bała się powiedzieć. Bała się reakcji.
– Czy… – zawahała się na moment. – Czy mogę najpierw ich przetestować z przebraniem? Będę czuła się pewniej – zapewniła, na co ten niechętnie się zgodził. Zbliżył się do smutnej dziewczyny i otoczył ją swym ciepłym ramieniem.
– Nie martw się tym jak na razie – posłał w jej stronę jeden ze swych szczerych i zniewalających uśmiechów, a następnie oboje wrócili do stolika, przy którym siedzieli ich przyjaciele.
Szablozębni zjawili się tuż koło południa. W Fairy tail powitano ich wielkim okrzykiem radości i toastem sake. Po podróży dano magom odpocząć, ale tylko dwie godziny. Nie należało marnować czasu. Nigdy nie wiadomo kiedy Zeref wykona swój ruch, a zapewne już słyszał o ich zamiarach. Musieli się mieć na baczności.
Po chwilach relaksu, przyszedł czas na zdecydowany trening i poznanie osoby, która tak naprawdę pełniła główną funkcję w tym całym zamieszaniu.
– To wy idźcie, ja muszę załatwić parę spraw – powiedziała Lucy, chcąc jak najszybciej się ulotnić.
– Może Ci potowarzyszyć? – zapytała z chęcią Yukino, lecz została szybko i sprawnie, ale nieświadomie spławiona. W końcu zdecydowała się ruszyć z chłopakami na ich trening.
Blondynka szybko ulotniła się z gildii, a pojawiła się na polanie ćwiczebnej jako Culy. Oczywiście przed przemianą zmieniła ciuchy, by nie nabrano podejrzeń. Jej strój składał się z długich czerwonych spodni i zwykłego żółtego topa. Nie mogło zabraknąć długiego błękitnego szalika, który dziewczyna obwiązała wokół szyi i zaciągnęła trochę materiału na twarz, by jej nie rozpoznano. Następnie przywołała Gemini i wtem nastąpiła przemiana. Jej włosy i oczy tak jak wcześniej zmieniły swą barwę. Oczy na złoto, włosy na biało. Miała nadzieję, że jej nie rozpoznają, oprócz Natsu.
Już pewna siebie, ruszyła na miejsce spotkania.
W tym samym czasie na polanie już się zebrało towarzystwo. Brakowało „dania głównego”.
– Gdzie ona jest? – zapytał podenerwowany Sting. Słyszał, że Gwiezdny Smoczy Zabójca jest potężny, ale jak bardzo?
– Przede wszystkim czy możemy jej tak zwyczajnie zaufać? – mruknął pod nosem Rogue, który jak zawsze stał ponury. Opierał się właśnie o jedno z drzew i obserwował wszystko z drugiego planu.
– Na pewno, mnie możecie wierzyć. Powinna zaraz tu być – odpowiedział mu Natsu i zerknął na stojących za nim Gajeela, Levy i Wendy. W końcu mała Smocza Zabójczyni również miała ich wspomóc, więc lepiej, żeby również była obecna podczas treningu.
– Natsu, kim w ogóle jest ta panna i skąd ją znasz? – zapytał znienacka Happy, który delektował się swą rybką. Tuż obok niego stali również Lily i Carla.
– Zaraz się dowiesz – mruknął niewyraźnie, nie chcąc okłamywać swojego przyjaciela. Niestety obiecał Lucy, że nikomu…. Nikomu nie powie kim tak naprawdę jest Culy.
W końcu po kilku kolejnych minutach Yukino zauważyła zbliżającą się w ich stronę białowłosą piękność.
– C–czy to ona? – zapytała niepewnie spoglądając na różowowłosego, a ten kiwnął posłusznie głową.
Tuż za idącą w ich stronę Culy przybiegła również i nieco zasapana Sara, która wytłumaczyła, że podczas zwiedzania butików, straciła nieco orientację. Zdziwiła się na widok obcej, a zarazem znajomej osoby.
– Cześć – przywitała się niepewnie białowłosa. – Nazywam się Culy Iliheart i jak zapewne wszyscy się domyślacie jestem Gwiezdnym Smoczym Zabójcą. Liczę na owocną współpracę – zrobiła tradycyjny ukłon w stronę towarzyszy i przeszła wzrokiem po każdym z nich. Czuła się dość niepewnie widząc ich zaskoczone twarze. Obawiała się, że jest kiepską kłamczuchą. 


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 52 "Wizja Zerefa"

12 komentarzy:

  1. To było ekscytujące w każdym calu q-q
    Wszystko pięknie, fajnie - wracają do gildii~jak fajnie!
    Tylko... Lucy jak zawsze zamąciła o,o
    Dlaczego się nie ujawniła od razu, tylko przybrała wygląd Culy..
    Kobiety są doprawdy nie zrozumiałe! XDD

    Ślę tony weny i Pozdrawiam!
    Uchiha Hinata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też denerwuje powoli jej postępowanie xd Chcę zrobić jakieś spektakularne jej wejście, więc dlatego też ja sama tak to poprowadziłam. :P Możliwe, że niedługo wyjaśni się co nie co i zgodzę się z tobą - kobiety są niezrozumiałe :P
      Wena mi się bardzo przyda. Dziękuję :*
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ta Lucy to jednak nie odpuści... Dlaczego nie powie przyjaciołom prawdy. Zasługują na nią. Wiadomo była słaba ble, ble, ble, ale bez przesady, no! Wszystko takie typowe. Tylko Natsiasty o wiele słodszy ^^ I dobrze ^^
    Jestem ciekawa jak to potoczy się dalej ^^
    Pozdrawiam i ślę wenę ~~^3^~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucy w końcu odpuści, więc nie masz się czym martwić ^^
      Natsiasty? Pierwszy raz spotykam się z takim przezwiskiem dla Natsu, ale jest słodkie ^^ Akceptuje (Y) :P
      Dziękuję za komentarz, mam nadzieję, że odwiedzisz mnie jak wstawię następny rozdział. ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Boski rozdział. Co do Lucy to powinna im powiedzieć prawdę a nie ukrywać się z tym nie wiadomo ile. Pozdrawiam przesyłam oooogromną ilość weny i z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uważam, że powinna im powiedzieć, ale dziewczynki bywają takie głupiutkie ;) Dziękuję za wenę, przyda mi się bardzo :D
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  4. Taki w sumie (jak dla mnie) luźny rozdział, ale trzymasz poziom :) Lucy powinna od razu się ujawnić, a nie fochy odwalać. :/
    Nie mogę się doczekać ich treningów i samej walki z Zerefem (*.*) Będzie się działo :3
    Ogólnie uwielbiam nowych, wprowadzonych przez ciebie bohaterów <3
    Czekam na dalsze rozdziały
    Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny oraz zdrowia, bo jest najważniejsze! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Utrzymuję poziom? Miło mi to słyszeć :D
      Po dłuższym namyśle, nie wiem nawet co Ci napisać xd Wiadomo, że Lucy okropnie się zachowała, ale nie martw się, nie długo to się zmieni ;) Będzie jeszcze gorzej :D
      Dziękuję za komentarz, za wenę (bardzo mi potrzebna). Fakt, ostatnio chorowała, więc zdrowie też mi się przyda ;)
      Dzięki jeszcze raz ^^ Pozdrawiam

      Usuń
  5. Hm hm hm... Rozdział świetny, jak zawsze ^^. Przyjemnie się go czyta, jest lekki :3. Nie mogę się doczekać co dalej, czekam aż Lucy przestanie mącić ;-; . Oczekuję potem jakiejś dramy, mimo, że nie wiem co masz w planach :D. Gajeel powinien zawalczyć o Levy ._., chociaż chętnie przeczytałabym jej starania wyznania uczuć :D. To chyba ode mnie tyle!
    Życzę Ci morza weny, bo u mnie jak na razie susza :/
    No i zdrowia <3.
    Pozdrawiam, Kaari.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję <3 Nie martw się, jeszcze tyle dramatu przed nami <3
      Galevy również za dwa/trzy rozdziały się pojawi ;)
      Dziękuję za komentarz ^^
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  6. Lucy, Ty głupia dzido, nie ukrywaj się tak przed przyjaciółmi -,- Ale poważnie nie jesteś słaba, więc nie rozumiem jaki Ty masz problem kobieto xD A co do rozdziału to mega miło mi się go czytało i przyjemnie, nie mogę się doczekać wątków Galevy, bo ostatni pokochałam ten paring całym serduszkiem <3 Dużo zdrówka i wszystkiego dobrego, a ja lecę dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gadaj zdrów do Lucy XD Ona Cię nie usłyszy.
      Miło mi, że rozdział się przyjemnie czyta. Nie muszę się chyba martwić ;)
      Dziękuję ^^

      Usuń