Po letnim słońcu, które rano zapowiadało udany dzień, nie zostało ani śladu. Ciemne chmury wyglądające wrogo, świadczyły o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Burza zbliżała się wielkimi krokami, bo zerwał się dość silny wiatr, a w oddali można było usłyszeć pierwsze grzmoty.
Zza krzaków,
wyłaniająca się postać budziła grozę we wszystkich osobach, które aktualnie
przebywały na polanie. Na szczęście, trening nie osłabił ich, ale mimo wszystko
mieli świadomość, że nie są gotowi na starcie. Przegrają ten pojedynek.
Mimo ich
zszokowanych czy przerażonych min, czarny mag miał wypisany na twarzy stoicki
spokój, ba! Nawet delikatnie, ale tajemniczo się uśmiechał.
– Witaj Natsu –
rzekł po długiej, niepokojącej ciszy.
– Czego chcesz? –
warknął w odpowiedzi różowowłosy, bez krzty współczucia. Starał się nie
okazywać strachu, ale nawet on był zaskoczony jego niespodziewaną wizytą. Po co
tu przybył?
– Witaj Gwiezdna
Smocza Zabójczyni – zignorował jego pytanie i spojrzał na zdezorientowaną twarz
„białowłosej”. – Przyszedłem porozmawiać, więc nie macie się czego obawiać –
odparł spokojnie, przechodząc wzrokiem po całym towarzystwie, aż wreszcie jego
oczy zatrzymały się na „złotych” tęczówkach „Culy”.