poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział 60 - Odliczanie


Słowa wypowiedziane przez miłość jej życia odbijały się echem w najdalszych zakamarkach umysłu. Nadal nie pojmowała wydarzenia, które miało miejsce niecałą godzinę temu w budynku gildii. Uradowana wybudzeniem Natsu ze śpiączki, nie podejrzewała, że stało się z nim coś niedobrego. Ani Wendy, ani Porlyusica nie umiały wyjaśnić, co się dokładnie wydarzyło. Zasłabł z głodu, ale czemu stracił pamięć?
Nie miały pojęcia o pojedynku demona z chłopakiem.
– Lucy, przykro mi, ale nie umiemy wytłumaczyć tego, co tu zaszło – rzekła kobieta, gdy znalazły się poza pokojem.
– Rozumiem – westchnęła, nie ukrywając smutku. – Ważne, że się obudził i oprócz amnezji nic mu nie dolega.
Tuż po rozmowie, udała się bezradnie do domu. Musiała przemyśleć tę sytuację w spokoju, bo widok jego osoby ją rozpraszał.
Amnezja amnezją, ale to nie jest normalne, jeżeli człowiek nie pamięta tylko jednej postaci. Reszta wspomnień pozostała bez zmian, z tą różnicą, że Lucy została z nich wymazana. Rzecz jasna, ona o tym nie wiedziała.
Według jej domysłów, odpowiedzialnym za ten czyn mógł być tylko Zeref. To on porwał jej ukochanego i Bóg wie, jakie eksperymenty na nim przeprowadzał. Zapewne taki ma plan. Chce mnie osłabić. Nie dam mu satysfakcji! – Co do tej hipotezy Lucy się myliła, ale skąd mogła wiedzieć o demonie, uwięzionym w ciele chłopaka?
Aktualnie blondynka przebywała w swym pokoju, opatulona miękką i zarazem ciepłą kołdrą, która dawała jej poczucie bezpieczeństwa. Na razie musiała się tym zadowolić, dopóki jej ukochany nie wyzdrowieje. Na stole stała świeżo zaparzona herbata malinowa, którą rozkoszowała się w chłodniejsze dni. Pomimo panującego lata pogoda dostarczała zimnych nocy, których temperatura spadała do dziewięciu stopni. Chociaż tyle dobrego, że nie było upałów. Taka warunki atmosferyczne tylko utrudniałaby im pracę.
Nie tylko Lucy miała zmartwienia, choć to na niej ciążyła duża odpowiedzialność. Sarę doprowadzało do szaleństwa uczucie, które żywiła do Kryształowego Zabójcy. Teraz gdy miała świadomość, że walka z Zerefem jest nieunikniona, postanowiła wyjawić swą miłość najszybciej jak to możliwe. Nie bała się odrzucenia, ale nie chciała, by do tego doszło.
Z głową podniesioną do góry pokonywała kolejne metry swej trasy.
Suta i jego siostra mieszkali kilka ulic dalej, więc dotarcie tam, nie zajęło to dużo czasu. Przy wejściu powitała ją uśmiechnięta Tommy, ukrywająca zaskoczenie.
– Coś się stało, że tak spoważniałaś? – zapytała Kanekawa.
– Szukam twojego brata – odpowiedziała krótko, nie ukrywając zniecierpliwienia. – Gdzie on jest? Muszę mu coś ważnego powiedzieć.
– Wyszedł niedawno – odpowiedziała zaskoczona. – Mówił, że idzie się przejść na plażę. Chciałam iść z nim, ale postanowiłam tu trochę posprzątać i poczytać. Znalazłam naprawdę ciekawą powieść.
– Cieszę się z tego. Dziękuję ci za informacje. Pójdę go poszukać, pa! – wymamrotała na jednym tchu i pobiegła szukać swojego celu.
Zdziwiona Tommy jeszcze chwilę obserwowała swą przyjaciółkę, dopóki ta nie zniknęła za budynkami. Ciekawe co takiego chce mu powiedzieć – pomyślała zainteresowana i wróciła do swych zajęć, nie pozwalając, by ta sprawa na dobre zagościła jej w głowie. Nie powinna się mieszać do takich spraw. Jeżeli Sara będzie chciała, to sama jej powie, chociaż miała pewne domysły co do tej sprawy?

Suta powoli maszerował wzdłuż plaży Magnolii, delektując się przy tym chwilą spokoju. Dopiero, gdy ujrzał nadbiegającą Sarę, zaniepokoił się.
– Coś się stało? – zapytał przejęty, obawiając się nadchodzących wieści. Zupełnie niepotrzebnie.
– Nie… nic ważnego – sapała zmęczona ciągłym biegiem. – Muszę ci coś wyznać – rzekła już spokojniej, chociaż to, co miała mu do powiedzenia, nie należało uznać za błahostkę. To były słowa płynące prosto z serca. – Chcę porozmawiać o relacjami, które między nami panują. – Pomimo osłupienia w jakie wprowadziła chłopaka, nie zamierzała przerwać. – Walka jest coraz bliżej, a powrót Natsu tylko przyspiesza ten proces. Istnieje ryzyko, że któreś z nas może nie przeżyć – urwała na moment, chcąc mieć pewność, że jej dalsza wypowiedź będzie logicznie ułożona. – Pragnę, żebyś wiedział, że jesteś dla mnie kimś ważnym. Kimś, za kogo mogłabym oddać życie w potrzebie. Kimś, kogo kocham.
Wraz z tymi słowami poczuła, jak powietrze wokół niej robi się ciężkie. Miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z piersi, a płuca przestaną funkcjonować. Dusiła się – tak się denerwowała. Szybciej! Odpowiadaj! – Niecierpliwiła się z każdą mijającą sekundą, a chłopakowi jakby odjęło mowę.
Los sprawił, że do tej pory Kanekawa nie znalazł się w podobnej sytuacji. Jego duma i powaga nagle gdzieś uleciały, a jego twarz przybrała odcień intensywnej czerwieni. Ku zaskoczeniu dziewczyny, Suta zaczął się jąkać i błądzić wzrokiem po otoczeniu. Co ma powiedzieć? – zastanawiał się. Nie żywił głębszych uczuć do niej, ale wynikało to z tego, że dotąd nie patrzył na nią w ten sposób.
– Saro, ja nie wiem, co mam o tym myśleć. Nigdy nie miałem dziewczyny – przyznał się z zawstydzeniem, a przy tym uniknął jej wzroku.
Mizuno nie była tym faktem zdziwiona.  Do tej pory jego jedyną „dziewczyną” była młodsza siostra.
– Wiem i to nie jest nic nadzwyczajnego. Chciałam, żebyś miał tego świadomość. – Uśmiechnęła się szeroko i nieśmiało cmoknęła chłopaka w policzek, a następnie wolnym krokiem zaczęła się oddalać. Gdyby tam została, na pewno przestałaby oddychać
Suta ponownie się zarumienił, lecz po chwili otrząsnął się i z półuśmiechem dołączył do dziewczyny.

☆☆☆

Natsu potrzebował tylko dnia, by dojść do siebie po długiej wędrówce z dalekich stron. Opowiedział swą podróż w szczegółach najbliższym, w tym Lucy, która przysłuchiwała się temu z uśmiechem, choć w duchu płakała. Wielu domagało się informacji dotyczących samego Zerefa, lecz Dragneel nie miał w tej sprawie za wiele do powiedzenia. Gdy się obudził, w ruinach nikogo nie było.
– To gdzie on polazł? – zapytał Gajeel. – Najpierw cię porwał, a potem zniknął? Na jaką cholerę to zrobił?
Nikt nie widział w tym sensu. Zresztą ciężko go w tej sprawie doszukiwać, jeżeli nie wie się całej prawdy o ofierze. Sekret, który Natsu strzegł przed swymi przyjaciółmi, może przysporzyć wielu kłopotom. Tajemnica równa się prawie z kłamstwem.
W wolnej chwili, to znaczy wtedy, gdy chłopak nie był oblegany przez przyjaciół, Lucy zaproponowała mu spacer. Chciała w ten sposób opowiedzieć swoją przeszłość, by mógł cokolwiek sobie o niej przypomnieć. Na szczęście Natsu nie opierał się ani trochę, a nawet chętnie z nią poszedł. Widział coś w niej znajomego, ale nie mógł dopuścić do siebie myśli, że może ją znać, a co dopiero kochać.
– Naprawdę mnie nie pamiętasz? – ponowiła pytanie, ale nie pozwoliła pokazać smutku, chciała, by poznawał ją jako radosną dziewczynę.
– Nieważne, ile razy nad tobą główkuję, to nie jestem w stanie nic sobie przypomnieć – odpowiedział. – Opowiedz coś o sobie, to może coś skojarzę.
– Taki miałam zamiar. Pochodzę z niewielkiego miasteczka o nazwie Chandler, tam też się poznaliśmy.
– Miasteczko, gdzie magowie nie mieli wstępu, prawda? – Kiwnęła w odpowiedzi głową. – Pamiętam to. Byłem tam dwa razy z Erzą i Wendy, a potem dodatkowo z Grayem, Juvią i Happym.
– I ze mną – podkreśliła. – To ja byłam głównym powodem całego zamieszania, które tam powstało. Chcąc zażegnać kryzys, wymazałam mieszkańcom pamięć, by ich gniew nie poszerzył się na inne miasta.
– Jak to wymazałaś im pamięć?! – krzyknął. Lucy nie wiedziała czy ze złości, czy ze zdumienia.
– Wymazałam głównie swą osobę i mojej mamy. Dzięki temu myślą, że ten pożar to nieszczęśliwy wypadek, który w zasadzie był wypadkiem – zaczęła się plątać. – Rozumiesz?
– Ja to wiem, ale właśnie nie pamiętałem, kto do tego doprowadził. Nie wiedziałem, że byłaś to ty.
Heartfilia zaczęła nadążać za tokiem myślenia Natsu. Pamięta on wszystko, co do tej pory się wydarzyło. Każde zdarzenie, które miało dla niego jakieś znaczenie, ale był jeden haczyk. Pośród tych wszystkich wspomnień, wiele z nich miało zamazane punkty, którymi była ona sama. Chłopak nie miał amnezji. Ktoś specjalnie wyczyścił mu pamięć o niej. Ufała mu, więc nie miała powodu, by zataić ten fakt.
– Więc to dlatego ciebie nie pamiętam. To on to zrobił. – Skrzyżował ręce, przymykając oczy.
– Zeref?
Milczał. Lucy uznała tą odpowiedź za słuszną, ale przecież Natsu nie potwierdził tej informacji.
To E.N.D. to zrobił, to jego wina. Ale przecież go pokonałem! Czy to możliwe, że nadal przebywa wewnątrz mnie? – zastanawiał się, chcąc jak najszybciej otrzymać odpowiedź, ale żaden znak nie przybywał. – Jak mam go nakłonić, by oddał mi to, co zabrał?
– Natsu? Wszystko w porządku? – Głos dziewczyny pomógł mu się otrząsnąć z tych przemyśleń i wrócić do życia.
– Jasne – odpowiedział szybko. – Chyba nadal potrzebuję się zdrzemnąć. – Zaśmiał się nerwowo, jednak wyszedł przy tym nienaturalnie. E.N.D.-a zamierzał pokonać samodzielnie, więc nie mógł dopuścić, by ktokolwiek o nim usłyszał. Jego ciało, więc jego problem.
– Wracajmy do gildii, a tam pani Porlyusica ponownie cię zbada. Tak dla pewności. – Chwyciła go za rękę i zaczęła prowadzić w kierunku budynku.
– Ta babka jest wredna! – poskarżył się.
Stara znajoma Makarova może i nie należała do najsympatyczniejszych osób, ale była najlepsza ze swojego fachu. Mała Wendy uczyła się u niej od podstaw, by zwiększyć swoje możliwości. Niestety, nawet one nie potrafiły wykryć demona, który tylko czekał na odpowiedni moment, by zaatakować Natsu.
Wróciwszy, zastali w gildii niespodziewanego gościa.

☆☆☆

Daleko za morzem, w państwie Minstrel, gdzieś pomiędzy drzewami znajdowały się ruiny dawnej Akademii Mildan, do której uczęszczał Zeref. To tam znajdowała się jego baza, do której , dzięki teleportacji mógł z łatwością wraca.
Po bitwie z Acnologią, która nie przyniosła jednoznacznego wyniku, Zeref wrócił do ruin, by upewnić się, że jego brat posłusznie leży w łóżku i śpi, lecz ku jego zdziwieniu nikogo nie zastał. Nie ukrywał złości, a przez to połowa roślinności i zwierząt zamieszkująca te tereny utraciła życie.
– Za szybko się obudził! – wrzasnął, nie mogąc powstrzymać gniewu.
Plan, który miał opracowany, mógł w każdej chwili się rozsypać, a to zależało tylko i wyłącznie od stanu młodszego brata. Jeżeli E.N.D. zdołał już go opętać, to koniec świata jest blisko, ale gdyby okazało się, że Natsu wygrał, oznaczać to mogło, że Czarny Mag ma jeszcze trochę czasu. Wystarczy go odszukać i ponownie schwytać.
Tak też uczynił. Magnolia była celem chłopaka, więc Zeref tam postanowił się udać. W mieście tym gościł dłuższy czas, lecz gdy jego brat nie postawił tam stopy, postanowił przeszukać inne miejsca, a potem jeszcze raz tu wrócić.
Teraz przebywał w ruinach, chcąc obmyślić nowy plan. Nie zamierzał zrezygnować ze śmierci. Chciał jedynie, by ta wyglądała bardziej spektakularnie, a bez udziału E.N.D.-a i Lucy nie byłoby to możliwe.
– Po tylu dniach powinien w końcu dotrzeć do tego przeklętego miasta. Udam się tam znów i ponownie schwycę Natsu, by mieć pewność, że  teraz nie zniszczy mojego planu – mówił sam do siebie, chodząc niespokojnie po pokoju.
Dookoła panowała mroczna cisza, przerywana co chwilę przez wiatr. Ten poruszał przy tym drzewa, krzaki, wszelkie rośliny, a gdzieniegdzie nawet skrzypiące drzwi. Bezgłos przeraziłby niejednego, ale co dla kogoś jest nieprzyjemne, dla drugiego okazuje się zbawieniem. Zeref w tym znajdował przyjemność lub codzienność. Gdzie nie poszedł, tam niósł za sobą śmierć i przerażające milczenie.
Potrząsnął głową, nie chcąc, by niepożądane myśli zaćmiły mu umysł. W sekundę jego otoczenie się zmieniło. Zamiast ponurych ruin dawnej akademii, otaczał go las tuż przy przedmieściach Magnolii. Nawet z tego miejsca można było usłyszeć tętniące życiem miasto.
Niewzruszony ruszył przed siebie i choć po drodze spotykał wścibski wzrok, nikt kto go nie znał, nie mógł rozpoznać. Dopiero w Fairy Tail spotkał szok i przerażenie.
– Co… co ty tu robisz?! – wrzasnął Natsu, ledwo co wypowiadając te słowa. Od razu zwrócił na siebie uwagę Czarnego Maga, a ten widząc go w towarzystwie Lucy, odetchnął ulgą.
– Widzę, że nic ci nie jest – powiedział, uśmiechając się tajemniczo.
Młodszy Dragneel zacisnął mocno pięść i ponownie podniósł głos.
– To przez ciebie taki jestem!
– Możliwe – wydawał się nieporuszony tym faktem. – Dzięki temu szykuje się niezłe przedstawienie.
Oczywiście, nikt oprócz obu braci nie rozumiał, o czym oni rozmawiają. Można było pomyśleć, że chodzi o tymczasową amnezję chłopaka, lecz przecież to nie było nic nadzwyczajnego. Choroba, która może dopaść każdego. To nie o nią chodziło.
– Co jest powodem twej wizyty? – wtrąciła się Lucy drżącym głosem. Miała zamiar zachować powagę, ale Czarny Mag pojawił się tak nieoczekiwanie. Nie umiała nad sobą zapanować.
– Chciałem się upewnić, że Natsu wrócił bezpiecznie do domu – rzekł z ironią.
– Upewniłeś się. Jestem cały i zdrowy, więc możesz już iść! – rozkazał, lecz Zeref nie zamierzał odejść. Nie pozwoli komukolwiek na wywyższenie się przy nim.
– Nie zapominaj z kim rozmawiasz – powiedział groźnie. – W każdej chwili mogę sprawić, że połowa twych przyjaciół zginie, a demon zapanuje nad twoim ciałem i zniszczy całe miasto. Staniesz się wtedy bezsilny! – warknął, nie ukrywając gniewu, chociaż próbował utrzymać swą moc w ryzach. Nie zamierzał spowodować wypadku, więc stwierdził, że już na niego czas. – Macie tydzień. Potem rozpęta się wojna.
Po tych słowach, zniknął w ciemnej chmurze, pozostawiając członków Fairy Tail pełnych skrępowania.
     – Słyszeliście, prawda? – Głos zabrała Lucy, czując się odpowiedzialna za nadchodzące wydarzenia. – Nie traćmy czasu. Kończmy ostatnie przygotowania, a ty – wskazała na Natsu – pójdziesz ze mną! Nasza rozmowa się nie skończyła. Odliczanie się zaczęło – rzekła poważnie, a w jej oczach zauważono zawziętość, ale też niepokój.


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 61 "Ulotne chwile"

4 komentarze:

  1. Rozdział fajny, miło że Natsu domyślił się o co biega z jego amnezją. Zastanawia mnie reakcja gildii na wieść że Smoczek ma w sobie demona.
    Powiem szczerze że od pewnego czasu w mej głowie jest pomysł co zrobić z E.N.D( nie koniecznie w twoim opowiadaniu) i jak wykorzystać jego postać/osobowość. Jak by co chętnie o tym opowiem na wiadomościach prywatnych( może być Facebook(Patryk Piękoś z tym samym awatarem)). I jak wspomniałem rozdział mi się podobał,choć lubię akcję to nie zawsze musi ona się pojawiać. Było tylko dla mnie trochę za krótko, ale cóż. Weny i bezpieczeństwa życzy PhantomPL, strzałka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za komentarz i zaangażowanie, ale podziękuję ;)
      Akcja jest ważna, choć ja nie umiem jej dobrze wyeksponować. :/ W następnym rozdziale musi się pojawić na bank.
      Krótko może i było, ale nie lubię pisać długich rozdziałów. Mam świadomość, że niektórym ciężko czyta się długie (tak jest ze mną), ale staram się je pisać szybko :/
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń
  2. Jesteś wielka. Nie wiem dlaczego, ale to jak dotąd mój ulubiony rozdział! Bardzo mi się spodobał i aż natchnął mnie do napisania kolejnego rozdziału na moim blogu o Strażnikach.
    Zeref chciał zobaczyć co tam u Natsu, a tu ZONK! Natsu nie ma! HAHA. Dobrze ci tak.. Biedna Lucy, już tak się ładnie między nimi układało. Co za niefart. Szkoda mi jej trochę. Ale jak to zwykle bywa, wszystko się dobrze skończy, nieprawdaż? Tak..? No mam nadzieję, że tak :)
    Życzę weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię dramatów, więc myślę, że wszystko dobrze się skończy... chyba :P
      BARDZO DZIĘKUJE ZA KOMENTARZ! Ups... Capslk się włączył :P
      Pozdrawiam ^^

      Usuń