Czy kiedykolwiek zapragnęliście, żeby kolejny dzień nigdy nie nadszedł? Czy chcielibyście, by doba ciągle się powtarzała? Nikt przy zdrowych zmysłach nie pozwoliłby sobie zrezygnować z dalszego, spokojnego życia. Niestety, ale świadomość, że następny dzień może okazać się ich ostatnim, przerażała.
Nie ma słusznej
wojny. Może być wojna o słuszność, i w to musieli wierzyć nasi bohaterowie.
Stanięcie oko w
oko z najgroźniejszym magiem na świecie napawało ich strachem i niepewnością,
ale tak naprawdę to Natsu przeżywał prawdziwe chwile grozy. Myśl, że w jego
ciele egzystował niebezpieczny demon, nie dawała mu spokoju. Nie chciał zamartwiać
tym swych towarzyszy, bo wydawało mu się, że sam sobie z nim poradzi. Jedyną
przeszkodą, która stała na drodze osiągnięcia celu, była niewiedza. Nie miał zielonego
pojęcia, jak ma się do tego zabrać.
Po wcześniejszej
rozmowie z Lucy bolał go fakt, że ją okłamywał. Mówiła mu, że kiedyś również
popełniła ten błąd i wiedziała, co mogło się stać, gdyby w porę się nie
ujawniła. Ostrzegła go przed losem, który mógł spotkać każdego tak
postępującego człowieka. Głupota oraz kłamstwo prowadziły jedynie do utraty
przyjaciół i samotności.
Nagle przeszedł go
złowrogi dreszcz. Dragneel domyślił się, co mogło to oznaczać.
To już jutro – odezwał
się złowrogo E.N.D. – Już jutro stracisz
wszystko, co tak kochasz, a powodem wszelkich zniszczeń nie będzie Zeref, tylko
ja!
Demon przemówił do
niego, po sporej przerwie, która dla chłopaka była nie lada zagadką. Co
skłoniło potwora do tak długiej ciszy i dlaczego odzywał się w takiej chwili?
– Tak się nigdy
nie stanie. Pokonam cię! – wrzasnął.
Chwila ciszy,
która między nimi nastała, przestraszyła go, gdyż obawiał się, że E.N.D.
ponownie się zamknął. Jednak, gdy znów usłyszał jego głos, odetchnął z ulgą.
– Nie skończyłem z
tobą, więc nie uciekaj!
Ciekaw jestem, kto ma z kim skończyć. Jesteś niezwykle
nieodpowiedzialny, skoro chcesz załatwić sprawę wyłącznie sam. – E.N.D. ryknął niepohamowanym śmiechem, po czym dodał: –
Idziesz mi na rękę swoim zachowaniem. Tak
trzymaj! A ja szybko zajmę się tobą i twoimi przyjaciółmi. – Ostatnie
zdanie wypowiedział ciszej, jakby bał się, że Natsu weźmie jego słowa do serca
i rzeczywiście posłucha. Wtedy jego szanse na zwycięstwo znacznie zmaleją.
– Możesz sobie
wmawiać, ale ja się ciebie pozbędę!
Jak chcesz to zrobić?
Na to pytanie
Dragneel nie znał odpowiedzi, a przez to wstyd wdarł się na jego twarz, dając
demonowi więcej powodów do śmiechu i radości. Widok wstydliwej, zlęknionej i
zrozpaczonej ofiary cieszył oczy najbardziej.
Co miał w tej
sytuacji postąpić? Rozsądek podpowiadał mu, a raczej ryczał jak syrena
alarmowa, że czas udać się do Lucy oraz do Mistrza, i opowiedzieć im całą
sytuacje, lecz duma pragnęła wygranej bardziej.
– Ty nie musisz
się o to martwić, mam plan – mruknął niezadowolony i westchnął ciężko, gdy
E.N.D. znów zamilkł. – Cholera! – wrzasnął na cały otaczający go las i zaczął
kierować się w stronę gildii.
Był zły na siebie,
że dał się podejść demonowi i stracić przy nim panowanie nad sobą. Chciał mu
pokazać, że to on był tym silnym i, że to on wygra, lecz po ich dzisiejszej
rozmowie można wywnioskować jedno – Natsu tkwił na przegranej pozycji. W takiej
sytuacji nie było innego wyjścia, jak powiedzieć prawdę. Chcąc, nie chcąc, nie
zdoła już tego dłużej ukrywać. Wpakowałby się tylko w jeszcze głębsze bagno i
narobił bigosu nie tylko sobie, ale i swoim najbliższym. Teraz to nie była
dziecinna igraszka, ale prawdziwa wojna! Tu chodziło o ludzkie życie! Życie
osób, na których mu najbardziej zależało, więc nie mógł dłużej ryzykować.
– Czemu ty tak
wcześniej nie postąpiłeś?! – krzyczał do samego siebie i czuł ulgę, że nikogo w
pobliżu nie było. Gadający koleś w środku lasu? Coś niepokojącego.
Z każdym krokiem
obwiniał się coraz bardziej, gdyż docierała do niego powaga sytuacji. Nie potrafił
sam zwalczyć demona. Potrzebował pomocy przyjaciół i dlatego był zły na siebie
za to, że im nie powiedział prawdy wcześniej. Znacznie wcześniej. Teraz mogło
być już za późno.
Powinien również
przeprosić Lucy. Gdy Zeref go więził, ona musiała się zamartwiać, a
przynajmniej tak podejrzewał. Wrócił i ponownie przeszła nie małe
rozczarowanie, gdy okazało się, że jej nie pamiętał. Oczywiście, to wina nie
leżała po jego stronie, ale o tym, co było prawdziwą przyczyną amnezji, też nie
powiedział. Tak czy inaczej, mianował się winnym.
Muszę Lucy przeprosić i wyjaśnić jej całą sytuację od
początku – myślał gorączkowo, lecz
gdy ujrzał w oddali zarys budynki gildyjnego, zamarł. Miał wrażenie, że serce
mu na chwilę stanęło, a nogi zaczynały drętwieć. Na szczęście, jego chwila
słabości szybko minęła i mógł dalej iść. Mimo wszystko nie dotarł do Fairy
Tail. Czuł, że najpierw powinien odwiedzić Lucy, a nie Mistrza.
Skręcił w następną
uliczkę i powędrował prosto do mieszkania, które wynajmowała dziewczyna. Już po
straceniu pamięci tam był, więc wiedział, gdzie ma się skierować. Na miejscu niepewnie
zaczął pukać w drzwi i nie przestawał, dopóki mu nie otworzyła. Bał się, że
gdyby skończył, strach przed wyjawieniem prawdy znów by powrócił.
– Nie stoję pod
drzwiami! – krzyknęła z oddali, dając znać, że się zbliża.
Otworzyła drzwi i
wpuściła Natsu do środka, mówiąc cicho krótkie „cześć”.
– O co chodzi? – zaniepokoiła
się, gdy ujrzała jego przerażoną minę.
Dragneel nie
potrafił się opanować.
– Lucy, jest pewna
rzecz, o której powinnaś wiedzieć – zaczął, czując jak zimny pot spływa po jego
plecach. – Powinienem ci to powiedzieć od razu, jak się pojawiłem w Magnolii.
Dziewczyna
chwyciła go za rękę i zaprowadziła do salonu, by mógł jej na spokojnie
opowiedzieć, co się stało. Nawet gdy usiedli, nie puściła jego dłoni.
– Co się stało? –
zapytała spokojnie i ze zmartwieniem.
Natsu potrzebował
chwili, by zebrać myśli i ułożyć zdania w logiczną całość. Chciał powiedzieć to
raz i tak, by go zrozumiała. Pragnął pozbyć się tego ciężaru i choć przez
chwilę poczuć ulgę.
– Oprócz Zerefa i
Acnologii zagraża nam jeszcze E.N.D..
– No tak, ale nie
mamy pojęcia, gdzie się znajduje.
– Ja wiem
doskonale, gdzie on jest! – wybuchnął niespodziewanie, przez co Lucy
podskoczyła przestraszona. – Wiedziałem odkąd tu dotarłem! I nic nie
powiedziałem! Zwyczajnie się bałem. – Ostatnie zdanie wypowiedział już przez
łzy, które niespodziewanie zaczęły spływać po jego policzku. – Miałem być przy Lucy silny! – skarcił
samego siebie, ale to nic nie pomogło.
– Natsu, o czym ty
mówisz?! – Heartfilia również była bliska łez, ale była zbyt zszokowana
zachowaniem swojego ukochanego. Nigdy go jeszcze nie widziała w takim stanie.
Ponownie chwyciła
go za rękę i ścisnęła mocniej niż poprzednio.
– Prawda jest
taka, że… on… jest we mnie. To ja nim jestem! – zawył.
Oboje potrzebowali
kilka minut. Lucy nie mogła uwierzyć w to co usłyszała, lecz po dokładnym
przeanalizowaniu jego słów dotarło to do niej.
Natsu nie
skrzywdziłby nikogo, więc nie mógł być najpotężniejszym demonem z księgi
Zerefa. Nie zgadzała się na to!
Przytuliła
Dragneela tak mocno, jakby bała się, że zaraz zniknie. Błagała w myślach, by to
okazało się jedynie snem i po przebudzeniu znów świat wrócił do normy. Nic się
takiego nie stało, a ona pogrążyła się w większej rozpaczy i, tak samo jak
chłopak, również wybuchła płaczem.
Po kilkunastu
minutach płaczu uspokoili się nieco i mimo zmęczenia musieli coś z tym zrobić. Lucy
nie mogła tej informacji puścić mimo uszu. To byłoby zbyt ryzykowne i niemądre
z jej strony.
– Nie będę ci
teraz prawić tutaj kazań. Musimy iść jak najszybciej do Mistrza i wszystko mu
opowiedzieć. Może jest szansa, że uda mu się coś zdziałać!
Heartfilia pełna
determinacji, a w duchu zaniepokojona i przestraszona, popędziła z Natsu w
stronę drzwi i zaraz byli już w drodze do gildii. Na ich niekorzyść wpływał
czas, który nieubłaganie płynął coraz szybciej, niż chcieli. Obawiali się, że
nie zdążą na czas.
Nie myśl sobie, że ujawnienie mnie w czymś ci pomoże.
Nim się obejrzysz, zdołam nad tobą zapanować i roznieść Fairy Tail w pył. Zdążę
to uczynić przed Zerefem! – krzyknął demon w
obawie, że jednak istniał sposób na pozbycie się go z ciała Dragneela.
Natsu nie
zareagował, usłyszawszy jego głos. Skupił się na idącej przed nim blondynce,
nadal próbując wygrzebać z najdalszych zakamarków umysłu jakiekolwiek
wspomnienie z nią związane. Ale nawet bez nich był w stanie zrozumieć, że ją
kochał.
– Lucy jest
jeszcze jedna rzecz, o której chcę ci powiedzieć – rzekł, nie zatrzymawszy się.
– Co tym razem?!
Nie mów, że jeszcze Acnologia zmierza w tę stronę! – Wyglądała na bardzo
zdenerwowaną.
– Nic mi o tym nie
wiadomo, ale – chwyciwszy jej rękę, pociągnął ją do siebie i zatrzymał w swych
objęciach – zależy mi na tym, by cię przeprosić i powiedzieć, że bez względu na
to, co się ze mną dzieje… Nawet nie posiadając wspomnień, wiem, że jesteś dla
mnie kimś bardzo ważnym.
Wziął głęboki
oddech i delikatnie dotykając jej podbródka, zaczął zbliżać ich twarze do
siebie, aż w końcu usta złączyły się w czułym i troskliwym pocałunku. W tym
momencie nastąpiło apogeum ich uczuć i przez chwilę mieli wrażenie, że w
mieście panuje sielankowa atmosfera i żadnej wojny nie będzie. Zerefa, E.N.D.’a
i innych opryszków nie ma. Wspaniałe uczucie, które niestety trwało jedynie
krótką chwilę.
– Natsu – szepnęła
Lucy ze łzami w oczach, gdy oderwali się od siebie na parę milimetrów. – Bałam
się, że nigdy do tego nie dojdzie.
– Ja również, ale
nie traćmy czasu – przypomniał jej o zagrożeniu i niechętnie ruszyli dalej,
trzymając się za ręce.
☆☆☆
Muzyka nie dzieli
ludzi, lecz ich łączy. Tym razem padło na specjalistkę od tej dziedziny sztuki,
a także pewnego przyziemnego chłopa, który znalazł zarówno pierwszą przyjaźń,
jak i miłość. Ale wszystko po kolei. W jeden dzień nie można stać się parą.
Potrzeba czasu, dużo czasu, a oni go nie posiadali.
Odkąd Suta poznał
uczucia Sary, zaczął z nią spędzać więcej czasu. Podobnie było z Tommy i Ryu,
którzy znaleźli w sobie bratnie dusze, choć żadne nie było w stanie tego
przyznać. Powoli poznawali siebie, rozmawiali na wszelkie możliwe i znane im
tematy, a także niepokoili się z każdym dniem. Świadomość zbliżającej się walki
napawała wszystkich strachem i nie było w tym nic dziwnego.
Byli przekonani,
że są gotowi do walki z Zerefem i nie dopuszczali do siebie myśli, że może coś
pójść nie tak. A wiadomo, że należy się spodziewać niespodziewanego.
– Co dzisiaj
robimy? – zapytał Ryu, spacerując wraz z Tommy po pustym mieście.
– Nacieszmy się
ostatnimi chwilami spokoju! – wykrzyknęła te słowa ze sztuczną ekscytacją, co
uszło jego uwadze.
– Ale może coś
konkretnego? Spacer jest nudny.
– Miasto stoi
puste, więc w żadne konkretne miejsce nie pójdziemy. Jesteśmy zdani tylko na
siebie. Możemy ewentualnie iść do Fairy Tail i posłuchać co w trawie piszczy –
zaproponowała, ale nawet ten pomysł chciał odrzucić, choć po krótkim namyśle
kiwnął głową.
– To już lepszy
pomysł. Nie chcę tego mówić, ale to już jutro. Sprawdźmy jak inni się trzymają –
polecił.
Tommy posmutniała,
przypominając sobie o jutrzejszej, straszliwej dacie. Pragnęła, by jeden dzień
nigdy się nie kończył, by mogli znów przeżywać ten sam spokój co dzisiaj.
Owszem, istniało takie zaklęcie, ale wymagało ono zbyt wielkiego poświęcenia i
wiedzy, której dziewczyna nie posiadała.
Drogę starali
sobie jak najbardziej przedłużyć, chcąc spędzić ze sobą więcej czasu. Śmiali
się, rozmawiali, lecz gdy przekroczyli próg gildii, ich humor wyparował.
W gildii panowała
ponura i pełna niepokoju cisza. Słychać było wspólne oddechy, odgłos tłukących
się szklanek, skrzypiących drzwi, ale żadnych głosów. Każdy siedział zlękniony
zbliżającej się wojny i nie był w stanie cieszyć się ostatnimi chwilami
spokoju.
Ryu rozejrzał się
po wielkiej sali, ale nigdzie nie mógł dostrzec Lucy. Nie przebywała w gildii,
a powinna, by ich wspierać i zagrzewać do walki.
– Co za leniwa
dziewczyna – mruknął pod nosem, zirytowany jej postępowaniem.
Na jego szczęście
Tommy nie usłyszała jego słów, bo na pewno zbeształaby go za nie. Kanekawa
bardzo szanowała Lucy, która nosiła na sobie nie lada brzemię, a jeszcze
trafiły się jej kłopoty z pamięcią Natsu. Heartfilii było ciężko, lecz się nie
poddawała. Mogła być jedynie wzorem do naśladowania, a to, że zdarzały się
potknięcia i chwile zwątpienia we własne siły, to rzecz normalna.
Zdecydowali się
zająć miejsca przy wolnym stoliku i z cierpliwością starali się na nią
poczekać. Musiała tu dzisiaj przyjść. Nie miała wyboru.
Wkrótce dołączyli
do nich Gajeel, Levy i Lily, którzy również byli w przybitym nastroju.
– Widzieliście
gdzieś Lucy? – zapytał Ryu, chcąc, by w jego głosie nie wydobyła się irytacja.
– Niestety. –
Pokręciła głową dziewczyna, która również szukała swej przyjaciółki.
Obok niej siedział
naburmuszony Gajeel, a powodem takiego stanu rzeczy było zachowanie McGarden,
która pomimo próśb, błagań i rozkazów nie zgodziła się na opuszczenie miasta.
Nie zostawi swych przyjaciół. Zamierzała walczyć z nimi ramię w ramię, na
śmierć i życie.
– Bardziej od jej
nieobecności martwi nas zachowanie pozostałych – westchnął ciężko Gajeel,
puszczając w niepamięć kaprys dziewczyny. – Ta przytłaczająca atmosfera
sprawia, że zaczynam myśleć o jutrzejszej przegranej, a nie wygranej! –
wrzasnął niespodziewanie na całą gildię, aż jej członkowie podskoczyli.
Stolik obok
siedzieli Gray wraz z Juvią, którzy byli zaskoczeni nagłą uwagą Smoczego
Zabójcy. Co mieli robić? Tańczyć, śpiewać, radować się? Jutrzejsza walka nie
była przesądzona, więc mieli prawo zachować tę niepewność.
Kilka minut
później do gildii wparowała przez wszystkich wyczekiwana para.
– No nareszcie –
mruknął Ryu, widząc Heartfilie.
– Przepraszam
wszystkich – zawołała nagle Lucy. – Zaraz do was wrócimy i na spokojnie
porozmawiamy na temat jutra.
Nie chcąc wdawać
ich w szczegóły, pociągnęła Natsu w stronę gabinetu Mistrza. Wspięli się na
piętro, gdzie znajdował się owy pokój i mieli nadzieję go tam zastać, ale nic z
tego. Nie było go.
– Nie! Kiedy
potrzebujemy pomocy, to Mistrza nie ma! – denerwowała się Lucy, nie
spodziewając się takiego obrotu spraw.
– Mistrz niedługo
wróci – rzekła smutno Mirajane, usłyszawszy ich rozmowę. – Nie wiem, w jakim
celu wyszedł, ale na pewno wkrótce wróci. Wiedział, że wieczorem będziemy
rozmawiać.
– My nie mamy
czasu na rozmowy! – krzyknęła.
Zdenerwowana
podeszła do barierki i wtem wszyscy na nią spojrzeli.
– O czym chcecie
rozmawiać?! – wrzasnęła, lecz zaraz uspokoiła swój głos. W końcu mówiła do
swoich przyjaciół i jedynych towarzyszy broni. – Taktyka jest ta sama. Smoczy
Zabójcy i ja będziemy walczyć przeciwko Zerefowi, a reszta ma nas wspierać z
tyłu w razie kłopotów. Nie wiemy, ile będzie trwała walka i czy ją w ogóle
wygramy, ale musimy wierzyć, że nam się uda. Zeref to bardzo niebezpieczny
przeciwnik. Jest również Acnologia, ale nie wiemy, gdzie się znajduje i czy
jutro również się pokaże. Ale co najgorsze… E.N.D. – Tu na chwilę zamilkła. –
Może się pokazać w każdej chwili.
– Lucy – szepnął
Natsu, czując się zażenowany swoją bezsilnością. To on powinien ją chronić,
walczyć za nią i pokonać Czarnego Maga, a tymczasem stanowił poważne zagrożenie
dla swoich przyjaciół. Demon mógł wykorzystać jego słabość w każdej chwili i
nim zawładnąć, a następnie zniszczyć wszystko, na czym Dragneelowi zależało.
Okropne uczucie.
– Nie chcę, by
ktokolwiek z was zginął, ale musicie wiedzieć jakie podejmujecie ryzyko. To
nie jest jakaś bijatyka w parku. To wojna! – podkreśliła to zdanie, chcąc dać
do zrozumienia swym przyjaciołom, na co się zgodzili i na co się narażają. –
Czy będziecie ze mną?
Lucy nie
zamierzała pocieszać swych przyjaciół, czy też omawiać z nimi od nowa szczegóły
planu. Chciała dać do zrozumienia, że Zeref był i jest nieokrzesany. Wszystko
mogło się zdarzyć. Wszystko, na co Heartfilia nie będzie mieć wpływu.
Wszyscy obecni
członkowie wstali i odpowiedzieli jej bojowym krzykiem. Towarzysze są razem na
dobre i złe. Cieszą się, smucą i walczą wspólnymi siłami. Taka jest droga Fairy
Tail!
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 63 "Czarne Lato"
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńPod poprzednim rozdziałem napisałam,że nie mogę doczekać się ostatecznego starcia.Jednak teraz...mam coraz większe obawy z nim związane. Ale przecież nie ma się czego bać,to jest Fairy Tail!^^
Cieszę się,że znowu jest NaLu i,że Natsu wszystko powiedział Lucy.Jednak niepokoi mnie wyjście Mistrza.Mam nadzieję,że wróci.Tym bardziej,że musi wspierać innych w walce.To jest Mistrz!Mam nadzieję,że nic mu się nie stanie.Smutno mi,że zbliża się już koniec bloga,ponieważ bardzo go lubie.:(
No ale na pewno zostanę tu do samego końca i mam nadzieję,że potem będę mogła czytać również inne twoje opowiadania^^
Dobra,kończę.
Pozdrawiam i wenki życzę.<3
Ugh...Straszny ten E.N.D.,mam nadzieję,że sobie z nim poradzą.Licze na to,że Natsu odzyska wspomnienia i pozbędzie się go raz na zawsze.
UsuńPs.Musiałam dopowiedzieć bo jak zawsze o czymś musiałam zapomnieć.
Ja również nie mogę się doczekać ostatnich rozdziałów, gdyż to opowiadanie zaczyna mnie męczyć. Tak, powiedziałam "męczyć". Piszę je już dwa lata i z chęcią wzięłabym się za coś nowego, ale muszę to opowiadanie najpierw zakończyć. ;) Mistrz wróci, na pewno. XD Nic się mu nie stało. Jeśli mam być szczera, to musiałam coś wymyślić, bo nie chciałam, żeby Lucy i Natsu do niego dotarli. XD E.N.D. też się niedługo pokaże. To tylko kwestia czasu. ;)
UsuńDziękuję bardzo za komentarz ^^ Jestem w siódmym niebie.
Mobilizacja... Rozdział dobry. Temperatura rośnie, nie ma co :) Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńKrótko, zwięźle i na temat (Y) Dziękuję :D
UsuńGdzie na Teutatesa jest mistrz kiedy go najbardziej potrzeba? Mam nadzieję, że uda im się jakoś poradzić z E.N.D. Chciałabym też, żeby Natsu wróciły wspomnienia o Lucy. W każdym razie rozdział zarąbisty i już się nie mogę doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wysyłam mnóstwo weny 😄
Czemu akurat na Teutatesa? XD A nie na Marsa? Ciii przecież wiem, że to to samo :P Proszę uzbroić się w cierpliwość. Wkrótce wszystko się wyjaśni. I dziękuję bardzo za opinię i komentarz! :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za pomoc w tych wszystkich rozdziałach. Naprawdę bez ciebie nadal popełniałabym te same błędy. :) Nadal je czasem popełniam, ale ciii ;P
UsuńCieszę się niezmiernie, że rozdział Ci przypadł do gustu. ^^ Muszę częściej takie pisać.
Jeżeli zapomniałaś czegoś dopisać, to nie szkodzi, możesz zawsze później dopisać. ;)
Dziękuję Ci za wszystko. ^^
Dołanczam do stałych czytelników tego bloga.
OdpowiedzUsuńJak przeczytam wszytsko pod następnym rozdziałem napiszę swoją recenzje.
Pozdrawiam😊
Czekam z niecierpliwością ^^
Usuń