poniedziałek, 12 września 2016

Rozdział 62 - Zbliżająca się rozpacz


  Czy kiedykolwiek zapragnęliście, żeby kolejny dzień nigdy nie nadszedł? Czy chcielibyście, by doba ciągle się powtarzała? Nikt przy zdrowych zmysłach nie pozwoliłby sobie zrezygnować z dalszego, spokojnego życia. Niestety, ale świadomość, że następny dzień może okazać się ich ostatnim, przerażała.
Nie ma słusznej wojny. Może być wojna o słuszność, i w to musieli wierzyć nasi bohaterowie.
Stanięcie oko w oko z najgroźniejszym magiem na świecie napawało ich strachem i niepewnością, ale tak naprawdę to Natsu przeżywał prawdziwe chwile grozy. Myśl, że w jego ciele egzystował niebezpieczny demon, nie dawała mu spokoju. Nie chciał zamartwiać tym swych towarzyszy, bo wydawało mu się, że sam sobie z nim poradzi. Jedyną przeszkodą, która stała na drodze osiągnięcia celu, była niewiedza. Nie miał zielonego pojęcia, jak ma się do tego zabrać.
Po wcześniejszej rozmowie z Lucy bolał go fakt, że ją okłamywał. Mówiła mu, że kiedyś również popełniła ten błąd i wiedziała, co mogło się stać, gdyby w porę się nie ujawniła. Ostrzegła go przed losem, który mógł spotkać każdego tak postępującego człowieka. Głupota oraz kłamstwo prowadziły jedynie do utraty przyjaciół i samotności.
Nagle przeszedł go złowrogi dreszcz. Dragneel domyślił się, co mogło to oznaczać.
To już jutro – odezwał się złowrogo E.N.D. – Już jutro stracisz wszystko, co tak kochasz, a powodem wszelkich zniszczeń nie będzie Zeref, tylko ja!
Demon przemówił do niego, po sporej przerwie, która dla chłopaka była nie lada zagadką. Co skłoniło potwora do tak długiej ciszy i dlaczego odzywał się w takiej chwili?
– Tak się nigdy nie stanie. Pokonam cię! – wrzasnął.
Chwila ciszy, która między nimi nastała, przestraszyła go, gdyż obawiał się, że E.N.D. ponownie się zamknął. Jednak, gdy znów usłyszał jego głos, odetchnął z ulgą.
– Nie skończyłem z tobą, więc nie uciekaj!
Ciekaw jestem, kto ma z kim skończyć. Jesteś niezwykle nieodpowiedzialny, skoro chcesz załatwić sprawę wyłącznie sam. – E.N.D. ryknął niepohamowanym śmiechem, po czym dodał: – Idziesz mi na rękę swoim zachowaniem. Tak trzymaj! A ja szybko zajmę się tobą i twoimi przyjaciółmi. – Ostatnie zdanie wypowiedział ciszej, jakby bał się, że Natsu weźmie jego słowa do serca i rzeczywiście posłucha. Wtedy jego szanse na zwycięstwo znacznie zmaleją.
– Możesz sobie wmawiać, ale ja się ciebie pozbędę!
Jak chcesz to zrobić?
Na to pytanie Dragneel nie znał odpowiedzi, a przez to wstyd wdarł się na jego twarz, dając demonowi więcej powodów do śmiechu i radości. Widok wstydliwej, zlęknionej i zrozpaczonej ofiary cieszył oczy najbardziej.
Co miał w tej sytuacji postąpić? Rozsądek podpowiadał mu, a raczej ryczał jak syrena alarmowa, że czas udać się do Lucy oraz do Mistrza, i opowiedzieć im całą sytuacje, lecz duma pragnęła wygranej bardziej.
– Ty nie musisz się o to martwić, mam plan – mruknął niezadowolony i westchnął ciężko, gdy E.N.D. znów zamilkł. – Cholera! – wrzasnął na cały otaczający go las i zaczął kierować się w stronę gildii.
Był zły na siebie, że dał się podejść demonowi i stracić przy nim panowanie nad sobą. Chciał mu pokazać, że to on był tym silnym i, że to on wygra, lecz po ich dzisiejszej rozmowie można wywnioskować jedno – Natsu tkwił na przegranej pozycji. W takiej sytuacji nie było innego wyjścia, jak powiedzieć prawdę. Chcąc, nie chcąc, nie zdoła już tego dłużej ukrywać. Wpakowałby się tylko w jeszcze głębsze bagno i narobił bigosu nie tylko sobie, ale i swoim najbliższym. Teraz to nie była dziecinna igraszka, ale prawdziwa wojna! Tu chodziło o ludzkie życie! Życie osób, na których mu najbardziej zależało, więc nie mógł dłużej ryzykować.
– Czemu ty tak wcześniej nie postąpiłeś?! – krzyczał do samego siebie i czuł ulgę, że nikogo w pobliżu nie było. Gadający koleś w środku lasu? Coś niepokojącego.
Z każdym krokiem obwiniał się coraz bardziej, gdyż docierała do niego powaga sytuacji. Nie potrafił sam zwalczyć demona. Potrzebował pomocy przyjaciół i dlatego był zły na siebie za to, że im nie powiedział prawdy wcześniej. Znacznie wcześniej. Teraz mogło być już za późno.
Powinien również przeprosić Lucy. Gdy Zeref go więził, ona musiała się zamartwiać, a przynajmniej tak podejrzewał. Wrócił i ponownie przeszła nie małe rozczarowanie, gdy okazało się, że jej nie pamiętał. Oczywiście, to wina nie leżała po jego stronie, ale o tym, co było prawdziwą przyczyną amnezji, też nie powiedział. Tak czy inaczej, mianował się winnym.
Muszę Lucy przeprosić i wyjaśnić jej całą sytuację od początku – myślał gorączkowo, lecz gdy ujrzał w oddali zarys budynki gildyjnego, zamarł. Miał wrażenie, że serce mu na chwilę stanęło, a nogi zaczynały drętwieć. Na szczęście, jego chwila słabości szybko minęła i mógł dalej iść. Mimo wszystko nie dotarł do Fairy Tail. Czuł, że najpierw powinien odwiedzić Lucy, a nie Mistrza.
Skręcił w następną uliczkę i powędrował prosto do mieszkania, które wynajmowała dziewczyna. Już po straceniu pamięci tam był, więc wiedział, gdzie ma się skierować. Na miejscu niepewnie zaczął pukać w drzwi i nie przestawał, dopóki mu nie otworzyła. Bał się, że gdyby skończył, strach przed wyjawieniem prawdy znów by powrócił.
– Nie stoję pod drzwiami! – krzyknęła z oddali, dając znać, że się zbliża.
Otworzyła drzwi i wpuściła Natsu do środka, mówiąc cicho krótkie „cześć”.
– O co chodzi? – zaniepokoiła się, gdy ujrzała jego przerażoną minę.
Dragneel nie potrafił się opanować.
– Lucy, jest pewna rzecz, o której powinnaś wiedzieć – zaczął, czując jak zimny pot spływa po jego plecach. – Powinienem ci to powiedzieć od razu, jak się pojawiłem w Magnolii.
Dziewczyna chwyciła go za rękę i zaprowadziła do salonu, by mógł jej na spokojnie opowiedzieć, co się stało. Nawet gdy usiedli, nie puściła jego dłoni.
– Co się stało? – zapytała spokojnie i ze zmartwieniem.
Natsu potrzebował chwili, by zebrać myśli i ułożyć zdania w logiczną całość. Chciał powiedzieć to raz i tak, by go zrozumiała. Pragnął pozbyć się tego ciężaru i choć przez chwilę poczuć ulgę.
– Oprócz Zerefa i Acnologii zagraża nam jeszcze E.N.D..
– No tak, ale nie mamy pojęcia, gdzie się znajduje.
– Ja wiem doskonale, gdzie on jest! – wybuchnął niespodziewanie, przez co Lucy podskoczyła przestraszona. – Wiedziałem odkąd tu dotarłem! I nic nie powiedziałem! Zwyczajnie się bałem. – Ostatnie zdanie wypowiedział już przez łzy, które niespodziewanie zaczęły spływać po jego policzku. – Miałem być przy Lucy silny! – skarcił samego siebie, ale to nic nie pomogło.
– Natsu, o czym ty mówisz?! – Heartfilia również była bliska łez, ale była zbyt zszokowana zachowaniem swojego ukochanego. Nigdy go jeszcze nie widziała w takim stanie.
Ponownie chwyciła go za rękę i ścisnęła mocniej niż poprzednio.
– Prawda jest taka, że… on… jest we mnie. To ja nim jestem! – zawył.
Oboje potrzebowali kilka minut. Lucy nie mogła uwierzyć w to co usłyszała, lecz po dokładnym przeanalizowaniu jego słów dotarło to do niej.
Natsu nie skrzywdziłby nikogo, więc nie mógł być najpotężniejszym demonem z księgi Zerefa. Nie zgadzała się na to!
Przytuliła Dragneela tak mocno, jakby bała się, że zaraz zniknie. Błagała w myślach, by to okazało się jedynie snem i po przebudzeniu znów świat wrócił do normy. Nic się takiego nie stało, a ona pogrążyła się w większej rozpaczy i, tak samo jak chłopak, również wybuchła płaczem.
Po kilkunastu minutach płaczu uspokoili się nieco i mimo zmęczenia musieli coś z tym zrobić. Lucy nie mogła tej informacji puścić mimo uszu. To byłoby zbyt ryzykowne i niemądre z jej strony.
– Nie będę ci teraz prawić tutaj kazań. Musimy iść jak najszybciej do Mistrza i wszystko mu opowiedzieć. Może jest szansa, że uda mu się coś zdziałać!
Heartfilia pełna determinacji, a w duchu zaniepokojona i przestraszona, popędziła z Natsu w stronę drzwi i zaraz byli już w drodze do gildii. Na ich niekorzyść wpływał czas, który nieubłaganie płynął coraz szybciej, niż chcieli. Obawiali się, że nie zdążą na czas.
Nie myśl sobie, że ujawnienie mnie w czymś ci pomoże. Nim się obejrzysz, zdołam nad tobą zapanować i roznieść Fairy Tail w pył. Zdążę to uczynić przed Zerefem! – krzyknął demon w obawie, że jednak istniał sposób na pozbycie się go z ciała Dragneela.
Natsu nie zareagował, usłyszawszy jego głos. Skupił się na idącej przed nim blondynce, nadal próbując wygrzebać z najdalszych zakamarków umysłu jakiekolwiek wspomnienie z nią związane. Ale nawet bez nich był w stanie zrozumieć, że ją kochał.
– Lucy jest jeszcze jedna rzecz, o której chcę ci powiedzieć – rzekł, nie zatrzymawszy się.
– Co tym razem?! Nie mów, że jeszcze Acnologia zmierza w tę stronę! – Wyglądała na bardzo zdenerwowaną.
– Nic mi o tym nie wiadomo, ale – chwyciwszy jej rękę, pociągnął ją do siebie i zatrzymał w swych objęciach – zależy mi na tym, by cię przeprosić i powiedzieć, że bez względu na to, co się ze mną dzieje… Nawet nie posiadając wspomnień, wiem, że jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym.
Wziął głęboki oddech i delikatnie dotykając jej podbródka, zaczął zbliżać ich twarze do siebie, aż w końcu usta złączyły się w czułym i troskliwym pocałunku. W tym momencie nastąpiło apogeum ich uczuć i przez chwilę mieli wrażenie, że w mieście panuje sielankowa atmosfera i żadnej wojny nie będzie. Zerefa, E.N.D.’a i innych opryszków nie ma. Wspaniałe uczucie, które niestety trwało jedynie krótką chwilę.
– Natsu – szepnęła Lucy ze łzami w oczach, gdy oderwali się od siebie na parę milimetrów. – Bałam się, że nigdy do tego nie dojdzie.
– Ja również, ale nie traćmy czasu – przypomniał jej o zagrożeniu i niechętnie ruszyli dalej, trzymając się za ręce.

☆☆☆

Muzyka nie dzieli ludzi, lecz ich łączy. Tym razem padło na specjalistkę od tej dziedziny sztuki, a także pewnego przyziemnego chłopa, który znalazł zarówno pierwszą przyjaźń, jak i miłość. Ale wszystko po kolei. W jeden dzień nie można stać się parą. Potrzeba czasu, dużo czasu, a oni go nie posiadali.
Odkąd Suta poznał uczucia Sary, zaczął z nią spędzać więcej czasu. Podobnie było z Tommy i Ryu, którzy znaleźli w sobie bratnie dusze, choć żadne nie było w stanie tego przyznać. Powoli poznawali siebie, rozmawiali na wszelkie możliwe i znane im tematy, a także niepokoili się z każdym dniem. Świadomość zbliżającej się walki napawała wszystkich strachem i nie było w tym nic dziwnego.
Byli przekonani, że są gotowi do walki z Zerefem i nie dopuszczali do siebie myśli, że może coś pójść nie tak. A wiadomo, że należy się spodziewać niespodziewanego.
– Co dzisiaj robimy? – zapytał Ryu, spacerując wraz z Tommy po pustym mieście.
– Nacieszmy się ostatnimi chwilami spokoju! – wykrzyknęła te słowa ze sztuczną ekscytacją, co uszło jego uwadze.
– Ale może coś konkretnego? Spacer jest nudny.
– Miasto stoi puste, więc w żadne konkretne miejsce nie pójdziemy. Jesteśmy zdani tylko na siebie. Możemy ewentualnie iść do Fairy Tail i posłuchać co w trawie piszczy – zaproponowała, ale nawet ten pomysł chciał odrzucić, choć po krótkim namyśle kiwnął głową.
– To już lepszy pomysł. Nie chcę tego mówić, ale to już jutro. Sprawdźmy jak inni się trzymają – polecił.  
Tommy posmutniała, przypominając sobie o jutrzejszej, straszliwej dacie. Pragnęła, by jeden dzień nigdy się nie kończył, by mogli znów przeżywać ten sam spokój co dzisiaj. Owszem, istniało takie zaklęcie, ale wymagało ono zbyt wielkiego poświęcenia i wiedzy, której dziewczyna nie posiadała.
Drogę starali sobie jak najbardziej przedłużyć, chcąc spędzić ze sobą więcej czasu. Śmiali się, rozmawiali, lecz gdy przekroczyli próg gildii, ich humor wyparował.
W gildii panowała ponura i pełna niepokoju cisza. Słychać było wspólne oddechy, odgłos tłukących się szklanek, skrzypiących drzwi, ale żadnych głosów. Każdy siedział zlękniony zbliżającej się wojny i nie był w stanie cieszyć się ostatnimi chwilami spokoju.
Ryu rozejrzał się po wielkiej sali, ale nigdzie nie mógł dostrzec Lucy. Nie przebywała w gildii, a powinna, by ich wspierać i zagrzewać do walki.
– Co za leniwa dziewczyna – mruknął pod nosem, zirytowany jej postępowaniem.
Na jego szczęście Tommy nie usłyszała jego słów, bo na pewno zbeształaby go za nie. Kanekawa bardzo szanowała Lucy, która nosiła na sobie nie lada brzemię, a jeszcze trafiły się jej kłopoty z pamięcią Natsu. Heartfilii było ciężko, lecz się nie poddawała. Mogła być jedynie wzorem do naśladowania, a to, że zdarzały się potknięcia i chwile zwątpienia we własne siły, to rzecz normalna.
Zdecydowali się zająć miejsca przy wolnym stoliku i z cierpliwością starali się na nią poczekać. Musiała tu dzisiaj przyjść. Nie miała wyboru.
Wkrótce dołączyli do nich Gajeel, Levy i Lily, którzy również byli w przybitym nastroju.
– Widzieliście gdzieś Lucy? – zapytał Ryu, chcąc, by w jego głosie nie wydobyła się irytacja.
– Niestety. – Pokręciła głową dziewczyna, która również szukała swej przyjaciółki.
Obok niej siedział naburmuszony Gajeel, a powodem takiego stanu rzeczy było zachowanie McGarden, która pomimo próśb, błagań i rozkazów nie zgodziła się na opuszczenie miasta. Nie zostawi swych przyjaciół. Zamierzała walczyć z nimi ramię w ramię, na śmierć i życie.
– Bardziej od jej nieobecności martwi nas zachowanie pozostałych – westchnął ciężko Gajeel, puszczając w niepamięć kaprys dziewczyny. – Ta przytłaczająca atmosfera sprawia, że zaczynam myśleć o jutrzejszej przegranej, a nie wygranej! – wrzasnął niespodziewanie na całą gildię, aż jej członkowie podskoczyli.
Stolik obok siedzieli Gray wraz z Juvią, którzy byli zaskoczeni nagłą uwagą Smoczego Zabójcy. Co mieli robić? Tańczyć, śpiewać, radować się? Jutrzejsza walka nie była przesądzona, więc mieli prawo zachować tę niepewność.
Kilka minut później do gildii wparowała przez wszystkich wyczekiwana para.
– No nareszcie – mruknął Ryu, widząc Heartfilie.
– Przepraszam wszystkich – zawołała nagle Lucy. – Zaraz do was wrócimy i na spokojnie porozmawiamy na temat jutra.
Nie chcąc wdawać ich w szczegóły, pociągnęła Natsu w stronę gabinetu Mistrza. Wspięli się na piętro, gdzie znajdował się owy pokój i mieli nadzieję go tam zastać, ale nic z tego. Nie było go.
– Nie! Kiedy potrzebujemy pomocy, to Mistrza nie ma! – denerwowała się Lucy, nie spodziewając się takiego obrotu spraw.
– Mistrz niedługo wróci – rzekła smutno Mirajane, usłyszawszy ich rozmowę. – Nie wiem, w jakim celu wyszedł, ale na pewno wkrótce wróci. Wiedział, że wieczorem będziemy rozmawiać.
– My nie mamy czasu na rozmowy! – krzyknęła.
Zdenerwowana podeszła do barierki i wtem wszyscy na nią spojrzeli.
– O czym chcecie rozmawiać?! – wrzasnęła, lecz zaraz uspokoiła swój głos. W końcu mówiła do swoich przyjaciół i jedynych towarzyszy broni. – Taktyka jest ta sama. Smoczy Zabójcy i ja będziemy walczyć przeciwko Zerefowi, a reszta ma nas wspierać z tyłu w razie kłopotów. Nie wiemy, ile będzie trwała walka i czy ją w ogóle wygramy, ale musimy wierzyć, że nam się uda. Zeref to bardzo niebezpieczny przeciwnik. Jest również Acnologia, ale nie wiemy, gdzie się znajduje i czy jutro również się pokaże. Ale co najgorsze… E.N.D. – Tu na chwilę zamilkła. – Może się pokazać w każdej chwili.
– Lucy – szepnął Natsu, czując się zażenowany swoją bezsilnością. To on powinien ją chronić, walczyć za nią i pokonać Czarnego Maga, a tymczasem stanowił poważne zagrożenie dla swoich przyjaciół. Demon mógł wykorzystać jego słabość w każdej chwili i nim zawładnąć, a następnie zniszczyć wszystko, na czym Dragneelowi zależało. Okropne uczucie.
– Nie chcę, by ktokolwiek z was zginął, ale musicie wiedzieć jakie podejmujecie ryzyko. To nie jest jakaś bijatyka w parku. To wojna! – podkreśliła to zdanie, chcąc dać do zrozumienia swym przyjaciołom, na co się zgodzili i na co się narażają. – Czy będziecie ze mną?
Lucy nie zamierzała pocieszać swych przyjaciół, czy też omawiać z nimi od nowa szczegóły planu. Chciała dać do zrozumienia, że Zeref był i jest nieokrzesany. Wszystko mogło się zdarzyć. Wszystko, na co Heartfilia nie będzie mieć wpływu.
Wszyscy obecni członkowie wstali i odpowiedzieli jej bojowym krzykiem. Towarzysze są razem na dobre i złe. Cieszą się, smucą i walczą wspólnymi siłami. Taka jest droga Fairy Tail! 


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 63 "Czarne Lato"

11 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Pod poprzednim rozdziałem napisałam,że nie mogę doczekać się ostatecznego starcia.Jednak teraz...mam coraz większe obawy z nim związane. Ale przecież nie ma się czego bać,to jest Fairy Tail!^^
    Cieszę się,że znowu jest NaLu i,że Natsu wszystko powiedział Lucy.Jednak niepokoi mnie wyjście Mistrza.Mam nadzieję,że wróci.Tym bardziej,że musi wspierać innych w walce.To jest Mistrz!Mam nadzieję,że nic mu się nie stanie.Smutno mi,że zbliża się już koniec bloga,ponieważ bardzo go lubie.:(
    No ale na pewno zostanę tu do samego końca i mam nadzieję,że potem będę mogła czytać również inne twoje opowiadania^^
    Dobra,kończę.
    Pozdrawiam i wenki życzę.<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ugh...Straszny ten E.N.D.,mam nadzieję,że sobie z nim poradzą.Licze na to,że Natsu odzyska wspomnienia i pozbędzie się go raz na zawsze.
      Ps.Musiałam dopowiedzieć bo jak zawsze o czymś musiałam zapomnieć.

      Usuń
    2. Ja również nie mogę się doczekać ostatnich rozdziałów, gdyż to opowiadanie zaczyna mnie męczyć. Tak, powiedziałam "męczyć". Piszę je już dwa lata i z chęcią wzięłabym się za coś nowego, ale muszę to opowiadanie najpierw zakończyć. ;) Mistrz wróci, na pewno. XD Nic się mu nie stało. Jeśli mam być szczera, to musiałam coś wymyślić, bo nie chciałam, żeby Lucy i Natsu do niego dotarli. XD E.N.D. też się niedługo pokaże. To tylko kwestia czasu. ;)
      Dziękuję bardzo za komentarz ^^ Jestem w siódmym niebie.

      Usuń
  2. Mobilizacja... Rozdział dobry. Temperatura rośnie, nie ma co :) Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie na Teutatesa jest mistrz kiedy go najbardziej potrzeba? Mam nadzieję, że uda im się jakoś poradzić z E.N.D. Chciałabym też, żeby Natsu wróciły wspomnienia o Lucy. W każdym razie rozdział zarąbisty i już się nie mogę doczekać następnego.
    Pozdrawiam i wysyłam mnóstwo weny 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu akurat na Teutatesa? XD A nie na Marsa? Ciii przecież wiem, że to to samo :P Proszę uzbroić się w cierpliwość. Wkrótce wszystko się wyjaśni. I dziękuję bardzo za opinię i komentarz! :D

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za pomoc w tych wszystkich rozdziałach. Naprawdę bez ciebie nadal popełniałabym te same błędy. :) Nadal je czasem popełniam, ale ciii ;P
      Cieszę się niezmiernie, że rozdział Ci przypadł do gustu. ^^ Muszę częściej takie pisać.
      Jeżeli zapomniałaś czegoś dopisać, to nie szkodzi, możesz zawsze później dopisać. ;)
      Dziękuję Ci za wszystko. ^^

      Usuń
  5. Dołanczam do stałych czytelników tego bloga.
    Jak przeczytam wszytsko pod następnym rozdziałem napiszę swoją recenzje.
    Pozdrawiam😊

    OdpowiedzUsuń