sobota, 11 października 2014

Rozdział 11 - Wszystko płynie

    

Dziewczyna energicznie szła przed siebie licząc na znalezienie jakiejkolwiek cywilizacji. Jeżeli dobrze się orientowała, to do kolejnej stacji została jej jeszcze godzina spokojnego marszu.
Westchnęła ciężko. Nie miała prawa marudzić, sam wybrała drogę do następnej stacji.
Było późne popołudnie i panowała piękna pogoda, lecz ona sama była przygnębiona i zmęczona. Wszystko ją bolało, ale cóż jej się dziwić? Przez cały dzień szła w obranym sobie kierunku. Nie zrobiła sobie żadnej przerwy, ale to nie był jej jedyny problem. Borykała się w tej chwili z wyrzutami sumienia. Z jednej strony żałowała, że nie pożegnała się z Natsu, a z drugiej… Gdyby jednak się z nim zobaczyła, nie jest pewna czy umiałaby wtedy odejść. Chyba na serio się w nim zakochała. Wyjęła z kieszeni łańcuszek w kształcie serca i zawiesiła go na szyi. Dostała go właśnie od Natsu, gdy ostatni raz się widzieli. To było wtedy, gdy urządził sobie niezapowiedzianą wizytę w jej domu. Była wtedy zaskoczona, ale mimo to bardzo się ucieszyła, że ją odwiedził. Bardzo lubiła spędzać czas w jego towarzystwie. Smucił ją fakt, że może go już nigdy nie ujrzeć.
– Natsu – szepnęła, a pojedyncze łzy spłynęły po jej policzku.
Nie! Musiała się wziąć w garść. Jeszcze tyle kilometrów musiała przejść, a czasu miała coraz mniej. Fakt… Nigdzie się nie spieszyła, ale chciała mieć tą ciężką wędrówkę już za sobą.

☆☆☆

– Funabashi Hiwako?
– Jestem!
– Heartfilia Lucy? – cisza. – Znowu opuściła zajęcia? Czy ktoś może ma z nią kontakt?
W szkole, do której kiedyś uczęszczała Heartfilia trwały normalnie lekcje. Nikt nie wiedział, co zaszło wczorajszej nocy między blondynką a Kaito, który teraz niewinnie siedział na swym miejscu i bawił się ołówkiem. Normalnie nikt w klasie się nią nie przejmował, ale już od jakiegoś czasu niektórzy zauważyli, że coś się zmieniło. Czuli narastające napięcie, ale nikt nie ważył się na ten temat coś powiedzieć. Nie zamierzali nic zmieniać.
Tuż przed końcem lekcji rudowłosy w końcu ośmielił się poruszyć ten temat.
– Niech mi pan wytłumaczy, dlaczego nie ma jej już od dłuższego czasu w szkole? Gdyby była chora czy coś, jej ojciec by przysłał jakieś usprawiedliwienie jej nieobecności w szkole, a tak? Niemożliwe, żeby wagarowała, bo zawsze się zachowywała wzorowo – odparł beztrosko Domoto.
Nauczyciel nie odpowiedział. Domyślał się o co może chodzić, lecz nie zamierzał wysuwać zbyt pochopnych wniosków. To były poważne oskarżenia, a sam nie chciał podpaść dyrektorowi i panu Heartfilii, gdyby się okazało, że to jednak kłamstwo.
– Porozmawiam o tym z innymi nauczycielami – rzekł krótko, a potem wszyscy doczekali się upragnionego dzwonka.
Pewien osobnik nie był zadowolony interwencją Kaito. Na początku uważał, że to bezsens udać się do szkoły po skończonej już misji, lecz teraz dziękował losowi, że się zmusił. Zupełnie zapomniał, że miał komuś jeszcze przyłożyć.
– Jakiś problem Dragneel? – zapytał się Kaito, mając na twarzy złośliwy uśmiech.
– Tak, z tobą jest problem – warknął.
– Ze mną? – zaśmiał się. – Raczej z twoją dziewczyną. Jeszcze chwila, a bym się jej pozbył. Była magiem, a wiesz co to oznacza?

☆☆☆

Po ciężkim spacerze w końcu dane jej było dotrzeć na miejsce. Zerknęła na rozkład jazdy, a następnie na godzinę. Do przyjazdu pociągu pozostały jeszcze dwie godziny. Może coś by zjadła? Nic nie skonsumowała od wczoraj.
Jak tylko pomyślała o jedzeniu jej brzuch dał się we znaki. Zaśmiała się i podeszła do sklepu kupując sobie jedynie batona. Musiała oszczędzać pieniądze, bo jak dojedzie do Magnolii będzie musiała znaleźć sobie mieszkanie, ale również pracę. Od ojca pożyczyła niewielką sumę, więc prędzej czy później i tak będzie musiała znaleźć jakąś robotę.
– Przepraszam, szukam tej o to dziewczyny. Widział ją pan? – usłyszała przez przypadek czyjąś rozmowę.
Z ciekawości zerknęła w tamtą stronę i jej instynkt nakazał jej natychmiast uciekać. Za nią stało dwóch mężczyzn. Byli oni odwróceni tyłem do niej, więc nie mogła ich rozpoznać. Dyskretnie odeszła od miejsca, w którym przed chwilą stała i zabierając swój jedyny bagaż (czyt. plecak) zaczęła uciekać. Starała się udać w miejsce gdzie będzie mogła spokojnie poczekać na pociąg. Niestety, tamci zdążyli ją zauważyć i ruszyli w pościg. Dobiegając do końca stacji, nie miała wyboru, więc skoczyła w krzaki i oddalała się od stacji przez las. Na jej szczęście musiała zgubić gdzieś tych gości, więc mogła chwilę odpocząć. Sprawdziła godzinę, aby upewnić się, że nie spóźni się na pociąg. Nie zamierzała przez nich czekać na kolejny, albo iść do Magnolii na piechotę. W ogóle skąd oni się wzięli? Gdy biegła, zdążyła się odwrócić i zerknąć na ich ubiór. Mieli na sobie mundury tutejszej jednostki, która łapie bandytów, ale co ona miała z nimi wspólnego? Czyżby w Chandler jej poszukiwali? Czyżby chcieli się na niej zemścić? Nie zamierzała zostać schwytana. Chciała zacząć nowe życie, dostać szansę na nową przygodę. Pragnęła poznać świat i być szczęśliwsza niż do tej pory… A w ogóle była?

☆☆☆

Natsu czekał już na Kaito w umówionym wcześniej przez nich miejscu. Nie zamierzali w szkole o tym rozmawiać, gdyż był to drażliwy temat dla wszystkich. Poza tym nie chcieli interwencji nauczycieli na wypadek gdyby doszło do bójki.
Przed ich spotkaniem Natsu zdążył się spakować i opuścić dotychczasowe miejsce pobytu jego, jak i Erzy, czyli internat.
Wieczór zdawał się być spokojny, ale chłopak czuł, że dzieje się coś niedobrego. Mógł to zauważyć w zachowaniu mieszkańców miasta. Rozumiał, że w t a m t e g o dnia stracili swoich krewnych, a nawet swoje domy. Rozumiał, że przez to mogli znienawidzić magów, ale to co robią to już lekka przesada. Gdy tu przyjechał od razu się zniechęcił do wykonania tej misji, a zgodził się na nią tylko dlatego, że była to misja klasy S. Mógł na nią wyruszyć tylko z Erzą, albo z innym magiem klasy S. Gildartsa w nie było. Z Laxusem nie miał ochoty iść, a Mirajane była zajęta. Została mu tylko ona.
– Jednak przyszedłeś – z rozmyślań Natsu przerwał głos nadchodzącego Domoto.
– Ty też. Głupi jesteś – zaśmiał się chłopak. – Więc słucham. Co takiego chciałeś mi koniecznie powiedzieć?
– Chciałem ci opowiedzieć o przeszłości Lucy – zaczął spokojnie, co zdziwiło Dragneela. – To ona tak naprawdę zaatakowała miasto t a m t e g o dnia.
– Kłamiesz – warknął. – Lucy nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.
– Uczyniła to nieświadomie, ale jednak.
– A niby skąd to wiesz?
– Nie powinno cię to obchodzić – zaśmiał się, a za chwilę oberwał pięścią w twarz od wściekłego Dragneela.
– Jak śmiesz oskarżać Lucy o coś takiego skoro nawet nie potrafisz tego udowodnić! Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?!
– No dobra – westchnął Kaito. – Powiem ci. Nie będę miał już nic do ukrycia, w końcu i tak mi uwierzą, a nie tobie – zaśmiał się i rzekł: – Umiem patrzeć w przeszłość.
Natsu wybuchnął niepohamowanym śmiechem co zaskoczyło lub też zszokowało rudowłosego. Nie spodziewał się takiej reakcji z jego strony,
– Co cię tak śmieszy?  To co mówię to prawda – oburzył się Kaito.
– Nie zaprzeczę, ale czy to nie oznacza, że jesteś magiem? – tego pytania, albo raczej stwierdzenia Domoto również się nie spodziewał.
Nigdy w ten sposób o swojej umiejętności nie mówił. Nie dzielił się nią z nikim, nawet ze swoimi rodzicami. Była to jego tajemnica.
– Chyba mnie nie zabijesz? – zapytał kpiąco, lecz z nutką niepokoju.
– Według prawa powinienem to zrobić. Zraniłeś Lucy, więc dlaczego mam tego nie zrobić? – zaśmiał się Natsu. – Wybierz w jaki sposób chcesz zginąć. Mam cię spalić? A może utopić tak jak próbowałeś to zrobić Lucy – chłopak zrobił złowrogą minę, że aż włosy stanęły dęba jego przeciwnikowi. Takiego Natsu jeszcze nie widział.
Nie wiedzieć czemu opanował go strach. Widział przed sobą nie zwykłego licealistę, lecz demona!
Łzy same napływały mu do oczu, lecz nie pozwolił im spłynąć po policzkach.  Powinien zacząć uciekać, bo Natsu wyglądał na śmiertelnie poważnego, ale ze strachu nie mógł się ruszyć. Na jego szczęście nie wydarzyło się nic złego.
– Żartowałem tylko. Weź mi się tu nie rozklejaj – powiedział obojętnie różowołosy. – Bycie magiem to nic złego. Magowie już od dawna tacy nie są, jak wy uważacie. Tak naprawdę to jeszcze dla was pracujemy, a właściwie to dla nich, bo ty też jesteś magiem.
– Zaraz – przerwał mu Kaito. – Powiedziałeś „pracujemy” to by oznaczało, że ty też jesteś magiem.
`– No brawo geniuszu – zaśmiał się Natsu i zaraz w jego dłoni pojawił się ogień. – Jestem Ognistym Smoczym Zabójcą z gildii Fairy tail. Przybyłem tu z misją ocalenia jedynego prawdziwego maga w tym mieście i na szczęście Lucy zdążyła już uciec – uśmiechnął się. – Ale to nie znaczy, że nie dam Ci w pysk za to co jej zrobiłeś – szybko i zaskoczenia pozbawił go przytomności, a następnie odwrócił się i zaczął iść przed siebie.
Zostawiając Kaito za sobą, zaczął iść w kierunku swojego domu – Magnolii. Zamierzał tam jak najszybciej dotrzeć, albowiem chciał odnaleźć Lucy. Kiedyś mu opowiadała trochę o sobie i wiedział, że dziewczyna nigdy nie wyjeżdżała z miasteczka na dłużej niż jeden dzień, więc nie wie jakie jest życie poza Chandler. Obawiał się, że może sobie nie poradzić. Po prostu musiał ją znaleźć.  Z tego wszystkiego zapomniał powiedzieć Erzie i Wendy, że wyjeżdża, ale mówi się trudno.
Na początku ich zadaniem było pozbycie się zagrożenia – myśleli wtedy, że to mag zagrażał innym ludziom, lecz tak naprawdę było odwrotnie. Ich misja już i tak się zakończyła. Lucy była niewinna, tego był pewny, ale jak już wróci do Magnolii to gdzie powinien zacząć jej szukać?
Westchnął.
– Lucy, gdzie jesteś?

☆☆☆

Biegła jak oszalała. Nie wiedziała jak to się stało, że przysnęła! Ostatni pociąg do Magnolii właśnie odjeżdżał, a ona próbowała go bezskutecznie dogonić.
Jak to się stało?! – przeklinała siebie. – Jak to możliwe, że zaspałam?!
Pociąg dopiero co ruszał, dlatego blondynka miała dużą szansę, żeby go dogonić. Udało jej się i z wielką ulgą weszła do wagonu i zajęła miejsce koło okna. Od razu można było zauważyć duży ruch jak na tak późną porę. Była zmęczona, ale cóż się jej dziwić? W nocy nie spała, a przed chwilą ucięła sobie drzemkę na zimnej, mokrej trawie. Na fotelu w pociągu było o wiele wygodniej niż na ławce czy gołej ziemi. Przytulając swój bagaż do siebie z łatwością zasnęła.  

☆☆☆

Znajdowała się w świątyni. Ubrana w długą, złotą sukienkę nie miała pojęcia co się z nią dzieje. Czuła przedziwny spokój. Jej włosy swobodnie tańczyły na wietrze, który przedostawał się przez otwarte drzwi, lecz nie była w stanie dostrzec co znajduje się za nimi. Otaczały ją trzynaście posągów zodiakalnych i jeden smok. Ale czy to na pewno były posągi?
Wyglądają tak realistycznie. Jakby były żywe stwierdziła Lucy zachwycając się nimi, lecz po chwili jeden z nich zabrał głos:
Bo jesteśmy żywi. – odezwał się zirytowany Wodnik.
Jesteśmy tu, bo nas wezwała – zabrała głos Panna.
Kto? – zapytała niczego nieświadoma Lucy. Nagle przed nią pojawiło się wielkie, złote stworzenie, które uśmiechnęło się delikatnie.
Witaj, Lucy. – przywitała się smoczyca i szybko dodała, widząc przerażoną twarz dziewczyny. Nie musisz się mnie obawiać – zaśmiała się. – Wszyscy tutaj zebrani są ciałami astralnymi. Nic nie możemy ci zrobić, ale nawet tego nie chcemy.
To po co tu przyszliście?
To raczej ty do nas przybyłaś – zaśmiał się nieznany dla Lucy duch, ale wyglądał jak koza, więc mógł to być Koziorożec.
Ja? Ale… po co? – nic z tego nie rozumiała. Wszystko było dla niej jednocześnie nowe, a także znajome.
Chcieliśmy cię prosić, abyś odnalazła nadal zagubione klucze. Masz aktualnie cztery z czternastu, jeżeli zbierzesz pozostałe będziesz mogła znów ją spotkać zaczęła smoczyca. – O mnie się dowiesz, jak już wszyscy się zbiorą.
Obraz zaczął się rozmywać, a Lucy znów wróciła do świata „żywych”. Wystraszona podniosła się gwałtownie. To był sen, wizja czy może raczej przepowiednia? Wiedziała, że nie przyśniło jej się to bez powodu. Mimo, że sen nie wyglądał na straszny, to Lucy się przeraziła. Nigdy jej się takie sny nie zdarzały.
Po chwili zdążyła już się uspokoić. Pobudzona zerknęła na zza okno i spoglądała na krajobraz. Piękne zielone łąki i otaczające ją drzewa uspokajały ją i poprawiały humor.  Dotarła na miejsce następnego dnia punktualnie w południe, gdyż musiała jak się później okazało wybrała pociąg z objazdem. Czuła się zażenowana swoją nieuwagą, lecz było wtedy już za późno by wysiąść. Po drodze zjadła syty posiłek w wagonie restauracyjny, więc na głód nie musiała narzekać.
Gdy już dotarła na miejsce z wielką radością wyskoczyła z pociągu i kierując się w stronę wyjścia uśmiechnęła się szeroko.
Teraz wszystko się zmieni. To tu zacznę nowe życie! – odrzekła szczęśliwa i ruszyła pewnie przed siebie, zostawiając dotychczasowe problemy daleko za sobą.


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 12 "Nowe życie"

1 komentarz:

  1. Yahooo! Dzisiaj sama Hachi bo Levy mi na randkę zwiała. Eh farciaraaaaa.

    No oke Natsuki. Nie spodziewałam się dzisiaj rozdziału serio. Jestem mile zaskoczona :-)
    Ładnie ci wyszedł :-)
    Ale Kaito magiem...?? Nieeeee no bez jaj. Bo jeszcze się dobry zrobi i koga ja będę nienawidzić??

    Nooo to teraz Lucynka pędzi do Magnolii i Natsu też wraca. I'm hapy!
    Niee nie chodzi o niebieskiego kota XD

    I jeśli dobrze rozumiem... bo to było tak:
    Mieli odnaleźć magów/maga odpowiedzialnych za to co się stało 10 lat temu. Taak to już wiemy. I mieli ich wyeliminować? Pewnie tak ale że to była Lucka to przecież jej nie zabiją prawda?

    Eeee ta moja pokrętna logika. Nie umiem dokładnie napisać o co mi chodziło
    Bez Levy mi się wszystko sypie, że też musiała sobie iść.

    eeee i zobaczysz komentarz będzie krótki bo nie mam się z kim w nim kłócić. Juz tęsknie za tą wredną babą.

    -------------------------------
    Levy: A psik! Huh? Czyżby ktoś mnie obgadywał??
    -------------------------------

    Ok rozdział cudny jak zawsze... i co ja jeszcze a!
    Filmik!! No dobrze ci wyszedł!
    Ruchome sceny! Nie lubię jakoś tych z samymi obrazkami znaczy... no są nudniejsze. Idzie ci coraz lepiej tak myślę. Ale mam nadzieje że skoro rozdział pojawił się teraz to następny nie będzie dopiero za 2 tygodnie cooo?
    Nie zrobisz mi tego prawda??

    Ok.

    """Gdyby jednak się z nim zobaczyła, nie jest pewna czy umiałaby wtedy odejść. Chyba na serio się w nim zakochała. Wyjęła z kieszeni łańcuszek w kształcie serca i zawiesiła go na szyi. Dostała go właśnie od Natsu gdy ostatni raz się widzieli.""" ~~ kocham cie normalnie! szczególnie za to 2 zdanie !!

    No to do następnego! Oby Lucy bezpiecznie dotarła do Magnolii!

    OdpowiedzUsuń