niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 15 – Wspólna misja


Po wyjściu Lucy wraz z chłopcami, Mira postanowiła uprzątnąć trochę w gildii. Tak szczerze to nawet ona miała dość tego ciągłego bałaganu, który codziennie robili chłopcy.
– Radzę wam się z tym uwinąć do południa, bo inaczej nie będzie dostawy sake do następnego miesiąca – zagroziła robiąc poważną minę, na co Cana od razu oprzytomniała.
– Ruszać się! Ruszać! Nie ociągać się! – krzyczała na całą gildię, bo bez sake nie mogła przeżyć nawet jednego dnia, tak je kochała.
Gdy gildia była już posprzątana to wszyscy odpoczywali sobie przy ocalałych stołach i popijali obiecane sake. Nagle do budynku weszli Natsu i Gray, a za nimi (już) uśmiechnięta Lucy. Cana od razu się i nakazała, by nawet nie myśleli o zaczęciu nowej bójki.
Za nim zdążyli coś odpowiedzieć Lucy się wtrąciła:
– A tylko by spróbowali – spojrzała na nich groźnie, a następnie usiadła przy barze i zaczęła gawędzić z dziewczynami. Natomiast Natsu i Gray dosiedli się do Gajeela i Elfmana. Nic nie mówili.
– Co wy tak cicho? – zapytał Żelazny Smoczy Zabójca. – Czyżby Lucy dała wam popalić? – zaśmiał się, a oni w odpowiedzi kiwnęli.
– Ona jest jeszcze straszniejsza niż Erza – stwierdził Gray.
– Tak? A co takiego zrobiła?
– Nie chcesz wiedzieć – mruknął.
– Nie mówcie, że się jej boicie – rzucił kpiąco, lecz gdy ta dwójka nic nie odpowiedziała, zaśmiał się.
– Nie śmiałbyś się gdybyś dostał parę razy biczem. W ogóle skąd ona go wzięła?! – bulwersował się czarnowłosy, lecz miał świadomość tego, że to oni zawinili.
– Ostro po was pojechała
– To takie nie męskie – dodał Elfman dosiadając się do ich stolika.
– Ale Lucy jest dziewczyną – powiedział ze zrezygnowaniem Natsu i ponownie oparł głowę o blat stołu.  
Następnego dnia w gildii nadal panował spokój. Od tamtej pory nikt nie śmiał się wszcząć bójki, bojąc się, że Mira mówiła poważnie o wstrzymaniu dostaw alkoholu. Barmanka powiedziała, że jeżeli nie będą posłuszni to tak zrobi, dlatego postanowili się jak na razie normalnie zachowywać. Do gildii właśnie weszła Drużyna Cienia.
– Levy–chan! – krzyknęła blondynka i obie na przywitanie się przytuliły. – Kiedy wróciłaś z misji?
– Wczoraj, ale nie miałam już sił, aby wpaść do gildii – wyjaśniła niebieskowłosa. Wraz z Jetem i Droyem wyruszyli kilka dni temu na dość prostą misję. Szybko się z nią uwinęli ale, żeby ją  wykonać musieli się udać do pewnego miast „trochę” oddalonego od Magnolii. – A ty co robiłaś?
– Generalnie to nic ciekawego. Przesiadywałam w gildii, a wczoraj musiałam zrobić wykład chłopakom, bo znowu zrobili bajzel. Szukałam jakiejś misji, bo muszę niedługo zapłacić czynsz, ale nie chcę wybierać się sama. Chciałam poczekać na Ciebie.
– To świetny pomysł! Po przespanej nocy w swoim łóżku, jestem wypoczęta i pełna energii, więc na misję możemy wyruszyć nawet jutro! – uśmiechnęła się do przyjaciółki.
– Dziękuję Ci! Spotkamy się jutro na dworcu o jedenastej, a teraz lecę. Nie wzięłam z domu zbyt wielu ciuchów, więc wypadałoby coś sobie dokupić. Do zobaczenia! – pożegnała się ze wszystkimi i wybiegła z gildii.
Chodziła po sklepach z dobre trzy godziny, a jak na razie kupiła sobie tylko dwie spódniczki i bluzkę. Nie mogąc już nic znaleźć, zrezygnowana wróciła do domu. Gdy wracała do swojego przytulnego mieszkanka już się ściemniało, a ulice powoli stawały się puste. Wyglądało to jakby wszystko dookoła obumierało. Zaniepokoiło ją to.
Gdy weszła do swojego lokum, otworzyła szafę i wyjęła z niej niewielką walizkę. Spakowała do niej tylko najpotrzebniejsze rzeczy i dwa ciuszki na zmianę, bo nie wiadomo na ile się udają.
Nagle w jej pokoju zapanowały egipskie ciemności. Przestraszona odwróciła się i nadsłuchiwała. Stanęła w pozycji ochronnej, gdy usłyszała czyjeś kroki, lecz nie dane było jej wykonać jakikolwiek ruch. Intruz, który jakimś cudem się tu dostał, zasłonił jej oczy.  Przestraszyła się i próbowała się uwolnić z uścisku, ale na próżno. Intruz był silniejszy od niej. Łzy zaczęły jej spływać po policzkach, ale nie zamierzała się poddać. Starała się wyciągnąć chociaż rękę, a następnie mocno spoliczkowała włamywacza i kopnęła. Ten po chwili złapał za bolące miejsce i puścił dziewczynę. Lucy szybko zapaliła światło i już miała przyzwać ducha, gdy zobaczyła…
– Natsu?!
– Hej Lucy – przywitał się jak gdyby nigdy nic, lecz kurczowo trzymał się za bolące miejsce.
– Czy ty wiesz jak mnie przestraszyłeś?! – zdenerwowała się blondynka i upadła na ziemie ze zrezygnowaniem.
– Lucy ja żartowałem, nie chciałem Cię przestraszyć – zrobiło mu się głupio. Podszedł do niej i zamierzał ją przytulić, ale ta go odepchnęła.
– Po co przyszedłeś? – burknęła wycierając oczy i podnosząc się. Stanęła dumnie przed nim, by wysłuchać jego nic nie znaczących tłumaczeń.
– Tak sobie. Chciałem Cię zobaczyć.
– To miłe z twojej strony, ale następnym razem masz mnie tak nie straszyć, bo dosłownie wykopię Cię z domu! – zagroziła.
– Jeszcze raz przepraszam, ale naprawdę nie chciałem Cię przestraszyć – dostrzegł walizkę, co go bardzo zdziwiło. – Gdzie jedziesz?
– Wybieram się z Levy na misję.
– Beze mnie?! – oburzył się.
– TAK – wysyczała słowo ze złośliwym uśmiechem, na co Natsu już zdecydował.
– To w takim razie ja jadę z wami. Jesteśmy przecież drużyną. Weź mnie ze sobą, błagam – prosił Natsu widząc, że Lucy nie była przekonana co do tego pomysłu. Zamyśliła się na chwilę. Chciała z Levy jechać sama na misję, ale Dragneel tak na nią patrzył, że nie sposób mu było odmówić.
– No dobrze, ale bez żadnego oporu wejdziesz do pociągu.
– Chyba sobie odpuszczę – mruknął i bez pożegnania wyskoczył przez okno.
– Mówiłam – zaśmiała się Lucy, ale trochę się zawiodła. Tak naprawdę miała cichą nadzieję, że Natsu będzie im towarzyszyć. Lubiła przebywać w jego towarzystwie i liczyła na to, że ona także tak uważa.
Spakowała się do końca, a następnie poszła nalać do wanny gorącej wody. Zdjęła ciuchy i zanurzyła się w wodzie relaksując się przy tym. Po pół godzinie woda już ostygła dlatego blondynka postanowiła wyjść z wody. Ubrała swoją piżamę i położyła się spać, by nabrać siły na następny dzień.
Rano poczuła się fatalnie, gdyż spoglądając na zegar zrozumiała, że zaspała. Miała nie całą godzinę, by się wyszykować i dotrzeć na stację. Wykonała poranną toaletę, zdążyła zjeść śniadanie i zabierając walizkę wybiegła z domu. Na dworzec dotarła jako pierwsza i zaskoczona tym faktem usiadła na ławce. Spojrzała na zegarek i z ulgą odetchnęła. Była nawet dziesięć minut wcześniej, ale to nawet lepiej. Cierpliwie czekała obserwując przy tym otoczenie, a po kilku minutach usłyszała znajomy głos. Odwróciła się, ale zamiast Levy stał tam:
– Natsu? Co ty tu robisz? – zdziwiła się na widok chłopaka. Była przekonana, że związku z jego „niechęcią” do środków transportu nie przyjdzie, a tu taka miła niespodzianka.
– Jak to co? Jadę z tobą na misję, przecież jesteśmy drużyną – uśmiechnął się, a tuż za nim pojawiła się Levy biegnąca w ich stronę.
– Levy, już jesteś – zawołała Lucy. – Gdzie twój bagaż?
– Gajeel go niesie.
– CO? – krzyknęła zaskoczona blondynka. – On też jedzie? – pokiwała głową, a gdy wskazała na Natsu, Lucy odpowiedziała: – Tak, on też jedzie.
Obie ciężko westchnęły. Same chciały jechać na misje, ale chyba nie było im to dane, jednak w głębi duszy odczuły ulgę.
Po chwili na stacje przyszedł Gajeel niosący swój czarny plecak i walizkę Levy. W tym samym czasie pociąg nadjechał, a chłopcy na sam jego widok zzielenieli. Lucy zaskoczyło to, że Gajeel również ma chorobę lokomocyjną, ale w porównaniu do Natsu ten bez żadnego oporu wsiadł do maszyny.
– Nie! Nie wejdę do tego potwora!
– Albo wejdziesz albo nie jedziesz na misję! – siłowała się  z nim blondynka.
– Nie możemy iść na piechotę? – zapytał z nadzieją, ale Lucy była uparta i dość silna… Odsunęła się od chłopaka, a ten myśląc, że odpuściła, oberwał od niej niezłym kopniakiem przez co wleciał do pociągu z wielkim hukiem.
– Jesteś okrutna – jęknął. Blondynka zaciągnęła chłopaka na miejsca, które zajęli im Levy i Gajeel, a następnie znokautowała Natsu. – Dla niego to będzie najlepsze – stwierdziła. – Ta jego choroba mnie kiedyś wykończy.
– Ej… – zaczął metalowiec. – Mi również nie dobrze.
– Leviś pomożesz? – zapytała, a następnie razem z niebieskowłosą pozbawiły Gajeela przytomności.
Macgarden położyła głowę Gajeela na swoich udach, natomiast Natsu leżał oparty o ścianę. Zasugerowała, żeby Lucy również położyła tak różowowłosego, wtedy będzie mu wygodniej. Blondynka lekko zarumieniona ułożyła go podobnie, a ten się uśmiechnął przez sen, przez co twarz Lucy przybrała intensywniejszy kolor.
– Wyglądają słodko jak śpią – zaśmiała się niebieskowłosa.
– Czego dotyczy misja, którą dla nas wybrałaś? – zmieniła temat.
– To nie zupełnie ja ją wybrałam, tylko Gajeel. Chłopcy nie znieśli by misji, w której nie mogą czegoś rozwalić.
– Masz rację, więc o co w niej chodzi?
– Trzeba się pozbyć miasta jakiś chuliganów, którzy nękają zleceniodawcę. Podobno czegoś szukają.
– Brzmi ciekawie.
Pociąg po dwóch godzinach zatrzymał się na stacji. Dziewczyny obudziły chłopaków i ruszyli w stronę miasta. Było już po piątej popołudniu, więc wspólnie postanowili rozejrzeć się za noclegiem, ale wyglądało na to, że chłopcy nie doszli jeszcze do siebie.
– Lu–chan zostań tu z nimi, a ja znajdę nam jakiś hotel – poleciła Levy i pobiegła w obranym siebie kierunku.
Po kilku chwilach Natsu powoli dochodził do siebie podobnie jak Gajeel. Ich przyjaciółka również niedługo wróciła z dobrymi wieściami. Udało jej się znaleźć dla nich nocleg – tani, a także znajdujący się tuż za rogiem.
– Tylko, że niestety ostały się dwa pokoje z dwuosobowymi łóżkami – zaśmiała się. – Ta dwójka będzie musiała spać razem albo jedna osoba ląduje na podłodze.
– Co?! Ja nie będę spać z tym durniem! – krzyknął zbulwersowany Natsu.
– Ja też dlatego lądujesz na podłodze! – krzyknął Gajeel.
– O nie! To ty będziesz spał na podłodze!
– Normalnie jak dzieci – obie parsknęły śmiechem. – Do zleceniodawcy udamy się jutro, a dziś rozejrzyjmy się po mieście? Słyszałam od recepcjonistki, że dzisiaj ma odbyć się mały festyn. Może pójdziemy tam? – zaproponowała niebieskowłosa na co reszta ją poparła.
Ruszyli w stronę placu głównego, na którym miało się odbyć owe wydarzenie. Na rynku stało mnóstwo budek, a to z jedzeniem, grami, zabawkami itp. Postanowili się rozdzielić. Levy pociągnęła Gajeela w stronę budki z książkami, natomiast Natsu chciał zagrać z Lucy w jedną czy dwie gry. Ta, którą wybrał, polegała na trafieniu piłeczką w puszki.
– Lucy o co się zakładamy?
– O co niby mamy się zakładać? – spojrzała na niego podejrzanie.
– Za rogiem jest pewien bar, jeżeli zbiję wszystkie puszki to stawiasz mi jedzenie, a jeżeli ty zbijesz, to ja tobie.
– Ale to nie fair! Zobacz jaki wyjdzie z tego rachunek jeżeli będę musiała postawić tobie jedzenie. Ja nie jem tyle co ty! – zbulwersowała się dziewczyna.
– Oj tam, oj tam. Obiecuję, że zamówię sobie tylko dwie rzeczy.
– No dobra, ale nie mów tego tak jakbyś już wygrał – mruknęła i wzięła piłeczkę.
Skoncentrowała się i zamachnęła, a jak już miała rzucić:
– No szybciej – powiedział Natsu, a przez to Lucy chybiła.
– To się nie liczyło! Jeszcze raz! – powiedziała i biorąc kolejną piłeczkę rzuciła z całej siły. Trafiła, ale żadna z puszek się nie ruszyła.
– Co to ma być? To oszustwo!
– Hihi Daj ja spróbuję – zaśmiał się Natsu i również rzucił piłką w puszki strącając je. Lucy nie mogła w to uwierzyć. Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem, przez co zabawnie wyglądała. – Gdybyś teraz widziała swoją minę! – wybuchł śmiechem, a blondynka widząc to udała focha i poszła do budki obok – tej z ciuchami.
Lucy przeglądała bluzki ze śmiesznymi napisami. Chętnie by sobie taką kupiła, ale w tej chwili musiała oszczędzać. Tymczasem Natsu wybierał swoją nagrodę. Myśląc, że dziewczyna naprawdę się na niego obraziła postanowił wybrać coś dla niej.
– Proszę – powiedział zarumieniony dając Lucy małą maskotkę pandy.
– Och, dziękuję! – rozpromieniła się i przytuliła Natsu. Dopiero po chwili zrozumiała co zrobiła i szybko się od niego odsunęła rumieniąc się przy tym, tak samo jak on.
– E to… Pójdźmy już do tego baru – powiedziała zawstydzona.
– Może zamiast do baru przyjdę do ciebie i zrobisz mi obiad, co ty na to?
– No dobrze – westchnęła – Poszukajmy Levy oraz Gajeela i wracajmy do hotelu.
Godzinę później dziewczyny siedziały już na łóżku w swoim pokoju w hoteli i spokojnie rozmawiały ze sobą, a tymczasem Gajeel i Natsu nie mogli dojść u siebie do porozumienia.
– Nie zamierzam spać z tobą w jednym łóżku! – powiedział stanowczo różowowłosy.
– Ja z tobą też nie, więc musimy coś zrobić.
– Kto śpi na podłodze?
– Nie o to mi chodziło!
– A o co?
– Ty jesteś głupi czy takiego tylko udajesz? – westchnął Gajeel. – Powiem ci od razu, żebyś się nie przemęczył tym myśleniem – podszedł do niego i zaczął omawiać swój plan jemu na ucho. – Już teraz rozumiesz? – zapytał kończąc.
– O tak! – zachwycił się tym rozwiązaniem. – Zaczekamy, aż zasną! Tylko którą przenosimy?
– Weźmy Levy, ona jest mała, więc bez problemu ją przeniosę.
– Okej, jak chcesz…

☆☆☆

Wraz ze wschodem słońca, pierwsza obudziła się Lucy. Otworzyła oczy i się leniwie przeciągnęła. Zauważyła, że jest dopiero po ósmej, więc postanowiła jeszcze pięć minut poleżeć. Odwróciła się na drugi bok i wtedy czar prysł. Poczuła jak ktoś ją obejmuje w pasie i przyciąga do siebie.
– Natsu – powiedziała tracąc powoli cierpliwość. Ten po chwili jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się i zapytał nadal zaspany:
– Dzień dobry Luce, co na śniadanie?
– Śniadanie, tak? – żyłka pulsowała. – Nie denerwuj mnie! – krzyknęła i wykopała go z łóżka.
– Lu–chan! – do pokoju wbiegła Levy, która była tak samo zła jak blondynka.
– Nic nie mów. – powiedziała Heartfilia za nim jej przyjaciółka zdążyła coś powiedzieć. – Natsu – zaczęła – Za niecałe piętnaście minut widzimy się na dole. Masz razem z Gajeelem się ogarnąć, przyszykować i spakować się, bo wychodzimy wykonać zlecenie. Jeżeli spóźnicie się nawet sekundę to marny wasz los – powiedziała z powagą, lecz mimo wszystko delikatnie z nim postąpiła.
– Aye! – odpowiedział posłusznie i już ożywiony wybiegł z pokoju.
– Lu–chan… jesteś straszna – stwierdziła Levy.
– Nieprawda… no może, ale sami się o to proszą. Jak mnie naprawdę wkurzą to nie ręczę za siebie i dobrze o tym wiedzą – westchnęła i już w lepszym humorze odparła: – Chodźmy się przyszykować.


Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 16 "Koza"  

5 komentarzy:

  1. Hahahahaha
    Bo oczywiście muszą być tylko dwa pokoje z 2-osobowymi łóżkami!!! Hahaha

    Alice: No a jak! A Levy nie powinna być zła bo jej się pewnie podobało XD
    Levy: Pffffffff

    Okej nie chronologicznie tak ale mówię co pamiętam.
    Lucynka jest straszna gorzej niż ja!

    Levy: To raczej nie możliwe

    Masz racje Leviś :-) ! Ale Lucy jest i tak straszna :-)

    Alice: Powtarzasz się

    Wieeeem to celowe!!
    Natsuki nie mów ze nie wyszedł ci rozdział. Jest dobrze. Aleeee ....
    Kiedy następny????

    Levy: Noooo ja chce dokopać chłopakom za spóźnianie się!!!

    Leviś ogarnij się

    Alice: Hahaha zrobią ci na złość i się nie spóźnią
    Levy: Pffff i tak im moge dokopać
    ALice: Ta jasne jeszcze czego chyba z pomocą B-Rabbita

    Wystarczy jej moja pomoc XD

    Levy : Sama sobie poradze!!!

    Taaak wiem ty też potrafisz być straszna XD
    Okej Natsukiś na dziś to tyle od nas :-)
    Oglądać tak aldnoah zero a ja idę na kaichou wa maid sama XD

    Levy, Alice: Pa Pa

    Abyss: Ale my tu jeszcze wrócimy...

    NIKT CIE TU NIE ZAPRASZAŁ SIEDŹ W OTCHŁANI!!!
    Widzisz co ja z nią mam??
    Nie dość ze Levy i Alice to jeszcze świadomość otchłani
    Jestem biedna...
    XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział!
    Wszystko w jak najlepszym porządku! Tylko niech Natsu wkońcu powie Lucy że ją kocha...!
    ~Patki

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, po prostu nie mogę. Przez calutkie 10 minut czytania istny banan na twarzy :D
    Tak strasznie dziękuję za Gajeela! I LOVE HIM NO MATTER WHAT LEVY SAY
    Ciebie też kocham. Za tą wspaniałą opowieść i że pozwalasz mi ją czytać!
    Kinana (szepcze): Natsukuś, Asi umarł mąż, więc jest skłonna do rozpisywania się o wzniosłych rzeczach.
    Niestety to prawda ;-; Polecam obejrzeć Akame ga Kill, ale to anime przynosi żałobę. Lubbock, zawsze będziesz w moim sercu ;-;
    Kinana: Nie rozpisuj się jak Hachi, bo bloga zaspamujesz!
    Będę robić co chcę -,-
    A tak zmieniając temat, to ściągara z ciebie. Tak samo nazywa się pierwszy rozdział mojego bloga:
    http://harukanaomoi.blogspot.com/
    Od dawna czekałam na okazję, żeby ci go podesłać ^^
    Kinana: Reklama...
    Ja się wcale nie reklamuję!
    Kinana: Taaaak, coś tam mówiłaś. Że niby samotna jesteś bo masz tylko trzech czytelników itp...
    Dość! Bo cię na strychu zamknę!
    No dobra, koniec, bo ci naprawdę zaspamuję bloga xD Tak czy siak rozdział świetny i mam taką malutką prośbę. Odwiedź mojego bloga. Tak ładnie proszę (づ。◕‿‿◕。)づ
    Kinana: Teraz przekupstwo? No no, bo sobie nagrabisz Asiu...
    A ty już sobie nagrabiłaś! Marsz na strych, ale już!
    ***
    No dobra, zamknęłam ją. To papatki =3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Musze przyznać że twoje rozdzialy są co raz lepsze ^^ przepraszam że już dawno nie komentowalam ale wgl nie mialam czasu na przyjemnosci musialam cwiczyc na pianinie i sie uczyc ~.~ No nic :D Lucy jest taka podobna do mnie.. ja tego nie ogarniam zawsze tak reaguje na różne sytuacje tak jak ona!!!! XDDD Oczywiście musiały być tylko dwa pokoje no bo jakże by inaczej :DD domyslilam sie że chłopaki coś takiego zrobią ale nie wiedzialam ze Narsu bd tak do niej podbijał.. Zdziwiłam sie i to bardzo jak ją objął w tym łóżku i dowalił ze śniadaniem xDDDDD Muszę przyznać że uśmiałam sie w tym rozdziale :'DDDD Okej .. kończe xD Tqk więc WIĘCEJ takich rozdziałów bo są MEGAA słodziaśnee ^^ i zabieram sie za czytanie kolejnych i komentowanie oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń