Dwa dni później, dwie przyjaciółki wróciły do Magnolii wraz z pieniędzmi otrzymanymi za wykonanie misji, której się podjęły. Wszystko poszło jak po maśle, ale misja miała haczyk.
– Problem był
taki, że na zleceniu nic nie pisało o schwytaniu zwierzątka, które ma ponad
pięć metrów wysokości – zaśmiała się Lucy.
Schwytały
„zwierzątko” będące ich celem, a następnie zaniosły je do zleceniodawcy. Ten
szczerze podziękował i wręczył wynagrodzenie. Jej pierwsza misja zakończyła się
sukcesem. Jeżeli tak wygląda praca maga to na pewno z niej nie zrezygnuje. Było
zabawnie, a przy tym świetnie się bawiły, chociaż miała świadomość, że niektóre
misje są trudne i niebezpieczne. Lucy już wiedziała, że nie będzie żałowała
dołączenia do tej gildii.
– Lucy, chciałam
ci powiedzieć, że możesz zatrzymać wynagrodzenie z tej misji – powiedziała
Levy. – Nie masz przecież jeszcze mieszkania, prawda?
– No tak, ale to
jest… – czuła, że to niesprawiedliwe i już miała się dalej sprzeciwiać, lecz niebieskowłosa
zasłoniła jej usta ręką.
– Jeżeli ci
zależy, aby oddać mi połowę tych pieniędzy to zróbmy to, ale później – odparł i
zabrała rękę. – Uznaj, że to jest pożyczka, a teraz chodźmy szukać dla ciebie
mieszkania! – zawołała entuzjastycznie.
– Może weźmiecie
kogoś jeszcze? – zaproponowała Mira. – Tak dla większego towarzystwa –
uśmiechnęła się słodko.
– Ja mogę pójść
jeśli chcecie – zawołał nieśmiało Gray. Wstał od stolika, przy którym siedział
i podszedł do dziewczyn przepraszając za podsłuchiwanie. Te jednak się na niego
nie gniewały i zgodziły się na wspólne poszukiwania lokum.
– To chodź! –
uśmiechnęła się Lucy, a po chwili dodała zdziwiona: – Dlaczego nie masz na
sobie ciuchów? – Gray również się zdziwi i obejrzał się. Faktycznie był tylko w
samych bokserkach.
– Aaa! Jak to się
stało?! Eh, idźcie beze mnie, ja muszę poszukać swej zguby – polecił i pobiegł
szukać swojej garderoby.
– On tak zawsze? –
zapytała się Lucy, a dziewczyny kiwnęły głowami.
Pół godziny później,
gdy Lucy zdążyła już z przyjaciółką udać się na poszukiwania mieszkania dla
niej, do gildii weszły dwie osoby, których od dawna nie widziano w gildii.
– Wróciłyśmy! – zawołała
uśmiechnięta Wendy wraz z Erzą, a cała gildia przywitała je ciepło.
– Witajcie z
powrotem – przywitał je mistrz siedzący po turecku na barze i popijający sobie
powoli sake. – Jak misja?
Nie odpowiedziały
natychmiast, lecz w końcu Wendy zdołała coś powiedzieć.
– Misja się nie
powiodła – zamknęła gwałtownie oczy nastawiając się na karę lub ostry wykład ze
strony mistrza, lecz ten tylko wziął kolejny łyk swojego napoju. W końcu odparł
spokojnie:
– To dobrze. Sprawa
jest rozwiązana.
– Wiemy już kto
spowodował tą katastrofę w tym mieście – dodała Erza również błądząc wzrokiem
po sali.
– To dlaczego nie schwytałyście
tej osoby? – zapytała Mira stojąca za barem, która z ciekawością się im
przysłuchiwała.
– To był naturalny
wybuch mocy – wyjaśniła Erza. – Przeczytaliśmy o tym w księdze, którą Wendy nam
przyniosła na naszą prośbę. Ten wybuch objawia się u niektórych rodzajów magii
dlatego to nie była wina tej osoby, gdyż ona nie miała na to żadnego wpływu.
– Rozumiem, a kto
to był? – zapytała, lecz po chwili pokręciła głową mówiąc, że nie było pytania.
Nie chciała być wścibska.
– Dowiesz się w
swoim czasie – odpowiedział mistrz i nie zwróciwszy na nią większej uwagi
rzekł: – Idźcie do domów odpocząć, po takiej misji to nawet ty musi być zmęczony,
a właśnie… Gdzie wasz towarzysz?
– Poszedł do domu.
Jest w kiepskim humorze – powiedziała smutno Wendy.
– Czyżby problemy
sercowe? – zaśmiała się Mira.
– Możliwe – dodała
cicho czerwonowłosa, przypominając sobie smutnego Natsu.
– NA SERIO? – Mira
i Mistrz nie mogli uwierzyć.
– Tak, jestem tego
świadkiem – rozchmurzyły się.
– Kim jest ta
dziewczyna?! Muszę ją koniecznie poznać! – ekscytowała się Strauss.
– Ja również i
jeżeli to możliwe to chcę, aby dołączyła do gildii – dodał mistrz.
– Nie wiem gdzie
ona jest. Ta dziewczyna pochodziła z Chandler. Poznaliśmy ją z Natsu podczas
misji. Ona… musiała z tego miasta uciec, a potem jej już nie spotkaliśmy.
– Szkoda –
westchnął. – Mam nadzieje, że nic jej nie jest. Poczytałem o tym mieście i nie
dziwie się jej. Jeżeli była magiem to musiała się non stop ukrywać.
☆☆☆
Nareszcie w domu
– to była pierwsza myśl Natsu, który przekroczył próg swojego mieszkania. Nieład
jaki tam panował nie zmienił się od czasu jego wyjazdu. – Happy mógł tu chociaż
trochę posprzątać – westchnął i chcąc dojść do hamaku, omijał różne przedmioty
porozwalane na podłodze. – Jak on mógł tu mieszkać w takim syfie?! – powiedział
zirytowany i potykając się o coś runął na podłogę. – Kurde! Jak JA mogłem
mieszkać w tym syfie?! – wkurzył się.
Wstając, zdjął
plecak i położył się na hamaku, który zastępował mu normalne łóżko. Erza i
Wendy poszły do gildii obwieścić mistrzowi swój powrót, on jednak wolał iść do
domu. Nie miał ochoty na kłótnię z gołodupcem, który pewnie był teraz w gildii.
Nie chciał też opowiadać dziadziusiowi o misji, gdyż to przypominało mu osobie,
o której chciałby zapomnieć. Bolała go prawda: mógł j e j już nigdy nie
zobaczyć, a to go przerażało. Chciał się udać na jej poszukiwania, ale
przypuszczał, że mogą one się skończyć tak samo jak poszukiwania Igneela, czyli
klęską. Oczywiście pragnął tak myśleć, ale nie mógł. Serce mu na to nie
pozwalało. Szukał swojego ojca przez tyle lat i nigdy się nie poddał, więc
czemu miało być teraz inaczej? Może najpierw powinien zadać sobie pytanie:
dlaczego miałby jej szukać? Dlaczego chce za wszelką cenę odnaleźć tę
dziewczynę? Czyżby mu na niej zależało?
Natsu miał teraz
tysiąc pytań na minutę. Nie był wstanie dalej o tym myśleć, gdyż wtedy nasuwały
się kolejne pytania. Chciał wiedzieć dlaczego tak bardzo pragnie ją zobaczyć.
Chciał wiedzieć kim jest dla niego ta dziewczyna.
– Nie wytrzymam! –
wrzasnął na cały dom.
– Bo? – zapytał
czarnowłosy, który wszedł niespodziewanie do mieszkania Dragneela.
– Nie ważne, czego
chcesz? – zapytał zirytowany różowowłosy. – Specjalnie nie poszedłem z
dziewczynami do gildii, aby nie oglądać twojej gęby, a ty tu przychodzisz i się
wpraszasz, a po za tym nie umiesz pukać?!
– Umiem i też się
cieszę, że cię widzę – zaśmiał się jak gdyby nigdy nic. – Pozwoliłem sobie na
samodzielne wejście do twojego mieszkania… – rozejrzał się dookoła. – Dopiero
co przyjechałeś, a już zrobiłeś taki burdel?
– On był, jak
przyjechałem.
– Nieważne i jak
tam?
– A co ma być?
Zmęczony jestem! – mruknął.
– Ja słyszałem w
gildii co innego – zaśmiał się złośliwie.
– Niby co? –
zapytał zdziwiony chłopak.
– Problemy z
dziewczyną? – Natsu zrobił się cały czerwony i poderwając się omal nie spadł z
hamaka. Gray nie mogąc się powstrzymać wybuchnął śmiechem.
– To nieprawda! Kto
ci takich bzdur naopowiadał?! – zbulwersował się.
– Erza wspominała
coś Mirze, więc cała gildia już o tym wie.
– Zajebiście –
mruknął Natsu. – Czy coś się wydarzyło podczas naszej nieobecności w gildii? W
sumie to nic ciekawego oprócz tego, że mamy nowego członka – podrapał się po
głowie, lecz chłopak na tą wiadomość tylko przewrócił oczami. – Ta nowa jest
całkiem fajna i chciałem dostać od ciebie radę w tej sprawie.
– ZARAZ! – zerwał
się z miejsca. – Ty mnie prosisz o radę?! Możesz powtórzyć? – zachichotał.
– Ty się nic nie
zmieniłeś – westchnął Gray. – Proszę cię, abyś dał mi jakąś radę, ale tym razem
mówię poważnie. Ta dziewczyna, chyba mi wpadła w oko – zarumienił się.
– Wiesz, że to
złamię Juvii serce.
– Wiem, ale ja
chyba mam prawo być szczęśliwym, prawda? Zdaję sobie sprawę co ona do mnie
czuje, ale ja chyba tego nie odwzajemniam – wytłumaczył i ponowił pytanie: –Jak
mam ją „zdobyć”?
– A jaka ona jest?
Co lubi? – musiał mieć jakąś podstawę. Sam nie był dobry w podrywaniu dziewczyn,
lecz podstawą było dowiedzenie się czym one się interesują, co lubią.
– Nie wiem –
odrzekł krótko. Dopiero co ją dziś poznał, więc nie mógł posiadać tych
informacji,
– No to jak ty
człowieku chcesz do niej zarywać?
– Nie wiem! Ja w
życiu dziewczyny nie miałem, więc jak możesz się mnie o to pytać?! – wybuchnął,
lecz po chwili opanował się i zapytał: – Jak ma na imię ta dziewczyna i gdzie
jest Happy?
– Lucy, a Happy poszedł
na misję z Charlą i Lillym. Jeżeli to wszystko to ja już pójdę, dzięki – mruknął
i wyszedł już bez pożegnania.
Natsu z powrotem
opadł na hamak. Gray powiedział, że ta nowa ma na imię Lucy, ale czy to na
pewno ta sama osoba? Czy to dziewczyna, którą spotkał w Chandler?
– Nie to
niemożliwe – potrząsnął głową – „Ale jeśli to naprawdę ona?” – pomyślał z
nadzieją, a następnie wstał i wybiegł z mieszkania.
Musiał się
dowiedzieć kim jest ta nowa. Coś mu mówiło, żeby to zrobił. Był już w połowie
drogi gdy zobaczył nadchodzącą w jego stronę Levy.
– Levy! – zawołał radośnie
i stanął przed nią lekko zmachany.
– Natsu! Cześć, jak
tam misja? Czy coś się stało? – zapytała, widząc jego zmartwienie. Te bez
zbędnych szczegółów rzekł:
– Nie wiesz gdzie
mieszka ta nowa?
– Wiem, jej nowe
mieszkanie znajduje się kilka przecznic stąd nie daleko katedry, ale dlaczego
pytasz? Co ci Gray naopowiadał?
– Nic, a w ogóle
skąd wiesz, że był u mnie? – zdziwił się.
– Bo mi powiedział.
Spotkałam go po drodze.
– Heh, nie mam
czasu, więc pogadamy później. Dzięki! – rzucił przelotnie i pobiegł we
wskazanym kierunku.
Musiał sprawdzić
czy, aby na pewno się nie pomylił i, że ta dziewczyna okaże się jego
szczęściem.
☆☆☆
Nareszcie!
Wszystkie jej zmartwienia zniknęły. Ma teraz przytulne mieszkanko, pracę,
przyjaciół, a przede wszystkim rodzinę. Nie będzie już sama, ale do szczęścia
brakowało jej tej jedynej osoby. Myśląc o niej instynktownie dotykała łańcuszka
zawieszonego na jej szyi. Zdejmowała go tylko gry szła brać kąpiel – nie
chciała go zniszczyć, bo był to dla niej najważniejszy skarb (nie licząc kluczy
mamy).
Głośno westchnęła.
Ten dzień był dość długi , ale jednym z najszczęśliwszych. Uśmiechnęła się pod
nosem. Wieczór był dość ciepły, więc postanowiła pójść dłuższą drogą do swojego
nowego mieszkania. Levy pomogła jej znaleźć małe przytulne lokum, które było
dla niej idealne. Cena wynajmu była znośna, więc blondynka nie powinna była
mieć z czynszem żadnego problemu. Jej przyjaciele zostali w gildii, ale z tego
co wiedziała to Levy miała iść na jakiejś zakupy. Lucy chętnie by z nią poszła,
ale była zmęczona, a musiała się przecież rozpakować.
Co ja mam rozpakowywać, skoro moim jedynym bagażem
jest plecak? – westchnęła. – Dobrze, że zabrałam kilka ciuchów na zmianę,
ale i tak będę musiała sobie coś dokupić.
Skręciła w kolejną
uliczkę i zauważyła budynek, w którym się ulokowała. Przed jej oknami
przepływała rzeka, którą codziennie przepływały niewielkie barki i łodzie.
Przeszła przez most i gdy już była przy drzwiach coś kazało jej się rozejrzeć.
Niedaleko oddalał się pewien chłopak. Jej serce zaczęło szybciej bić, a na
twarze pojawiły się rumieńce. Instynktownie chwyciła za łańcuszek, a kąciki jej
ust uniosły się w górę tworząc delikatny uśmiech. Czyżby to był…
– Natsu? –
szepnęła, a chłopak odwrócił się w jej stronę.
Zaskoczona
dziewczyna jeszcze szerzej się uśmiechnęła. Dziwne było to, że ją usłyszał, ale
nie było to ważne. Wszędzie pozna te bujne, różowe włosy i szalik, z którym
nigdy się nie rozstawał.
– NATSU! –
krzyknęła i podbiegła do niego, a następnie rzuciła się na niego wtulając się w
jego pierś przez co oboje upadli na ziemię.
– Lucy? – zapytał
zaskoczony, ale po chwili uśmiechnął się i przytulił blondynkę mocniej do
siebie.
Na chwilę zastygli
i cieszyli się tą chwilą modląc się, aby trwała. Niestety wszystko się kiedyś
kończy. Lucy odsunęła się lekko i spojrzała w oczy różowowłosemu.
– Dlaczego
płaczesz? – zapytał ocierając jej policzki z łez.
– Ze szczęścia –
odpowiedziała. – Cieszę się, że cię widzę… Natsu.
– Ja również –
oznajmił ciepło i ponownie przytulił blondynkę.
Nie mógł uwierzyć,
że to naprawdę ona. Levy mu powiedziała gdzie mieszka ta nowa, ale gdy
zadzwonił to nikogo nie było. Chwilę czekał, ale nikt nie otwierał, ani nie
przychodził, więc chciał zrezygnować i odejść, a tu się pojawia o n a. Ucieszył
się i to bardzo, ale skoro o n a tu jest to chyba znaczyło:
– Lucy, czy to ty
jesteś tą nową członkinią gildii?
– Chodzi ci o
Fairy tail? – pokiwał głową, a Lucy odpowiedziała: – Tak, przepraszam, że ci
nie powiedziałam o wyjeździe i o tym, że jestem magiem, ale ….
– Nic nie mów. Ja
to rozumiem, ale nie powinnaś mnie przepraszać, bo jest zupełnie na odwrót. To
ja powinienem cię przeprosić, gdyż nie powiedziałem ci wcześniej.
– O czym? – sama
się zdziwiła.
– Przyjechałem do
Chandler dlatego, że to była moja misja. Musiałem rozwiązać zagadkę tej
katastrofy, która miała miejsce dziesięć lat temu i zabić sprawcę, ale gdy
dowiedziałem się kto to jest to… zrezygnowałem z misji – powiedział zażenowany.
– To znaczy, że ty
wiesz, że ja…
– Tak, ale nie
obchodzi mnie to! – odparł stanowczo. – Nie zrobiłabyś czegoś takiego
specjalnie. To musiał być pewnie jakiś wypadek.
– To był wypadek,
ale to mnie nie usprawiedliwia, ale nie mówmy o tym, bo to już przeszłość.
Powiedziałeś, że byłeś na misji i musiałeś z niej zrezygnować, a to znaczy, że
jesteś magiem prawda?
– Tak –
odpowiedział rumieniąc się, a następnie zapalił jeden ze swoich palców.
– Mag ognia?
– Coś w tym stylu.
Jestem Ognistym Smoczym Zabójcą – podniósł się i wystawił rękę – Chodź
wejdziemy do twojego domu, bo się jeszcze przeziębisz.
– Dobrze –
uśmiechnęła się i chwytając dłoń Dragneela wstała z ziemi i weszli do jej
mieszkania.
Całej tej sytuacji
przyglądała się pewna osoba, która nie była tym widokiem zadowolona. Kipiała ona
wręcz złością.
– Nie przegram – powiedział i udał się w swoją stronę.
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 14 "Drobne sprzeczki"
Natsuki to ja Juvia *^* super rozdział...chyba pierwsza...albo 6 co tam ^^
OdpowiedzUsuńWalcz o dobre oceny ! Trzymam za ciebie kciuki :D
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie dalszego życia bez twojej powieści T^T
A wracając do tego rozdziału......Tak się bałam że się nie spotkają tylko ponownie miną i nagle taka miła i słodka niespodzianka bo .... WPADAJĄ NA SIEBIE POD JEJ DOMEM !!!
Ale... Gray kocha Lucy, Natsu kocha Lucy...zapowiada się ciekawa walka między nimi....teraz niech się tylko o tym Erza dowie ^^ xD
Ohayo,tu Bisca :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Gray się za bardzo nie wpierniczy :/
Agrr...nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i tego jak Erza zobaczy Lucy ^^
Życzę weny i dobrych ocen!
Coś mnie tu poraziło:
OdpowiedzUsuń"- Happy mógł tu chociaż trochę posprzątać - westchnął i chcąc dojść do hamaku, omijał różne rzeczy porozwalane na podłodze. - Jak on mógł tu mieszkać w takim syfie?"
Po pierwsze: Happy jest trochę mały, nieprawdaż? A z tego, co pamiętam, to w domu Natsu są porozwalane naprawdę różne rzeczy, czyli od zdjęć do sporych kociołków, także nie sądzę, żeby taki mały kotek poradził sobie z wysprzątaniem tego wszystkiego.
Po drugie: Natsuś, przecież sam też mieszkasz w tym syfie. Jak chcesz, to sam posprzątaj.
Po trzecie (już niedotyczące powyższego dialogu): ciekawe, od kiedy to Gray prosi o radę Natsu. Niech się Miry zapyta. Ona najlepiej wie.
Nie to, że krytykuję, bo rozdział jest świetny, jeden z najlepszych, ale po prostu te trzy rzeczy mi się tu wydały niezbyt zgodne z kanonem, który też jest ważny (jak mi to wpoiła kochana Lilith).
I zgadzam się z przedmówcą - myślałam, że znów się miną, a tu proszę - wpadają na siebie! ^w^ Natsukiś, kocham cię za takie momenty.
A ja specjalnie dałam te trzy rzeczy, bo:
UsuńPo pierwsze: Natsu jak wrócił do domu to zastał syf, który sam przed wyjazdem zrobił a, że miał zły humor to na to narzekał i chciał zwalić winę za bałagan na Happiego.
Po drugie: A właściwie to wyjaśniłam XD
Po trzecie: Gdyby Gray poszedł do Miry to po krótkim czasie cała gildia by wiedziała, że się kocha w Lucy, a tego właśnie chciał uniknąć. Natsu jest jego najlepszym przyjacielem ( mimo, że się ciągle leją) i dlatego poszedł do niego, poza tym dawno się przecież nie widzieli XD
Haha, Gray proszący o radę Natsu, no bosko. Chociaż fakt, ze podkochuje się w Lucy może być kłopotliwy, bo Lucy to raczej coś będzie do Natsu czuć, jak już nie czuje. xD
OdpowiedzUsuńi to spotkanie Lucy i Natsu, takie kawaiii~ :3
Czekam na więcej i ślę mnóstwo weny :*
Świetne :3
OdpowiedzUsuńJak z resztą każdy :P Ale nie mogę wciąż uwierzyć, że Gray prosił o radę Natsu... Ale dobrze :P
Ciekawe jak to się skończy... Czekam! I nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału >.<
Ślę masę weny i czekam :3
Dowaliłąś :D
OdpowiedzUsuńNatsu prosi o radę Natsu Q.Q
To musi się źle skończyć :D
Lucy nie może być z tym zboczuchem ;-;
Ona musi być z Natsu :3
Po za tym ....
To ich spotkanie mówi samo za siebie :D
Chciałabym zaprosić cię do siebie :http://never-say-i-love-you.blogspot.com/
Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że będzie jak najszybciej
Nawet ciekawe. POdobało mi się to, że miałaś inną wizję poznania się Natsu i Lucy, a także dołączenia dziewczyny do FT, choć z drugiej strony troszkę się zawiodłam, bo są smaczki FT, które tutaj były zawarte, ale są też rzeczy, które po przeczytaniu po raz setny zaczynają dosłownie irytować. Nie mniej, czytam dalej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uff mogę odetchnąć z ulgą... chyba ;)
UsuńDziękuję za komentarz oraz za chęć czytania mego bloga. Doceniam to, naprawdę :D
Pozdrawiam ^^
czyżby Lisanka ?:p
OdpowiedzUsuń