Z rękawa kostiumu White wysunęła się ostra łuska, dzięki której Lucy miała zostać pokonana, lecz w porę przed blondynką pojawił się rudowłosy blokując tym samym atak swoimi nożycami.
– To Ty! –
krzyknęła zaskoczona White widząc wyraźnie kto przed nią się pojawił. Lucy
zdążyła wstać i zebrać się do kupy.
– Dziękuję –
powiedziała i zdeterminowana skierowała swój wzrok na zdenerwowaną przeciwniczkę.
– Nic nie szkodzi.
– odpowiedział jej wybawca. – Muszę się rozprawić ze swoją byłą – Lucy nie
spodziewała się takiej odpowiedzi, więc na tę wieść wybałuszyła oczy, lecz
nadal bacznie obserwowała White.
Czarnowłosa
powiększyła dzielącą ich odległość i zaśmiała się cicho.
– Nic się nie
zmieniłeś. Nadal jesteś bezczelny i arogancki… Cancer – mruknęła niezadowolona.
– Niestety, ale
chyba mówiłaś o sobie – odpowiedział jej niewzruszony i zwrócił się do Heartfilii:
– Zechcesz mi pomóc?
– Jasne! Co muszę
zrobić? – zapytała gotowa do działania.
– Zechciej być
moją panią – tutaj zamilkła i spojrzała się zdziwiona na rudowłosego. Co On
chciał przez to powiedzieć? Zastanawiała się nad tym chwile, a potem
odpowiedziała z uśmiechem:
– Oczywiście!
Cancer uśmiechnął się
i znikł w złotej postaci zostawiając po sobie jedynie złoty klucz. Ten
rudowłosy chłopak okazał się kolejnym duchem, który musiała odnaleźć. Ucieszyło
ją to i wiedziała, że z jego pomocą zdoła pokonać lub przekonać Pisces, aby się
poddały. Lucy wyciągnęła przed siebie złoty klucz i zawołała pewnie:
– Otwórz się bramo
raka! Cancer! – chłopak znowu się pokazał, ale tym razem w jego wyglądzie
zaszły pewne zmiany. Jego fryzura, ubiór się zmieniły, bo teraz zamiast afro
czy białego kostiumu duch był ubrany w niebieską koszulę, ciemne spodnie, a
fryzura… cóż była o wiele mniej wyróżniająca się od poprzedniej. Jako broń
służyły mu czerwone nożyczki. – Cancer?
– To nowy, albo
raczej stary ja – odpowiedział pewnie. – White! Przygotuj się na porażkę!
W tym samym
czasie, lecz trochę dalej Natsu nadal walczył z rozwścieczonym Blackiem. Obaj
byli silni, uparci, ale także i zmęczeni, lecz żaden z nich nie miał zamiaru
się poddać.
– Możesz mi
jeszcze raz wytłumaczyć, po co to robicie? – zapytał zasapany Drangneel. Miał
dość zabawy w kotka i myszkę zwłaszcza, że jego przeciwnika to bawiło.
– Dla zemsty –
odpowiedział posłusznie białowłosy i nasłał na przeciwnika kolejny strumień
wody, lecz gdy Natsu sprawnie go uniknął ten kontynuował dalej: – Moja mama została
skrzywdzona przez braciszka, tą blondynkę oraz rudego gościa! – krzyknął
rzucając w różowowłosego czarną kulą.
– Chodzi Ci o Lucy
i naszego zleceniodawcę… czekaj jak on w ogóle ma na imię? – zapytał, robiąc kolejny
unik. Powoli zaczynało go to nudzić.
– Ona i braciszek
Gray udawali przed mamą, że są parą, a ona w to uwierzyła i się załamała! Tak
samo ją potraktował ten palant Cancer!
– Co takiego? Gray
udawał chłopaka Lucy?! – krzyknął oburzony. – Już nie żyje! Ale co ma z tym
wspólnego nasz zleceniodawca? – postanowił odstawić tą nie istotną sprawę na
bok.
– On i mama kiedyś
byli parą, ale ten ją rzucił! Mama była zrozpaczona.
– Ale to nie
powód, aby się mścić! Czy twoja matka chciała tej zemsty? Czy ty ją do tego
nakłoniłeś? – Black w odpowiedzi prychnął i próbował potraktować Natsu z kopa,
co mu się udało. Zaskoczony Dragneel poleciał kilka metrów w tył, łapiąc się
przy okazji za bolące miejsce.
– Teraz to mnie
wkurzyłeś! – warknął do białowłosego. – Pokonam Cię!
– To spróbuj i tak
nie dasz rady – zakpił będąc zbyt pewny siebie.
Natsu wziął
głęboki oddech i ruszył na przeciwnika z niewiarygodną szybkością.
– Szkarłatny
Lotos: Pięść Ognistego Smoka! – krzyknął Natsu zapalając swe pięści, a
następnie uderzył w przeciwnika gradem ciosów wzmocnionym przez ogień. Każdy
jego cios produkował potężną eksplozję, która była wręcz nie do zniesienia. Gdy
Natsu przerwał, jego przeciwnik bezwładnie opadł na ziemie. Upewniając się czy
jest nieprzytomny, chłopak wziął go na barana i ruszył szukać Lucy. Przez tą
walkę zdążyli się nieco od reszty oddalić, ale mimo tego był spokojny.
Wiedział, że blondynka sobie poradzi, a także, że szybko zdoła ją dzięki
swojemu nosowi wyśledzić.
☆☆☆
– Cancer –
warknęła White trzęsąc się. – Nienawidzę Cię, wiesz? Nienawidzę Cię!
Duch westchnął i
pokręcił głową. Rozumiał co czuła teraz jego była ukochana, lecz Lucy wręcz
przeciwnie. Nie miała pojęcia co łączy, albo raczej łączyło kiedyś tą dwójkę.
– O to co się wydarzyło
dziesięć lat temu – zaczął rak. – Gdy jeszcze żyliśmy w świecie duchów to
byliśmy parą. Wiodło nam się dobrze, ale pewnego dnia jeden z zodiaków się
zbuntował i przez to świat gwiezdnych duchów znalazł się na granicy
zniszczenia.
– Król Gwiezdnych
duchów nakazał nam się teleportować do świata ludzi i znaleźć kogoś kto pomoże
nam tu przetrwać – dodała White już nieco spokojna. Nie miała już sił walczyć
zwłaszcza, że wyczuła przegraną Blacka. Ciężko westchnęła: – Musieliśmy nauczyć
się tu żyć, bo „jak na razie” świat gwiezdnych duchów nie nadawał się. Nasz
król robił wszystko, żeby to naprawić i udało mu się, ale jak widać nie miał
się z nami jak skontaktować, ale to nie zmienia faktu, że w największej
potrzebie mnie zostawiłeś!
White wzniosła się
w powietrze i zaczęła atakować strumieniami wody. Jej złość powróciła. Na
szczęście Cancer swoją szybkością zdołał ich uniknąć, ale nie był w stanie
dosięgnąć White i jej zaatakować. Niespodziewanie ktoś inny powalił czarnowłosą
na ziemie.
– Natsu! – uśmiechnęła
się Lucy widząc rozbawionego chłopaka.
– Już jestem! –
zaśmiał się. – Jej synuś pokonany! – wskazał na nieprzytomnego Blacka. – Kto
jest najlepszy?!
– Ekh, ty… –
wysapała White. – Co żeś zrobił mojemu synkowi?
– Skopałem mu dupę
i chyba nie wyjdzie z tego cały… jeżeli się nie poddasz – odpowiedział
poważnie.
– Dlaczego to
zrobiłeś?
– Według mnie to
nieodpowiednie pytanie, ale i tak odpowiem, bo chciał skrzywdzić Lucy, dlatego!
– warknął. – Mogę spytać o to samo? Dlaczego to robicie?
Natsu patrzył na
nią wzrokiem nie miejącym litości, a ona przerażona się w niego wpatrywała. W
końcu nie wytrzymała i wybuchła płaczem. Tak naprawdę nie wiedziała dlaczego to
robi…
– Ja… poddaje się
– załkała. Miała dość tej bezsensownej walki. Miała dość tego, że przytrafiają
jej się ciągłe nieszczęście. Ona z nadzieją patrzyła na jutro, lecz Black
wspominał ciągle o przeszłości. On sam miał tylko ją, a widząc jej cierpienie
chciał pomóc. Nieświadomie wywoływał kolejne nieszczęścia.
– White… – zaczęła
Lucy patrząc na nią ze współczucie. – Jeżeli kiedykolwiek Cię w jakiś sposób
skrzywdziłam to wiedz, że Cię przepraszam – podeszła powoli do czarnowłosej i
ją delikatnie przytuliła. Ta w końcu uśmiechnęła się szczerze i podziękowała. W
końcu zniknęła wraz ze swym synem w złotej poświacie, a w jej dłoni pojawił się
złoty klucz Pisces.
– Zdobyłaś kolejny
kluczy, gratuluję! – uśmiechnął się Natsu. – Zmieniłeś się, wiesz? – zwrócił
się do zleceniodawcy. Ten uśmiechnął się nerwowo i wytłumaczył:
– Jestem duchem
raka, Cancer. Od teraz będę służył Lucy, ale zanim zniknę chcę, abyśmy dotarli
do Crocus i wypełnili swoją misje.
– Jasne! –
krzyknęli zmotywowani magowie. – A możesz dokończyć opowieść? Jak to się stało,
że zerwałeś z White? – kiwnął posłusznie głową. Skrzywił swą twarz. To było
dość bolesne wspomnienie.
– Jak już wcześniej
wspomniała White, byliśmy zmuszeni do opuszczenia świata duchów. Nie
wiedzieliśmy co będzie się potem z nami działo. Domyślałem się, że będziemy
rozdzieleni, dlatego nie chciałem, aby robiła sobie nadzieje i…
– Rozumiem, ale
jak to się stało, że przetrwaliście na ziemi 10 lat? Przecież dla gwiezdnego
ducha przeżycie rok na ziemi graniczy z cudem.
– Pewna gwiezdna
magini nam pomogła.
– To była moja
mama, prawda? – Cancer kiwnął znacząco głową. – Skoro jedna osoba wam wszystkim
pomogła to znaczy, że musieliście się wszyscy spotkać, prawda?
– Tak, ale było
jedno „ale”. Musieliśmy żyć oddzielnie przez jakiś rok, aby magia nie została
zakłócona. Niestety, ale potem nie mogliśmy siebie odnaleźć. Ja przynajmniej
próbowałem, a ona… nie wiem. – westchnął.
– Jeżeli chcesz to
możesz odejść, jak znajdziemy się w Crocus to Cię wezwę – uśmiechnęła się Lucy.
– Musisz z nią porozmawiać.
– Dobrze, w takim
razie zostawiam was. Do zobaczenia. – pożegnał się i zniknął.
– Kto by się tego
spodziewał? – zaśmiał się Natsu biorąc ręce za głowę. – Szybko nam idzie to
zbieranie kluczy. Lucy przytaknęła i razem z znim ruszyli w dalszą drogę. Do
Crocus mieli jeszcze z dwie godziny drogi tak, więc akurat zdążą przed zmierzchem.
Docierając na
miejsce olśniło ich piękno Crocus. Wszędzie były kwiatowe dekoracje, które
dodawały urok stolicy Fiore. Wszystko wskazywało na to, że aktualnie w Crocus
trwa jakiś festiwal. Magowie nie chcąc tracić czasu ominęli szybko stoiska i dotarli
do zamku. Podali specjalne zaproszenie od księżniczki, które miał Cancer i tak
o to znaleźli się na terenie wspaniałego pałacu.
– Otwórz się bramo
raka! Cancer! – zawołała blondynka i gdy duch się pojawił to wyjaśniła – Co
mamy teraz zrobić? Jesteśmy już w zamku, ale księżniczka raczej ciebie
wyczekuje niż nas.
– Mam nadzieje, że
będzie łaskawa i pozwoli wam zostać na jedną noc. Bal, na który mam ją
przygotować zaczyna się dopiero jutro wieczorem.
– To sporo czasu.
– Możecie w tym
czasie pozwiedzać to piękne miasto. Bywałem w nim często i sam muszę przyznać,
że nie raz wywarło ono na mnie ogromne wrażenie. Chodźmy do księżniczki –
zaproponował i ruszyli korytarzem.
Musieli skręcić jeszcze
kilka razy, aż w końcu dotarli do komnaty księżniczki. Lucy cieszyła się, że
jest z nimi Cancer, bo inaczej już dawno by się tu pogubiła. Mimo, że mieszkała
kiedyś w rezydencjach to żadna z nich nie była tak wielka jak ten pałac. Natsu
tym czasem szedł cicho i oglądał obrazy oraz inne dekoracje, które jego zdaniem
nie były zbyt ekscytujące. Cancer zatrzymał ich i zapukał kilka razy w drzwi.
Jedna ze sług otworzyła drzwi i wpuściła magów do środka z lekkim zdziwieniem.
– Księżniczko… –
odezwał się duch kłaniając się, a magowie poszli w jego ślady.
– Cancer! Jak miło
cię widzieć – uradowała się zielonowłosa dziewczyna i przytuliła ducha –
Zmieniłeś się trochę.
– Możliwe, ale me umiejętności
nadal są doskonałe – ukłonił się. Jego śladem poszli także magowie.
– Mam nadzieje.
Kim są twoi przyjaciele?
– To jest Lucy
Heartfilia i Natsu Dragneel. Są to magowie, których wynająłem do ochrony –
blondynka się ukłoniła, natomiast różowowłosy jej pomachał.
– Natsu! –
skarciła go, a ten się ukłonił nie chcąc wykładu od dziewczyny – To zaszczyt
ciebie poznać księżniczko.
– Cała przyjemność
po mojej stronie. Zawsze chciałam poznać magów gildyjnych. Z jakiej jesteście?
– zapytała księżniczka.
– Z Fairy tail.
– Najlepsza gildia!
– zaśmiała się, a po chwili coś jej się przypomniało. – Zupełnie zapomniałam
się przedstawić. Nazywam się Hisui E. Fiore i chciałabym was zaprosić na
jutrzejszy bal kwiatów.
– Bal Kwiatów?
– Tak,
przybyliście do Crocus w czasie Festiwalu Kwiatów. To coś jak powitanie Lata –
wyjaśniła Hisui. – Oczywiście możecie zostać na noc w zamku.
– Dziękujemy to
dla nas wielki zaszczyt, ale nie chcielibyśmy się narzucać – zaśmiała się
nerwowo, jednak księżniczka uparcie stawiała na swoim.
– Nie wygłupiajcie
się. Ludwika zaprowadzi was do pokoi – wskazała na jedną ze służących.
– Księżniczko… –
przerwał jej Cancer. – Może skoro tu są to przedstawisz im swój problem?
– Jaki to problem?
Przecież to tylko dzieci … muszą rozrabiać – zaśmiała się nerwowo Hisui, lecz
wiedziała, że to dość poważna sprawa.
– Tylko DZIECI nie
używają tak zaawansowanej magii – westchnął duch, a jego śladem poszła także
księżniczka. Poddała się.
– Od kilku dni, w
Crocus występują dziwne zjawiska – złączyła swe dłonie.
– Co ma
księżniczka na myśli, mówiąc dziwne? – dopytała Lucy zaintrygowana tą sprawą
zupełnie jak Natsu.
– Ludzie zmieniają
się na jakiś czas w zwierzęta. Nie panują wtedy nad sobą i… – nie umiała tego
nazwać. – Podejrzewam pewne rodzeństwo, które specjalizują się w tej magii.
Kiedyś zaprezentowały mi swoje możliwości. W związku z tym, że posiadają wielką
moc, nakazałam ich pilnować. Niestety wymsknęły się spod kontroli – westchnęła
zrezygnowana.
Wszyscy na chwilę
zamilkli. Ciężka sytuacja, ale nie mogą się poddać. Przecież są magami Fairy
tail, którzy dostali zlecenie od samej księżniczki Fiore. Nie mogą tego
zignorować.
– Proszę się nie
martwić! Jutro z samego rana się tym zajmiemy! – uśmiechnął się zmotywowany
Natsu.
– Jestem wam
naprawdę wdzięczna – odetchnęła z ulgą, a przy okazji zapytała: – Mogę was o
coś zapytać? Jesteście parą?
Tego pytania
magowie się nie spodziewali. Oboje sczerwienieli i wpatrywali się w ziemię.
Księżniczka zrozumiała przekaz i się zaśmiała. Nakazała służbom zaprowadzić ich
do pokoju. Blondwłosa dziewczyna miała nadzieje na osobny pokoju, ale musiała
uszanować wolę księżniczki, która bardzo przypominała jej Mirę – swatkę.
– Nie martw się,
wiem co robię – szepnęła na ucho do blondynki.
– Czy księżniczka
umie czytać w myślach?!
– Nie, to kobieca
intuicja – mrugnęła.
Różowowłosy
poszedł przodem i „zbadał” ich pokój. Pomieszczenie było bogato ozdobione co
wywarło u Natsu duże wrażenie natomiast Lucy wzruszyła tylko ramionami.
– Co jest? Nie
podoba ci się?
– Nie, ładny jest
tylko wiesz, że ja już w takich mieszkałam?
– A, no tak.
Zapomniałem – westchnął i rzucił się na łóżko – Nie wiem jak ty, ale ja chyba
pójdę spać.
– Najpierw się
wykąp! Inaczej nie wpuszczę Cię do łóżka! – burknęła. – „Dlaczego musimy
dzielić jedno łóżko?”
– No dobra –
podniósł się leniwie i podreptał do łazienki.
Po chwili do
pokoju wszedł Cancer mówiąc o szczegółach ich jutrzejszej misji. Te rodzeństwo
można było znaleźć, kręcące się w pobliżu rynku głównego. Księżniczka opisała
ich wygląd, ale trochę czasu minęło i mogli się zmienić. Lucy podziękowała za
informacje i odesłała ducha z powrotem do jego świata. W tym samym czasie Natsu
wyszedł z łazienki.
– Nareszcie! Ile
można tam siedzieć? – zapytała blondynka.
– Sama krócej nie
siedzisz – zaśmiał się.
Dziewczyna zabrała
potrzebne rzeczy i pognała do łazienki, ale za nim tam weszła, powiedziała:
– Jeżeli przyłapię
Cię na podglądaniu to od razu Ci oznajmiam, że spotka Cię marny los.
– Oczywiście! –
zaśmiał się nerwowo, a jak blondynka zniknęła, burknął: – Kurde! Zniszczyła mój
plan.
– Słyszałam! –
krzyknęła.
– Ja nic nie mówiłem!
Ciąg dalszy nastąpi w rozdziale 21 "Niesforne bliźniaki"
Hahaha, domyśliłam się też paru innych rzeczy:
OdpowiedzUsuń- zleceniodawca był Cancerem (poznałam po "stroju Elvisa" i poleceniu zrobienia fryzury dla księżniczki [a poza tym jest moim zodiakiem, wiem wszystko o jego Fairy Tail'owej wersji xD])
- tą księżniczką była Hisui, ale tego to już się chyba każdy domyślił.
Mam kilka uwag co do stylu pisania (wybacz, teraz będę przynudzać):
- "cię" w opowiadaniach nie piszemy wielką literą, bo fanfik to nie list;
- "Fairy Tail" to nazwa własna gildii i NA PEWNO nie piszę się "Fairy tail"
i co do fabuły:
- "Jesteście parą?" Jak dla mnie było to niepotrzebne. Mniej więcej znam Hisui i ona nie wtrąca się w czyjeś związki po pięciu minutach znajomości. Ale czasem trzeba trochę nagiąć charakter dla dobra fanfika i ja to rozumiem (że już nie wspomnę jak bardzo zmieniłaś Gajeela w rozdziale z "misją czterech", ale wybaczam, bo w moim fanfidle Gajeel nawet nie jest Gajeelem xD);
- White tak łatwo się poddała? Nie wierzę;
"- Teraz to mnie wkurzyłeś! – warknął Natsu – Użyję jednego z moich najsilniejszych ataków i pokonam Cię!"
Padłam. Plissss, takie teksty rozwalają najbardziej podniecającą walkę niczym mój tata, który przy romantycznych scenach w filmie ciągle mówi "O, jaka zakochana!; No pocałuj go!" - czyli jednym słowem okropnie mnie wkurzają i niszczą cały klimat.
Sorki za ostre słówka, ale muszę się na czymś wyżyć, a na lekturze nie mogę, bo mama mnie zamorduje, więc właśnie w tej chwili strasznie mocno uderzam w klawiaturę xDD
Ale ogólnie rozdział spoczko, szczególnie koniec:
"-Nic nie mówiłem!" XD
Kinany dzisiaj nie ma, bo udało mi się zamknąć ją w garażu (✌゚∀゚)
Kinana: AŚKA!!!!!!!!!!
Wiem, wiem nie udany rozdział, ale ja też miewam ciężkie dni XD W sumie błędy, które zaznaczyłaś bardzo mi pomogą w dalszym ICH NIE PISANIU XDD
UsuńOhayo!! Natsuki-chan!
OdpowiedzUsuńPrzeglądam sobie fejsbuszka a tu pacze : nowy rozdział ^^
Yupi!
No to tak: Ja też wiedziałam, że zleceniodawcą będzie Cancer, fryzjerstwo i tak dalej.
Lucynka zdobyła dwa nowe klucze i wreszcie rozprawiła się z Pisces które mnie lekko zirytowały.
No, ale nie z każdym duchem może jej pójść łatwo prawda?
Levy: Wyczuwam ducha
Leviś błagam nie jesteś medium
Levy: Gaaah! Nie takiego ducha!
Aaaa to cicho nie spojleruj!!
Levy: Ale ja wiem kto to będzie!
CICHO BĄDŹ!
Levy: To będzie... G..!
(Zakrywam Levy usta, wiąże i wrzucam do szafy)
No i po problemie (otrzepuje ręce)
No to tak: Jedziem dalej. Pytanie księżniczki do naszych bohaterów: "Jesteście parą?" A ja się zamieniam w Juvia i wrzeszczę do monitora czytaj do księżniczki żeby nie podrywała Natsu...
Ja nie jestem normalna XD
Alice: Teraz to mówisz?
Ciiichoo pilnuj szafy!
Alice: Pfff
Ale już dobrze księżniczka po prostu lubi swatać ludzi :-) Jak Mira.. i Ja XD!!! I dała im jeden pokój!!!!
Levy z szafy: Nie słuchaj fantazji tego zboczeńca!
Levy! Cicho!! Nie wiesz co sie dziele w mojej głowie
Alice: I całe szczęście..
Wszyscy przeciwko mnie... dobra będę się fochac jak skończę komentarz bo mi już połowa fajnych tekstów uciekła!
"" - Jeżeli przyłapię Cię na podglądaniu to od razu Ci oznajmiam, że spotka Cię marny los.
[....] – Kurde! Zniszczyła mój plan.
- Słyszałam! – krzyknęła."" ~~ Padłam XD A szkoda, to był piękny plan...
Alice i Levy: HACHI! SPOKÓJ!! ZNAJDŹ SE FACETA A NIE!!
CO?! Ja wam dam &%^$@$$&^^()&_)*^$%#$#$$%^%^$$@ wy!!
ZAMKNĘ W SZAFIE I WYRZUCĘ KLUCZ!
No to na razie muszę je teraz złapać i pozamykać!!
Tym razem komentarz długi, taki mały rewanż za te ostatnie braki ;-)
Hachi, nie ściągaj domysłów -_- Ja jestem wyrocznią! xDD
UsuńA ja myślałam, że to ja napisałam długi komentarz O.o
Okej :3 W jeden dzień przeczytałam wszystkie rozdziały. Heh już kocham twojego bloga ;3. Jej nalu. Hah Hisui bawi się w swatkę :D. Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuń