Nie umiejąc wyciągać wniosków z wcześniej popełnionych błędów – nieważne czy są nasze, czy innych – wkrótce możemy się spotkać z ich konsekwencjami.
Lucy z
wściekłością w oczach mierzyła wzrokiem ukochanego, co chwilę uderzając stopą o
ziemię. Żądała wszelkich wyjaśnień, bo te, jakie do tej pory wyjawił, nie
spełniały jej oczekiwań. Widziała, że coś się zmieniło. Jakąś krzywdę Zeref mu
na pewno wyrządził i nie mówiła tu o przedziwnej amnezji.
– Gadaj – warknęła
zaskoczona tonem swojego głosu. Zamierzała powiedzieć ze zdecydowaniem, a nie
ze złością. – I nawet nie waż się zmieniać tematu – dodała już łagodniej.
Natsu błądził
wzrokiem po otoczeniu. Lucy chciała iść w ustronne miejsce, gdzie będą mogli w
spokoju porozmawiać, lecz on nie uważał, by zaplecze gildii nadawało się do
tego. Drewniane drzwi nie były szczelne i każdy, kto chciałby usłyszeć ich
rozmowę, mógłby stanąć po drugiej stronie i słuchać.
– Możemy iść
trochę dalej? – zapytał i zaraz zrozumiał, że popełnił błąd.
– Nie odwracaj
kota ogonem!
– Nie chcę, żeby
to, o czym będziemy rozmawiać, słyszała cała gildia! – odpowiedział krzykiem.
– Masz coś do
ukrycia, że tak mówisz?!
Natsu zastygł.
Trafiła w sedno.