– Gdzie wy
byłyście?! Ile można na was czekać? – zniecierpliwił się Gajeel.
– Nikt nie
powiedział, że my nie możemy się spóźnić – obie wystawiły język. – Ale nie
ważne, chodźmy już.
Po
piętnastominutowej przechadzce byli już na miejscu. Dom zleceniodawcy znajdował
się na niewielkiej łące, na której pasły się kozy. Sam budynek przypominał
górską chatkę, która należała do pewnego bogatego mężczyzny, a był on ich zleceniodawcą.
Misja, którą im zlecił polegała na powstrzymaniu grupki ludzi, która go coraz
częściej nękała.